Spis treści
Projekt zmiany ustawy o OZE zakłada rozszerzenie definicji drewna energetycznego. Rozwiązanie ma zapobiec „deprecjacji surowca drzewnego” czyli spadkom cen, a co za tym idzie przychodów Lasów Państwowych. W wyniku pandemii i ograniczeń związanych z koronawirusem zakłady przemysłowe i meblarskie mocno ograniczyły produkcję i nie palą się do odbioru drogiego drewna. Ponadto w lasach na potęgę przybywa drewna gorszej jakości, w związku ze zmianami klimatycznymi – napisano wprost. Panaceum na te kłopoty może być drewno energetyczne.
Projekt skierowano od razu na Radę Ministrów. Pośpiech zdziwił nawet rządowych prawników. Weryfikacji wymaga zawarta w uzasadnieniu projektu informacja o udostępnieniu projektu w serwisie Rządowy Proces Legislacyjny – napisali.
Jak wywieźć drewno z lasu?
Ze sprzedaży drewna pochodzi blisko 90 proc. przychodów Lasów Państwowych. W tym roku LP planują sprzedać w sumie 40,3 mln m3 drewna. Pandemia COVID-19 może pokrzyżować te plany. Zapas niewywiezionego drewna z lasu, szczególnie iglastego, wynosi około 2,8 mln m3, z czego 77 proc. to drewno stosunkowo świeże – martwi się Ministerstwo Środowiska.
W wyniku zmian klimatu rośnie też szybko ilość niskiej jakości drewna posuszowego. W ubiegłym roku było to 4,5 mln m3 – prawie o połowę więcej niż w 2018 r. i niemal trzykrotnie więcej niż pięć lat wcześniej.
Czytaj także: Polityka ekologiczna państwa ostrzega przed zmianami klimatu
Czy to drewno nie może zostać sprzedane już teraz energetyce? W ustawie o OZE drewno energetyczne ma swoją definicję. To surowiec drzewny, który ze względu na cechy jakościowo-wymiarowe posiada obniżoną wartość techniczną i użytkową uniemożliwiającą jego przemysłowe wykorzystanie. Zaliczono tu także biomasę pochodzenia rolniczego. Dokładne parametry jakościowo-wymiarowe miały zostać określone w rozporządzeniu Ministra Środowiska, powstał nawet projekt, ale do tej pory jest to przepis martwy.
„Wyklarowaniem tej sprawy zainteresowane są nie tylko Lasy Państwowe, lecz przede wszystkim szeroko pojęta branża energetyczna – od dużych producentów energii po wytwórców pelletu i innych przedsiębiorców, wykorzystujących różnego rodzaju pozostałości i odpady drzewne” – ocenia Dyrekcja Lasów Państwowych. Według LP, brak definicji blokuje energetyce krajowe zakupy.
Definicja szeroka jak las
W proponowanej teraz nowelizacji ustawy o OZE dodano artykuł 184 e. Stanowi on, że drewno energetyczne to „surowiec drzewny niebędący drewnem tartacznym i skrawanym, stanowiącym dłużyce, kłody tartaczne i skrawane oraz niebędący materiałem drzewnym powstałym w wyniku procesu celowego rozdrobnienia tego surowca drzewnego”. Ponadto do drewna energetycznego zaliczone produkty uboczne oraz odpady z przetworzenia surowca drzewnego, niezanieczyszczone substancjami niewystępującymi naturalnie w drewnie. Przepis miałby obowiązywać od 1 lipca tego roku do końca 2021 r.
Przetwórcy drewna, zwłaszcza branża meblarska, obawiają się, że po poszerzeniu definicji drewna energetycznego zarezerwowany teraz dla przetwórstwa najlepszy surowiec trafi do elektrowni. W latach 2005 – 2015 meblarze toczyli zawzięty spór z energetyką o dostęp do drewna z Lasów Państwowych. Elektrownie płaciły więcej, bo za współspalanie biomasy dostawały zielone certyfikaty, które mogły sprzedać. Ale to skończyło się w 2015 r. i meblarze wyszli z tej wojny zwycięsko. Wirus sprawił, że spór może znowu odżyć, bo raz uchwalone przepisy niekoniecznie muszą być szybko zmienione.
