Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Technologia
  4. >
  5. Zielony przemysł
  6. >
  7. Gigawaty nowych mocy z OZE dla przemysłu stają się realne

Gigawaty nowych mocy z OZE dla przemysłu stają się realne

Co najmniej 2 GW w energetyce wiatrowej oraz 5 GW w fotowoltaice - dostęp do takiej mocy w OZE może zyskać biznes, zwłaszcza energochłonny, dzięki nowym regulacjom dotyczącym linii bezpośrednich.
Clean and polluting energy
Firmy energochłonne muszą walczyć o swoją konkurencyjność. Fot. Depositphotos

Prezydent podpisał 14 sierpnia nowelizację Prawa energetycznego oraz niektórych innych ustaw. W życie wejdzie ona po 14 dniach od opublikowania w Dzienniku Ustaw, co nastąpiło 23 sierpnia.

Prace nad obszernymi zmianami trwały przez ponad dwa lata, a wśród nich znalazły się m.in. rozwiązania dotyczące taryf dynamicznych, zmian sprzedawcy energii w 24 godz., porównywarki ofert czy obywatelskich społeczności energetycznych. Jednak z punktu widzenia przemysłu, ale też branży OZE, do kluczowych tematów w tej nowelizacji należały przepisy związane z liniami bezpośrednimi.

Odmowy przyłączeń nowych mocy 2021 2022 fot  URE
Odmowy przyłączeń nowych mocy latach 2021-2022. Fot. URE

Dla przemysłu to szansa na uzyskanie dostępu do bezemisyjnej i taniej energii, która jest konieczna do utrzymania działalności w czasach postępującej transformacji energetycznej. Natomiast dla energetyki odnawialnej to sposób na rozpoczęcie nowych inwestycji w realiach praktycznie wyczerpanych mocy przyłączeniowych do sieci.

Dotychczasowy kształt regulacji sprawiał, że Urząd Regulacji Energetyki pozwoleń na takie linie nie wydawał, bo taka zgoda mogłaby nastąpić tylko wtedy, gdy zaspokojenie potrzeb danego odbiorcy nie mogło nastąpić za pośrednictwem Krajowego Systemu Elektroenergetycznego (KSE). Tymczasem trudno jest oczekiwać, aby fabryki pracowały w układzie wyspowym i były zasilane tylko ze źródeł, których generacja jest zależna od pogody oraz pory dnia.

Akceptacja bez pełnej satysfakcji

W czasie prac nad nowelizacją temat linii bezpośrednich podlegał różnym zmianom, a na pewnym etapie odpowiednie przepisy nawet zniknęły z projektu, by potem powrócić w jego kolejnej wersji.

Było w tym widać m.in. ścieranie się stanowisk gospodarza projektu, czyli Ministerstwa Klimatu i Środowiska, który na sprawę patrzył bardziej przez pryzmat interesów spółek dystrybucyjnych, a Ministerstwem Rozwoju i Technologii, które z kolei ma w kompetencjach politykę przemysłową czy gospodarkę niskoemisyjną. Te perypetie opisywaliśmy w kolejnych artykułach od początku 2022 r.

Zobacz więcej: Linie bezpośrednie coraz bliżej? Zyska: to sprawa pilna

URE o opłatach za linie bezpośrednie

Kluczowe dla przemysłu przepisy wyparowały z ustawy

Linie bezpośrednie będą, ale przemysłu nie zadowolą

Przeciąganie linii w rządzie. Klimat siłuje się z Rozwojem

Będzie „opłata solidarnościowa” za linie bezpośrednie

Finalnie oba resorty, przynajmniej w oficjalnych komunikatach, wydają się być zadowolone z tego, co ostatecznie wypracowano. A jak na to patrzą ci, którzy będą z tego korzystać?

