Spis treści
Gwarancje pochodzenia nabierają coraz większej wartości. Te dobrowolne świadectwa potwierdzają produkcję energii z odnawialnych źródeł, wyróżniają ją i pozwalają bardzo dokładnie sprawdzić, z jakiego źródła pochodzi sprzedawana energia elektryczna. Każdy, kto chce dokonać zakupu gwarancji pochodzenia, robi to dobrowolnie.
Zainteresowanie działaniami ekologicznymi wśród przedsiębiorców rośnie. Dbałość o czyste powietrze, odpowiedzialność społeczna, korzystanie z zielonej energii – to trend coraz powszechniejszy. W efekcie rośnie też zainteresowanie zakupem gwarancji pochodzenia.
Kupujący i sprzedający
Gwarancje pochodzenia wystawiane są przez Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki i przekazywane bezpośrednio producentowi, natomiast w wersji elektronicznej przesyłane są do Rejestru Gwarancji Pochodzenia, prowadzonego przez Towarową Giełdę Energii. Giełda uruchomiła RGP na początku listopada 2014 roku. Od tamtej pory umożliwia on dokonywanie transakcji między zainteresowanymi stronami, którymi są podmioty z różnych branż, między innymi spółki z branży FMCG, budowlanej, czy handlowej.
Czytaj także: Sprzedawcy prądu kuszą zieloną ofertą.
W Rejestrze prowadzonym przez TGE jest teraz ponad 600 podmiotów, z czego 14 zagranicznych. Jeszcze w czerwcu było to 380 podmiotów. Jednym z powodów szybkiego wzrostu uczestników Rejestru są wygrane aukcje OZE. Dla producenta zielonej energii gwarancje pochodzenia stanowią dodatkowy, coraz bardziej dostrzegalny w budżecie przychód. – W Rejestrze pojawiają się podmioty, które wygrały aukcje OZE dla instalacji do 1 MW. Obecnie rozpatrujemy około stu wniosków o członkostwo w RGP, spodziewamy się ich przyrostu wraz z kolejnymi etapami aukcji OZE – mówił dyrektor biura rejestrów TGE Marek Szałas podczas debaty „Gwarancje pochodzenia jako element polityki środowiskowej UE. Wyzwania na rynku krajowym”, która odbyła się w siedzibie „Rzeczpospolitej”.
Giełda rozwija handel
Gwarancje pochodzenia nie są towarem giełdowym, a obrót nimi dobywa się bezpośrednio w Rejestrze. Tracą one ważność z chwilą przekazania odbiorcy końcowemu. Jeśli nie znajdą nabywcy – tracą ważność po roku i są z Rejestru wykreślane. Każdy dokument ma indywidualny numer i datę ważności.
Początkowo większość wydawanych gwarancji po roku wygaszano, teraz niemal wszystkie znajdują nabywców. Łączny wolumen obrotu gwarancjami pochodzenia w pierwszym półroczu tego roku wyniósł 3 348 142 MWh i był trzykrotnie większy względem analogicznego okresu roku ubiegłego. Jak szacuje dyrektor Szałas, roczny wolumen obrotu gwarancjami pochodzenia wyniesie ok. 15 TWh.
Czytaj także: XBID – europejski rynek energii bardziej zintegrowany
Wraz ze wzrostem zainteresowania znacznie zwiększyły się wolumeny transakcji oraz ceny. W połowie roku średnia cena gwarancji pochodzenia wynosiła 39 groszy za MWh, w ubiegłym miesiącu było to już ponad 1 zł/MWh. Ale zdaniem ekspertów – mogłoby to być znacznie więcej, gdyby umożliwić obrót polskimi gwarancjami pochodzenia za granicą.
Bariery rozwoju
Polskie gwarancje są uznawane przez inne państwa, ale handel tymi prawami nadal nie jest możliwy poza Rejestrem TGE. Polska nie jest członkiem Association of Issuing Bodies – międzynarodowego stowarzyszenia zajmującego się rozwojem handlu europejskimi gwarancjami pochodzenia zielonej energii EECS. Wszystko przez brak odpowiednich zapisów dotyczących statystyki sprzedawanej energii, tak by nie liczyć zielonej energii podwójnie.
Ostatnia zmiana ustawy o OZE wprowadziła bardziej precyzyjne zapisy dotyczące gwarancji pochodzenia, m.in. o unikniętej emisji gazów, ale nie zniosła wszystkich barier dotyczących obrotu tymi dokumentami. – Jeśli chcemy potwierdzić, że stosujemy energię z OZE, to gwarancje pochodzenia są jedynym dobrowolnym i wiarygodnym instrumentem – podkreślił Maciej Antczak z STX Commodities podczas debaty w „Rzeczpospolitej”. Jak dodał, potrzebne są jednak przepisy, jak należy kalkulować miks paliwowy.
Przyszłość gwarancji pochodzenia
Jednym z rozwiązań mogłoby być oznaczenie całego wolumenu energii. Swoje gwarancje miałaby wtedy energia z węgla, gazu, itp. W tym roku TGE wprowadziła do RGP gwarancje pochodzenia energii z kogeneracji – CHP, jednak od 2 października, gdy zaczął działać ten instrument, nie dokonano w nim jak dotąd żadnej transakcji. Przy „kolorowaniu” całego miksu, zainteresowanie gwarancjami CHP mogłoby wzrosnąć. Polska nie byłaby tu zresztą pionierem, takie rozwiązanie funkcjonuje już w Austrii.
Czytaj także: Co łączy zielony groszek z energetyką?
Pozostaje też kwestia rozszerzenia dostępności gwarancji pochodzenia – nie tylko handlu za granicą, ale też udostępnienia gwarancji np. prosumentom. Dzięki programowi Mój Prąd liczba instalacji fotowoltaicznych szybko rośnie. Wydawanie gwarancji pochodzenia prosumentom wymagałoby jednak zmian dotyczących odczytu ich generacji netto. – Czy z MWh zejdziemy do kWh? Czy będą transakcje w czasie rzeczywistym? – pytał Maciej Antczak.
Zdaniem Sebastiana Kwapulińskiego, dyrektora zarządzającego Stowarzyszenia Energii Odnawialnej, gwarancje pochodzenia mogą być głównym instrumentem wsparcia dojrzałych technologii OZE, takich jak np. farmy wiatrowe na lądzie. Obecny budżet aukcyjny wygasa w 2021 roku, więc już trwają dyskusje, czym zostanie zastąpiony.
Czytaj także: REMIT – w trosce o przejrzystość rynku gazu