Spis treści
Trudno mówić o zaskoczeniu – dane Polskich Sieci Elektroenergetycznych potwierdziły, to czego wszyscy się spodziewali. Ilość zużytego prądu spadła o 9,76 proc. Takiego spadku nie było od lat 90. kiedy gospodarka przechodziła transformację.
Nie ma jeszcze pełnych danych za kwiecień ze wszystkich spółek dystrybucyjnych, ale co nieco można już wydedukować z informacji podanych przez Tauron, Innogy Stoen oraz PGE.
Tauron przedstawił jak wyglądało zapotrzebowanie na prąd w pierwszym kwartale 2020 r. w w rozbiciu na poszczególne grupy. To chyba najważniejszy dystrybutor – nie tylko największy, ale także działający w najbardziej uprzemysłowionych regionach kraju (Górny i Dolny Śląsk oraz mniej zindustrializowana Małopolska). W sumie wszyscy odbiorcy zużyli tam w pierwszym kwartale 293 GWh mniej niż w styczniu, lutym i marcu 2019 r. czyli ponad 2 proc. To dużo więcej niż na obszarze sąsiedniej PGE, gdzie klienci zużyli tylko o 1 proc. mniej, ale na obszarze PGE (wschodnia i środkowa Polska) jest mniej przemysłu).
Gdzie zużycie spadło najbardziej?
Jak można się spodziewać, dotyczy to przede wszystkim tzw. taryfy C czyli mniejszych przedsiębiorców. W tej grupie są i piekarze, i centra handlowe, i drobny przemysł, i sklepy i punkty usługowe. W Tauronie odbiorcy z tej grupy skonsumowali 130 GWh prądu mniej. W pierwszym kwartale 2019 r. 2,05 TWh, w 2020 r. 1,92 TWh. Tutaj spadek jest najbardziej bolesnydla firm energetycznych, bo w tej grupie marże są najwyższe.
Niemal taki sam ubytek – 110 TWh odnotowano w taryfie B, czyli trochę większych przedsiębiorstw przemysłowych, które na obszarze Tauronu zużyły 4,61 TWh, a rok temu było to 4,72 TWh.
Na razie najmniej dotknięty jest wielki przemysł czyli tzw. taryfa A. Zużycie spadło tam tylko o 40 GWh (3,56 GWh w 2019, 3,51 w 2020 r. ). Większość hut jeszcze w marcu pracowała pełną parą, w kwietniu, jak powiedział nam prezes Hutniczej Izby Przemysłowo Handlowej Stefan Dzienniak, produkcja trochę spadła, głównie ze względu na zapaść motoryzacji.
Zobacz także: Ile trwa przyłączanie paneli fotowoltaicznych do sieci?
A czy fakt, że więcej siedzimy w domach przekłada się jakoś na zużycie prądu? Okazuje się, że tak. W Tauronie zużycie w tzw. grupie G (gospodarstwa domowe) wzrosło o 30 GWh.
Z kolei warszawski operator Innogy Stoen nie podaje danych o zużyciu, lecz zapotrzebowaniu na moc. W kwietniu i pierwszych dniach maja było średnio o 7 –10 proc. niższe niż rok temu, co pokrywa się z danymi PSE.
Od kilkunastu dni obowiązują nowe przepisy uniemożliwiające odłączenie prądu odbiorcom, którzy przestali płacić rachunki. Szefowie Tauronu mówili, że na razie nie widać wzrostu przeterminowanych należności, ale to tylko kwestia czasu. Zarówno firm rzeczywiście mających kłopoty z płaceniem, jak i miłośników „jazdy na gapę” będzie przybywać. – Mamy np. masarnię, która po wybuchu epidemii zwiększyła produkcję. Z dwóch zmian przeszli na trzy. Zużycie wzrosło, ale też przestali płacić – opowiada znajomy energetyk.
Jak wygląda Polska na tle innych krajów UE?
Interesujący raport na ten temat opublikowała firma doradcza EY. Na produkcja prądu spadła u nas w marcu i kwietniu 2020 (w porównaniu do obu miesięcy 2019 r.) o 7,8 proc. W całej UE spadło o 7,9 proc. Liderem spadków są Włochy (14,3 proc.) na drugim miejscu Francja (11,3 proc.), na trzecim Wielka Brytania (9,7 proc.).
Zobacz także: Wirus dotarł do ciepłowników- aquaparki i hotele proszą o obniżki cen
Interesujące jest także porównanie przez autorów raportu EY wpływu pandemii ze skutkami kryzysem finansowym 2008 r. Otóż zużycie energii elektrycznej w UE w latach 2008-2009 spadło o 5 proc. i nigdy nie wróciło już do poziomu sprzed 2008 r. Oczywiście wpływ miało na to także efektywność energetyczna i przenoszenie się energochłonnych gałęzi przemysłu poza UE. „Kryzys mógł być czynnikiem aktywującym kolejne zmiany.
Czy tak będzie i tym razem? Czy możemy oczekiwać, że już w roku 2021 konsumpcja energii wróci do poziomów sprzed pandemii? Jesteśmy optymistami i na potrzeby niniejszego artykułu możemy założyć, że tak właśnie będzie. Ale zarządzającym przedsiębiorstwami energetycznymi nie rekomendowalibyśmy przyjmowania optymistycznego scenariusza jako bazowego. Lepiej przygotować swoje organizacje na gorszy scenariusz” – pisze EY. A ten gorszy scenariusz to niestety obniżenie rentowności i zwiększenie wskaźników zadłużenia.
Zobacz także: Kto najwięcej dopłaca do „zielonej” energii?
Branża jak kania dżdżu wygląda strukturalnej reformy, ale na razie oprócz zapowiedzi i powołania zespołów niewiele się dzieje. Szef PGE Wojciech Dąbrowski w kilku wywiadach zdecydowanie poparł skierowanie starych elektrowni węglowych do nowego państwowego podmiotu, swoistego hospicjum dla siłowni potrzebnych jeszcze w systemie, ale nie mogących już zarabiać.
To jedyne sensowne rozwiązanie, ale łatwo sobie wyobrazić jak zawzięte będą targi o to, która elektrownia ma się tam znaleźć. Państwowe elektrownie, są często w miejscowościach, w których są najważniejszym pracodawcą (Połaniec, Bełchatów, Kozienice, Turoszów). Zanim się rząd podejmie decyzję o ich skierowaniu do nowej spółki (czytaj stopniowym zamknięciu), powinien mieć w zanadrzu jakąś alternatywę. A o nią w dobie pandemii będzie trudno.
Zobacz także: Jaka będzie przyszłość norweskiego przemysłu naftowo-gazowego?