Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Energetyka konwencjonalna
  4. >
  5. Gaz
  6. >
  7. Polski rynek gazu jest najgorszy w Unii Europejskiej

Polski rynek gazu jest najgorszy w Unii Europejskiej

Polska jest w czołówce państw UE, jeśli chodzi o utrudnianie życia uczestnikom rynku gazu. Mamy podwójne koncesje, obowiązek magazynowy, obowiązek dywersyfikacji, obligo giełdowe. Inne kraje dają sobie radę bez tego.
Row of natural gas meters with yellow pipes on building brick wall
Row of natural gas meters with yellow pipes on building brick wall

Takie wnioski płyną ze studium, sporządzonego na zamówienie DG Energy (Generalnego Dyrektoriatu ds. Energii Komisji Europejskiej).

Głównym zadaniem studium jest identyfikacja barier, komplikujących wejście na lokalne rynki gazu, które – jak wiadomo, mają odegrać znaczącą rolę w procesie transformacji i  dekarbonizacji. I od razu Polska ląduje na przysłowiowym widelcu: jest jedynym krajem w Unii, który wymaga licencji (koncesji) na obrót gazem z zagranicą. I rzeczywiście, w polskim porządku prawnym mamy dwa rodzaje koncesji: OPG na obrót paliwami gazowymi w kraju, oraz OPZ – na obrót z zagranicą.

Jak jest w innych państwach członkowskich? Najwięcej, bo po osiem krajów wymaga albo jednaj koncesji zintegrowanej, albo prostego zgłoszenia działalności. W sześciu państwach Unii, w tym w Niemczech, Belgii, Finlandii i Danii w ogóle nic nie trzeba. Traderzy, którzy nie handlują produktami dostarczanymi bezpośrednio do klienta,  jedynie rejestrują się w wirtualnym punkcie obrotu. Jeżeli mają w ofercie fizyczną dostawę towaru, dostęp do sieci gazowej dostają bezpośrednio od operatora przesyłowego (TSO), bez zawracania głowy regulatorowi.

W raporcie ocenia się, że wymóg posiadania dodatkowej koncesji na obrót z zagranicą wygląda na przesadny w stosunku do ochrony interesu publicznego.

Dotkliwa bariera obowiązku magazynowego

Studium pochyla się też nad słynną „ustawą magazynową”,  którą zresztą Komisja Europejska już nas ściga. Autorzy raportu przypominają, że szczęśliwy posiadacz koncesji OPZ, jeśli chce rzeczywiście handlować, musi trzymać rezerwy obowiązkowe gazu w wysokości średniego 30-dniowego importu oraz mieć zdolność dostarczenia ich w ciągu maksimum 40 dni.

Czytaj także: Bruksela kontynuuje procedurę w sprawie gazowej „ustawy magazynowej”

Wskazuje się też na wymogi dywersyfikacji, określone w tzw. rozporządzeniu dywersyfikacyjnym. W przypadku importu przez tradera, do 2022 r. nie więcej niż 70 proc. towaru może pochodzić z jednego źródła.

Szczególnie w przypadku Polski wygląda to na środek hamowania handlu transgranicznego, a związek miedzy bezpieczeństwem dostaw a dodatkowymi wymaganiami jest trudny do zrozumienia – czytamy w raporcie.

Bezpieczeństwo dostaw dotyczy głównie odbiorców końcowych. Nawet jeśli sprzedawca hurtowy nie wywiąże się ze zobowiązań, zwykle nie ma bezpośredniego wpływu na dostawy do nich – podkreśla się.

W ocenie ankietowanych na potrzeby studium traderów, obowiązek magazynowy należy uznać za rodzaj importowej, ale i eksportowej opłaty, utrudniającej handel.

Koncesje i obowiązek są zatem barierami wejścia na polski rynek – konkluduje raport.

Czytaj także: Bruksela szykuje nowy pakiet gazowy. Będzie istotny dla Polski

Kolejna bariera – obligo

Jak zwraca się uwagę w studium, tylko kilka krajów członkowskich wprowadziło różnego rodzaju obliga związane z handlem. Obliga giełdowe obowiązują w Polsce, Bułgarii i Rumunii, w Hiszpanii istnieje innego rodzaju obowiązek, dotyczący animacji rynku.

