Rada odwoławcza ACER odrzuciła protest Austriaków, którzy chcieli utrzymania wspólnej strefy cenowej z Niemcami. Dla Polski to pozytywna informacja.
Jak pisaliśmy już kilkakrotnie, m.in. dzięki działaniom Urzędu Regulacji Energetyki i Polskich Sieci Elektroenergetycznych w unijnych organach regulacyjnych, od 2015 roku trwają działania w kierunku rozdzielenia stref cenowych między Niemcami a Austrią (Międzynarodowa awantura o przepływy kołowe).
Sprawa jest o tyle istotna, że dotychczasowy układ, w którym Austria i Niemcy są traktowane na poziomie handlu energią jako wspólny rynek, jest bardzo niekorzystna dla polskiego systemu elektroenergetycznego. Duże ilości energii wytwarzanej w farmach wiatrowych na północy Niemiec płyną do Bawarii i Austrii. Jednak ze względu na niewystarczająco rozbudowaną sieć przesyłową na osi północ-południe po stronie Niemiec, naturalną drogą przepływu energii stał się polski system. W ten sposób nasza sieć funkcjonuje pod obciążeniem w postaci przepływów kołowych (loop flows).
To blokuje m.in. możliwości importu energii z zachodu. Jednocześnie wymaga kosztownych działań zaradczych – PSE muszą okresowo zarządzać redispatching, czyli wymuszać na krajowych elektrowniach wytwarzanie tylko po to, by przynajmniej częściowo „odpychać” prąd płynący z Niemiec (Sytuacja na granicy Polski i Niemiec grozi europejskim blackoutem).
Rozdzielenie stref cenowych nie zmieni przepływów energii, ale zmienią się zasady alokacji zdolności przesyłowych na połączeniach transgranicznych. Austria będzie musiała uwzględnić w cenie energii kupowanej z Niemiec realny koszt przesłania jej po sieci.
Polska uzyskała w tej sprawie poparcie KE, Agencji ds. Współpracy Organów Regulacji Energetyki (ACER), jak i organizacji skupiającej regulatorów – ENTSO-E. I chociaż wiadomo było, że docelowo rozdzielenie jest nieuniknione, a Austriacy podjęli wraz z Niemcami przygotowania, to równolegle na drodze prawnej wykorzystali wszystkie dostępne kroki, by bardzo ostro przeciwko procesowi zaprotestować. Powoływali się m.in. na kwestie proceduralne, twierdząc, że ACER nie ma kompetencji, by ustanawiać rozdział stref cenowych. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, grozili nawet pozwami cywilnymi ACERowi i członkom jego organów w przypadku wydania decyzji nie po ich myśli.
Najpierw Austriacy odwołali się do ACER w maju 2016 r. Protest nie został uwzględniony i w listopadzie 2016 r. opublikowano decyzję Agencji. Również na tej tym etapie E-control złożył protest, domagając się częściowego anulowania decyzji, a później wstrzymania jej wykonania. Rada odwoławcza ACER po intensywnej wymianie korespondencji poszczególnych stron utrzymała w mocy wcześniejsze postanowienie. W skład rady odwoławczej, kierowanej przez byłego komisarza Andrisa Piebalgsa, wchodzą eksperci z państw członkowskich UE powoływani na wniosek Komisji przez ACER. Należą do nich m.in. były austriacki regulator energetyki Walter Boltz oraz polski – adw. dr hab. Mariusz Swora.
Warto zaznaczyć, że rozdzielenie stref cenowych Austrii i Niemiec zostało zaakceptowane przez stronę niemiecką już miesiące temu. Bundesnetzagentur (BNetzA) jesienią ub.r. zarządził wśród krajowych operatorów systemów przesyłowych techniczne przygotowania do tego kroku. Niemcy pogodzili się faktem, że wprowadzenie alokacji zdolności na granicy niemiecko-austriackiej jest konieczne: przepustowości sieci Niemiec, Austrii, Polski i Czech przestały być technicznie zdolne do tego, by obsłużyć przesył rosnących ilości energii z niemieckich farm wiatrowych. Jednocześnie rozbudowa sieci przesyłowej na terytorium Niemiec jest bardzo trudna ze względu na liczne protesty społeczne.
Obecnie trwają przygotowania, w które zaangażowani są zarówno operatorzy sieci przesyłowych, jak i giełdy energii Niemiec i Austrii. Rozdział nastąpi prawdopodobnie od lipca 2018 r.
Niemcy w końcu na serio zabrali się za przygotowania do budowy linii energetycznych, które międz innymi powinny mocno ograniczyć przepływy kołowe przez systemy energetyczne sąsiednich krajów, w tym i Polski. Tzw. Sued Link, łączący wiatraki na północy z odbiorcami na południu Niemiec, od kilku lat jest potrzebny “na już”, ale ruszy dopiero po 2025 r.