− Doświadczenia płynące z eRajdu są dwojakie. Z jednej strony widać, że polska infrastruktura ładowania samochodów elektrycznych jest zbliżona do tej na krańcach Europy – za kołem podbiegunowym w Norwegii, w Hiszpanii czy Portugalii. Podobnie jak tam, także w Polsce brakuje stacji ładowania przy drogach ekspresowych i autostradach z wieloma ładowarkami i konkurującymi ze sobą operatorami, co może utrudniać podróżowanie. Z drugiej strony pozytywnym doświadczeniem było to, że właściwie na całej trasie eRajdu aż po zachodni kraniec Europy mijaliśmy miasta, w których polskie firmy już dzisiaj zarabiają na elektromobilności. W Paryżu czy Barcelonie stoją ładowarki Ekoenergetyki, autobusy elektryczne dostarcza tam Solaris, w Hiszpanii operatorem stacji ładowania dla tamtejszych samorządów jest Nexity, a operatorem elektrycznego scootersharingu firma, która jeszcze niedawno zaczynała w garażu – Blinkee.city – mówił Bartłomiej Derski.