Polska, w porównaniu do Rumunii i Bułgarii, znów – według raportu – wyróżnia się najostrzejszymi wymaganiami. Obligo giełdowe wynosi 55%. Dla porównania w Rumunii traderzy muszą sprzedawać przez wskazaną, centralną platformę 50% gazu, a kupować 40%. Z kolei w Bułgarii obowiązują regulacje przypominające dawny polski program uwolnienia gazu – państwowy koncern gazowy musi sprzedać na rynku regulowanym nie mniej niż pewną, określoną ilość gazu. Firmy wydobywcze też muszą tam sprzedawać co najmniej 15% swojego wydobycia.

Zobacz także: Gaz coraz tańszy, graczy na rynku coraz mniej

W ocenie ankietowanych na potrzeby raportu traderów, polskie i rumuńskie regulacje miałyby sens, gdyby były efektywne w praktyce. A nie są. Płynność polskiego rynku nie wzrosła z powodu obliga, a sprzedaż niezależnych traderów też nie wzrosła, ponieważ najwięksi klienci i sprzedawcy dalej handlują ze sobą, tylko już na giełdzie, a nie bezpośrednio.

Co zrobić, żeby rynki działały lepiej

Studium zawiera też rozważania, w jaki sposób usprawnić działanie rynków gazu w UE. Jak się wskazuje, różnice w regulacjach pomiędzy poszczególnymi państwami są tak duże, że prawdopodobnie działania dobrowolne, w rodzaju kodeksów dobrych praktyk, nie przyniosą oczekiwanych efektów bez głębokich konsensusów politycznych. O które, jak wiadomo, niezmiernie trudno.

Czytaj także: Jaka będzie przyszłość norweskiego przemysłu naftowo-gazowego?

Dlatego pierwsza konkretna propozycja zakłada wprowadzenie minimalnych wymagań i zakazu określonych rozwiązań. Proponuje  się np. zniesienie dla traderów wymogu koncesji na obrót gazem wewnątrz UE, rozdzielenie wymagań, które mieliby spełniać traderzy i dostawcy. Dodatkowo krajowe wymagania koncesyjne nie powinny dublować obowiązków, wynikających z regulacji europejskich, np. z rozporządzenia REMIT.DG Energy gaz bariery

Czytaj także: Świat inwestuje w wodór. To on zastąpi gaz ziemny

Pada też propozycja zniesienia wymogów posiadania określonego kapitału przez traderów, co obniży ich koszty, a zatem i koszty dla odbiorców końcowych. Jako uzasadnienie wskazuje się np. fakt, że poprzez REMIT wszyscy uczestnicy rynku są dobrze znani i zidentyfikowani, nie potrzeba więc dodatkowych gwarancji ich działania.

Pojawia się  też pomysł koncesji (licencji), która byłaby uznawana w innych państwach UE, albo też wręcz europejskiego „paszportu” uczestnika handlu hurtowego. Taki dokument eliminowałby szereg barier: konieczność uzyskiwania krajowych koncesji, prezentowania biznesplanów regulatorom, wymagania finansowe, krajowe egzaminy dla traderów itd.

Jednak żadna z tych propozycji, co się zresztą przyznaje, nie znosi barier związanych z obowiązkami magazynowymi czy opatami importowo-eksportowymi. A właśnie te problemy były wskazywane przez ankietowanych traderów za główne przeszkody dla handlu w Polsce.

Wniosek zatem jest taki, że nawet jeśli powstaną jakieś europejskie regulacje dotyczące rynków gazu, to Polska i tak musi sama rozwiązać problemy, które sobie stworzyła.

Czytaj także: Rekordowy przesył gazu W 2019 r.

Dopłatę do samochodu elektrycznego w programie „Zielony samochód” będą mogły dostać osoby fizyczne, a wśród warunków są też minimalny przebieg roczny auta czy konieczność oznakowania go naklejką z logo NFOŚiGW. Jak złożyć wniosek, ile możemy dostać i co jeszcze powinniśmy wiedzieć? Oto dokładny przewodnik po ruszających właśnie dopłatach do aut elektrycznych.
stacja ladowania orlen ev bmw i3s
Rząd zlikwiduje Fundusz Niskoemisyjnego Transportu, z którego miał dopłacać do zakupu samochodów elektrycznych. Zamiast niego dotacje szykuje NFOŚiGW. „Zielony samochód” wesprze zakup osobowych aut elektrycznych, „eVAN” elektryczne dostawczaki, a „Koliber” elektryczne taksówki.
ladowanie e-samochodu ev