Spis treści
Ostatnie propozycje Komisji Europejskiej ws. Funduszu Odbudowy spowodowały entuzjastyczne reakcje polskiej strony rządowej. Ogólnie rzecz biorąc nie ma się czemu dziwić: Polska ma być czwartym w kolejce beneficjentem tych środków otrzymując łącznie 37,7 mld euro dotacji. Do tej puli dochodzi m.in. powiększona kwota (40 zamiast 7,5 mld) do podziału w ramach Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, gdzie Polska również ma szansę zgarnąć największe wsparcie w wysokości 8 mld. euro. Ponadto, nadal negocjowane i zwiększane są „tradycyjne” środki w ramach Wieloletniego Budżetu UE na lata 2021-2027, w tym w polityce spójności, gdzie Polska również skorzysta najwięcej, choć być może już po raz ostatni. Ogólnie biorąc, jeśli Polska się postara, to w tym nowym rozdaniu może otrzymać aż 63,8 mld euro więcej niż jeszcze było to możliwe kilka miesięcy temu (w tym 26,2 mld pożyczek).
Nie jest jednak tak, że te środki się Polsce tak po prostu należą i zostaną przekazane bez względu na ich cel i sposób wydatkowania. W tym właśnie kontekście wymieniana jest unijna polityka klimatyczna i jej flagowa inicjatywa: Europejski Zielony Ład. Do tego dochodzi pytanie o sposób spłaty wspólnego unijnego zadłużenia.
Skąd wziąć pieniądze?
Mobilizacja nowych środków jest możliwa dzięki nadzwyczajnej pożyczce, którą UE będzie musiała spłacać w latach 2028-2058 r. Obecnie proponuje się, aby środki na te spłaty nie pochodziły ze składek państw członkowskich, ale ze środków własnych UE. W 2018 r. Komisja zaproponowała rozszerzenie tych źródeł o m.in. część dochodów z europejskiego systemu handlu emisjami EU ETS (20%) oraz tzw. podatek od plastiku. W kolejnym rzucie powiązanym z nowymi wydatkami, Komisja zaproponowała kolejne 4 nowe możliwe źródła. Dwa mają powiązania z polityką klimatyczną. Pierwsze to podatek od CO2 pobierany na granicy UE, który w zależności od kształtu mechanizmu mógłby przynieść od 5 do 14 mld euro rocznie. Drugim źródłem byłby rozszerzony na transport morski EU ETS oraz pełna aukcja uprawnień dla lotnictwa, co dałoby ok. 10 mld euro rocznie. Dwa pozostałe to podatek cyfrowy i opodatkowanie koncernów.
Obie te propozycje są spójne z tym, co jeszcze przed pandemią proponowała Polska, ale zdaje się, że do tamtego czasu powstały już nowe koncepcje. W tzw. non paper, który Ministerstwo Klimatu dystrybuowało 16 kwietnia br. podatek graniczny jawi się już jako sposób na finansowanie transformacji w sektorze energetycznym.
Czytaj także: Polska proponuje „ochronę klimatyczną” trzech kluczowych gałęzi przemysłu
Z kolei pełna aukcja uprawnień w lotnictwie niewątpliwie byłaby już nie na rękę ledwie zipiącemu narodowemu przewoźnikowi lotniczemu. Ponadto, zdaniem Konrada Szymańskiego – ministra ds. europejskich, spłata powinna pochodzić tak ze składek, jak i unijnego budżetu. Do tego szanse, że pozytywnie na te pomysły zareagują państwa z dużymi sektorami transportu lotniczego i morskiego są także niewielkie. A to tylko jeden z elementów skomplikowanej układanki budżetowej.
