Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Technologia
  4. >
  5. Bezpieczny atom – czy to jest możliwe?

Bezpieczny atom – czy to jest możliwe?

Energetyka jądrowa to sprawdzona, bezpieczna technologia, czy raczej tykająca bomba zegarowa, jak twierdzą jej przeciwnicy? Daliśmy się wypowiedzieć obu stronom.

prognozowana struktura rode

Energetyka jądrowa to sprawdzona, bezpieczna technologia, czy raczej tykająca bomba zegarowa, jak twierdzą jej przeciwnicy? Daliśmy się wypowiedzieć obu stronom. 

Wszechobecny w polskiej energetyce węgiel (wytwarzamy z niego nam 90 proc. prądu) przysparza nam coraz większych problemów, więc naturalnym krokiem staje się poszukiwanie alternatyw, które pozwoliłyby choć trochę ograniczyć jego zużycie. Polska rozwija stopniowo odnawialne źródła energii, czyli głównie farmy wiatrowe i elektrownie na biomasę.

 

Zgodnie z programem rządowym z 2009 r. powinna do nich dołączyć elektrownia jądrowa. Pierwsza siłownia o mocy około 3000 MW miałaby powstać na Pomorzu przed 2030 rokiem. Według rządu program jądrowy będzie kosztował od 40 do 60 mld zł. „Zieloni” już dziś twierdzą, że to zaniżone szacunki.

Na świecie pracuje dziś 388 reaktorów w 31 krajach, co pokazuje, że w wielu częściach świata energetyka jądrowa została uznana za wystarczająco bezpieczną, by ją stosować na szeroką skalę. Polacy muszą jednak wyrobić sobie własne zdanie na jej temat.

Chcąc ułatwić konfrontację argumentów za i przeciw portal WysokieNapiecie.pl zorganizował debatę ekspertów. Z jednej strony tych związanych z sektorem jądrowym, z drugiej – przeciwników technologii.

Paliwo jądrowe

– Jeżeli tylko w jednym miejscu zgromadzi się większą ilość toksycznych substancji, jaką jest paliwo jądrowe, to pokrzepiające poczucie bezpieczeństwa przestaje istnieć. Oczywiście możemy zrobić wiele, aby minimalizować ryzyko jądrowe, co znacząco zwiększy koszt projektu. Jednak nie możemy nigdy całkowicie wykluczyć ryzyka – niepewność zawsze pozostaje. Bezpieczeństwo jądrowe nie istnieje. Obecnie powinniśmy raczej dyskutować właśnie o ryzyku – ostrzega inż. Jan Haverkamp, ekspert Greenpeace w dziedzinie energetyki atomowej i polityki energetycznej.

Ale zwolennicy przypominają, że ryzyko jest związane niemal z każdą działalnością przemysłową.

– Nie mogę się zgodzić z tym, że energetyka jądrowa jest niebezpieczna. Odwołując się do zarzutu odnośnie nagromadzenia przez nią potencjalnie niebezpiecznych substancji, chciałem zauważyć, że takie standardy są akceptowane przez człowieka w wielu gałęziach przemysłu, bo taki jest dzisiaj nasz świat. Fabryki chemiczne też wykorzystują toksyczne materiały i generują szereg problemów, a nikt nie nawołuje do zaprzestania w nich produkcji chemikaliów – zwraca uwagę prof. Konrad Świrski z Politechniki Warszawskiej.

Standardy bezpieczeństwa

Inżynier Zbigniew Wiegner, obecnie dyrektor budowy bloków 5 i 6 w Elektrowni Opole z ramienia Polimexu Mostostalu, a wcześniej jeden z kierowników budowy elektrowni jądrowej Olkiluoto 3 w Finladii, opowiadał jak buduje się nowoczesne elektrownie na Zachodzie.

– Każda inwestycja w Finlandii, gdzie pracowałem, była poprzedzona bardzo głębokimi studiami, również ze współudziałem organizacji ekologicznych, w tym także Greenpeace. Byliśmy kilkakrotnie audytowani przez niezależne organizacje związane z ochroną środowiska. Ale już wewnętrzne procedury wprowadzone przez Finów i nadzór nuklearny sprawiały, ze ryzyko było redukowane na etapie prostych nawet robót, takich jak drążenie tuneli, wykopów, analiza sejsmiki, dobór mieszanek betonowych, wykonawstwo, kolejne etapy budowy reaktora i budynków wspomagających – wylicza. – Z tego punktu widzenia uważam, że to bezpieczna technologia.

Jednak zdaniem dr Andrzeja Kassenberga z Instytutu na rzecz Ekorozwoju Polska powinna po prostu stawiać na inne technologie niż atom.

– Cały czas próbujemy przenosić stare myślenie o bezpieczeństwie energetycznym w przyszłość. Wielkie elektrownie węglowe chcemy zastępować wielkimi elektrowniami jądrowymi. Za 20–30 lat bezpieczeństwo będzie budowane od dołu, czyli poprzez lokalne społeczności, gminy. Dziś jest jeszcze czas, by wszystko przedyskutować i poszukać innego rozwiązania.

