Wyniki konsultacji społecznych dobitnie pokazują, jak gorącą dla branży kwestią dla całej energetyki jest rynek mocy. Uwagi do projektu ustawy o rynku mocy zgłosiło ponad dwudziestu uczestników rynku – spółek i organizacji.
Konsultacje międzyresortowe, o których napisaliśmy tutaj: Spór w rządzie o rynek mocy, skupiły się głównie na zgodności projektu z prawem UE i jego skutkach gospodarczych, prawnych i środowiskowych. Uczestnicy konsultacji społecznych ida dalej i mówią też o tym, jak projekt wpłynie na warunki ich funkcjonowania na rynku energii.
Zgłoszone zastrzeżenia można podzielić na dwie grupy:
- te dotyczące podstawowych założeń i definicji,
- szczegółowe uwagi redakcyjne i merytoryczne.
I jednych i drugich jest całe zatrzęsienie.
Najczęściej pojawiającą się wątpliwością jest to, że sam projekt ustawy, bez dokumentów wykonawczych, jest zbyt ogólny, by w ogóle móc rzeczowo ocenić rozwiązania rynku mocy planowane przez resort energii. Dokument nie reguluje części kwestii, o których była mowa w pozytywnie odebranym przez rynek „Projekcie rozwiązań funkcjonalnych rynku mocy” (zobacz: Rynek mocy – syntetyczne zestawienie propozycji). Część ustaleń implementuje zaś w sposób zmieniony, na co uwagę zwracają np. PSE i Lewiatan.
Branża czeka więc na regulamin rynku mocy oraz projekty rozporządzeń wykonawczych do ustawy. Energa apeluje o opublikowanie ich w I poł. 2017 r. Orlen i kilka innych podmiotów sugeruje, by ograniczyć znaczenie samego regulaminu i jak najwięcej wymogów wobec uczestników aukcji wpisać do ustawy, a nie pozostawiać wszystkiego w rękach PSE. To właśnie operator systemu przesyłowego napisze regulamin rynku mocy, który później zatwierdzi URE. Według Orlenu, dla podmiotów planujących ubiegać się o wsparcie to zbyt duże ryzyko. Co będzie, jeśli PSE postawi za wysokie wymagania informacyjne i certyfikacja uczestników aukcji będzie długotrwała? Zawarcie w ustawie zamkniętej listy obowiązków informacyjnych rozwiałoby tego typu wątpliwości. Dodatkowo Orlen apeluje, by regulamin rynku mocy też został poddany konsultacjom publicznym.
W konsultacjach społecznych powraca też podnoszony wielokrotnie wcześniej postulat dostosowania projektu rynku mocy do regulacji unijnych. Z OSR projektu wynika, że aukcja główna miałaby nastąpić najpóźniej w 2018 r. Jednak Polski Komitet Energii Elektrycznej sugeruje, że ten optymistyczny scenariusz byłby możliwy wyłącznie w przypadku szybkiej notyfikacji polskiego rynku mocy przez KE. Doświadczenia innych krajów wskazują, że to mało prawdopodobne.
Dla Polski byłoby to szczególnie trudne, bo zawarty w projekcie ustawy model rynku mocy został skrojony pod elektrownie węglowe, których wspierania KE nie przewiduje, vide: Nowy rynek energii UE cz.3. Rynki mocy nie dla węgla? , Rządowi odbija się „550 gram”. Dwutlenku węgla. PKEE zwraca uwagę, że ze względu na to iż prace nad tzw. Rozporządzeniu Elektroenergetycznym już trwają (to w nim zapisano limit wsparcia dla jednostek o emisyjności nieprzekraczającej 550g CO2/MWh), Komisja może być zainteresowana procedowaniem polskiego projektu rynku mocy na nowych już zasadach, co znacząco wydłużyłoby okres notyfikacji. O tym, że polski rynek mocy nie ma szans zmieścić się w limicie 550 g CO2/MWh przypominają m.in. BOŚ jak i ClientEarth. Realnym przeszkodą może być również brak wizji, co właściwie Polska chce dzięki rynkowi mocy osiągnąć. Stąd postulaty, by przygotować w końcu politykę energetyczną Polski do 2050 r.