Henryk Kaliś, prezes Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii, w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl wskazał, że sektor zaakceptował przyjęte definicje linii bezpośredniej, wydzielonego wytwórcy i wydzielonego odbiorcy. Dodał, że ustalenia, które zapadły pomiędzy „Klimatem” a „Rozwojem” są dla branży akceptowalne, choć nie do końca satysfakcjonujące.

Prezes zwrócił uwagę, że przemysł od zawsze budował źródła energii elektrycznej i cieplnej, przyłączane do zakładowych sieci elektroenergetycznych, a produkowana w nich energia jest zużywana na potrzeby własne – głównie technologiczne.

– Taka forma zaspokajania potrzeb energetyczną nazywana „autoprodukcją” była, jest i będzie powszechnie stosowaną, nie tylko w Polsce, ale też we wszystkich krajach UE. W trakcie prac nad nową definicją linii bezpośredniej pojawiały się propozycje jej brzmienia, które zagrażały instytucji autoproducenta. Na szczęście takich zapisów udało się uniknąć – wyjaśnił Kaliś.

Jak dodał, przemysł chce korzystać z energii odnawialnej, kupowanej po cenie zbliżonej do kosztu jej wyprodukowania, akceptując uczciwą marżę wytwórcy.

– Dlatego nie można rekomendować kontraktów cPPA jako optymalnej formy pokrywania potrzeb energetycznych przemysłu, pomijając aspekty finansowe. Linia bezpośrednia ma umożliwić zakładom przemysłowym przyłączanie do własnych sieci elektroenergetycznych do OZE budowanych i zarządzanych przez podmioty zewnętrzne – powiedział prezes.

Przemysł Energochłonny w Polsce IEPiOE
Źródło: Izba Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii

Jednocześnie podkreślił, że poza korzyściami linie bezpośrednie powodują też szereg problemów technicznych związanych z dostosowaniem własnych sieci elektroenergetycznych do nowych warunków pracy, np. zwiększonych mocy zwarciowych, a także dotyczących spełnienia wymagań związanych z ich współpracą z KSE. Oznacza to również konieczność bilansowania we własnym zakresie zmiennej generacji z OZE.

– Osobnym zagadnieniem jest tu uprawnienie do wprowadzania energii elektrycznej do KSE. Możliwość taka jest korzystna nie tylko dla zakładów produkcyjnych posiadających źródła energii elektrycznej przyłączone do własnych sieci elektroenergetycznych, ale również dla bezpieczeństwa funkcjonowania KSE – stwierdził Kaliś.

Dlatego, jak podkreślił, konieczność płacenia opłaty solidarnościowej za użytkowanie linii bezpośrednich musi budzić rozgoryczenie środowisk przemysłowych.

– To zmniejsza korzyści płynące z dostaw tańszej od systemowej, pochodzącej z OZE energii pogarszając tym samym efektywność realizowanych inwestycji. Ustalenia dotyczące opłaty solidarnościowej zapadały z pominięciem opinii przemysłu. Co prawda mieliśmy możliwości przedstawienia stronie rządowej naszych argumentów, jednak nigdy nie udało się doprowadzić do bezpośredniej konfrontacji i dyskusji na argumenty z przedstawicielami Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej – ocenił Kaliś.

– Stanowisko tej organizacji, poparte symulacjami wysokości unikniętych przez odbiorców zasilanych linią bezpośrednią opłat zmiennych, oraz wzrostu jednostkowego kosztu dostawy energii elektrycznej do pozostałych odbiorców, zostało przez stronę rządową bezkrytycznie zaakceptowane. Nasza akceptacja dla przyjętych rozwiązań jest ceną, którą świadomie płacimy za osiągnięty kompromis i uzyskanie możliwości budowy linii bezpośrednich – zaznaczył.

Ile może powstać nowych mocy w OZE

Izba Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii szacuje, że przyjęte regulacje mogą pozwolić zakładom przemysłowym na inwestycje w budowę farm wiatrowych o mocy zainstalowanej nie mniejszej niż 2 GW – przy założeniu, że źródła wiatrowe będą budować jedynie duże podmioty, które zużywają nie mniej niż 10 GWh energii elektrycznej rocznie. Takich podmiotów jest w Polsce ponad 650.

