Śląskie kopalnie fedrują coraz większe straty. Zamiast pomysłów jak wyciągnąć górnictwo z finansowego dołka, politycy mają tylko gładkie słówka
Tegoroczna Barbórka przyniosła szereg zapewnień, że górnictwo węgla kamiennego jest kluczowe dla kraju jak nigdy dotąd. – Polscy górnicy to być może najpotrzebniejsza klasa zawodowa w Polsce z punktu widzenia interesu całego narodu – powiedział na Śląsku premier Donald Tusk. Na barbórkowych uroczystościach zorganizowanych w Warszawie podobne deklaracje wygłaszał prezydent Bronisław Komorowski.
Jednak na ulicach Katowic widać wyraźnie – górnicy nie świętują Barbórki z taką radością, jak jeszcze kilka lat temu. Wszyscy mają świadomość, że deklaracje polityków to jedno, a po obchodach corocznego święta nastąpić musi twarde zderzenie z rzeczywistością.
Ceny węgla nurkują
Spółki górnicze negocjują z energetyką warunki dostaw węgla na przyszły rok. – Rozmowy są wyjątkowo trudne – przyznaje członek zarządu jednej ze spółek górniczych.
Elektrownie starają się wywierać presję, bo same są w trudnym położeniu. Rentowność wytwarzania energii spada nawet poniżej zera, a 2014 r. nie przyniesie poprawy w tej sprawie. Na Towarowej Giełdzie Energii kontrakty na energię z przyszłoroczną dostawą są notowane poniżej 160 zł/MWh, czyli rekordowo tanio.
Stąd próby renegocjacji warunków dostaw węgla. Duża część z nich realizowana jest na zasadzie kontraktów wieloletnich, ale tradycyjnie istnieje możliwość corocznych dodatkowych ustaleń jeśli chodzi o ceny i wolumen.
Wytwórcy energii od kilku już lat postulują, że cena węgla kamiennego powinna spaść poniżej magicznej granicy 10 zł/GJ. Czy uda się stawki zredukować w tym roku? – Doprowadzenie średniej ceny węgla do takiego poziomu byłoby dla nas strzałem w głowę – mówi nasz rozmówca związany z sektorem górniczym.
Lubelska Bogdanka miała do niedawna najniższe ceny w kraju, ale nawet tam mówią, że zejście 10 zł za GJ jest trudne. – Kiedy energetycy na nas naciskają, odpowiadam im – obniżyliśmy koszty o tyle i tyle, a co wy zrobiliście w tym czasie? – tłumaczył na niedawnym spotkaniu z analitykami wiceprezes Bogdanki Waldemar Bernaciak.
Na Śląsku można usłyszeć, że w przypadku węgla o dużym zasiarczeniu, czy niskokalorycznych miałów, owszem, można rozmawiać o cenach poniżej 10 zł/GJ. Ale na pewno nie dla węgla lepszej jakości.
PGE zrobiła wyłom
Rzecz w tym, że na rynku pojawił się pewien precedens – PGE wynegocjowała w tym roku, że od sierpnia do grudnia będzie kupować węgiel z Kompanii Węglowej po średniej cenie 9,76 zł/GJ. Kiedy ujawniliśmy tę stawkę, po rynku rozszedł się pomruk niezadowolenia. Górnicy ocenili ofertę KW jako „psucie rynku”. Skoro pojawił się precedens, to inne firmy energetyczne chciałyby kupować po zbliżonych cenach (dla porównania, w przypadku Kompanii średnia cena sprzedaży do największych odbiorców za cały 2013 r. będzie bliska 11 zł/GJ).
