We wtorek rząd ma przyjąć strategię przewidującą rozwój małych elektrociepłowni atomowych w Polsce. To jak odległa to perspektywa pokazuje przykład amerykańskiego małego reaktora, który po 15 latach rozwoju doczekał się właśnie… kilkuletniego licencjonowania, a pierwszy blok zacznie pracę najwcześniej za dekadę.
Kilka tygodni temu amerykańska firma NuScale złożyła do tamtejszego urzędu dozoru jądrowego wniosek o licencję dla pierwszego małego reaktora atomowego w USA. Analiza liczącej 12 tys. stron dokumentacji i ewentualne dodatkowe badania mogą zająć trzy lata, a to tylko dlatego, że firma przeszła już proces przedlicencyjny, który trwał ostatnich osiem lat. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, pierwszy reaktor w tej technologii zacznie produkować prąd za dekadę.
Technologią NuScale jeszcze kilka lat temu interesowała się także Polska Grupa Energetyczna. Koncepcja się jednak nieco zmieniła ─ w projekcie rządowej Strategii odpowiedzialnego rozwoju (tzw. Planie Morawieckiego), która ma zostać przyjęta we wtorek, zapisano rozwój małych elektrociepłowni atomowych (tzw. HTR-ów). Nie zmieniła się tylko perspektywa wdrożenia energetyki jądrowej w Polsce ─ w każdym wariancie jest równie odległa i mglista.
Małe reaktory, także w technologii HTR (czyli elektrociepłowni atomowych, dostarczających zarówno energię elektryczną, jak i ciepło na potrzeby procesów technologicznych), mają jedną przewagę nad dotychczasową koncepcją budowy dużej elektrowni. Wymagają mniejszych nakładów inwestycyjnych – kilku-kilkunastu mld zł, zamiast kilkudziesięciu.
NuScale szacuje nawet, że nie tylko łączne nakłady na ich małe reaktory będą niższe, ale nawet jednostkowe. Producent deklaruje, że jest wstanie dostarczyć technologię za cenę 5,1 mln dolarów za megawat, podczas gdy nakłady na duże bloki jądrowe, budowane w Europie przekraczały ostatnio 6 mln euro/MW. W efekcie koszt produkcji prądu w tych małych reaktorach ma wynieść ok. 90 dol./MWh, czyli ok. 350 zł/MWh. Dla porównania koszt produkcji w nowych elektrowniach wiatrowych i węglowych to ok. 250 zł/MWh, a średnia cena energii na polskim rynku hurtowym to ok. 160 zł/MWh.
Poważnymi barierami wejścia SMR-ów na rynek są wysokie budowy fabryki modułów i kwestia licencjonowania nowych reaktorów. Obecne procedury licencjonowania dużych bloków nie są adekwatne dla małych jednostek. Dlatego w związku z koniecznością wypracowania nowych procedur, koszty licencjonowania będą znacząco wyższe niż obecnie. Problem potęgują trudności w pozyskaniu finansowania ponieważ inwestorzy nie ryzykują wkładu finansowego w reaktor, który może nie otrzymać licencji, a producenci bez wkładu inwestora nie mogą sfinansować licencjonowania. Dlatego większość prac wdrożeniowych w USA dotowana jest poprzez granty badawczo-rozwojowe. Amerykański Departament Energii finansuje częściowo w ten sposób nowe technologie w ramach wspierania innowacyjności.
Oprócz NuScale, proces licencjonowania pod koniec 2019 roku planuje rozpocząć także kanadyjski startup Terrestrial Energy dla reaktora IMSR (chłodzonego stopioną solą). Nowa technologia, a także implementacja poznanych i sprawdzonych systemów w małej skali, budzi zainteresowanie na całym świecie. Argentyna, Chiny, Francja, Indie, Japonia, Korea Południowa, Rosja i RPA również rozwijają swoje projekty i dążą do ich komercjalizacji.
Podobnie jak tradycyjne reaktory wielkich mocy, SMR-y rozwijane są w różnych technologiach. Najpopularniejszą jest technologia reaktorów chłodzonych wodą. Niemniej prowadzone są też prace nad rozwojem reaktorów chłodzonych ciekłym metalem, stopioną solą czy gazem. To właśnie te ostatnie, jako tzw. HTR-y, miałyby się pojawić w Polsce ─ jak wynika z projektu Planu Morawieckiego. To o tyle ciekawe, że w pracach nad rozwojem tej technologii od lat uczestniczą także polscy naukowcy z Narodowego Centrum Badań Jądrowych.
Patrząc na amerykańskie doświadczenia z licencjonowaniem zminiaturyzowanej wersji reaktorów III generacji, trudno oczekiwać, że pierwsze elektrociepłownie atomowe mogłyby się pojawić w Polsce wcześniej, niż w latach 30. To bardzo wygodna perspektywa dla polityków. Zawsze mogą powiedzieć, że pracują nad rozwiązaniem dzisiejszych problemów polskiej energetyki, a jednocześnie nie straszyć mieszkańców wizją rozsianych po kraju małych reaktorów atomowych, ani denerwować górników wizją końca energetyki węglowej.