Pierwszy raz od 135 lat Wielkiej Brytanii przez dobę nie zasilała żadna elektrownia węglowa. Z czego wynika taka zmiana w kraju, w którym rozpoczęła się światowa rewolucja przemysłowa oparta na węglu?
W piątek, 21 kwietnia, cała energia elektryczna produkowana w Wielkiej Brytanii pochodziła z innych źródeł, niż węgiel. Część ekologów zdążyła już odtrąbić sukces polityki wsparcia „zielonej” energetyki, ale rzeczywistość jest nieco bardziej złożona.
{norelated}Produkowana w historycznym dniu energia w ponad połowie pochodziła z gazu ziemnego i w niemal jednej czwartej z elektrowni atomowych. Tylko kilkanaście procent energii dostarczyły inne źródła ─ w większości wiatraki i panele słoneczne.
Zwykle produkcja „zielonego” prądu na Wyspach Brytyjskich jest znacznie wyższa. W całym ubiegłym roku przekroczyła już 24% (choć do osiągnięcia celu udziału OZE w produkcji prądu, ciepła i paliw na 2020 rok Brytyjczykom jeszcze dalej, niż Polakom). Jednak w piątek niemal zupełnie nie pracowały lądowe farmy wiatrowe, a i słońca było mniej, niż zwykle o tej porze.
Pomogło natomiast niskie zapotrzebowanie odbiorców. Wielka Brytania od lat ogranicza zarówno zużycie energii, jak i zapotrzebowanie na moc szczytową. W ciągu ostatniej dekady o ponad jedną dziesiątą. Dołożyła się do tego także łagodna pogoda. Ubiegły miesiąc był najcieplejszym marcem od ponad stu lat, kwiecień też ma szanse na rekord.
Kluczowe znaczenie miał jednak parytet cen węgla do gazu. Podczas gdy to pierwsze paliwo drożało na rynku spot (gdzie jest w większości kupowane), ceny gazu w kontraktach jeszcze nie wzrosły, co dało przewagę błękitnemu paliwu nad czarnym. Te ostatnie jest w dodatku obciążone w Wielkiej Brytanii dodatkowym podatkiem. W efekcie w ostatnich miesiącach znacznie taniej produkuje się na Wyspach prąd z gazu, niż węgla. Podobna tendencja dotyczy niemal całej Europy (zobacz: 2016: rok gazu w europejskiej energetyce).
Z punktu widzenia krajowej gospodarki zmiana nie ma większego znaczenia. Brytyjczycy od ponad roku nie wydobywają już w ogóle węgla, do którego musieli dopłacać jeszcze więcej, niż w Polsce. W ciągu blisko trzech dekad wyczerpali także większość swoich złóż gazu, przez co oba surowce importują na potęgę. Między innymi z tego powodu inwestują w odnawialne źródła energii (przede wszystkim wiatr, fotowoltaikę i biomasę) oraz planują budowę nowych bloków atomowych (zobacz: Zielone światło od rządu w Londynie dla Hinkley Point )
Zobacz także: UE coraz bardziej zależna od importu energii