– Dużo więcej firm ma możliwość instalowania paneli fotowoltaicznych, jednak ta technologia pozwala generować rocznie o wiele mniej energii elektrycznej niż wiatr. Przewidujemy, że na potrzeby przemysłu może powstać ok. 5 GW mocy zainstalowanej w instalacjach PV – wyjaśnił Kaliś.

– Odbiorcy przemysłowi konsekwentnie deklarują, iż nie będą przenosić na pozostałych użytkowników KSE negatywnych skutków generacji źródeł zależnych od pogody. To oznacza konieczność utrzymania dotychczasowych poziomów mocy zamówionej, samodzielnego bilansować zmiennej generacji tych źródeł i – jeśli takie będzie stanowisko operatorów sieci – niewprowadzanie energii elektrycznej do KSE – dodał.

zuzycie energii elektrycznej polska przemysl 2023
Kwartalne zużycie energii elektrycznej w Polsce od 2019 roku.

Wśród dużych firm przemysłowych w OZE chce inwestować m.in. papiernicza grupa Arctic Paper, która obecnie buduje farmę PV w Kostrzynie o mocy 16 MW.

– Nie będzie ona korzystała z linii bezpośredniej, gdyż będzie przyłączona do sieci elektroenergetycznej kostrzyńskiej papierni, która ma status OSDn. Inne projekty, nad którymi pracujemy najprawdopodobniej będą korzystać z tego rozwiązania prawnego, co powinno znacząco ułatwić i przyspieszyć realizację inwestycji – opowiada nam Michał Jarczyński, prezes Arctic Paper.

Inny przykład to Malow z Suwałk – producent mebli metalowych. Zakład spółki jest rozlokowany na powierzchni 12 ha, z czego 3,3 ha to hale produkcyjne, magazyny i biura. Firma zainwestowała już we własną elektrownię fotowoltaiczną o mocy 2,2 MW.

Kolejna inwestycja ma być większa – o mocy ok. 7,5 MW. Sąsiadem Malow jest fabryka płyt wiórowych Tanne. Jak przekazał nam Roman Kaleta, prezes Malow – dostarczenie do niej energii linią bezpośrednią z nowej farmy fotowoltaicznej byłoby potencjalnie lepszym rozwiązaniem dla obu stron niż sprzedaż energii do sieci, dlatego zamierza podjąć rozmowy z sąsiednim zakładem.

Potrzeby są znacznie większe

Jednym z dużych deweloperów projektów OZE jest Neo Energy Group. Jacek Rusiecki, jej dyrektor operacyjny, w rozmowie z naszym portalem opowiadał, że w minionych latach grupa prowadziła z firmami z sektora przemysłu energochłonnego rozmowy dotyczące inwestycji, które wykorzystywałyby linie bezpośrednie.

– Nowelizacja Prawa energetycznego przyniosła liberalizację przepisów, ale trudno oceniać, że są one przełomowe. Chodzi chociażby o to, że uproszczona ścieżka administracyjna dotyczy tylko projektów o mocy do 2 MW – ocenił Rusiecki.

– Biorąc pod uwagę zapotrzebowanie na moc, którą generują duże zakłady przemysłowe, np. huty, są to wartości symboliczne. Jeśli naprawdę chcemy pomoc firmom energochłonnym, które muszą walczyć o swoją konkurencyjność, to regulacje muszą pozwalać na realne zapewnienie bardzo dużych mocy z możliwością przyłączenia bezpośredniego – dodał.

