Spis treści
Zamiast maksymalnych 37,5 tys. zł dopłaty, klienci indywidualni kupujący samochody elektryczne będą mogli liczyć jedynie na połowę z tego. Z informacji WysokieNapiecie.pl wynika, że rząd zamierza zmienić rozporządzenie w sprawie dopłat tak, aby maksymalna kwota dotacji wyniosła 18750 zł, a maksymalny poziom wsparcia pozostał na poziomie 30 proc. wartości samochodu. Bez zmian pozostać ma maksymalna cena auta, do jakiej będzie można uzyskać dopłatę – 125 tys. zł brutto.
– Rzeczywiście przygotowywana jest nowelizacja rozporządzenia. Najprawdopodobniej wsparcie wyniesie poniżej 20 tys. zł. Dzięki temu z pomocy skorzysta więcej zainteresowanych. Trzeba też pamiętać, ze dotychczasowe limity ustalane były w 2018 roku, gdy ceny aut elektrycznych na rynku były sporo wyższe – tłumaczy w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl minister Michał Kurtyka.
Zobacz także: Dopłaty do samochodów elektrycznych będą niższe? Rząd „weryfikuje kwoty”
Przy nowym poziomie wsparcia, wynoszącym maksymalnie 30 proc. wartości auta, ale nie więcej niż 18,75 tys. zł, najtańsze auto elektryczne na polskim rynku – Skodę Citigo-e, kosztującą przynajmniej 81,9 tys. zł – będzie można realnie nabyć za 63 150 zł brutto.
Na pocieszenie rząd zrezygnował natomiast z pobierania podatku dochodowego od dotacji, który wynosiłby 17 lub 32 proc. Nowelizację o PI i CIT w najbliższych dniach powinien podpisać prezydent.
Na koncie Funduszu Niskoemisyjnego Transportu leży dziś ponad 300 mln zł. Z informacji WysokieNapiecie.pl wynika, że klienci indywidualni kupujący auta elektryczne będą mieć do dyspozycji niespełna jedną trzecią tego. Przy wykorzystaniu maksymalnego poziomu wsparcia, powinno wystarczyć na dopłaty do nieco ponad 4 tys. samochodów elektrycznych w tym roku. Przy zmniejszonym poziomie wsparcia wykorzystanie pełnej alokacji przez klientów indywidualnych może się jednak nie udać. Z reszty pieniędzy współfinansowane będą inwestycje przedsiębiorców i samorządów.
Zobacz także: Rząd zwracał do 50% ceny auta, bo gorzej było tylko w Albanii
Jednak także i dla biznesu rząd szykuje zmianę zasad wsparcia. Oprócz niższej kwoty maksymalnego wsparcia, możliwe są jeszcze inne zmiany. Minister Michał Kurtyka, który ma wkrótce przejąć dział elektromobilność od ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, chce w pierwszej kolejności elektryfikować te branże, które najczęściej wykorzystują samochody w miastach, a więc np. taksówki. To będzie oznaczać, że start programów pomocowych dla biznesu opóźni się o kilka miesięcy, bo każdą zmianę rozporządzenia rząd będzie musiał ponownie notyfikować Komisji Europejskiej.