Spis treści
Emisje samochodów mają pokaźnie zmaleć. Przyjęte przez UE nowe regulacje są częścią unijnego pakietu czystego transportu. W 2030 roku samochody osobowe powinny emitować 37,5 proc. mniej dwutlenku węgla w porównaniu do 2021 r. Auta dostawcze powinny emitować o 31 procent mniej. Do 2025 roku cel wynosi 15 proc.
Przemysł motoryzacyjny mocno lobbował za tym, by normy nie były za bardzo wyśrubowane. Niemcy boją się załamania sprzedaży aut z silnikami spalinowymi, co kosztowałoby ich utratę miejsc pracy i podkopało branżę, której wartość przekracza 400 mld euro. Komisja Europejska była skłonna do wysłuchania tych obaw i proponowała redukcje emisji na poziomie 30 proc., ale Parlament Europejski chciał 40 proc. dla obu typów aut. Za niższymi celami opowiadali się Niemcy i między innymi Polska, ale kraje skandynawskie, Hiszpania i Francja chciały natomiast ambitniejszych norm.
Krytycznie o wysokich celach redukcji dla samochodów ciężarowych mówił w rozmowie z WysokieNapiecie.pl tuż po debacie nad projektem europoseł Andrzej Grzyb. – Powinniśmy dążyć do produkcji pojazdów jak najmniej emisyjnych, ale nie możemy wymagać wdrażania niemożliwych do spełnienia norm. Już dzisiaj firmy transportowe bardzo dbają o niewielkie zużycie, bo koszt paliwa to największy koszt w ich budżetach – tłumaczył,
Czytaj także: Po Europie jeździ ponad milion aut elektrycznych
Austriacka minister środowiska, Elisabeth Kostinger, nazwała kompromis „wielkim sukcesem dla ochrony klimatu w Europie”. Ekolodzy wskazują z kolei, że postęp nie jest wystarczająco szybki, aby osiągnąć cele klimatyczne. Co porozumienie oznacza dla zmotoryzowanych?
Taniej czy drożej?
Branża motoryzacyjna ostrzegała, że samochody staną się mniej dostępne, ponieważ zdrożeją. Z drugiej strony auta niskoemisyjne mają być łatwiej dostępne na rynku, konsumenci będą mieli ich większy wybór, więc i ceny tych drogich obecnie modeli zapewne spadną. Dobra wiadomość dotyczy przede wszystkim aut elektrycznych. Producenci dostaną bonusy za sprzedaż takich samochodów. Specjalne regulacje dotyczą hybryd plug-in sprzedawanych w naszej części Europy. Te auta mają być liczone producentom podwójnie do spełnienia celów redukcji emisji. W trakcie negocjacji przewidziano jednak limit 5 proc. sprzedaży.
Zachęty powinny zadziałać na koncerny motoryzacyjne. Jak ocenił sekretarz generalny stowarzyszenia Eurelectric, do 2030 roku po europejskich drogach może jeździć około 40 mln elektrycznych aut.
<blockquote class=”twitter-tweet” data-lang=”pl”><p lang=”en” dir=”ltr”>.<a href=”https://twitter.com/kristianruby?ref_src=twsrc%5Etfw”>@kristianruby</a> on <a href=”https://twitter.com/hashtag/CO2cars?src=hash&ref_src=twsrc%5Etfw”>#CO2cars</a>: "With this deal <a href=”https://twitter.com/hashtag/Europe?src=hash&ref_src=twsrc%5Etfw”>#Europe</a> will have over 40 million <a href=”https://twitter.com/hashtag/electriccars?src=hash&ref_src=twsrc%5Etfw”>#electriccars</a> on the streets by 2030. This legislation will trigger a significant shift towards climate-friendly transport sector to the benefit of citizens and societies across Europe.” <a href=”https://twitter.com/hashtag/itsElectric?src=hash&ref_src=twsrc%5Etfw”>#itsElectric</a> <a href=”https://t.co/2XRjIUiftS”>pic.twitter.com/2XRjIUiftS</a></p>— Eurelectric (@eurelectric) <a href=”https://twitter.com/eurelectric/status/1074975776171266048?ref_src=twsrc%5Etfw”>18 grudnia 2018</a></blockquote>
<script async src=”https://platform.twitter.com/widgets.js” charset=”utf-8″></script>
Emisje samochodów pod lupą
Europejskie stowarzyszenie producentów aut ACEA uznało cel za „totalnie nierealistyczny”. Branża jest zaniepokojona. Staje się jasne, że koncerny nie mogą polegać tylko na podnoszeniu efektywności silników spalinowych, ale będą musiały wprowadzać na rynek więcej aut z napędem elektrycznym. Teraz ich udział w sprzedaży w UE wynosi średnio 1,5 proc. W sześciu najbogatszych krajach skupia się 85 proc. rynku. W całej Europie jest ok. 100 tys. stacji ładowania pojazdów elektrycznych, do 2025 roku potrzeba ich będzie około 2 mln.
