Odnoszę wrażenie, że w świadomości zachodnich elit funkcjonuje wiele opinii, zgodnie z którymi Polska gospodarka i energetyka opierają się tylko na paliwach kopalnych, a zielonej energii po prostu w naszym kraju nie ma. To nieprawda, musimy jak najszybciej obalić ten mit. W ostatnich latach w naszym kraju dynamicznie rozwijane są odnawialne źródła energii. Nie jesteśmy już węglową czarną wyspą pośród zielonej Europy pełnej źródeł odnawialnych.
Jakie są fakty? Polska to dziś szybko rozwijający się kraj z innowacyjną gospodarką. Kraj, który dynamicznie zmienia swój miks energetyczny i konsekwentnie zwiększa w nim udział odnawialnych źródeł energii kosztem węgla, zarówno kamiennego jak i brunatnego. Udział energetyki węglowej w całkowitej wartości zainstalowanych w Polsce mocy energetycznych spadał w ostatnich latach – z 83% w 2008 r. do 68% w 2017 r.), a OZE z kolei rósł – z 4% w 2008 r. do 20% w 2016 r. (Według Urzędu Regulacji Energetyki moc zainstalowana elektrowni ogółem w 2017 wyniosła 43,4 GW, zaś moc źródeł odnawialnych 8,6 GW).
Polska stara się bardzo robić wiele w zakresie redukcji emisji dwutlenku węgla. Nowe bloki energetyczne nie tylko zapewnią poprawę bezpieczeństwa Krajowego Systemu Energetycznego, minimalizują również wpływ swojej działalności na środowisko. Przykładowo, blok w Jaworznie będzie charakteryzował się emisyjnością SO2 mniejszą o ponad połowę, NOx o niemal 60%, zaś CO2 o niemal 30%, w porównaniu z blokami klasy 200 MW.
Czytaj także Rozdzielmy aktywa polskiej energetyki
To są realne sukcesy. Dziś stoimy przed kolejnym, ogromnym wyzwaniem – Pakietem Zimowym. Przyświecających tworzeniu tego dokumentu idei trudno nie uznać za słuszne. Dostęp do bezpiecznej, zrównoważonej i taniej energii to marzenie wszystkich państw członkowskich Unii Europejskiej i cel, do którego realizacji Polska również konsekwentnie dąży. Wydaje się jednak,
że przy wpisywaniu kolejnych drastycznych regulacji i śrubowaniu radykalnych norm zapomniano
o różnicach panujących między krajami Unii, a także regionalnych uwarunkowaniach i innych możliwościach gospodarczych.
Kiedy mówimy o polityce energetycznej, musimy pamiętać, że znajdujemy się w swoistym trójkącie, który tworzą: klimat, bezpieczeństwo i rynek. Wydaje się też, że obecnie nadające ton w polityce unijnej siły zdecydowały, że najważniejszym z tych elementów jest klimat, dopiero później rynek
i na końcu bezpieczeństwo. Radykalne normy, trudno pogodzić z wymogami rynku, na którym dla części graczy wprowadza się preferencje choćby w postaci gwarantowanych udziałów rynkowych takich jak np. cel dla OZE. Łatwo jest za to wyobrazić sobie jego radykalną przemianę, gdy kraje takie jak Polska zostaną zmuszone do kupowania technologii lub wręcz samej energii elektrycznej
z zagranicy, gdzie jest ona silnie dotowana.
Najgroźniejsze, nie tylko z punktu widzenia Polski, ale całego regionu, wydaje się jednak dość nonszalanckie potraktowanie kwestii bezpieczeństwa. Zgodnie z regulacjami Pakietu Zimowego, to działania związane z dekarbonizacją, m.in. wzrost udziału wykorzystania OZE czy rozwijaniem rynku np. udział połączeń transgranicznych oraz ponadregionalne instytucje oddziałujące na rynek, mają rozwiązać problem zapewnienia bezpieczeństwa zasilania.
Co więcej, w projekcie rozporządzenia o zarządzaniu unią energetyczną, monitorowanie kwestii związanych z bezpieczeństwem, które było głównym powodem dla powstania unii energetycznej schodzi na drugi plan i stanowi co najwyżej tło dla pokazywania postępów w dekarbonizacji czy rozwijaniu wykorzystania OZE. A warto przypomnieć, że w przeciwieństwie do bezpieczeństwa energetycznego, OZE nie stanowią żadnego z filarów unii energetycznej.