Zdaniem PKEE i innych podmiotów, jeszcze przed przesłaniem projektu do Sejmu należy określić zasady certyfikowania jednostek wytwórczych ubiegających się o wsparcie i jasno zdefiniować czym właściwie jest jednostka wytwórcza i które z nich są jednostkami nowymi, które istniejącymi, a które modernizowanymi. Projekt ustawy zakłada, że długość i poziom wsparcia mocowego będą zależeć od zakwalifikowania źródła do jednej z tych trzech kategorii. Na dzisiaj jednak nie ma w projekcie ich definicji. W praktyce nie wiadomo zatem, z którego koszyka wsparcie mogłyby uzyskać będące w toku inwestycje w Kozienicach, Jaworznie i Opolu, czy szereg modernizowanych obecnie bloków.
PKEE zwraca również uwagę, że zgodnie z unijnym „efektem zachęty” w ustawie trzeba doprecyzować jak daleko powinna pójść modernizacja bloku, by mógł on liczyć na wsparcie dla jednostek modernizowanych, a nie tylko istniejących.
Kolejna pojawiające się w konsultacjach zastrzeżenie dotyczy kumulacji wsparcia. Obecnie projekt zakłada, że certyfikatu uprawniającego do udziału w aukcji mocowej nie może uzyskać jednostka korzystająca z jakichkolwiek innych mechanizmów pomocy publicznej, czy to operacyjnych, czy inwestycyjnych. Wiele podmiotów biorących udział w konsultacjach projektu oceniło, że to nadmiernie restrykcyjne podejście – zgodnie z EEAG 2014-2020 pomoc publiczna nie powinna umożliwiać osiągania nadzwyczajnych zysków. Wątpliwości w tym zakresie mają zarówno najwięksi wytwórcy, korzystający ze wsparcia z rezerw operacyjnej i interwencyjnej zimnej, jak i stowarzyszenie reprezentujące małe elektrownie wodne.
O tym, że świadczenie usług systemowych nie powinno wykluczać z uczestnictwa w aukcji mocowej, napisał również Lewiatan. Skupił się jednak głównie na losach kogeneracji w reżimie ustawy i oszacował, że tylko 20-30 % elektrociepłowni będzie mogło skorzystać z jego rozwiązań – ze względu na sezonowość ich pracy i problemy z chłodzeniem turbin w lecie. Lewiatan zawnioskował dlatego wprowadzenie wraz z rynkiem mocy rozwiązań wspierających rozwój wysokosprawnej kogeneracji.
Co ciekawe, w nadesłanych uwagach jest wiele sugestii jak zmodyfikować ustawę, by ułatwić notyfikację w KE. Agencja Rynku Energii zwraca uwagę np., że warto rozważyć na etapie opracowywania koncepcji rynku mocy wprowadzenie mechanizmu, który traktowałby w preferencyjny sposób jednostki niskoemisyjne lub odnawialne źródła energii. Podobnie jak np. Forum Energii, apeluje też o niedyskryminacyjne traktowanie DSR i położenie akcentu na lokalizowanie jednostek wytwórczych blisko odbiorców.
W konsultacjach kilkakrotnie pojawia się zastrzeżenie, o którym pisaliśmy już wcześniej: Ustawa o rynku mocy ─ wprowadzamy, ale nadal nie wiemy, ile ma kosztować. Wszyscy uczestnicy rynku, szczególnie ci reprezentujący odbiorców, obawiają się bardzo wysokich kosztów.
Mnogość uwag zgłoszonych w konsultacjach społecznych pokazuje, jak wiele pracy i uzgodnień ustawa jeszcze potrzebuje. W ostatnim czasie prace nad projektem spowolniły i nie ma jasności, kiedy mogłyby trafić pod obrady rządu.
Wszystkie opinie nadesłane podczas konsultacji społecznych można znaleźć tutaj.