Spis treści
Paliwa alternatywne – Refuse Derived Fuel – RDF czyli wyselekcjonowane odpady o wysokiej wartości opałowej (14-19 MJ/kg), kuszą branżę energetyczną. Póki co głównie trafiają do cementowni, które od lat korzystają z takiego surowca, na co pozwala im proces technologiczny. Cementownie obniżają przy tym emisje CO2 i koszty. Jak wynika z informacji rynkowych, w Polsce jest nadpodaż RDF. Za jego przyjmowanie do spalania zakłady pobierają opłaty. Korzyści ma cementownia produkująca energię z odpadów, jak i firmy pozbywające się RDF.
W kraju produkuje się ok. 2,6 mln ton paliw alternatywnych (odpadów o kodzie 191210). Przepisy nie ustanawiają dla nich wymagań jakościowych ani szczególnych wymagań produkcji. Jest natomiast zakaz składowania odpadów o kaloryczności przekraczającej 6MJ/kg suchej masy. Stąd zainteresowanie branży, by coś z wysokokalorycznymi śmieciami zrobić.
Własny zakład RDF
Sam koncern Lafarge przetwarza w Polsce 400 tys. ton odpadów. Należąca do Lafarge Cementownia Kujawy zużywa rocznie 30 tys. ton miału węglowego i ok. 190 tys. ton RDF. Paliwa alternatywne muszą być odpowiedniej jakości. To kluczowe dla procesu wypalania klinkieru – głównego składnika cementu. Przy wykorzystaniu odpadów w cementowniach nie ma ubocznych produktów spalania, takich jak popioły czy żużle, gdyż stają się one składnikiem klinkieru.
Czytaj także: Jak sprawić, by polskie firmy skorzystały na transformacji energetycznej?
Lafarge zdecydował się na własny Zakład Produkcji Paliw Alternatywnych (ZPPA), wraz ze zautomatyzowanym laboratorium. Koło Inowrocławia powstał jeden z największych tego typu zakładów w Europie: hala produkcyjna ma 4,5 tys. m2 powierzchni i jednorazowo jest w stanie zmagazynować 800 ton gotowego materiału oraz 1000 ton odpadów do przetworzenia. Inwestycja kosztowała 150 mln zł. Zakładem zarządza spółka Geocycle, która pozyskuje surowiec ze zbiórki odpadów komunalnych i przemysłowych – z przerobu makulatury, tekstyliów, tworzyw sztucznych. Materiał końcowy, przekazywany do współspalania w Cementowni Kujawy, to paliwo do palnika głównego oraz paliwo do kalcynatora. Ambicją firmy jest „zero złotych za GJ”.
Długi proces inwestycyjny
Czy w ten sposób dałoby się zredukować koszty i emisje CO2 np. w ciepłownictwie i energetyce? Pomijając technologię, wdrożenie spalania paliw alternatywnych nie jest wcale takie proste.
Czytaj także: W Nidzicy zrezygnowali z węgla
Przykładem niech będzie Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Olsztynie. Gdy lokalny dostawca ciepła – właściciel fabryki open Michelin poinformował o swoich planach odejścia od węgla i zaprzestania dostaw ciepła do miejskiej sieci, MPEC Olsztyn stanął przez koniecznością zainwestowania w nowe źródło. Wybór padł na elektrociepłownię wykorzystującą energetyczną frakcję odpadów komunalnych. Projekt jest teraz we wstępnej fazie – podpisano umowę partnerstwa publiczno-prywatnego z prywatnym partnerem – hiszpańską spółką Urbaser. Sama instalacja termicznego przekształcania odpadów to wydatek rzędu 0,5 mld zł, ale całość przedsięwzięcia będzie kosztować znacznie więcej. Miasto zakładało ok. 1,8 mld zł, jednak ostatecznie to ok. 3,5 mld zł brutto, w tym mieści się także 25-letni kontrakt na zarządzanie instalacją. Po wygaśnięciu kontraktu instalacja będzie zarządzana przez miasto. Wkład funduszy unijnych wyniesie do 172 mln zł.