Może jednak skończyć się na stawkach zbliżonych do ubiegłorocznych, ewentualnie po kilkuprocentowych obniżkach. Właścicielem największych spółek węglowych jest państwo, a jeżeli wierzyć słowom premiera, to nie pozwoli on na dalsze pogarszanie sytuacji branży. Trzy pierwsze kwartały 2013 r. górnictwo węgla kamiennego zamknęło z 72 mln zł straty, gdy w tym samym okresie 2012 r. miało 1,67 mld zł zysków. Jednocześnie przychody w ujęciu rok do roku spadły o 9 proc., do 16,5 mld zł, a tymczasem kosztów nie udaje się obniżyć.
Kompania problemów
W największym dołku jest Kompania Węglowa, która ma ponad 300 mln zł strat i blisko 6 mln t niesprzedanego węgla na zwałach. Spółka stara się go pozbywać sprzedając także za granicę. Ale i tak część wytwórców energii rozgląda się za jeszcze tańszym węglem z importu. – Nie sposób nie zaapelować do odbiorców naszego węgla oraz firm realizujących dostawy i usługi o patriotyzm gospodarczy – mówił podczas uroczystych obchodów Barbórki w Kompanii Węglowej Marek Uszko, wiceprezes i koordynator prac zarządu spółki.
Problemem Kompanii są nierentowne kopalnie, które ciągną wyniki spółki w dół. Na ich zamknięcie nie zgadzają się związki zawodowe, podobnie jak i na nieuniknione zmiany z strukturze płac. Ogółem w górnictwie pensje to już ponad połowa kosztów, ale w Kompanii aż 65 proc.
W dodatku płace są bardzo słabo powiązane z wynikami finansowymi. W nierentownych kopalniach wciąż obowiązuje żartobliwe hasło z PRL – „czy się stoi czy się leży, nam po prostu się należy”.
Będzie strajk?
Kompania twierdzi, że w tym roku obniżyła koszty o miliard zł. Zarząd przedstawił plan restrukturyzacji spółki, ale natychmiast oprotestowały go związki zawodowe, które weszły w spór zbiorowy i grożą strajkiem. – Strajk w Kompanii Węglowej? Świetna wiadomość dla energetyki, ceny prądu na Towarowej Giełdzie Energii pójdą w górę – uśmiecha się szef dużej elektrowni.
Zgodnie z przepisami elektrownie muszą mieć 40 – dniowy zapas węgla, więc tak naprawdę dopiero dłuższy strajk mógłby spowodować jakieś perturbacje. Ale tak długiej przerwy w pracy Kompania mogłaby nie przeżyć…
Rząd bez planu
Można przypuszczać, że część rozmów o dostawach węgla na przyszły rok zakończy się dopiero po Nowym Roku. Kilkuletnie kontrakty zwyczajowo przewidują, że jeśli do końca grudnia nie uda się osiągnąć kompromisu, to w pierwszym kwartale nowego roku dostawy będą realizowane na dotychczasowych warunkach.
Na razie kopalnie mają szansę złapać trochę oddechu. W ostatnich tygodniach ceny węgla na rynkach ARA (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia) wzrosły z niewiele ponad 70 dolarów za tonę do 85 USD/t. To oznacza, że można mówić o przynajmniej przejściowym obniżeniu się konkurencyjności światowego węgla w porównaniu z krajowym.
Jednak bez politycznie bolesnego cięcia kosztów na niewiele tego tchu może wystarczyć. W trakcie Barbórkowej karczmy premierowi i pani wicepremier zabrakło odwagi żeby górników ostrzec.
Jeśli Kompania Węglowa zacznie mieć problemy z płynnością finansową i przestanie np. płacić pensje, to gładkie słówka nie wystarczą. Wówczas zacznie się gorączkowe szukanie rozwiązań, tak jak było to z Stocznią Gdańską, LOT-em czy Polimeksem.
Ale dosypanie państwowej kasy do kopalń będzie o wiele trudniejsze – pomoc publiczna dla górnictwa jest traktowane przez Brukselę bardzo surowo.
Rząd traktuje górników jak małe dzieci, które trzeba zawsze chwalić, jeśli tylko się starają. To jest skrajnie nieodpowiedzialna taktyka.