Czy katastrofy muszą się powtórzyć?

Pomiary poziomu promieniowania z elektrowni jądrowej wskazują, że podczas standardowego cyklu jej pracy parametry mieszczą się w granicach bezpieczeństwa. Jednocześnie sektor jądrowy uznaje się za ten o najwyższym poziomie standardów, procedur i systemów zabezpieczeń. Doświadczenia z Czarnobyla i Fukushimy pokazują jednak, że nadal nie jesteśmy wstanie wyeliminować rzadkich, ale poważnych awarii. I mają one duży wpływ na wizerunek energetyki jądrowej w oczach opinii publicznej.

– Przypadek Czarnobyla jest jedynym na świecie, przy którym zgodzę się z określeniem „katastrofa”, ponieważ kosztował zdrowie i życie ludzi. Jeśli chodzi o Fukushimę, to była katastrofa naturalna i poważna awaria elektrowni, ale żadna z nich nie spowodowała chorób i zgonów z powodu promieniowania – zaznacza Tomasz Jackowski z Narodowego Centrum Badań Jądrowych.

Ale Jan Haverkamp nie zgadza się z takim postawieniem sprawy.

– Nie można twierdzić, że nie ma żadnych konsekwencji katastrofy w Fukushimie. Około 150 tys. ludzi zostało ewakuowanych ze skażonych terenów, około 60 tys. nigdy nie będzie mogło wrócić do swoich domów. Jednym z wielu przykładów jest przypadek miejscowości Minamisoma koło Fukushimy, w której tylko w 2014 r. wydano 230 milionów dolarów – to koszt przesiedleń i prac porządkowych związanych z wyciekiem radioaktywnym z elektrowni. Taki jest koszt usuwania zniszczeń środowiska, w jednej tylko z wielu miejscowości – protestuje.

– Z energetyką jądrową jest tak jak z lotami pasażerskimi. Statystyka wskazuje, że śmiertelność wśród pasażerów jest najniższa spośród dostępnych środków transportu, ale wszyscy się tego obawiają, ponieważ gdy dojdzie do katastrofy, to jest ona spektakularna i mocno nagłośniona w mediach oraz budzi przerażenie. Tak samo jest z trzema awariami elektrowni jądrowych (Three Mile Island w USA, Czarnobyl, Fukushima – red.), i które kładą się cieniem na wizerunku całej energetyki jądrowej. I to zawsze będzie argument przeciwko – podsumowuje Konrad Świrski.

Wskazuje, że w obu przypadkach decydujący był jeden czynnik – błędy ludzkie. – Nie mówimy więc o problemie z bezpieczeństwem urządzeń. Zawsze mieliśmy do czynienia z sytuacją, że gdyby obsługa zareagowała prawidłowo, to proces byłby kontynuowany bez takich skutków – wyjaśnia.

– Tak też było w przypadku Fukushimy. Ewidentnie wykazano błędy obsługi podczas operacji chłodzenia rdzenia. Obsługa nie wiedziała jak tę instalację obsługiwać. Jeśli już atakować sektor energetyki jądrowej, to nie pod tym kątem, że systemy bezpieczeństwa są słabe, tylko należy spojrzeć na to , że za mało uwagi poświęciło się szkoleniu ludzi z zakresu obsługi tych urządzeń – podsumowuje Świrski.

Bezpieczeństwo kosztuje

Eksperci niezależnie od tego którą stronę reprezentują zgadzają się, że nie ma ani jednej analizy szacującej wszystkie koszty zewnętrzne (czyli koszty ponoszone pośrednio przez środowisko i społeczeństwo) poszczególnych technologii wytwarzania energii, by móc je rzetelnie porównać. A te analizy, które są zazwyczaj pokazują wyniki popierające tezę forsowaną przez zwolenników danej technologii.

Zbigniew Wiegner wskazuje, że przyczyną jest brak jednolitej metodologii. Rozbieżność szacunków jest ogromna.

– Szacunki kosztów ryzyka jądrowego oparte są zazwyczaj o modele prawdopodobieństwa, w których przyjmuje się założenia co do ewentualności wystąpienia awarii, czy naruszenia bezpieczeństwa. Inżynierowie mogą łatwo obliczyć wszelkie czynniki techniczne, ale istnieje spora trudność w oszacowaniu wpływu czynnika ludzkiego. Obejmuje on nie tylko błędy ludzkie, ale również wrogi atak: sabotaż, akt terroryzmu czy wojnę. Te czynniki nie są możliwe do oszacowania i z tego względu nie są brane pod uwagę w kalkulacjach dotyczących prawdopodobieństwa. Dlatego decyzje podjęte w oparciu o model prawdopodobieństwa nie wystarczą, jeśli trzeba uwzględnić faktyczne możliwości wystąpienia danego ryzyka – ocenia Jan Haverkamp.

– Nie da się przewidzieć wszystkich wydarzeń losowych związanych z energetyką jądrową. Przykładem jest wspomniana już Fukushima, w której mur ochronny o wysokości 6,1 metra, okazał się niewystarczający, ponieważ fala tsunami miała 14 m wysokości. To pokazuje, że chcąc zapewnić realne bezpieczeństwo musielibyśmy się liczyć ze wzrostem kosztów w nieskończoność – uważa Dariusz Szwed z Zielonego Instytutu.

