Spis treści
Od 1 kwietnia zmieniły się zasady i nowi prosumenci będą korzystali z opustów tylko do końca czerwca, a od 1 lipca 2022 roku automatycznie przejdą na net billing, co oznacza sprzedaż energii i rozliczenie jej według wartości, a nie wyprodukowanej ilości. Stąd ogromny pośpiech Polaków, którzy chcieli załapać się na stare zasady. W ten sposób w marcu fotowoltaika w Polsce zanotowała najlepszy wynik pod względem przyrostu mocy.
Z danych Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii wynika, że liczba wszystkich mikroinstalacji przyłączonych do sieci operatorów systemów dystrybucyjnych na koniec marca przekroczyła milion. Ich łączna moc to już 7,3 GW, z czego zdecydowana większość to instalacje fotowoltaiczne. W pierwszym kwartale 2022 roku OSD przyłączyli prawie 152,8 tys. nowych mikroinstalacji. Dla porównania, w pierwszym kwartale ubiegłego roku było to 64 tys. – podaje PTPiREE.
Właściciele własnych instalacji fotowoltaicznych mogą cieszyć się teraz z najlepszych miesięcy w roku, kiedy produkcja energii ze słońca jest największa. W kwietniu padały kolejne rekordy, kiedy fotowoltaika pracowała z mocą ok. 5 GW.
Czytaj także: Rekordowe 10 GW z OZE.
Wysokie ceny giełdowe energii na korzyść prosumentów
Dotychczasowi prosumenci nadal rozliczają się ze spółkami dystrybucyjnymi według ilości energii (w kWh) i w ciągu roku mogą odebrać 80 proc. wprowadzonej do sieci energii z instalacji do 10 kW, albo 70 proc., jeśli mają mikroinstalację o mocy powyżej 10 kW. Natomiast nowi prosumenci, którzy zgłosili swoją mikroinstalację do przyłączenia po 1 kwietnia, będą od lipca rozliczać się już według wartości energii, w złotówkach. Nie ma znaczenia moc mikroinstalacji, ponieważ nie traci się na opustach. Natomiast powstała na koncie prosumenta nadwyżka pieniędzy może zostać odebrana w ciągu roku. Jeśli po tym czasie nadal jest nadwyżka, to można ją wypłacić, ale do 20 proc. wartości wprowadzonej w danym miesiącu energii.
Prosument sprzedaje więc energię po cenie „hurtowej”, miesięcznej średniej z rynku dnia następnego (RDN), a od lipca 2024 roku – po cenach godzinowych. Natomiast kupuje od swojego sprzedawcy energię po cenie „detalicznej”, z wszystkimi opłatami, zgodnie z taryfą. Co do zasady, prosument sprzedaje więc energię taniej, a kupuje drożej. Przy obecnych wysokich cenach giełdowych i regulowanych taryfach dla gospodarstw domowych, ta różnica zaciera się. W marcu średnia ważona wolumenem obrotu cena na RDN wynosiła prawie 684 zł/MWh (0,68 zł/kWh).
– Należy podkreśli, że giełdowe ceny energii są obecnie droższe niż ceny zakupu energii przez gospodarstwa domowe. Oczywiście, trudno ocenić, jak będą kształtowały się ceny w przyszłości, ustawa chroni więc prosumenta przed cenami ujemnymi. Z drugiej strony jest pewne, że energia kupowana z sieci będzie drożeć – mówi Żaneta Koźmińska, dyrektor zarządzająca Revolt Energy S.A.
Obecni nowi prosumenci przy wysokich cenach giełdowych mogą liczyć na opłacalność fotowoltaiki w systemie net billingu porównywalną do tego, jaka była w systemie opustów. Jak wskazał podczas marcowego seminarium doradca energetyczny Szymon Twardoń, o nieopłacalności inwestycji w fotowoltaikę mówiono w ubiegłym roku, biorąc za wyznacznik ceny z 2020 roku, które były na poziomie ok. 200 zł/MWh. Teraz są trzy razy wyższe.
Czytaj także: Net billing zamiast opustów. Jak zmienia się opłacalność fotowoltaiki?
Fotowoltaika + pompa ciepła
– Przed 1 kwietnia wiele firm wywierało presję na klientów, żeby decydowali się tu i teraz na montaż fotowoltaiki. W efekcie prowadzonej kampanii marketingowej, niektórzy klienci wychodzili z zarzutami, że po zmianie przepisów „branża się skończy”. To nieprawda. W kontekście obecnej sytuacji geopolitycznej fotowoltaika, zwłaszcza z pompami ciepła, jest bardzo sensownym i opłacalnym rozwiązaniem. W dodatku wstrzymanie na początku roku nowych przyłączy gazowych przez Polską Spółkę Gazownictwa skierowało uwagę klientów na inne źródła ogrzewania, a pompy ciepła wraz z fotowoltaiką zyskują coraz bardziej na popularności – mówi Żaneta Koźmińska.
Rozwój rynku pomp ciepła może być kolejnym motorem branży fotowoltaicznej. W ubiegłym roku sprzedano w Polsce prawie 93 tys. pomp ciepła, co oznacza wzrost rynku o dwie trzecie. Najczęściej Polacy kupują pompy ciepła typu powietrze-woda, których sprzedaż wyniosła w ubiegłym roku 79 tys. szt. Jak obliczyła Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła PORT PC, sprzedaż pomp ciepła przypadająca na mieszkańca Polski była większa niż w przypadku dwóch kluczowych rynków pomp ciepła w Europie – w Niemczech i w Wielkiej Brytanii. W 2021 r. na całym unijnym rynku sprzedano ponad 2 mln pomp ciepła, a według przewidywań ta ilość w ciągu trzech lat podwoi się.