MPEC ma potrzebne uzgodnienia i przyłącza, a inwestycja potrwa co najmniej trzy lata. Szybciej powstanie szczytowe źródło gazowe, które ma wspomagać pracę elektrociepłowni. MPEC ukończył też inwestycję w ciepłownię na biomasę o mocy ok. 30 MW. Zielona energia zapewni 30 proc. ciepła sieciowego. Spółka inwestuje też w kotły węglowe, które jeszcze będą jej służyć i też dostarczać ciepło.
Elektrociepłownia wielopaliwowa
Jedyna działająca elektrociepłownia, która już wykorzystuje RDF, to należąca do Fortum EC Zabrze. Otworzony w ubiegłym roku zakład jest najnowocześniejszym tego typu w Europie. Elektrociepłownia może być zasilana trzema różnymi paliwami – węglem, RDF, a także biomasą. Proporcja poszczególnych rodzajów paliwa może być zmieniana, ale biomasa i RDF nie mogą przekraczać 50 proc. Całość kosztowała niemało, bo 870 mln zł.
Moc instalacji wynosi 225 MW wsadu w paliwie (cieplna: 145 MW, elektryczna: 75 MW). Zakładana roczna produkcja ciepła wynosi 730 GWh, prądu zaś 550 GWh.
W kraju działają też spalarnie odpadów komunalnych, produkujące także ciepło i prąd, np. w Szczecinie, Białymstoku, Krakowie, Poznaniu, Warszawie czy Rzeszowie. Pojawiły się informacje, że należąca do PGE instalacja w Rzeszowie miałaby zostać rozbudowana o nową linię – właśnie na wysokokaloryczny RDF.
Czytaj także: Prąd i ciepło ze śmieci?
Pieniądze to nie wszystko
Po uruchomieniu EC Zabrze pojawiły się głosy na rynku: dlaczego nie iść w tę stronę? Z punktu widzenia branży odpadowej odpowiedź jest prosta: priorytetem w gospodarce odpadami jest ograniczenia ich powstawania a potem recykling. To oszczędza surowce i energię. Polska, jako kraj członkowski UE, musi spełnić wysokie poziomy recyklingu. Z tego też powodu, instalacje spalarnia odpadów nie mogą liczyć na unijne dofinansowanie w nowej perspektywie. Trudno zrozumieć logikę, która za tym stoi, bo ciepło trzeba z czegoś produkować. Być może za 10-15 lat pojawi się wodór lub biometan, ale na razie alternatywą jest gaz lub biomasa, paliwa niekoniecznie przyczyniające się do zrównoważonego rozwoju.
Z punktu widzenia energetyki elektrociepłownia na RDF musi spełnić takie same restrykcyjne wymogi dotyczące emisji, jak spalarnia odpadów. „Wyselekcjonowanie z odpadów frakcji wysokokalorycznej oraz odpowiednie przygotowanie ich do spalenia, przez rozdrobnienie, peletowanie lub brykietowanie, nie prowadzi do utraty statusu odpadów” – podkreśla wiceminister klimatu Sławomir Mazurek w odpowiedzi na jedną z interpelacji poselskich. „Aby dopuszczone było termiczne przekształcanie odpadów w lokalnych elektrociepłowniach, instalacje te muszą spełniać w szczególności wymagania techniczne ustanowione dla instalacji termicznie przekształcających odpady” – przypomniał.
W wojewódzkich planach gospodarki odpadami zostało wskazane ograniczenie termicznego przekształcania odpadów komunalnych oraz pochodzących z nich innych odpadów – do 30 proc. w skali kraju i województwa. Instalacje muszą być ujęte w wojewódzkich planach gospodarki odpadami. W praktyce, spora część zapowiadanych i wpisanych kiedyś do tych planów inwestycji nie jest realizowana.