Spis treści
Żyjemy w erze regulacji. O ile kiedyś świat opierał się na prawach naturalnych, które podpowiadały, co należy robić, a czego unikać, dziś niemal wszystko wymaga regulacji. Warto spojrzeć na przykład Chin – modelu „nowego społeczeństwa”, w którym zakazy i nakazy obowiązują niemal w każdej sferze życia, a kamery z systemem rozpoznawania twarzy znajdują się na każdym rogu ulicy.
Do tego dochodzi system oceny obywatelskiej, który może decydować o dostępie do kredytów, zatrudnienia, a nawet o możliwości wyjścia z domu.
Na tym tle rozbudowana europejska regulacja – kolejne dyrektywy, zalecenia i konkluzje – to raczej eleganckie sugestie dla społeczeństwa, które mogą stać się przedmiotem żartów lub politycznych protestów, ale nie stanowią rzeczywistego ograniczenia praw obywatelskich. Niemniej jednak, jak wynika z raportu zespołu Mario Draghiego, który badał przyczyny stagnacji i zagrożenia dla Unii Europejskiej, w ostatnich latach stworzono w UE aż 13 tysięcy aktów prawnych. Dla porównania, w USA, na poziomie federalnym i stanowym, było ich o połowę mniej.
Ale my jesteśmy w Europie, a tu nie jest Dziki Zachód, dlatego cieszmy się z tego, co mamy, a nawet starajmy się to wykorzystać w szybko zmieniającym się świecie. Dołączmy do ciężko pracujących europarlamentarzystów, a może nawet zachęćmy naszych krajowych polityków do jeszcze większego zaangażowania. Więcej dyrektyw – więcej porządku. Poniżej przedstawiam propozycje nowych lub uzupełnionych dyrektyw europejskich, które mogłyby uczynić nasze życie szczęśliwszym. Z niektórych można się śmiać, a innych… może warto żałować, że jeszcze nie istnieją.
Dyrektywa blackoutowa
Rekompensata za przerwy w dostawie energii elektrycznej, spowodowane usterkami po stronie dystrybutora. W tym przypadku można przywołać analogię do dość dobrze działającej regulacji dotyczącej opóźnień lotów.
Choć spotyka się ona z krytyką, zdyscyplinowała linie lotnicze do wypłacania pasażerom odszkodowań za opóźnienia, zamiast oferowania jedynie starej kanapki na lotnisku.
Oczywiście, istnieją wyjątki – problemy z dostawą energii mogą wynikać z klęsk żywiołowych, podobnie jak opóźnienia lotów spowodowane siłą wyższą.
Dyrektywa cenowo-pikowa
To niestety nie jest żart. Nowy system dynamicznych cen za granicą również nie działa. Trudno powiedzieć dlaczego, ale z pewnością wymaga modyfikacji. Przykład z Grecji: skorzystałem z nowej możliwości, licząc na oszczędności, ponieważ mam panele fotowoltaiczne na dachu i zużywam energię głównie w nocy.
Niestety, okazało się, że to nie działa. Nawet monopolistyczny grecki dostawca (DEH) zadzwonił do mnie, proponując powrót do standardowych, stałych cen. Piki cenowe okazały się zabójcze dla większości konsumentów. Uwaga dla naszych krajowych dostawców (a właściwie dla konsumentów): warto spojrzeć na doświadczenia innych z dynamicznymi cenami.
Na razie w Europie to się nie sprawdza, a u nas problem rozwiązano zamrożeniem cen, więc mamy „dynamiczne” ceny, ale… zamrożone. Spokój gwarantowany.
Dyrektywa „stop zdzierstwu na lotniskach”
– Każdy, kto czeka na lotnisku na połączenie, chce napić się kawy, zjeść kanapkę lub nawet coś bardziej sycącego. Problem pojawia się przy próbie zapłacenia rachunku – najpierw niedowierzanie, potem poszukiwanie pomyłki, aż w końcu narasta fala frustracji.
Okazuje się, że na lotniskach jesteśmy niczym zwierzyna łowna. Za cokolwiek postawionego na tacy płacimy powyżej 100 zł, cena wody niebawem osiągnie 20 zł, a kanapki (często z rana już czerstwe) wydają się być przygotowywane z najrzadszych produktów z odległych krańców świata. Nowa dyrektywa mogłaby obniżyć marże i ograniczyć to zdzierstwo. Chociaż nie jestem zwolennikiem kontroli cen, wolałbym rozwiązania oparte na zasadach wolnej konkurencji w sklepach lotniskowych.