Składowanie odpadów

Ekolodzy jako słabość energetyki jądrowej wskazują także problem z wypalonym paliwem, które pozostaje radioaktywne.

– Technologia składowania jest technologią niedomkniętą ponieważ nie ma dotychczas sposobu na pozbycie się odpadów raz na zawsze. W Niemczech uznano energetykę jądrową za nieetyczną właśnie dlatego, że przerzuca dzisiejsze koszty na przyszłe pokolenia – przypomina Dariusz Szwed.

– Czytając raport MAE widzę, że żaden kraj na świecie nie stworzył dotychczas wiecznego składowiska dla wysokoradioaktywnych odpadów, a jeśli rozwój programów jądrowych będzie postępował tak jak dotychczas, to do 2040 roku będzie tych odpadów na całym świecie 700 tys. ton. MAE mówi o 100 mld dolarów które trzeba będzie wydać na tzw. rekultywację obiektów jądrowych – dodaje Andrzej Kassenberg.

Tomasz Jackowski ripostuje jednak, że koszty, nawet wysokie, są wliczone w cenę energii z elektrowni jądrowych. Wiegner dodaje, że dostawcy pracują dziś nad technologiami demontażu i wyłączania bloków, które mogą te koszty ograniczyć.

– Francuzi uważają, że mają technologię składowania odpadów. Generacja czwarta (to przyszłość reaktorów jądrowych, obecnie na etapie badań – red.) i kwestia przeróbki wypalonego paliwa jest technologicznie skomplikowana. Nie jest dziś rozwijana, bo tych odpadów jest bardzo mało. Nie są one również składowane na terytorium całego kraju, tylko zgromadzone w nielicznych, odpowiednio przygotowanych i strzeżonych miejscach. W obecnej chwili właściwie całość zużytego paliwa jest składowana na terenie elektrowni, więc nie ma presji na rozwijanie metod zagospodarowania – dodaje Konrad Świrski.

Sytuacja na Ukrainie nam zagraża?

Konflikt na Ukrainie sprawia, że w polskich mediach pojawiło się ostatnio już kilka plotek o rzekomym skażeniu radioaktywnym po usterkach w tamtejszych elektrowniach jądrowych. W tej kwestii i zwolennicy i przeciwnicy atomu są zgodni: media przekazują niesprawdzone informacje i dają się wodzić za nos.

– Awarie elektrowni jądrowych, o których piszą w ostatnich tygodniach media, dotyczą systemów wyprowadzenia mocy z elektrowni. Są coraz częstsze, ponieważ ukraiński system energetyczny cierpi na braki mocy. Przy niedoborach węgla i gazu jest zdany na energetykę jądrową. Elektrowni atomowych jest natomiast za mało, by zaopatrzyć cały kraj i dlatego dochodzi do przeciążenia sieci energetycznych. Ukraiński problem nie jest związany z promieniowaniem, tylko z bilansem energetycznym – wyjaśnia Tomasz Jackowski. Wskazuje, że trzeba się też zastanowić jakie są możliwości międzynarodowego oddziaływania na to, by elektrownia, która może znaleźć się na terenie okupowanym, była dalej w odpowiedzialny sposób eksploatowana.

Także zdaniem eksperta Greenpeace’u media powinny przestać powoływać się na informacje z propagandowych rosyjskich mediów bez ich głębokiej weryfikacji, bo tą drogą rozpowszechniono już wiele niesprawdzonych informacji. Jeśli pojawiają się jakieś informacje o wycieku czy promieniowaniu, to pierwszym źródłem, do którego powinno się sięgać, jest dozór jądrowy z siedzibą w Kijowie.

– Kombinacja niestabilności ekonomicznej i politycznej na Ukrainie, może jednak skutkować wieloma zagrożeniami dla zasobów jądrowych tego kraju – podsumowuje Haverkamp.

Relacja wideo ze spotkania:

Technologie wspiera:

Kwietniowy "Świat Wiedzy" otwiera tekst poświęcony scenariuszowi blackoutu i społeczeństwa pozbawionego na jakiś czas elektryczności. A w nim liczne cytaty dziennikarza WysokieNapiecie.pl.

swiat-wiedzy-04 2015

RPA, Jordania, Argentyna, Egipt, Węgry to kraje, które tylko w ciągu ostatniego roku poważnie potraktowały oferty budowy elektrowni jądrowych za tanie rosyjskie kredyty. Dodając wcześniejsze projekty podobnego typu, suma inwestycji deklarowanych przez Rosjan sięga 100 mld dolarów. Ale źródło ich finansowania wysycha, Rosja ma coraz mniej pieniędzy na swoją atomową ekspansję za granicami.

energetyka atomowa
Technologie wspiera:
Miło nam poinformować, że rozstrzygnęliśmy konkurs z okazji Dnia Kobiet. Tym bardziej, że jednym ze zwycięzców jest właśnie kobieta.
babska szychta