Polsko, transformuj się
Nowe środki finansowe coraz bardziej bezpardonowo powiązywane są z unijnymi celami. W przypadku Funduszu Odbudowy mowa o przygotowaniu przez państwa członkowskie planów odzwierciedlających zalecenia Komisji. Te są wydawane na podstawie raportów tzw. Semestru Europejskiego, które obejmują kolejne 12-18 miesięcy. Ostatni taki raport dla Polski skutkował wydaniem 4 zaleceń na lata 2020-2021, w tym zalecenia „skoncentrowania inwestycji na zielonej i cyfrowej transformacji, w szczególności na czystym i wydajnym wytwarzaniu i konsumpcji energii, zrównoważonym transporcie, przyczyniając się do stopniowej dekarbonizacji gospodarki, w tym w regionach węglowych.”
Plany będą akceptowane przez Komisję w oparciu o transparentne kryteria, a decyzja przyjmowana w tym zakresie będzie zawierała konkretne kamienie milowe i cele. Dopiero po ocenie i przyjęciu decyzji określone środki będą mogły być przekazane do państw członkowskich.
Klimat jednym z głównych kryteriów
Zasadą jest, że plany odbudowy mają służyć realizacji celów Porozumienia paryskiego i przyjętego w grudniu 2019 r. unijnego celu osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r. Dlatego też, podobnie jak w przypadku WRF, 25 proc. całej puli środków ma iść na realizację celów klimatycznych. Stosowane mają być także zasady uzgodnione w ramach taksonomii, a do całości środków ma się odnosić zasada „nieszkodzenia”, a więc niefinansowania inwestycji, wpływających ujemnie na klimat. Polityka klimatyczna będzie więc jednym z głównych kryteriów – nie tyle na potrzeby wstępnej alokacji, ale realnego przekazania środków potrzebnych na inwestycje w transformację gospodarek.
Możliwe są jednak wyjątki. W trakcie konferencji prasowej 28.05 wiceprzewodniczący KE, F. Timmermans zaznaczył, że „w niektórych obszarach transformacji wykorzystanie gazu ziemnego będzie, prawdopodobnie, konieczne aby odejść od węgla w kierunku zrównoważonej energii”. Serwis Euractiv donosi także, że E. Ferreira, Komisarz ds. Spójności i reform, poinformowała, że „wraz ze wzrostem środków dostępnych w ramach Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (FST) KE nie wyklucza powiększenia liczby regionów mogących skorzystać z tego funduszu. Trwają także rozmowy z państwami członkowskimi ws. wybory konkretnych regionów, gdzie powinna nastąpić interwencja w ramach tego mechanizmu”. Być może w tej sytuacji państwa, w tym Polska, optują za zwiększeniem nie tylko zakresu geograficznego, ale przede wszystkim zakresu technologicznego, proponując np. włączenie gazu ziemnego czy atomu. Ich wsparcia nie przewiduje obecny projekt rozporządzenia FST.
Terytorialne plany sprawiedliwej transformacji
Kolejna, mało znana informacja jest taka, że środki na transformację, nawet w ramach powiększonej puli, są również obwarunkowane konkretami. W lutym br. Komisja opublikowała swoją ocenę dot. potrzeb regionów górniczych, które powinny móc skorzystać z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji.
Czytaj także: Zielony Ład odporny na wirusa
Ale znów jest to tylko lista potencjalnych beneficjentów. Przyznanie środków będzie zależało od przygotowania i zatwierdzenia przez Komisję konkretnych planów wyznaczających etapy transformacji lub zakończenia poszczególnych wysokoemisyjnych działań w regionach wnioskujących o wsparcie. Dokładnie mają być także zaplanowane działania następcze do roku 2030, przede wszystkim te, które umożliwią złagodzenie negatywnych skutków transformacji oraz rozwój nowych gałęzi gospodarki. To oznacza, ni mniej ni więcej, określenie terminu odejścia od węgla w Polsce, a w szczególności jego wydobycia, oraz przygotowanie planów rozwoju dla wszystkich regionów objętych wsparciem. Plany te powinny być również spójne z Krajowymi Planami na rzecz Energii i Klimatu, gdzie akurat w przypadku Polski przewiduje on 56-60 proc. udziału węgla w miksie energetycznym. I generalnie ma się nijak do realizacji celu neutralności.
Czytaj także: Kto najwięcej dopłaca do „zielonej” energii?