Dyrektywa parkingowa czyli większy płaci więcej
– Ograniczenia dotyczące parkowania dużych samochodów w centrach miast. Każdy zna to uczucie – wjeżdżamy do centrum, mamy ważne spotkanie lub chcemy zrobić szybkie zakupy, a tu zaczyna się poszukiwanie miejsca parkingowego. Istnieją różne techniki radzenia sobie z tym problemem, jak choćby „wizualizacja” – wjeżdżając w zatłoczoną uliczkę, wyobrażamy sobie, że znajdziemy idealne, wolne miejsce do zaparkowania. Czasami to nawet działa, ale może lepszym rozwiązaniem byłaby regulacja.
Duże SUV-y zajmują znacznie więcej miejsca niż standardowe pojazdy. Dlatego warto wprowadzić ograniczenia parkowania dla SUV-ów lub podwójną opłatę parkingową, jeśli przekraczają dopuszczalne wymiary. Dlaczego mały smart miałby płacić tyle samo, co masywny SUV? To logiczne.
Dyrektywa PV for all
– Uzupełnienie nowych programów REPower Europe, NZIA, RED II i innych inicjatyw Zielonego Ładu. Panele fotowoltaiczne na każdej powierzchni skierowanej ku słońcu. Dachy budynków są oczywistym wyborem (i już objęte nowymi regulacjami), ale co z dachami przystanków, wiat czy nawet samochodów? A co z parasolami, kapeluszami i czapkami (może od 2045 roku)? Można także rozważyć pokrycie rzek i niektórych jezior panelami (poza obszarami Natura 2000), jak obłożyć nimi również dachy budynków gospodarczych.
Na koniec, specjalne kubraki z mikropanelami dla zwierząt wolnowybiegowych, takich jak krowy i konie, a może nawet dla wolno biegnących kotów. Każdy z tych systemów powinien być wyposażony w magazyn energii oraz zunifikowane złącze typu C do jej odbioru.
Dyrektywa o klikach
Dotycząca sieci komórkowych i internetowych serwerów, które umożliwiają popełnianie przestępstw. Obecnie otrzymujemy ostrzeżenia, by nie klikać w podejrzane linki w SMS-ach, jednak sieci komórkowe wciąż dostarczają te wiadomości. Może warto rozważyć odpowiedzialność operatorów za umożliwianie przestępczych działań – na zasadzie odpowiedzialności paserów. Wprowadzenie takiej dyrektywy mogłoby zmusić dostawców usług do wprowadzenia systemów wczesnego wykrywania podejrzanych treści i ich eliminacji, co mogłoby znacząco ograniczyć liczbę oszustw.
Dyrektywa fotelowa
Zakaz nadmiernego upychania pasażerów w samolotach. Wszyscy to zauważyliśmy: wchodzimy na pokład, szczególnie nowych modeli samolotów, zajmujemy miejsce i… robi się ciasno. Problem niekoniecznie wynika z tego, że przybraliśmy na wadze – to raczej fotele w samolotach stają się coraz węższe i krótsze, tak aby zmieścić jeszcze kilka dodatkowych miejsc w kabinie. Dyrektywa „puszkowa” mogłaby wprowadzić ograniczenia dotyczące minimalnych wymiarów foteli w samolotach, zapobiegając zmienianiu pasażerów w „ludzkie sardynki”. W przeciwnym razie może trzeba będzie wprowadzić obowiązkowe diety przed lotem.
Dyrektywa o ograniczeniu politycznych wpisów
Moja ulubiona propozycja. Może wreszcie X czyli dawny Twitter zostałby uwolniony od idiotycznych politycznych komentarzy, politycznych filmików na TikToku czy ustawianych zdjęć w ramach autopromocji. Wiem, że to trudne, ale chyba większość normalnych ludzi ma przesyt polityki w mediach społecznościowych. Może nowa dyrektywa mogłaby wprowadzić zakaz politycznych wpisów przynajmniej w soboty, niedziele i święta?
Dyrektywa chodnikowa
Więcej praw dla pieszych… na chodniku. Na ulicy pieszy już ma pierwszeństwo przy przejściu dla pieszych – to reguluje kodeks drogowy. Jednak na chodniku pieszy musi być czujny jak zwierzę w południowoamerykańskiej dżungli. Hulajnogi, rowery, hulajnogi z dwoma czy trzema pasażerami, rowerzyści po postoju w barze – to wszystko stanowi zagrożenie. Może analogicznie do sytuacji na drodze, pieszy na chodniku powinien mieć więcej praw, a może nawet pewne przywileje?
