Spis treści
Dochody budżetu z aukcji praw do emisji CO2 jeszcze nigdy nie były tak wysokie. W tym roku na aukcjach Polska sprzedała uprawnienia do emisji (EUA) wynoszące niemal 104 mln ton CO2. Dochód trafił prosto do budżetu państwa – w sumie to niemal 11 miliardów złotych – obliczył portal WysokieNapiecie.pl. Wpływy są wyższe od przewidywań rządu, na co wskazało też w jednym z komunikatów Ministerstwo Finansów.
„Dochody niepodatkowe budżetu państwa będą wyższe niż planowano w ustawie budżetowej na 2019 r. o ok. 5 mld zł, co wynika głównie z wyższych dochodów z tytułu sprzedaży praw do emisji CO2” – poinformował niedawno resort.
Część z tej sumy pójdzie prosto na dotacje do cen prądu zamrożonych na 2018 r. , ile – to zależy od wniosków złożonych przez firmy energetyczne. Zarządca Rozliczeń poinformował portal WysokieNapiecie.pl, że do połowy grudnia subsydia kosztowały 3,8 mld zł. Kwota ta pewnie się jeszcze zwiększy, bo ostateczne rozliczenie przyjdzie pod koniec czerwca. Minister aktywów państwowych Jacek Sasin twierdzi, że rząd pracuje nad jakimś kolejnym mechanizmem rekompensat, ale sytuacja budżetu jest już zgoła inna niż w 2019 r. kiedy fiskus miał „extra” dochody z niewykorzystanych przez energetykę darmowych uprawnień na inwestycje przyznanych firmom na lata 2014-2-18 r.
Czytaj także: Rekompensaty za zamrożenie cen
Fiskus dostał więcej niż planował
Wysokie dochody budżetu wynikają między innymi z tego, że na aukcje skierowano więcej uprawnień do emisji – EUA. To efekt zaniechania przez przedsiębiorstwa inwestycji, które wcześniej zgłoszono do Krajowego Planu Inwestycyjnego do otrzymania darmowych uprawnień. Umożliwia to art. 10c dyrektywy o europejskim systemie handlu EU ETS. Wpisywano inwestycje, które nie zostały ostatecznie zrealizowane, jak np. Elektrownia Północ. Pula tych zaoszczędzonych praw została podzielona na dwa lata – 2019 i 2020 rok.
Czytaj także: Polska liderem wzrostu emisji CO2
W przyszłym roku polski budżet zyska prawdopodobnie jeszcze więcej z aukcji praw do emisji CO2. Ma być sprzedanych prawie 142 mln polskich uprawnień EUA. W tym jest prawie 50 mln uprawnień z tytułu bezpłatnego przydziału wynegocjowanego jeszcze w 2014 r. w ramach art. 10c. Ten wolumen zostanie jeszcze obniżony o pulę, która zostanie przekazana do rezerwy MSR, przeznaczonej na stabilizację cen uprawnień. Jaka to będzie ilość okaże się analogicznie jak to było tym roku- po podaniu przez Komisję Europejską ilości uprawnień w obiegu. Będzie to w połowie maja.
W kolejnej perspektywie rząd nie zdecydował się na korzystanie z artykułu 10c. W ten sposób na aukcje w latach 2021-2030 zostanie skierowane więcej uprawnień i przez to więcej pieniędzy trafi do polskiego budżetu.
Na co idą pieniądze z aukcji praw do emisji CO2?
Polska, jak wszystkie kraje członkowskie, musi składać do Komisji Europejskiej sprawozdania, na co wydaje pieniądze uzyskane z aukcji praw do emisji CO2. Połowa z tych dochodów może „rozpłynąć się” w budżecie – czyli można je wydać na dowolny cel. Przynajmniej 50 proc. powinno być przeznaczone na wskazane w dyrektywie EU ETS cele środowiskowe. To na przykład redukcja emisji gazów cieplarnianych, rozwój OZE, zalesianie, niskoemisyjne środki transportu, wspieranie efektywności energetycznej. Nie muszą to być tylko inwestycje w Polsce.
Do tej pory udawało się wywiązać z tego warunku, ponieważ dochody budżetu z CO2 nie były wysokie. Dopiero ostatni rok okazał się przełomem, gdy uprawnienia EUA zdrożały trzykrotnie i nagle do budżetu wpłynęło 5 miliardów. To oznacza, że na środowiskowe cele z dyrektywy EU ETS powinno pójść ponad 2,5 mld zł. Udało się, w sprawozdaniu wysłanym do Komisji Europejskiej podaliśmy prawie 610 mln euro – 2,6 mld zł. Jak to się stało?
Czytaj także: Energetyczna porażka Polski?
Wyszczególnione są głównie inwestycje prowadzone przez wojewódzkie fundusze ochrony środowiska i gospodarki wodnej oraz Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej – od edukacji ekologicznej, przez ochronę parków narodowych, zakup wozów strażackich, dofinansowanie OZE po termomodernizacje budynków czy wymianę pieców w ramach zamkniętego już programu Kawka. To jednak niewielkie kwoty w porównaniu do tego, co zgłosiły dwa resorty – finansów i energii. Ministerstwo Finansów zgłosiło zwolnienie z akcyzy energii z OZE – ponad 283 mln zł w 2018 rok, na przewozy kolejowe (500 mln zł) oraz kwotę „dla 18 podmiotów prowadzących przedsiębiorstwa komunikacji miejskiej w miastach wojewódzkich i wybranych aglomeracjach”. Z kolei Ministerstwo Energii zgłosiło niemal 1,2 mld zł jako „wsparcie na rzecz wytwórców energii ze źródeł odnawialnych, odpowiadające wartości rynkowej zielonych certyfikatów umorzonych w roku 2018”.