Spis treści
W koszyku, do którego wrzucono instalacje wiatrowe i fotowoltaiczne o mocy powyżej 1 MW, zgodnie z przewidywaniami, tryumfowały te pierwsze. Energii ze słońca – uchodzącej do niedawna za niezwykle kosztowną – udało się już jednak uszczknąć odrobinę z tego tortu.
Aukcje OZE 2019 – KOMPENDIUM: koszyki, wolumeny, moce, ceny, terminy, potencjalni wygrani
Według szacunków URE i PSEW, ok. 16,1 mld zł wsparcia dla wiatraków przełoży się na powstanie ok. 2200 MW mocy zainstalowanej w nowych turbinach wiatrowych.
Zabrakło nowych projektów
Inwestorzy wykorzystali jednak zaledwie 68 proc. wolumenu i 50 proc. przewidzianego przez rząd budżetu, bo zabrakło chętnych. Stało się tak głównie ze względu na praktyczny brak możliwości rozwijania nowych projektów farm wiatrowych na lądzie. Od 2016 roku obowiązuje praktyczny zakaz lokalizowania wiatraków bliżej niż 2-3 km od jakiegokolwiek budynku mieszkalnego, parku krajobrazowego czy obszaru Natura 2000. W praktyce oznacza to niemal 100 proc. terytorium Polski.
Farmy wiatrowe, które wygrały aukcję, uzyskały pozwolenia jeszcze przed wejściem w życie „ustawy antywiatrakowej”. W większości są to więc projekty z turbinami starego typu – droższymi i produkującymi mniej prądu, niż nowoczesne. Pomimo tego okazały się najtańszym źródłem energii. Najniższa z ofert opiewała na 162,83 zł za MWh.
Natomiast najwyższą ceną jaką udało się uzyskać jednemu z inwestorów było 233,29 zł za MWh. Przy czym prawdopodobnie akurat za tą ceną stoi farma fotowoltaiczna. W aukcji wygrało bowiem kilka farm fotowoltaicznych, m.in. duńskiego Better Energy i niemieckiej Gospodarki Solarnej.
Zobacz też: Jak sprawić by polskie firmy skorzystały na transformacji energetycznej?
Z aukcji ze wsparciem wyszło 80 wytwórców, którzy złożyli 101 zwycięskich ofert. Odpadły – ze względu na automatyczne eliminowanie 20 proc. najdroższych ofert – 63 projekty.
Zakontraktowane projekty OZE robią wrażenie w zestawieniu z notowaniami energii na TGE. Kontrakt BASE na 2020 rok (oznaczający dostawy takiej samej mocy przez 24 godz. na dobę, 366 dni w roku) kosztuje dziś ponad 240 zł za MWh, a dostawy na kolejne lata są jeszcze droższe.
Drożej niż przed rokiem
Na grudniowej aukcji OZE „zielone” elektrownie zakontraktowały jednak dostawy energii po nieco wyższych stawkach, niż przed rokiem. Na aukcji z listopada 2018 r. najtańsza oferta opiewała na 157,80 zł za MWh, a najdroższa z wygranych na 216,99 zł za MWh. Dla przypomnienia, najtańsze oferty w aukcji z czerwca 2017 r. były na poziomie 195,00 zł za MWh, a najdroższe wygrane – 398,87 zł za MWh.
Dlaczego zatem w ciągu ostatniego roku oferty farm wiatrowych poszły w górę, zamiast utrzymać trend spadkowy? Jedno z wytłumaczeń, jakie usłyszeliśmy, to postępująca konsolidacja producentów turbin. W efekcie kolejnych przejęć konkurencja nieco spadła, a zatem i ceny turbin poszły w górę.
Zobacz: Pierwsze w Polsce farmy wiatrowe bez wsparcia
Po kilku bardzo negatywnych zmianach prawnych w poprzedniej kadencji parlamentu można się też spodziewać, że zagraniczni inwestorzy – pomimo dostępu do tanich kredytów – oczekiwać będą wyższej stopy zwrotu z inwestycji w naszym kraju, uchodzącym za bardziej ryzykowny, jeśli chodzi o rozwijanie energetyki odnawialnej.
Wpływ na ceny z pewnością miała także ustawa antywiatrakowa z 2016 roku. Przepisy wyeliminowały z rynku konkurencję w postaci nowych projektów farm wiatrowych, a inwestorów, którzy wcześniej uzyskali już pozwolenia, zmusiła do zastosowania starych technologii.
Farmy fotowoltaiczne konkurują z wiatrowymi
Tegoroczna aukcja pokazała jednocześnie, że duże farmy fotowoltaiczne coraz śmielej konkurują z farmami wiatrowymi. W tegorocznej aukcji dla instalacji o mocach powyżej 1 MW inwestorzy solarni zakontraktowali dostawy energii za 129 mln zł. Zbudują kilka farm fotowoltaicznych o mocach rzędu 40 MW. Jest niemal pewne, że zaoferowane przez nich ceny są bliżej maksymalnych, uzyskanych w tym roku, stawek, czyli 233 zł/MWh.
Zobacz także: Polska z największą w Europie aukcją dla farm wiatrowych na lądzie
W branży słychać bowiem, że dziś zejście poniżej 300 zł za MWh jest praktycznie niemożliwe. Widać jednak, że to się udało. Dlaczego? Wygląda na to, że inwestor skutecznie wykorzystał kilka okoliczności. Może np. należeć do większego koncernu, który ma dostęp do taniego kapitału. A po drugie, prawdopodobnie na aukcji sprzedał jedynie część planowanej produkcji. Na resztę miał podpisany z kimś kontrakt typu PPA. Ewentualnie częściowo podjął ryzyko sprzedaży na rynku spot po wysokiej cenie w szczytach zapotrzebowania.
Reszta aukcji – oprócz dwóch migracyjnych – nie przyniosła rozstrzygnięć. Oprócz aukcji dla „małego” wiatru i PV, której wyniki Prezes URE dopiero ogłosi. Wiadomo jednak prawie na pewno, że w nowych instalacjach do 1 MW pulę zgarnęła fotowoltaika.
Aukcje OZE obniżą ceny prądu
Rozstrzygnięta aukcja dla nowych farm wiatrowych będzie skutkować spadkiem cen prądu na rynku hurtowym względem stawek, jakie pojawiałyby się na nim bez nowych wiatraków. Jednocześnie nie będzie oznaczać kosztów dla odbiorców energii, bowiem inwestorzy przez najbliższe lata będą sprzedawać energię na rynku hurtowym drożej, niż stawki na jakie „umówili się” z rządem. Dlatego rząd (a właściwie odbiorcy prądu) nie dopłaci im na razie nawet złotówki. Odbiorcy zyskają natomiast na nieco niższych cenach prądu. Jeżeli taki stan rzeczy utrzyma się przez 15 lat, wówczas to właściciele wiatraków dopłacą rządowi. Będą musieli oddać różnicę pomiędzy stawkami, jakie uzyskali na aukcji, a średnimi rynkowymi cenami prądu.