Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. E-mobilność
  4. >
  5. Samochody elektryczne
  6. >
  7. Ośmieszył redakcje motoryzacyjne żartem o elektryku. „Ludzie łykają jak pelikany”

Ośmieszył redakcje motoryzacyjne żartem o elektryku. „Ludzie łykają jak pelikany”

Użytkownik samochodu elektrycznego pochwalił się na Facebooku, że ciągnie za nim przyczepę z bateriami. Przypadkiem ośmieszył redakcje „Rzeczpospolitej”, Moto.pl, „Magazynu Auto” i wiele innych, które bez weryfikacji podały ją dalej. „Współczuję zwłaszcza młodym ludziom, którzy wierzą teraz we wszystko co przeczytają w Internecie lub obejrzą na Tik Toku” – mówi autor żartu.
bmw ix3 przyczepa

„Miesiąc przygotowań i udało się. 🙂 Przyczepa – POWERBANK gotowa. Bateria o pojemności 200kWh netto o masie 500kg. Wszystko na przyczepce i podłączone do #BMWiX3. Zasięg samego auta z baterią 75kWh netto: 346km. Powerbank daje dodatkowe 654km, czyli razem równo 1 000 km na jednym ładowaniu. Jedziemy do doliny Aosty – piękny i malowniczy obszar na styku Francji, Szwajcarii i Włoch” – można było przeczytać 3 lutego na facebookowym profilu firmy sprzedającej samochody Autakrajowe.com.pl.

− Jak zrobiłem zdjęcie BMW obok przyczepki, którą znajomy oddał mi na przechowanie, to wiedziałem, że to może być dobry materiał na żart. A jak zobaczyłem, ze pierwszy post chwycił, to wrzuciłem drugi, że niestety się nie udało, że w Zgorzelcu mieliśmy awarię i auto wróciło na lawecie, a teraz chcemy je oddać do serwisu w nadziei na naprawę. Efekt przeszedł moje oczekiwania. Masa komentarzy i artykuły o tym wpisie w mediach – relacjonuje historię wpisów, które obiegły polskie media społecznościowe i profesjonalne ich autor, Marcin Gaworski.

Posty odniosły sukces − ponad milion wyświetleń i pół miliona reakcji. W jakichś 99% użytkownicy uwierzyli w treści wpisów i zapalczywie rozprawiali się z elektrykami. Co więcej, część internautów podjęła nawet działania. – Zadzwonili do mnie przedstawiciele BMW tłumacząc, że zarówno łódzki dealer jak i centrala dostali masę maili i telefonów z informacjami o naszym wpisie i przestrogą, aby nie naprawiali naszego samochodu na gwarancji – relacjonuje Marcin Gaworski.

− Gdy publikujemy merytoryczne treści o samochodach spalinowych, hybrydowych czy elektrycznych, ich zasięgi są niewielkie. Nie angażują ludzi, za to takie treści ludzie łykają jak pelikany – mówi autor żartu. – Współczuję zwłaszcza młodym ludziom, bo starsi jeszcze jakoś chyba są w stanie odróżnić prawdę od fikcji, ale młodzi wierzą we wszystko co przeczytają w Internecie czy obejrzą na Tik Toku – dodaje.

Tyle, że we wpisy uwierzyli nie tylko nastolatkowie i mniej lub bardziej anonimowi dorośli internauci. Uwierzyli w nie także zawodowi dziennikarze z redakcji motoryzacyjnych takich tytułów jak „Rzeczpospolita”, Moto.pl (Agora) czy „Magazyn Auto” (Bauer) i wiele mniejszych serwisów technologicznych. Teksty przeszły przez wydawców i pojawiły się na internetowych łamach tych tytułów jak prawdziwa informacja. – Żaden dziennikarz przed Panem do mnie nie dzwonił. Dostałem jeszcze tylko jedną prośbę o kontakt ze strony TVP3 – przyznaje w rozmowie z WysokieNapiecie.pl Marcin Gaworski.

Część artykułów już zniknęła z sieci, w innych dodano wyjaśnienie, że był to żart… na końcu pierwotnego materiału. Jak to możliwe, że zawodowi dziennikarze czytają wpis na Facebooku i robią z niego materiał, bez podstawowego elementu warsztatu zawodowego, czyli weryfikacji prawdziwości informacji?