Czytaj także: Polityka ekologiczna państwa 2030 bez słońca i wiatru
A obecna propozycja pozwala traktować jako drewno energetyczne w zasadzie wszystkie rodzaje drewna, oprócz drewna tartacznego – oceniło Ministerstwo Rozwoju, które dosyć krytycznie podchodzi do pomysłu zmiany zapisów w ustawie o OZE. Resort rozwoju proponuje, by przepisy przejściowe obowiązywały tylko do końca tego roku. Od stycznia obowiązywać miałoby już rozporządzenie w sprawie szczegółowych cech jakościowo-wymiarowych drewna energetycznego, które w ubiegłym roku skierowano do notyfikacji.
Drewno krajowe czy z importu?
Czy energetyka jest gotowa na przyjęcie większych ilości drewna z polskich lasów? Drewno energetyczne jest o tyle potrzebne w energetyce, że daje możliwości korzystania przez takiego wytwórcę z systemów wsparcia OZE: świadectw pochodzenia, stałych cen FiT i FiP oraz uczestniczenia w aukcjach. Według sprawozdania URE opartego o świadectwa pochodzenia w ubiegłym roku było prawie 3,2 TWh energii z biomasy i instalacji współspalających biomasę czyli około 20 proc. naszej zielonej energii. Ubiegłoroczna, gigantyczna aukcja OZE na 20 mld zł, w której mogły uczestniczyć jednostki powyżej 1 MW m.in. spalające i współspalające biomasę, nie przyciągnęła jednak wystarczającej liczby chętnych.
Czytaj także: Rząd za 20 mld zł zamieni węgiel na biomasę
Projekt nowelizacji ustawy o OZE nie zawiera praktycznie żadnych ocen skutków regulacji. Więcej dowiadujemy się ze strony Lasów Państwowych.
„Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego podaje, że do naszego kraju importowanych jest rocznie ok. 2 mln m3 drewna opałowego, np. z Białorusi, podczas gdy pozyskiwanego u nas surowca o najniższej jakości nie można wykorzystać na cele energetyczne – właśnie z powodu braku odpowiednich przepisów” – brzmi stanowisko LP. Leśnicy liczą, że będzie popyt, chociażby z powodu polityki UE i konieczności zwiększania udziału OZE.
Lasy Państwowe deklarują, że będą sprzedawały surowiec spełniający kryteria drewna energetycznego tak samo, jak pozostałe sortymenty: w publicznych, przejrzystych procedurach. Podkreślają, że nie będzie to pełnowartościowe drewno tylko takie, które nie nadaje się do przetwórstwa. „Tego rodzaju surowca będzie przybywało, gdyż udział drewna pochodzącego z cięć sanitarnych w całości pozyskania rośnie, w miarę jak stres powodowany przez suszę, szkodniki i wiatr zabija drzewostany. Podkreślamy, że mówimy o drewnie najniższej jakości, które oznaczamy symbolami S4 i S2AP, niespełniającym wymogów przemysłu drzewnego” – zapewniają LP.
Z kolei Roman Malicki, prezes PKN EPAL, organizacji producentów palet, zgryźliwie zasugerował, że branża energetyczna może będzie musiała dotować LP.
Czytaj także: Tarcza 2.0. Nowe antykryzysowe propozycje dla energetyki
Konieczna notyfikacja
Zmiana definicji drewna energetycznego miała pojawić się już wcześniej, w tzw. tarczy 2.0 czyli w rządowej ustawie o szczególnych instrumentach związanych ze zwalczaniem koronawirusa. Ostatecznie zapis nie pojawił się w projekcie. Przeprowadzenie zmian wymaga notyfikacji w dziedzinie przepisów technicznych w Komisji Europejskiej.
Pojawiają się już wątpliwości, czy do energii elektrycznej wytworzonej z drewna energetycznego do dnia rozpoczęcia obowiązywania definicji zmienionej należy stosować definicję dotychczasową czy też zmienioną. To ważne przy startowaniu w aukcji OZE, a następnie obliczaniu pokrycia tzw. ujemnego salda – wskazali prawnicy Rządowego Centrum Legislacji.