Od razu oczywiście podnoszą się głosy, że takie planowanie jest niezmiernie trudne i długie, a wręcz niemożliwe. I jeszcze kosztowne. Dlatego Komisja na pomoc w przygotowaniu tych planów również przeznaczyła odpowiednie środki – i Polska o nie z powodzeniem wnioskowała, podobnie jak 17 innych państw członkowskich.
Następnym krokiem powinno być zatem rozpoczęcie konsultacji, które pozwolą przygotować te plany. W tym procesie powinny brać udział co najmniej trzy strony: europejska (Komisja), rządowa i pozarządowa. Ta trzecia kategoria powinna być potraktowana bardzo szeroko i obejmować co najmniej: władze lokalne, przedstawicieli organizacji gospodarczych i społecznych, środowiskowych, a także zajmujących się kwestiami włączenia społecznego, praw podstawowych i grup narażonych na dyskryminację. Nie wystarczą więc kuluarowe rozmowy z wybranymi przedstawicielami związków zawodowych.
Rząd trzyma karty przy orderach. Do wyborów
Nowe propozycje Komisji w zakresie finansowania powirusowej odbudowy, wraz z trwającą już od 2 lat dyskusją o kształcie unijnego wieloletniego budżetu (2021-2027), będą głównym punktem Rady Europejskiej 18-19 czerwca. Na tej samej radzie od Polski oczekuje się, że ostatecznie poprze cel unijnej neutralności klimatycznej do 2050 r. zobowiązując się tym samym do jego realizacji. Dla wszystkich jest oczywiste, że bez spełnienia tego warunku nie będzie w stanie wykorzystać w pełni wstępnie alokowanych środków.
Czytaj także: Jak zmniejszyć rachunek za rynek mocy
Tymczasem, również najpóźniej pod koniec czerwca ma się pojawić plan reformy górnictwa, który zgodnie ze słowami Ministra Aktywów Państwowych J. Sasina ma pozwolić branży na wyjście z koronakryzysu „obronną ręką i dać nadzieję dla górnictwa na kilkadziesiąt lat”. Rząd wciąż nie przedstawił wymaganej przez Brukselę strategii dojścia do gospodarki zeroemisyjnej do 2050 r. bo dokument utknął w konsultacjach międzyresortowych. Jego przedstawienie przez wyborami prezydenckimi jest rządowi bardzo nie na rękę.
Zestawienie europejskich oczekiwań z krajową agendą polityczną, w której główną rolę odegrają na pewno wybory prezydenckie, sprawi, że druga połowa czerwca będzie ekscytująca.
Budżet i klimat w jednym stoją domu
Jednak budżetowa wojna nie ma szans zakończyć się już w czerwcu. Od lipca UE będzie prowadzona przez niemiecką prezydencję i to właśnie od niej oczekuje się doprowadzenia do końca negocjacji budżetowych. Oraz ambicji klimatycznej. W drugiej połowie tego roku, pomimo przesunięcia szczytu klimatycznego COP26 o dokładnie rok, UE skupi się na dyskusji o podnoszeniu celu redukcyjnego z 40 do 50-55 proc. Komisarz Timmermans potwierdził ostatnio, że ocena wpływu takiego ruchu będzie gotowa we wrześniu. Powiązanie dyskusji o zwiększeniu ambicji klimatycznych z negocjacjami budżetowymi to tylko kwestia czasu i to raczej krótkiego, bo praktycznie wszystkim państwom zależy na jak najszybszym uruchomieniu środków pomocowych. Państwa chcą też mieć dużą jak największą swobodę w dysponowaniu pieniędzmi. W propozycjach Brukseli nie znalazły się więc propozycje, o których wcześniej mówiły przecieki, m.in zerowa stawka VAT na samochody elektryczne, czy unijne, a nie organizowane przez państwa, aukcje OZE z osobną pulą wsparcia. Bruksela stawia na elastyczność w osiąganiu celów, ale same cele pozostają bez zmian.
Czytaj także: Jak zmieniła się unijna energetyka w 2019 r.