Dyrektywa o minimalnym cieple
– Obowiązek utrzymania minimum 18 stopni Celsjusza w mieszkaniach zimą, a w nowych budynkach instalacja centralnej klimatyzacji (wejdzie w życie w 2040 roku). Oczywiście przewidziana byłaby także możliwość wywierania nacisku na administrację oraz wynajmujących, aby te przepisy były przestrzegane.
Dyrektywa o dobrostanie telekomunikacyjnym
Każdy z nas zna ten problem: telefony z ofertami paneli fotowoltaicznych, kredytów frankowych, dostawcy internetu czy telewizji satelitarnej, którzy dzwonią nawet pół roku przed zakończeniem kontraktu, zwykle w weekendy po godzinie 16. Blokowanie numerów niewiele pomaga – zawsze znajdzie się następny.
A co, gdyby można było całkowicie wyłączyć się z takich telemarketingowych działań? Możliwość zadeklarowania, że nie chce się odbierać reklamowych telefonów, a sieć komórkowa automatycznie odrzucałaby natrętnych dzwoniących.
Dyrektywa „śmieci Hammurabiego”
aktywniejsze podejście do walki z zanieczyszczaniem środowiska oraz wprowadzaniem na rynek produktów niskiej jakości. Jeśli ktoś śmieci w lasach, to te śmieci powinny wrócić do jego domu. A jeśli nieuczciwy sprzedawca oferuje wadliwą żywność (jak kiedyś sól drogową sprzedawaną jako spożywczą), to musiałby sam zjeść swoje produkty – taki nowoczesny „kodeks Hammurabiego”.
W wersji zaostrzonej zarządy firm produkujących żywność niskiej jakości musiałyby żywić się własnymi produktami.
Dyrektywa „smogowo -konfiskacyjna”
Jakość powietrza, szczególnie zimą, jest nam już dobrze znana. Wyrywkowe kontrole straży miejskiej nie przynoszą efektów. Czas na silniejsze i bardziej radykalne działania. W proponowanej dyrektywie przewiduje się konfiskatę pieców w przypadku nadmiernej emisji zanieczyszczeń (np. za pomocą sprytnych blokad i zabezpieczeń). Oczywiście, należy to połączyć z dyrektywą „grzewczą” – szczególnie, jeśli smog generuje osoba wynajmująca mieszkanie. Można także powiązać to z dyrektywą „retorsyjną” – smog z pieca mógłby wracać do domu producenta.
Dyrektywa serialowa
– Ograniczenia dotyczące programów quasi-reality (różne „wyspy szczęścia” z dziewczynami w stringach i mężczyznami w szortach, obecnie także w wersji 45+) oraz quasi-dokumentalnych, takich jak „Moja straszna chwila”, gdzie osoby grają sceny, a potem je komentują. Notabene, ten format jest naszą rodzimą specjalnością, a niektóre osoby z zagranicy na początku nie rozumieją jego idei.
Skoro mamy limity reklam, to może wprowadźmy również ograniczenia na liczbę dziennych emisji seriali. Swoją drogą, reklamy wydają się teraz mniej szkodliwe.
Dyrektywa czytelnicza
Walka z wtórnym analfabetyzmem. W związku z rosnącą popularnością „obrazkowej” rzeczywistości, jak Instagram czy TikTok, proponuję wprowadzenie obowiązku codziennego przeczytania co najmniej jednej strony tekstu. Prosty, elektroniczny system weryfikacji oraz kary dla tych, którzy nie czytają. Z jednej strony to propozycja lobbystyczna (dla blogerów), z drugiej, przypomnienie o filmie „Fahrenheit 451”, jako przestroga.
Dyrektywa skorupkowa
Powrót do demokratycznych zasad starożytnej Grecji. Tam funkcjonował „ostracyzm” (nazwa pochodzi od skorup naczyń), gdzie obywatele wypisywali nazwiska polityków podejrzewanych o tyranię, a osoby z największą liczbą głosów skazywano na dziesięcioletnie wygnanie. Można by to odświeżyć, zastępując skorupy głosowaniem online. Zamiast tyranii, karano by za przekraczanie uprawnień, co mogłoby przynieść polityczny spokój w ciągu kilku miesięcy. Puste ławy parlamentarne (większość polityków na wygnaniu) i automatyczne zniesienie potrzeby dyrektywy o ograniczeniu wpisów dla polityków. Zdaję sobie sprawę, że wdrożenie tego rozwiązania może być trudne, bo wtedy nikt nie będzie pisał nowych dyrektyw.
Zachęcam wszystkich do własnych propozycji. Lobbujmy u europarlamentarzystów. Wysyłajmy im maile, listy i „skorupki”. Niech nasza Unia ma również polski wkład regulacyjny w drodze do nowego, wspaniałego świata.