W jego opinii dobrze zaprojektowane projekty związane z liniami bezpośrednimi, które będą obejmować różne źródła energii, np. fotowaltaikę i wiatraki, a także magazyn energii, mogą zaspokoić nawet 2/3 potrzeb dużego zakładu przemysłowego. Z drugiej strony mogą też łagodzić szczyty zapotrzebowania, związanego chociażby z wykorzystywaniem najbardziej energochłonnych instalacji.

– Na etapie prac nad nowelizacją ustawy było widać, że nie ma porozumienia pomiędzy resortem klimatu, które miało do tematu konserwatywne podejście, a resortem rozwoju, który z kolei oczekiwał znaczącej liberalizacji przepisów. W efekcie powstały przepisy, które chyba nikogo w pełni nie satysfakcjonują. Szkoda, bo w ten sposób tracimy możliwość realnego wsparcia przemysłu energochłonnego, który najbardziej na te przepisy czekał – powiedział dyrektor Neo Energy.

Więcej pozytywów dostrzega natomiast Włodzimierz Ehrenhalt, wiceprezes Stowarzyszenia Energii Odnawialnej i ekspert Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

– Wprowadzenie w prawie energetycznym przepisów dotyczących linii bezpośredniej może w przypadku dużego biznesu przynieść podobny efekt, jak wcześniejsze przepisy o prosumencie. Rozpocznie się urynkowienie lokalnej produkcji energii, przedsiębiorcy będą wytwarzać własny prąd i przesyłać go lokalnie. To rozwinie lokalne umowy typu PPA, cPPA i obniży ceny energii dla biznesu. Lokalni producenci staną się więc konkurencją dla dużych firm energetycznych – powiedział nam Ehrenhalt.

Cable pooling wyszedł rządowi lepiej

Michał Motylewski, radca prawny w warszawskim biurze Dentons, pytany o nowe regulacje stwierdził z kolei, że są one mocno zagmatwane w przeciwieństwie do przyjętych niedawno przepisów związanych z cable poolingiem. To natomiast obniży ich skuteczność.

Zobacz również: Będzie więcej OZE bez kosztownych inwestycji w sieci

Dotyczy to choćby wymogu posiadania przez odbiorcę energii z linii bezpośredniej koncesji na obrót energią elektryczną, by umożliwić oddawanie nadwyżek energii z linii bezpośredniej do sieci. W efekcie odbiorcy będą musieli wchodzić w „reżim profesjonalnych przedsiębiorstw energetycznych”.

Struktura wiekowa majątku OSD dystrybucja fot  URE
Odmowy przyłączeń nowych mocy latach 2021-2022. Fot. URE

– Wszyscy zainteresowani odbiorcy nie są obecnie w stanie uzyskać z sieci tyle bezemisyjnej energii, ile potrzebują. Linia bezpośrednia powinna być instrumentem, który równoważy obiektywnie ograniczone tempo przystosowania sieci, szczególnie dystrybucyjnych, do większej integracji OZE i większej elastyczności. Nakładanie nadmiernych obciążeń na odbiorców stanowi barierę w optymalnym wykorzystaniu narzędzi regulacyjnych, a przyjęte podejście do linii bezpośredniej bardzo wyraźnie to pokazuje – ocenił Motylewski w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl.

Jak dodał, zamiast tego wystarczające byłoby następujące zastrzeżenie: energia elektryczna dostarczana linią bezpośrednią może być wprowadzona do sieci, o ile podmiot przyłączony (odbiorca końcowy) pełni samodzielnie funkcję podmiotu odpowiedzialnego za bilansowanie (POB) dla tego punktu przyłączenia, albo jest wydawana podmiotowi, który ma status POB, czyli w praktyce spółce obrotu.

– To dużo bardziej elastyczne podejście, które odpowiada strukturze rynku energetycznego i pozwala na dostęp do niego za pośrednictwem profesjonalisty – de facto chodzi o typ umowy określanej jako market-access-agreement. Regulacyjnie nie rodzi to żadnych ryzyk, bo na analogicznej zasadzie działa dziś szereg wytwórców OZE, którzy co prawda mogą mieć koncesję na wytwarzanie energii, ale samodzielnie nie pełnią roli POB – wyjaśnił Motylewski.

