Spis treści
Ceny energii dla mikro, małych i średnich przedsiębiorstw na taryfie B i C wraz z kosztami dystrybucji są najwyższe wśród wszystkich odbiorców energii. Ostatni rok dał się mocno we znaki odbiorcom energii – silne wzrosty cen, upadek kilku dostawców prądu i gazu, a na koniec zamieszanie legislacyjne z zamrożeniem cen, które do dzisiaj trzyma mnóstwo firm w niepewności. Firmy masowo szukają alternatyw, które dałyby im nie tylko tanią energię, ale też zapewniły oszczędność i jako taką stabilizację.
– Przemysł zaczyna mieć świadomość, że musi aktywniej zadbać o swoje bezpieczeństwo energetyczne. Rośnie zainteresowanie rozwiązaniami typu ESCO. Firmy poszukują możliwości rozwoju własnych źródeł energii, wykorzystania ciepła odpadowego, którym można się dzielić z sąsiadami – mówi Daria Kulczycka, dyrektor departamentu energii i zmian klimatu w Konfederacji Lewiatan.
Jak korzystać z biogazu i ze słońca
Są firmy, które już mają własną, zieloną energię. Tymbark w 2015 roku z ok. 4 tys. ogniw fotowoltaicznych wybudował farmę o mocy 1 MW. Na terenie farmy zainstalowano także stację meteorologiczną oraz wykonano aparaturę monitoringu. – Podstawowym celem inwestycji było wykorzystanie odnawialnego źródła energii i tym samym kontynuacja działań proekologicznych w spółce – tłumaczy Dariusz Czech, dyrektor generalny w firmie Tymbark.
Jak dodaje, pomysł wykonania instalacji do produkcji energii elektrycznej z OZE wynikał z chęci poprawienia bilansu energetycznego zakładu. Dzięki własnej produkcji energii elektrycznej zwiększała się niezależność firmy od zewnętrznych źródeł.
Czytaj także: Jakie będą skutki ustawy o dotowaniu cen prądu?
Zakład w Tymbarku odznacza się dużą skalą produkcji, a co za tym idzie dużym zapotrzebowaniem na energię elektryczną i cieplną. Energia elektryczna wykorzystywana jest głównie do celów technologicznych i produkcji chłodu, natomiast energia cieplna do celów technologicznych i grzewczych. Zakład posiada własną, nowoczesną oczyszczalnię ścieków, jak również zakładową kotłownię gazową. Do pozyskiwania energii elektrycznej, cieplnej i chłodu wykorzystywany jest także biogaz (w procesie trigeneracji), a zakład pracuje w oparciu o gospodarkę niskoemisyjną – linie produkcyjne są energo- i wodooszczędne.
– Firma Tymbark jest spięta z siecią energetyczną, więc gdyby pojawiły się nadwyżki to wtedy poszłyby do sieci. Natomiast obecnie zużywamy całość, ponieważ zakład pracuje 7 dni w tygodniu – tłumaczy Dariusz Czech.
Mali mają trudniej
Od czasu inwestycji Tymbarku wiele się zmieniło. Przede wszystkim system wsparcia jest inny, ale też koszty paneli fotowoltaicznych spadły o połowę. Farmy słoneczne o mocy ok. 1 MW bardziej opłaca się budować uczestnicząc w aukcjach ogłaszanych przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, co zapewnia stabilne dochodu na 15 lat. Z kolei małe instalacje są w bilansach firm niezauważalne. System ma wiele niedogodności.
– Wybudowaliśmy w systemie aukcyjnym farmę fotowoltaiczną i dzięki temu ilość sprzedawanej energii równoważy ilość, którą muszę kupić, niestety trzy razy drożej – mówi Henryk Biały, prezes firmy Corab.
Fotowoltaika dostarcza energię wtedy, gdy zakład najwięcej jej potrzebuje, ponieważ chłodnictwo i klimatyzacja pochłaniają 30 proc. energii. Farma fotowoltaiczna Coraba na Mazurach jest jednak trzykrotnie przewymiarowana, jeśli porównać ją z zapotrzebowaniem zakładu na prąd. Wszystko przez regulacje.
– Inwestycje rozpoczęliśmy dwa lata temu i wówczas uzyskanie dotacji z regionalnego programu operacyjnego pozwoliło na uzyskanie akceptowalnej stopy zwrotu. Od tego czasu wiele jednak się zmieniło – ceny modułów spadły o około 40 proc., wzrosły ceny hurtowe energii. Gdybym teraz miał możliwość zbudowania instalacji fotowoltaicznej na swoim dachu to taka inwestycja zwróciłaby mi się już po czterech latach – dodaje prezes Biały. – Jeśli się da firmom możliwość inwestycji we własną produkcję prądu, poprawi się konkurencyjność gospodarki – podkreśla.
Co trzeba zmienić?
Przedsiębiorcy nie mają teraz możliwości rozliczania nadwyżek energii wprowadzonej do sieci w bilansach rocznych poprzez tzw. system z upustu funkcjonujący dla osób fizycznych. Nadwyżki energii zarówno z małej (do 500 kW) jak i mikro instalacji (do 50kW) muszą być sprzedawane do sieci. Co prawa istnieje obowiązek ich zakupu przez tzw. sprzedawcę zobowiązanego lub możliwość sprzedaży sprzedawcy niezależnemu, jednak cena uzyskana w ten sposób jest znacznie niższa.