– Robienie tekstów na bazie takich wpisów to niestety norma – tłumaczy nam były pracownik jednego z największych horyzontalnych portali w Polsce. – Teoretycznie dziennikarz powinien sprawdzić informację, zanim ją opublikuje i jest do tego zachęcany, ale w praktyce każda redakcja ma swoje cele co do liczby unikalnych użytkowników, liczby wyświetleń tekstów czy czasu spędzonego w serwisie przez czytelników, bo z tego są pieniądze. Dziennikarz pisze po 4-6 tekstów dziennie, a wydawcy i szef redakcji mają do weryfikacji po 20-30 artykułów dziennie. To działa jak fabryka. Nie ma czasu na rzetelne sprawdzanie materiałów. Często robi się to już po ich opublikowaniu – dodaje nasz rozmówca.

To kolejny z setek, jeżeli nie tysięcy, takich niesprawdzanych informacji publikowanych przez polskie media profesjonalne każdego roku. W mediach społecznościowych liczba takich fake news sięga pewnie setek tysięcy lub milionów rocznie. Pół roku temu polskie media w podobnym bezrefleksyjnym stylu publikowały nagranie zrobione przez jednego z kierowców, który był przekonany, że kierującą teslą spała za kierownicą. Teksty o tym zdarzeniu opublikowały PAP, Auto Świat, TVN24, Dziennik.pl i masa mniejszy serwisów. Żadna z tych redakcji nie podjęła nawet próby weryfikacji podstawowych informacji o zdarzeniu, co przyznały nam w rozmowach telefonicznych zarówno autor nagrania, jak i kierująca Teslą.

Kolejnym przykładem był niedawny pożar na statku Fremantle Highway. Kilkadziesiąt polskich mediów powielało wówczas informację, jakoby holenderska straż przybrzeżna poinformowała, że pożar na statku wywołał samochód elektryczny. Weryfikacja tej informacji u rzeczniczki Kustwacht zajęła mniej niż napisanie jednego akapitu. Dementi oczywiście nie przebiło się na „jedynki” gazet i portali. Całą serię podobnych nieprawdziwych informacji nt. pożarów samochodów elektrycznych weryfikowaliśmy wspólnie ze strażakami i opisywaliśmy tutaj: Pożary samochodów elektrycznych. Dlaczego wybuchają i jak je gasić oraz tutaj: Strażacy o pożarach samochodów elektrycznych.

A jak to jest z opisanym w żarcie Marcina Gaworskiego ładowaniem elektryka w czasie jazdy? – Czysto teoretycznie jest to możliwe, chociaż przez lata pracy z samochodami elektrycznymi nie słyszałem o żadnym takim zweryfikowanym przypadku. Nie miałoby to też absolutnie sensu – mówi w rozmowie z WysokieNapiecie.pl Bartosz Jeziorański, zarządzający siecią warsztatów obsługi aut elektrycznych EV Repair Garage.

− Gdybyśmy jednak bardzo chcieli to zrobić, musielibyśmy nielegalnie obejść protokoły, które nie przewidują takiej możliwości i złamać zabezpieczenia auta – dodaje Bartosz Jeziorański. Oprogramowanie auta jest skonstruowane tak, aby uniemożliwić ruszenie z podpiętym kablem. Dlatego z przenośnej wtyczki, symulującej ładowarkę, przy unieruchamianiu elektryków po wypadkach, korzystają już np. strażacy w niektórych krajach.

− Drugim sposobem mogłoby być  powiekszenie pakietu  bateryjnego  i wpięcie się z takim „power bankiem” bezpośrednio do instalacji wysokonapięciowej samochodu, co wymagałoby już znacznej ingerencji w baterię z jednoczesną modyfikacją oprogramowania. Tak więc to raczej teoretyczne rozważania – tłumaczy szef EV Repair Garage.

Elektromobilność napędza:
Technologie wspiera:
Fotowoltaikę wspiera:
Zielone technologie rozwijają:
Rynek energii rozwija:
To co jeszcze niewidoczne (dla polityków) zamiast cieszyć - powinno już ich martwić, bo jest zwiastunem wielkich kłopotów. Satyryczny Przegląd Energetyczny prof. Konrada Świrskiego.
rachunek za prad cena energii
Rynek energii rozwija:
Ulga badawczo-rozwojowa, ulga na prototyp, ulga na robotyzację, ulga na ekspansję, ulga na innowacyjnych pracowników - to najważniejsze odliczenia, z których może korzystać także energetyka
ulgi podatkowe
Rynek energii rozwija: