Spis treści
Gdzie ma być elektrownia atomowa?
Nowa wojewoda pomorska wywołała zamieszanie wokół lokalizacji planowanej elektrowni jądrowej w gminie Choczewo. Beata Rutkiewicz stwierdziła bowiem, że „cały czas rozważamy” czy decyzja środowiskowa dla projektu została wydana słusznie. Ciekawe, czy pani wojewoda wiedziała, że jej poprzednik wydał już nawet decyzję lokalizacyjną i że kilka dni wcześniej stała się ona ostateczna.
Ruszyła więc fala spekulacji i zarzutów, o to, że cudzymi rękami i oczywiście za podszeptem wrażych Niemców rząd Donalda Tuska zamierza ukręcić łeb całej imprezie.
Pani wojewoda, i wtórujący jej momentami pomorscy samorządowcy szybciutko się ze swoich spekulacji wycofali, ale spekulacje i domysły różnych domorosłych ekspertów zostały.
Na końcu głos zabrało Ministerstwo Klimatu i Środowiska, stwierdzając, że lokalizacja Lubiatowo-Kopalino jest ostateczna, i nie ma żadnych powodów by ją zmieniać. Niby kończy to sprawę, ale nie należy się łudzić, sprawa nie raz jeszcze będzie użyta jako paliwo do politycznych harców. Może trochę szkoda, że przy tej okazji jakoś nie udało się szerzej uświadomić opinii publicznej, że poprzednia ekipa rządowa co prawda sporo zrobiła przy projekcie, ale o rzeczy najważniejszej, czyli pieniądzach wiemy tyle samo, co wiele miesięcy temu – czyli nic.
PGG: nie sprzedajemy węgla poniżej kosztów
Polska Grupa Górnicza, w odpowiedzi na zarzuty największej prywatnej kopalni PG Silesia ogłosiła, że nie sprzedaje węgli opałowych poniżej kosztów wydobycia. Wcześniej Silesia podała PGG do UOKiK, twierdząc, że państwowy moloch nadużywa pozycji dominującej i sprzedaje węgiel dla gospodarstw domowych poniżej kosztów, ze stratą. To, co w internecie wygląda na atrakcyjną promocję, jest sprzedażą węgla poniżej kosztów jego produkcji, ze świadomością, że wygenerowaną stratę zawsze pokryją podatnicy – skarżyła się Silesia urzędowi antymonopolowemu.
Po kilku dniach PGG w końcu odniosła się ro zarzutów, zaprzeczając wszystkim. Władze spółki twierdzą, że ani nie stosuje dumpingu, ale nie mają pozycji dominującej. Na potwierdzenie tego drugiego przytaczają argument, że przecież półtora roku temu do kraju sprowadzono 20 mln ton węgla zza granicy, osłabiając rynkową pozycję Grupy.
PGG zarzuciła też izbie sprzedawców węgla, że próbuje wymusić na spółce podniesienie cen, aby detaliści mogli z zyskiem upłynnić kupiony wcześniej węgiel. Sama PGG przyznaje, że na rynku jest wyraźna nadpodaż, m.in. z powodu importu z 2022 roku i musi to uwzględniać, aby „ulokować swój produkt na rynku”.
UOKiK będzie musiał rozważyć, co to jest „rynek właściwy” dla węgla. Choć dla większości z nas węgiel to po prostu węgiel, to zupełnie innym produktem są miały energetyczne dla elektrowni i ciepłowni, a innym węgiel sortowany sprzedawany gospodarstwom domowym i kotłowniom.
Ruszyły dobowe przetargi na interkonektorze z Ukrainą
PSE i ukraiński operator Ukrenergo uruchomili skoordynowane przetargi dobowe na połączeniu Rzeszów-Chmielnicka. Dotychczas na połączeniu działały jedynie jednostronne aukcje miesięczne. Oznaczało to, że chętni do przesyłu prądu musieli wygrać dwie oddzielne aukcje miesięczne, u obydwu operatorów. Teraz w jednej aukcji rezerwuje się dobowe zdolności przesyłowe u obydwu operatorów.
Już w pierwszym przetargu na przesył 18 stycznia zaalokowano zdolności w godzinach nocnych na 425 MW w stronę Ukrainy – po 2 centy za MWh. Uczestników było dwóch, wygrał jeden. Na 19 stycznia jeden podmiot na całą dobę zaalokował 425 MW. 20 stycznia chętnych było już dwóch i obaj dostali zdolności przesyłowe – po 3 centy za MWh. Kolejne dni przynoszą następne rezerwacje, można więc zaryzykować twierdzenie, że mechanizm działa i są chętni. Na razie brak ofert na przesył prądu w stronę Polski, co zapewne wiąże się z brakiem nadmiaru energii na Ukrainie.
Aukcja na drugą litewską MFW
LItewski regulator VERT ogłosił aukcję na drugą litewską morską farmę wiatrową. Obiekt ma mieć moc 700 MW. Termin składania ofert to 14 kwietnia, maksymalne wsparcie w ramach kontraktu różnicowego określono na poziomie 107,18 euro za MWh.
W sierpniu 2023 roku rozstrzygnięto aukcje na pierwszą farmę offshore, też o mocy 700 MW, ale na innych zasadach, chętni musieli zadeklarować ile są w stanie zapłacić za prawo zbudowania farmy i sprzedaży prądu przez 41 lat. Najlepszą ofertę – 20 mln euro złożyła konsorcjum Ocean Winds i litewskiego Ignitis i to ono wygrało.