Magdalena Skłodowska z portalu wysokienapiecie.pl tłumaczyła w TOK FM, że etykiety muszą ulec zmianie, ponieważ są nieczytelne. – Postęp technologiczny je przerósł. Do najwyższej klasy „A” trzeba było dodawać plusiki – wyjaśniała w rozmowie z Aleksandrą Dziadykiewicz.
Tłumaczyła, że obecnie, kiedy chcemy kupić naprawdę efektywny energetycznie sprzęt, powinien mieć on oznaczenie „A+++”. – Ale wydaje nam się, że „A+” to już jest dobrze. A jednak jest ogromna różnica. Tak naprawdę klasa „A+”, to jest przeciętna klasa, to jest ta najniższa klasa, która będzie w nowych etykietach za dwa lata – tłumaczyła.