– Jednocześnie wyklucza to również konieczność prowadzenia przez URE wielokrotnie większej liczby postępowań koncesyjnych w sytuacji, gdy już dziś trudno uzyskać koncesję na obrót w rozsądnym terminie. Za taki nie uważam niezakończonych postępowań trwających już w wielu wypadkach 9-12 miesięcy – podkreślił.

Z wiatrakami trzeba się zaprzyjaźnić

Mimo gigawatów mocy w OZE, które mogą znaleźć się w zasięgu przemysłu dzięki liniom bezpośrednim i wcześniejszej liberalizacji zasady 10H w energetyce wiatrowej, Henryk Kaliś zwraca uwagę na nadal istniejące utrudnienia.

Chodzi o utrzymany obowiązek lokowania źródeł wiatrowych jedynie na terenach wskazanych w tym celu w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego, a także wymóg przeprowadzenia oceny wpływu przedsięwzięć energetyki wiatrowej – między innymi na krajobraz.

– Paradoksalnie funkcjonująca powszechnie praktyka uwzględniania w procesie lokowania elektrowni wiatrowych wymogów dotyczących ochrony krajobrazu nie ma podstaw prawnych. Jedynym dokumentem, którym obecnie kierują się Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska przy uzgadnianiu zmian dokumentów planistycznych i wydawaniu decyzji środowiskowych są „Zalecenia w zakresie uwzględnienia wpływu farm wiatrowych na krajobraz w procedurach oddziaływania na środowisko” – wskazał Kaliś.

Dodał, że zostały one sporządzone na zamówienie Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w 2017 r., a ich autor na stronie tytułowej stwierdza, iż „publikacja ta nie stanowi źródła prawa, dlatego informacje w niej zawarte nie mają charakteru wiążącego”, a są jedynie zaleceniami mających pomóc w realizacji inwestycji związanych z farmami wiatrowymi.

– W intencji autora jest to dokument który ma wspierać, a nie przeszkadzać w rozwoju lądowej energetyki wiatrowej. Jednak stosowanie tych „zaleceń” jako kryterium oceny, w założeniu negatywnego wpływu instalacji wiatrowych na krajobraz, którego elementem są np. obiekty zabytkowe, stanowi istotną przeszkodę w ich lokowaniu nawet na terenach będących własnością zakładów przemysłowych – wyjaśnił Kaliś.

Wiatr w aukcjach
Wyniki aukcji OZE dla elektrowni wiatrowych w latach 2018-2022

W jego opinii „kultywowanie opinii o elektrowniach wiatrowych, jako niepożądanych elementach krajobrazu, jest nie tylko anachronizmem”, ale również „nieuzasadnioną barierą, której nie da się pogodzić z wizją bezemisyjnej gospodarki”. Ta wizja dotyczy również przemysłu, który do 2050 r. musi stać się neutralny klimatycznie.

– Wydaje się, iż obowiązująca obecnie ocena wizerunku wiatraków powinna ulec zmianie. Ich krajobrazowa obecność stała się bowiem pożądanym symbolem świadczącym o dbałości o środowisko naturalne i wysokiej świadomości ekologicznej, a w tym aspekcie wiatrak jest nieodzownym elementem zmian ukierunkowanych na uzyskanie neutralności klimatycznej – podsumował Henryk Kaliś.

Zobacz również: Miliardy dla przemysłu klepnięte, a nowe zagrożenie tuż-tuż

Pływający terminal LNG typu FSRU w Gdańsku w całości będzie wykorzystywany przez Orlen. Gaz-System podpisał z koncernem odpowiednią umowę. W planach jest drugi FSRU w tym samym miejscu, który ma być już wykorzystywany przez inne firmy.
fsru.terminal
Technologie wspiera: