Spis treści
Rynek ropy i przemysł naftowy znalazły się w najgorszym kryzysie od czasów II wojny światowej – taka opinia krąży wśród analityków rynku. Jeszcze nigdy ceny paliw – ropy i gazu – nie spadały tak gwałtownie. Nie cieszy to ani rafinerii, ani importerów paliw, ponieważ przyczyną spadków jest niknący w oczach popyt. Obserwatorzy rynku zastanawiają się, kiedy ceny paliw osiągną dno i zacznie się odbicie – te pytania pozostają na razie bez odpowiedzi.
Kierowcy mogą się cieszyć, ponieważ ceny paliw na stacjach szybko odzwierciedliły światowe trendy giełdowe – w Polsce są w okolicach średnio 4 zł za litr. Problem w tym, że kierowców na stacjach jest mniej, w krajach takich jak Włochy stacje wręcz są chwilowo zamykane. Niedługo więc z surowcem nie będzie co zrobić. To przede wszystkim efekt mniejszego ruchu samochodowego i załamania rynku lotniczego. Zwykle świat potrzebuje dziennie około stu milionów baryłek ropy. Ocenia się, że w ciągu ostatnich tygodni nawet jedna czwarta tego rynku została „zdjęta” przez ograniczenia wywołane pandemią koronawirusa na całym świecie.
Ujemne ceny ropy? To się już dzieje
Notowania ropy naftowej w tym roku spadły o dwie trzecie. Zaczęło się od tąpnięcia notowań, gdy 8 marca Arabia Saudyjska rozpoczęła wojnę cenową z Rosją. Oba państwa mogą „zalać rynek” swoją produkcją. Trzy tygodnie od wejścia na wojenną ścieżkę w poniedziałek 30 marca cena baryłki ropy naftowej WTI spadała do 20 dolarów w Nowym Jorku. Ropa Brent, która odpowiada za dwie trzecie światowych kontaktów, została przeceniona na giełdzie w Londynie „tylko” o około połowę – do 23 dolarów za baryłkę. Jest to największy kwartalny spadek w historii.
Czytaj także: Jak pandemia uleczy polską energetykę i górnictwo
Co począć z nadmiarem – przed takim pytaniem stoją nafciarze. Popyt na paliwo lotnicze spadł o trzy czwarte. W magazynach nie ma już miejsca na zapasy i niektóre koncerny zaczynają magazynować ropę na tankowcach. Analitycy renomowanej firmy doradczej IHS Markit oceniają, że niektóre kraje – m.in Norwegia i Nigeria mogą zgromadzić w magazynach najwyżej pięciodniową produkcję. Potem trzeba będzie przestać pompować.
Gorsze sorty są sprzedawane w dostawach fizycznych na amerykańskim rynku po kilka dolarów. W marcu zanotowano transakcję po ujemnych cenach – ciężka ropa Wyoming Asphalt Sour, wykorzystywana głównie do produkcji asfaltu, została sprzedana po cenie minus 19 centów za baryłkę – podała agencja Bloomberga. Innymi słowy, producent uznał, że lepiej zapłacić za odbiór ropy i poczekać na lepsze czasy niż ponieść niemałe koszty zamknięcia szybów.
Nafciarze tracą grunt pod nogami
– Rynek na łupkową ropę się odbuduje i inwestorzy poczują grunt pod nogami gdy ceny wrócą do 50 dol. za baryłkę – ocenia w serwisie WorldOil założyciel IHS Markit Daniel Yergin, najbardziej chyba znany ekspert tego rynku na świecie i autor bestsellerowych książek o roli surowców. Zwraca też uwagę na fakt, że o ile złoża łupkowe można w większości bezpiecznie „zamrozić” i wrócić do nich gdy ceny się odbiją, o tyle opuszczenie konwencjonalnych szybów naftowych Arabii Saudyjskiej czy Rosji wywoła nieodwracalne skutki geologiczne i część obecnej w nich ropy będzie już stracona.
Czytaj także:„The Quest” Daniela Yergina wreszcie w Polsce
Jak wskazują analitycy, kontrakty futures na ropę Brent z Morza Północnego trzymają się mocniej i nie osiągnęły jeszcze historycznego minimum, które w końcówce lat 90. wynosiło 9,55 dolara za baryłkę.
Dramatyczny spadek cen, zwłaszcza na rynku amerykańskim, dotyka też Orlenu, który prowadzi inwestycje w kanadyjskim stanie Alberta. Koncern sygnalizował, że monitoruje sytuację i nie wyklucza korekty planów inwestycyjnych. Lotos z kolei opóźni o rok ukończenie inwestycji na Morzu Północnym na złożu YME, ale nie z powodu niskich cen surowca tylko restrykcji, jakie w zatrudnianiu pracowników spoza Norwegii nałożyły tamtejsze władze.
Inwestorzy uciekają od LNG
Z powodu pandemii koronawirusa rosną zapasy gazu. Po łagodnej zimie są one w Europie i tak wysokie, a będą jeszcze większe przy prognozach ciepłej wiosny i ograniczonym popycie. W całym ubiegłym roku gaz taniał z powodu nadpodaży i jeszcze przed wybuchem pandemii prognozowano, że nic nie zmieni trendu spadkowego. Trend zmienia się w zjazd. W poniedziałek 30 marca kontrakty na kwiecień na holenderskiej giełdzie TTF spadły poniżej 7 euro za MWh. Przy tej stawce niektórzy producenci gazu na Morzu Północnym tracą już pieniądze – ocenił jeden z analityków cytowanych przez agencję Montel.
Nie lepiej jest na rynku skroplonego gazu LNG. Do tej pory ogromnym odbiorcą tego paliwa była Azja. Gdy popyt na LNG spadł w Chinach, Korei Południowej, Japonii i ostatecznie – w Indiach, ceny zanurkowały do poziomu, jakiego nie było od lat. Azjaci odsprzedają kontrakty Europejczykom. Opłacalność projektów LNG w Ameryce stanęła pod znakiem zapytania. Shell ogłosił, ze wycofuje się kapitałowo z projektu Lake Charles LNG, który miał zwiększyć eksport gazu z amerykańskiego stanu Luizjana.
Serwis WorldOil pisze, że nawet 70 proc. spośród 6 tys. amerykańskich firm eksploatujących gaz łupkowy grozi bankructwo bo Wall Street zakręciła kurek z tanim finansowaniem. Przy wydobyciu gazu pracuje w USA ok. 300 tys. ludzi, ocenia się, że jedna trzecia z nich straci pracę.
Czytaj także: Gaz coraz tańszy. Na rynku graczy coraz mniej
Kto się cieszy z taniego gazu?
W Polsce plany przechodzenia w energetyce na gaz są imponujące, niskie ceny błękitnego paliwa to więc dobra wiadomość dla energetyki i dużego przemysłu. Na tym rynku dominują jednak kontrakty długo- i średnioterminowe. Wąskiem gardłem może być infrastruktura. Tu inwestycje są kosztowne, a czasu jest mało – w kolejnej perspektywie unijnej Bruksela może takich projektów już nie finansować. Taką decyzję ogłosił już Europejski Bank Inwestycyjny.
W taryfach nieprędko zobaczymy niższe ceny gazu – dopiero, gdy sprzedawcy złożą nowe wnioski taryfowe, np. PGNiG Obrót Detaliczny ma zatwierdzoną przez URE taryfę do połowy roku. Przecenę widać natomiast na stacjach CNG – spółka obniżyła ceny paliw na stacjach i zapowiada zejście do ceny poniżej 3 zł za m3 brutto. „Dotychczasowe obniżenie ceny gazu CNG o około 7 procent i nadchodzące spadki sprawią, że cena tego paliwa będzie na stacjach PGNiG Obrót Detaliczny najniższa od dwóch lat” – powiedział prezes PGNiG OD Henryk Mucha, cytowany w komunikacie.
Czytaj także: Zmiany w energetyce i paliwach na czas epidemii
Prognozy na czas zarazy
Światowe ceny węgla już od początku roku szukały dna, ale tego trendu w ogóle nie było widać w Polsce, gdzie od trzech lat dominują kontrakty długoterminowe ze stałą, dużo wyższą niż obecna światowa, ceną.
Dla „czarnego złota” na świecie efekt koronawirusa zaczyna już mijać. Ceny węgla w portach Europy (ARA) od kilku dni zaczęły rosnąć – analitycy katowickiego oddziału ARP piszą, że epidemia wymusiła tymczasowe zamknięcie wielu kopalń w Chinach i Mongolii. Największy konsument węgla na świecie powoli wchodzi znowu na wysokie obroty i zaczyna „zasysać” surowiec.
Czytaj także: Ogromna strata górnictwa, choć węgiel najdroższy w historii
Prezydent USA zaniepokojony tym, co się dzieje z cenami ropy i gazu zadzwonił w tej sprawie do prezydenta Rosji Władimira Putina. Szefowie państw zgodzili się na dalsze rozmowy ekspertów. Zdaniem wielu analityków Putin będzie jednak oczekiwał koncesji politycznych, m.in zniesienia sankcji nałożonych przez USA na Moskwę po aneksji Krymu, co w roku wyborczym w USA może być trudne. Stąd amerykańskie lobby naftowe apeluje do administracji, aby nacisnęła raczej na Arabię Saudyjską. Sześcioro senatorów ze stanów wydobywających ropę i gaz napisało list do sekretarza stanu Mike’a Pompeo, domagając się użycia wobec tego kraju całego arsenału dostępnych środków, łącznie z restrykcjami handlowymi.
Czytaj także: Jak pandemia uleczy polską energetykę i górnictwo
Międzynarodowa Agencja Energetyczna w swoim marcowym raporcie o rynku ropy zakreśliła trzy scenariusze. W scenariusz optymistyczny zakłada, że w tym roku nastąpi, po przejściowym spadku, wzrost zapotrzebowania na ropę. W bazowym ocenia, że ograniczenia wywołane pandemią w Europie, Ameryce i Afryce nie będą miały tak negatywnego wpływu na rynek ropy jak wcześniejsza sytuacja w Chinach. W drugim kwartale rynek odbija i rośnie w drugiej połowie roku. Ogółem dzienne zapotrzebowanie na ropę spada o 90 tys. baryłek. W pesymistycznym scenariuszu popyt w Europie pozostaje niski w trzecim kwartale, a w USA rośnie w wolniejszym tempie. W tym przypadku globalne zapotrzebowanie na ropę może spaść o 730 tys. baryłek dziennie. IHS Markit twierdzi, że konsumpcja spadnie o 1,42 miliona baryłek, a w najgorszym scenariuszu – aż o 2,8 miliona.
Jedno jest pewne – dotychczasowe scenariusze nie sprawdzają się.