Czysta energia jest bardzo istotna i Polska nie bagatelizuje tej kwestii. Coraz więcej i odważniej inwestujemy w OZE i nowoczesne technologie w obszarze energetyki. Wzrost wytwarzania energii wiatrowej w Polsce w ostatnich latach jest jednym z najwyższych w Europie. Znajdujemy się już na siódmym miejscu na kontynencie pod względem zainstalowanych mocy w elektrowniach wiatrowych. Dbamy o dywersyfikację źródeł energii, również z wykorzystaniem OZE. Grupa TAURON eksploatuje 34 elektrownie wodne, w których pracuje 85 turbozespołów i cztery farmy wiatrowe, gdzie energię elektryczną wytwarza 100 turbin wiatrowych. Dają one łącznie odpowiednio 133 MW i 201 MW.
TAURON Dystrybucja systematycznie realizuje inwestycje związane z przyłączeniem nowych mikro i małych instalacji odnawialnych źródeł energii. . Wg raportu Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej, na koniec 2017 r. działało już 9140 takich mikroinstalacji o łącznej mocy 56 MW przyłączonych do naszej sieci, ponadto 132 instalacje z grupy małych instalacji (40-200 kW) o łącznej mocy 14 MW, a także 237 większych instalacji o jednostkowej mocy ponad 200 kW, których łączna moc wyniosła 913 MW. Razem daje to 9 509 odnawialnych źródeł energii o łącznej mocy 983 MW.
Grupa TAURON współtworzy też projekt Electromobility Poland oraz inwestuje w szeroko pojętą elektromobilność.
W Katowicach rusza właśnie pilotażowa stacja ładowania samochodów elektrycznych oraz usługa carsharingu. Wśród pozostałych innowacyjnych projektów TAURONU można wyróżnić np. magazynowanie energii – jednym z nich jest budowa opartego na ogniwach elektrochemicznych magazynu energii w Cieszanowicach. Instalację tego stacjonarnego systemu przewiduje się w pobliżu lub bezpośrednio w punkcie przyłączenia do sieci dystrybucyjnej odnawialnych źródeł energii. Dzięki temu możliwe będzie łagodzenie wpływu szybkich zmian ilości energii produkowanej przez te niesterowalne źródła oraz poprawa parametrów jakościowych sieci.
Tempo wprowadzania zmian w elektroenergetyce musi zostać dostosowane do warunków lokalnych w poszczególnych krajach i uwzględniać ich specyfikę. Nie można z rozwiązań gwarantujących bezpieczeństwo zasilania wykluczać niektórych technologii, co w proponowanym rozporządzeniu o rynku energii robi się za pomocą standardu emisyjnego 550 g CO2 na KWh (EPS 550). W praktyce ogranicza on jakąkolwiek realną możliwość objęcia technologii węglowych mechanizmami rynku mocy. To zaś spowolni szerszy rozwój niesterowalnych źródeł OZE, bo nie jest on dziś możliwy bez sterowalnych, stabilnych źródeł wytwórczych, do których zaliczyć należy elektrownie węglowe. Proponowany standard EPS 550 nie rozwiąże w przypadku Polski żadnego problemu, a tylko zwiększy ryzyko wystąpienia przerw w dostawie energii elektrycznej
Czytaj także Rynek mocy: plaster:czy panaceum dla polskiej energetyki
W zakresie transformacji energetycznej Polska ma na swoim koncie wiele sukcesów . Wciąż pozostało wiele wyzwań, ale ich realizacja wymaga czasu. Próby wymuszania realizacji nierealistycznych terminów tej transformacji przypominają anegdotę o słynnym holenderskim fizyku nazwiskiem Hendrik Antoon Lorentz. Ten cichy, spokojny i dość wątły chłopak już jako 18-latek ukończył z wyróżnieniem studia matematyczne i fizyczne na Uniwersytecie w Lejdzie. Na końcowym egzaminie z matematyki egzaminator uznał wprawdzie, że Lorentz wypadł wystarczająco dobrze, żeby zaliczyć, ale wyraził pewne rozczarowanie poziomem jego przygotowania. Później jednak wyszło na jaw, że egzaminator przez pomyłkę uznał, iż to jest egzamin doktorski.
Polska robi wiele, by zdać egzamin z odnawialnych źródeł energii. Egzamin doktorski, którym jest dalsze zwiększenie udziału OZE i ograniczenie zużycia węgla, również zda, ale dojdzie do tego własną drogą. Będzie ona musiała w większym stopniu uwzględniać specyfikę naszego regionu oraz kwestie zapewnienia bezpieczeństwa zasilania.
Filip Grzegorczyk, prezes Tauron Polska Energia