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ocenił koszt ogrzewania domu o powierzchni 150 mkw z pompą ciepła i instalacją fotowoltaiczną o mocy ok. 8,5 kW na 1,9 tys. zł rocznie. To kilkakrotnie mniej niż ogrzewanie gazem. Jak pokazują dane z wymiany źródeł ciepła w programie Czyste Powietrze, w lutym tego roku co trzeci wniosek o dofinansowanie wymiany kopciucha dotyczył zamontowania pomp ciepła. Problemy z przyłączami gazowymi oraz rosnące taryfy za gaz sprawiły, że udział kotłów gazowych spadł. Od stycznia tego roku nie ma też dofinansowania do kotłów węglowych.
Dotacje do fotowoltaiki poprawiają opłacalność inwestycji
Nadal dostępne są dotacje do fotowoltaiki dla osób prywatnych, które bardzo podnoszą opłacalność inwestycji. Z programu Czyste Powietrze można dostać do 5 tys. zł do instalacji fotowoltaicznej o mocy 2-10 kW, ale pod warunkiem wymiany kopciucha. W połowie kwietnia ruszył kolejny nabór wniosków w czwartej edycji programu Mój Prąd z budżetem 350 mln zł. Podstawowa dotacja do instalacji fotowoltaicznej wynosi 4 tys. zł i wzrasta do 5 tys. zł przy dodatkowych inwestycjach w magazyn energii elektrycznej, na który dofinansowanie wynosi 7,5 tys. zł i 5 tys. zł na magazyn energii cieplnej.
Czytaj także: Mój Prąd 4.0. Dotacje do fotowoltaiki i magazynów energii
Warto przypomnieć też, że ulga termomodernizacyjna przysługuje właścicielom domów jednorodzinnych do wysokości 53 tys. zł. Wydatki, w tym między innymi na fotowoltaikę, odpisuje się od podstawy opodatkowania. Jest to obecnie najbardziej popularna ulga, z jakiej korzystają Polacy. Według obliczeń MKiŚ zwrot inwestycji w instalację fotowoltaiczną przy wykorzystaniu dotacji z programu Mój Prąd oraz ulgi termomodernizacyjnej wynosi 6-7 lat.
Polacy oczekują 30 tys. zł kredytu na fotowoltaikę
Do inwestycji w fotowoltaikę będzie zachęcała też duża oferta banków, które w ostatnich latach udzielały masowo kredytów na takie inwestycje. Bank kredytuje do 100 proc. kosztów zadania. Z kilkuletniej obserwacji BOŚ Banku wynika, że przeciętny konsument oczekuje środków na finansowanie inwestycji w wysokości blisko 30 tys. zł. Kwota taka pozwala na realizację inwestycji, której moc w zupełności zaspokoi potrzeby przeciętnego gospodarstwa domowego.
Zmiana przepisów o prosumentach nie ma wpływu na ofertę kredytową – zapewniło biuro rasowe BOŚ. „Zainteresowanie produktami dedykowanymi finansowaniu inwestycji fotowoltaicznych w ostatnich latach należy określić jako wysokie. Jego intensywność pokrywała się z realizacją rządowego programu Mój Prąd. Co łatwo odczytać jako istotną potrzebę społeczną uniezależnienia się od konwencjonalnych źródeł energii blokowaną czynnikiem finansowym – przeciętne gospodarstwo domowe potrzebuje środków z kredytu na realizację inwestycji. Wszelka aktywność NFOŚiGW w zakresie programów wspierających fotowoltaikę wyraźnie aktywuje klientów. Jest czynnikiem poprawiającym opłacalność inwestycji i zachęca do podjęcia decyzji inwestycyjnej, chociaż oczywiście nie pokrywa w pełni kosztów zadania, stad potrzeba korzystania z kredytów” – informuje biuro prasowe BOŚ.
Do tej pory klienci banku BOŚ zakończyli 1953 ekoinwestycje o łącznej wartości ponad 2,6 mld zł. Strategia BOŚ zakłada natomiast wzrost udziału zielonych aktywów w portfelu kredytowym do 50 proc. w przyszłym roku ( z ok. 36 proc. na koniec 2020 r.).
Domowe bezpieczeństwo
Branża fotowoltaiczna nie zniknie z Polski z dnia na dzień, tylko dlatego, że zmieniły się przepisy. Dotacje, zaplecze finansowe, duże doświadczenie i nadal chłonny rynek sprawiają, że potencjał do rozwoju jest nadal duży. Instalacje fotowoltaiczne ma już około 14 proc. domów w Polsce. Jednocześnie dopiero zaczyna się otwierać rynek prosumenta zbiorowego, a więc fotowoltaika w domach wielorodzinnych. Szybko rośnie zainteresowanie biznesu fotowoltaiką i segment elektrowni słonecznych posadowionych na gruntach, co będzie dodatkowym motorem rozwoju branży.
Czytaj także: Czeka nas rok fotowoltaicznej rewolucji
Na rozwój energii słonecznej chce jeszcze mocniej postawić Komisja Europejska. W ramach pakietu RePowerEU, czyli odpowiedzi na wojnę w Ukrainie i konieczność uniezależnienia się od importu rosyjskich paliw kopalnych, Bruksela przedstawi nową strategię dotyczącą energii słonecznej. – Przejście na czystą energię produkowaną w domach jest teraz bardzo ważne – wskazała na przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podczas wizyty w siedzibie International Solar Alliance. W mediach społecznościowych dodała, że to inwestycja w bezpieczeństwo energetyczne. Unijna strategia dotycząca energetyki słonecznej ma być opublikowana w przyszłym miesiącu.