Czytaj także: Ostry wzrost cen prądu w Europie
– Rozwiązaniem korzystnym dla przedsiębiorcy byłaby możliwość rozliczenia energii w bilansach rocznych nawet bez jej dystrybucji lub możliwość tzw. sprzedaży sąsiedzkiej bez koncesji na obrót energią. Szczególne ułatwienia legislacyjne takie jak brak pozwolenia na budowę czy warunków przyłączeniowych dotyczą tylko mikroinstalacji (50kW), dla wielu przedsiębiorców jest to kropla w morzu potrzeb, której de facto nie zauważą w bilansie. Wielu przedsiębiorców potrzebuje instalacji o mocy kilkuset kilowatów, a to już wymaga pozwolenia na budowę a co więcej powyżej 100 kW odpowiednich zapisów w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Statystycznie 99 proc. planów takich zapisów nie posiada – wskazuje Bogdan Szymański, prezes Stowarzyszenia Branży Fotowoltaicznej Polska PV.
Dotacje stały się niepotrzebne
Od niedawna rząd pracuje nad programem Energia Plus. W listopadzie pojawił się stworzony na zamówienie Ministerstwa Energii raport „Rozwój odnawialnych źródeł energii w sektorze mikro, małych i średnich przedsiębiorstw, w tym możliwość zastosowania rozwiązań prosumenckich. Stan obecny i perspektywy rozwoju”.
Autorzy zauważają, że po wprowadzeniu regulacji znoszących obowiązek koncesyjny nastąpił szybszy rozwój mikroinstalacji fotowoltaicznych. W 2016 roku potencjał farm słonecznych z koncesją i mikroinstalacji bez koncesji zrównał się. W drugim kwartale 2018 roku mikroinstalacji było już o ponad 100 MW więcej – 230 MWp mocy zainstalowanej.
Po zniesieniu przez UE w październiku ubiegłego roku ceł na chińskie moduły fotowoltaiczne ich ceny poleciały w dół. Koszt postawienia farmy pv o mocy 1 MW to teraz ok. 2,6 mln zł. Czas zwrotu inwestycji skrócił się do 5-7 lat w najkorzystniejszym modelu. Przy takiej perspektywie firmy nie chcą liczyć na wątpliwe wyniki aplikacji po dotacje ze środków krajowych czy unijnych, co zresztą wiąże się z gigantyczną biurokracją. Chcą inwestować od razu.
Co zaproponuje Energia plus?
Prawdopodobnie w drugiej połowie lutego poznamy rządowy pakiet Energia Plus, który już zasygnalizowała minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz. Ma do tyczyć trzech obszarów.
Po pierwsze: przedsiębiorcy będą mogli rozliczać się podobnie jak prosumenci na zasadzie net-meteringu, pod warunkiem posiadania instalacji do 500 kW. Teraz prosument rozlicza wprowadzoną do sieci ilości nadwyżkę energii elektrycznej w stosunku 1 do 0,7, a w przypadku mikroinstalacji do 10 kW – 1 do 0,8. Od tak rozliczonej ilości energii elektrycznej nie uiszcza opłat, ani na rzecz jej sprzedawcy z tytułu owego rozliczenia, ani z tytułu usługi dystrybucji.
W raporcie zaproponowano dla firm współczynnik opustu 0,75 dla instalacji do 10 kWp i 0,65 dla energii z instalacji powyżej 10 kWp. Firmy mogłyby także wybrać inną opcję – rozliczania nadwyżki energii po cenie rynkowej. Ostateczne propozycje legislacyjne mogą się nieznacznie różnić od analizowanych w raporcie scenariuszy – zastrzega Michał Tarka, odpowiedzialny za przygotowanie propozycji zapisów ustawowych na zlecenie MPiT, zarazem jeden z autorów raportu dla ME.
– Jeden ze scenariuszy jaki opisaliśmy jest taki, by pojęcie prosument zostało rozszerzone na małe i średnie przedsiębiorstwa, już teraz dostosowując ustawę o OZE do obowiązującej Dyrektywy tzw. Red II. Firma będzie mogła korzystać z energii z własnego źródła, a nadwyżki sprzedawać do sieci po średniej cenie rynkowej, dowolnemu sprzedawcy energii, który byłby odpowiedzialny również za bilansowanie handlowe tej instalacji. System obejmie wszystkie małe źródła OZE o mocy do 500 kW. Kolejna rzecz to uproszczenia w realizacji inwestycji i zachęty podatkowe. Trzeci obszar stanowi finansowanie. Państwo może dać w ten sposób tanią i czystą energię tam, gdzie jest ona potrzebna już teraz, stawiając przy tym na rodzimych inwestorów i kapitał, kreując unikatowe na skalę europejską przedsięwzięcie z zakresu bezpieczeństwa energetycznego opartego na źródłach rozproszonych – przekonuje Michał Tarka.
Ostateczny plan zależy od konsultacji oraz ustaleń ME z MPiT.
Czytaj także: Firmy inwestowały w efektywność energetyczną. I czują się zrobione na biało