Spis treści
Do piątku, 6 grudnia, do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) wpłynęło niemal 19 tysięcy wniosków o dofinansowanie w wysokości do 5 tys. zł na instalacje słoneczne. Fundusz pozytywnie rozpatrzył już 13,5 tys. spośród nich, a pieniądze na konto otrzymało do tej pory 6,5 tys. rodzin.
– W tej chwili codziennie wpływa do nas ponad tysiąc wniosków, a ich rozpatrywanie to manufaktura – tłumaczy nam jednej z pracowników NFOŚiGW. Prezes Funduszu, Piotr Woźny, przyznaje, że mógł być taki dzień, w którym rzeczywiście wpłynęło aż tyle wniosków, ale zwykle jest ich jednak mniej. Średnia, od chwili uruchomienia programu (30 sierpnia) to 280 wniosków przypadających na każdy dzień roboczy. Przy czym do funduszu wpływa ich coraz więcej, na szczęście także w formie elektronicznej (przez Internet Polacy złożyli 3,5 tys. wniosków od dofinansowanie).
Mój prąd – wniosek i PRZEWODNIK po dotacjach do paneli słonecznych
– Dla takiej instytucji jak NFOŚiGW ten program był początkowo szokiem, bo fundusz nigdy nie musiał się mierzyć z taką liczbą wniosków. Przez dotychczasowe 30 lat funkcjonowania podpisał ok. 37 tys. umów o dofinansowanie [przede wszystkim na duże kwoty – red.], a tu przez pierwszych 100 dni funkcjonowania programu „Mój prąd” zgłosiło się 19 tys. osób i już zdecydowana większość z nich została rozpatrzona, a połowa ma już dofinansowanie na swoich kontach bankowych – wylicza w rozmowie z WysokieNapiecie.pl Piotr Woźny, prezes NFOŚiGW.
Zobacz także: Nowy sposób składania wniosków w programie Mój Prąd
– Po pierwszych szlifach organizacyjnych wnioski elektroniczne bardzo ułatwiają nam teraz pracę – przyznaje Woźny. – Dane z nich automatycznie przechodzą do wykazu wniosków, dzięki czemu jest pewniej i szybciej. Formularz uniemożliwia ponadto składanie niekompletnych wniosków – dodaje. To ostatnie jest o tyle istotne, że urzędnicy musieli do tej pory cofnąć blisko 2 tys. wniosków, które nie spełniały wymogów.
Zobacz więcej: Najczęstsze błędy we wnioskach o dotacje na fotowoltaikę z programu Mój Prąd
Dotacji wystarczy jeszcze na dwa lata
Średnia moc instalacji solarnej, którą montują na swoich dachach osoby ubiegające się o dotację z programu „Mój prąd”, wynosi 5,4 kW. Z kolei średnia wartość wypłacanego dofinansowania to 4,8 tys. zł (maksymalnie można uzyskać do 5 tys. zł, ale nie więcej niż połowę wartości projektu). W pierwszych trzech miesiącach Polacy składali średnio nieco ponad 6 tys. wniosków o dopłaty miesięcznie, ale w ostatnich tygodniach rośnie. Jeżeli wzrośnie do ok. 8 tys. wniosków miesięcznie (sporym ograniczeniem jest niedobór instalatorów na rynku), wówczas budżet na dotację w wysokości 1 mld zł, z którego skorzystać będzie mogło w sumie nieco ponad 200 tys. rodzin, wyczerpie się za dwa lata.
Zainteresowani instalacjami fotowoltaicznymi mają więc jeszcze trochę czasu. NFOŚiGW ogłosił właśnie, że kończący się 20 grudnia nabór, będzie miał – zgodnie z zapowiedziami – kontynuację. Drugi nabór do programu wystartuje 13 stycznia i potrwa do 18 grudnia 2020 roku. – Chcemy ten czas pomiędzy naborami wykorzystać na dokończenie rozpatrywania wszystkich wniosków z obecnego naboru, aby w nowy wejść bez żadnych zaległości – tłumaczy Piotr Woźny.
Zainteresowani muszą jednak wziąć pod uwagę ryzyko ewentualnych zmian zasad wsparcia za jakiś czas. Na razie Fundusz, ani politycy, nic takiego nie zapowiadali, ale wraz z rosnącą liczbą instalacji takie zmiany – podobnie jak było to w innych krajach – mogą się pojawić.
Na razie jednak rząd i NFOŚiGW myślą o jego rozszerzeniu. Fundusz chce uruchomić podobny mechanizm wsparcia dla spółdzielni mieszkaniowych, aby z systemu wsparcia mogli skorzystać także ich członkowie, choćby poprzez niższe opłaty w czynszu.
Niższe wsparcie dla Kowalskich, niż przemysłowych farm fotowoltaicznych
Z punktu widzenia rządu program jest dziś stosunkowo korzystny. Licząc jedynie dotacje, które zostały już wypłacone, dzięki 35 mln zł wsparcia na rynku pojawiło się 31,5 MW mocy dostępnej podczas letnich szczytów zapotrzebowania. Dzieląc to na 15 lat, oznacza to wsparcie na poziomie 60 tys. zł brutto na 1 MW lub 60 zł/MWh.
Dla porównania ceny po jakich rząd zakontraktował w ubiegłym roku dostawy energii elektrycznej ze średniej wielkości farm słonecznych (o mocach do 1 MW) wyniosła 352 zł/MWh. Zakładając średnią cenę rynkową na poziomie 250 zł/MWh, z kieszeni odbiorców energii do właścicieli tych instalacji może popłynąć wsparcie na poziomie 100 zł/MWh, a więc o ponad połowę wyższe, niż to jakie trafia do Kowalskich inwestujących w panele słoneczne na swoich dachach.