Jak poinformowało nas PSE, operator jest gotowy do uruchomienia rynku mocy w terminie. Trwają jeszcze ostatnie prace nad procedurami wewnętrznymi i prace rozwojowe w systemie informatycznym, związane w szczególności z usprawnieniem i automatyzacją działań po stronie pracowników PSE. Nie wpływa to jednak na możliwość uruchomienia procesów w pierwszym roku dostaw, czyli od stycznia 2021 r. – zaznaczył operator przesyłowy.
PSE wskazują jednocześnie, że zasadnicze znaczenie będzie jednak miało wcześniejsze wejście w życie nowelizacji ustawy o rynku mocy, nad którą od lata tego roku pracuje rząd. Ustawa ma m.in. usunąć znalezione dotychczas wątpliwości interpretacyjne, w tym rozbieżności pomiędzy obecną treścią ustawy a obowiązującymi rozporządzeniami wykonawczymi. Dostosowuje ona również polski rynek mocy do rozporządzenia PE i Rady (UE) 2019/943. Dopiero wejście w życie tej ustawy zapewni uczestnikom rynku mocy pełną przejrzystość tego mechanizmu – ocenia operator.
Równolegle z pierwotnym, ruszy też wtórny rynek mocy, na którym uczestnicy będą mogli handlować obowiązkami mocowymi. Jak przypomniało PSE, ustawa przewiduje, że rynek wtórny ma funkcjonować w sposób zdecentralizowany – w formie kontraktów OTC – lub w formie scentralizowanej, organizowanej np. przez giełdę towarową.
Zobacz także: Obligo giełdowe jest potrzebne, choć niekoniecznie stuprocentowe
Dla PSE nie ma to większego znaczenia. Jak podkreśla operator ustawa o rynku mocy nie określa standardów umów zawieranych pomiędzy dostawcami mocy przy przenoszeniu obowiązku mocowego, czy w celu realokacji wolumenu. Operator sprawdza jedynie dopuszczalność danej transakcji w zakresie wymagań określonych w regulacjach prawnych. Tak skonstruowany mechanizm daje uczestnikom swobodę w zawieraniu umów oraz kształtowaniu rynku wtórnego – wskazują PSE.
Do wdrożenia drugiej formy, czyli scentralizowanego miejsca obrotu obowiązkami mocowymi gotowa jest Towarowa Giełda Energii. Prace nad tym TGE zaczęła w odpowiedzi na wyrażoną przez rynek potrzebę, a model był wypracowywany i konsultowany z uczestnikami rynku.
Giełda podkreśla, że mogłaby wykorzystać posiadaną infrastrukturę, która mimo wszystko wymaga dostosowania, chociażby w systemach informatycznych. Zorganizowany rynek wtórny mógłby funkcjonować wówczas równolegle do rynku OTC, dopuszczając możliwość zbycia wolumenu na rynku giełdowym lub w umowie bilateralnej, z uwzględnieniem mechanizmów funkcjonowania rejestrów rynku mocy po stronie PSE. Podejście takie nie faworyzuje żadnego z rynków i wydaje się optymalne dla uczestników posiadających obowiązek mocowy – zaznacza TGE.
Zobacz także: Nowy cel klimatyczny Unii Europejskiej. Czy to się uda?
Jednak dla Giełdy problemem, którego sama nie jest w stanie rozwiązać, jest brak odpowiednich przepisów, które regulowałyby zasady zawierania transakcji z udziałem TGE. W obecnie obowiązujących aktach prawnych TGE nie odnajduje odpowiednich podstaw – poinformowała nas Giełda.
Latem rząd zaczął prace nad nowelizacja ustawy o rynku mocy, ale tam nie ma zapisów pozwalających na utworzenie tego rynku na TGE. Zostało to zawarte w uwagach, przekazanych przez giełdę w ramach konsultacji publicznych.
Kluczowym dla TGE jest oprócz zmian przepisów, także dostęp do rejestru rynku mocy, co zapewni wymaganą automatyzację procesów, bez których nie mogą prawidłowo funkcjonować systemy transakcyjne.
Wychodzi więc na to, że rynek mocy co prawda wystartuje, ale elementu, którego oczekują jego uczestnicy – czyli scentralizowanego miejsca wtórnego obrotu obowiązkami – nie będzie, przynajmniej do czasu zmian ustawowych. Chyba, że właściwe przepisy znajdą się jeszcze w tworzonej nowelizacji.
Zobacz także: Rynek bilansujący przejdzie zmianę. OZE na tym zyskają czy stracą?