Ministerstwo Energii przedstawiło właśnie projekt rozporządzenia wprowadzającego oznakowanie ładowarek i stacji ładowania samochodów elektrycznych. Na razie większości kierowców elipsa z literami „EV” w środku niewiele powie, ale nie ma się czym przejmować. Kierowcy samochodów spalinowych także nie zwracają większej uwagi na podobne nalepki z wpisanymi w ich środek oznaczeniami typu „B7” czy „E5”, które informują o udziale dodatku bio w paliwie.
Problem w tym, że niewielka nalepka lub tabliczka „EV” będzie jedynym oznaczeniem stacji ładowania samochodów elektrycznych w Polsce. Niewiele więc kierowcom pomoże, bo właściciele aut elektrycznych także i bez nalepki doskonale wiedzą jak wygląda wtyczka do ładowania ich samochodu. Problem w tym, że dziś bez aplikacji na smartfonie nie mają szansy takiej ładowarki znaleźć, bo żadne znaki ich do niej nie doprowadzą. To niestety szybko się nie zmieni.
– Kwestia odrębnego oznakowania stacji ładowania pojazdów elektrycznych (oprócz znaku D-23 „stacja paliwowa”) będzie analizowana. Obecnie Ministerstwo Infrastruktury nie prowadzi prac w tym zakresie – tłumaczy w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl Szymon Huptyś, rzecznik prasowy resortu.
Ministerstwo obiecuje „przeanalizowanie” sprawy już od dwóch lat. Tymczasem Polska zostaje jednym z ostatnich państw w Unii Europejskiej bez oznaczenia stacji ładowania. Podczas wyprawy dziennikarzy WysokieNapiecie.pl wokół Bałtyku samochodem elektrycznym, nie natrafiliśmy na ani jedno państwo, oprócz Polski, które nie miałoby specjalnych oznaczeń ułatwiających znalezienie ładowarki dla „elektryków”.
W niektórych państwach, jak np. na Łotwie czy w Niemczech, są to zwykle jedynie tablice przy samych ładowarkach, choć ze względu na ich unifikację i tak ułatwiają znalezienie ładowarki np. na dużym parkingu. W innych, jak choćby w Szwecji, stacje ładowania aut elektrycznych są już oznakowane także np. na zjazdach z autostrady.
Wraz z rosnącą liczbą ładowarek takie znaki drogowe będą mogły z łatwością zastąpić – niezbędne dzisiaj – aplikacje na smartfony. Po drodze będzie na tyle dużo stacji ładowania, że kierowcy będą mogli po prostu zjechać z trasy, gdy zobaczą znak drogowy.
Kierowcom „elektryków” w Polsce pozostaje więc na razie czekać i liczyć, że „analizy” Ministerstwa Infrastruktury wykażą kiedyś, że oznaczenie stacji ładowania aut elektrycznych jest nie mniej ważne, niż oznaczenie stacji benzynowych.
Zobacz także: Nowa mapa ładowarek samochodów elektrycznych w Polsce