Auta osobowe i dostawcze odpowiadają za około dwie trzecie emisji transportu drogowego w UE. Samochody ciężarowe obejmą odrębne regulacje. Tu także ACEA boi się o rezultat. „Chociaż elektryfikacja jest obecnie centralnym punktem wielu dyskusji, powinniśmy rozszerzyć nasz horyzont, aby objąć także inne pojazdy o napędzie alternatywnym, takie jak ciężarówki napędzane LNG lub biopaliwa. Pod koniec dnia polityka nie powinna narzucać wyboru technologii – liczy się wynik”- przekonuje stowarzyszenie.
Czytaj także: Czy elektryczne auta dostawcze mają sens?
Co więcej, osiągnięte w Brukseli porozumienie przewiduje rozwiązanie, które ma porównywać realną sprzedaż paliw i deklarowane przez producentów samochodów standardy – tak, by nie było rozbieżności w wynikach laboratoryjnych i realnych.
ACEA wskazuje, że branża motoryzacyjna i całe jej otoczenie zatrudnia w Europie 13,3 mln osób (6,1 proc. całej grupy pracujących). Potrzeba będzie planu i funduszy, by część zatrudnionych mogła zmienić pracę. W oświadczeniu organizacja stwierdza, że ustalone regulacje będą „sejsmicznym wstrząsem”.
Dyrektywa RED II
Wykorzystanie alternatywnych paliw w transporcie narzucają także uzgodnione w czerwcu nowe regulacje dyrektywy o odnawialnej energii. Tu także ustanowiono bonusy promujące rozwiązania najbardziej przyjazne środowisku. Zmieniona dyrektywa wyznacza dla nich cel na poziomie co najmniej 7 proc., z czego połowa ma pochodzić z zaawansowanych biopaliw, produkowanych z odpadów i pozostałości, a reszta – z odnawialnej energii elektrycznej. W rzeczywistości udział zaawansowanych biopaliw i odnawialnej energii elektrycznej będzie niższy z powodu mnożników odpowiednio 2 i 4.
Zobacz także: Nowa mapa ładowarek samochodów elektrycznych w Polsce
Już teraz koncerny paliwowe szykują się do nowych regulacji. PKN Orlen ogłosił plan inwestycji w biopaliwa, analizowany jest projekt dotyczący budowy instalacji do produkcji bioetanolu z surowców celulozowych. Koncern argumentuje, że rola energii odnawialnej w transporcie będzie rosła.
Temat dekarbonizacji transportu był mocno obecny podczas szczytu klimatycznego COP24 w Katowicach. Podczas debaty „Fuel a Long Run – sustainable strategies for energy” wskazano, że w perspektywie 2050 roku transport będzie musiał przejść na technologie bez CO2, ale sama elektryfikacja nie będzie stanowiła panaceum na emisje z transportu. Miejsce na rynku powinny znaleźć też biopaliwa czy wodór (stosowany np. na kolei).
Teraz transport drogowy odpowiada za jedną piątą unijnych emisji gazów cieplarnianych, a jeśli doliczyć do tego żeglugę i loty udział ten wzrasta do 27 proc.
Czytaj także: Elektrykiem na koniec Europy