Inwestycje w nowe moce w elektroenergetyce w Polsce powinny się realnie przynajmniej podwoić w najbliższych latach i pozostać na tym podwyższonym poziomie do 2040 r., szacują ekonomiści ING. Szacują oni, że na inwestycje związane z energią w tej dekadzie Polska będzie miała dostęp do prawie 50 mld euro z unijnych grantów (z KPO, tradycyjnej polityki spójności i innych funduszy) oraz do ok. 30 mld euro z preferencyjnych pożyczek z KPO.
"Ucieczka do przodu przed skutkami drogiej i 'brudnej' energii jest możliwa przez radykalne przyśpieszenie inwestycji zeroemisyjnych w elektroenergetyce (OZE i atom) w połączeniu z modernizacją i rozbudową sieci elektroenergetycznych w Polsce. Ekonomiści ING szacują, że te inwestycje w nowe moce w elektroenergetyce powinny się realnie przynajmniej podwoić w najbliższych latach i pozostać na tym podwyższonym poziomie do 2040 roku" – czytamy w komunikacie poświęconym raportowi "Directional Economics: CEEMEA in 2024".
"Przyśpieszenie inwestycji w zeroemisyjne moce w elektroenergetyce to priorytet nr 1 dla dekarbonizacji całej gospodarki, bo niskoemisyjna elektroenergetyka to nie tylko niższe bezpośrednie emisje z tego sektora, ale także pośrednio w innych sektorach jak np. w transporcie, budownictwie czy wielu branżach przemysłowych, gdzie elektryfikacja i zastąpienie paliw przez energię elektryczną jest główną dźwignią redukcji emisji. Co ważne, w dochodzeniu do niskoemisyjnej elektroenergetyki jest miejsce na wykorzystanie nowoczesnych, ale istniejących i sprawdzonych technologii OZE czy energii jądrowej i otwarte podejście do innowacyjnych technologii, których rozwój zajmie jeszcze długi czas" – czytamy dalej.
Według banku, ta ucieczka do przodu jest możliwa dzięki dostępowi do finansowania unijnego i prywatnego – przez instrumenty rynku kapitałowego lub kredyty bankowe.
"Szacujemy, że na inwestycje związane z energią w tej dekadzie Polska będzie miała dostęp do prawie 50 mld euro z unijnych grantów (z KPO, tradycyjnej polityki spójności i innych funduszy) oraz do około 30 mld euro z preferencyjnych pożyczek z KPO. Ze względu na wysokie koszty kapitałowe i długi czas realizacji inwestycji energetycznych, środki unijne/publiczne uzupełniają a nie zastępują finansowanie prywatne. Każde z tych źródeł finansowania ma swoją rolę do spełnienia w procesie inwestycyjnym" – napisano w materiale.
"W obliczu istotnego ciężaru kosztów operacyjnych produkcji energii w Polsce, wynikających z wysokich i bardzo wahliwych cen paliw kopalnych i uprawnień do emisji CO2, najwyższy czas na zdecydowane przyśpieszenie zeroemisyjnych inwestycji energetycznych. Chodzi o inwestycje w efektywność energetyczną, OZE, atom i sieci elektroenergetyczne. Na szczęście – obok presji kosztowej, którą takie inwestycje będą stopniowo łagodzić – na ten program mamy szeroko otwarty dostęp do finansowania z unijnych grantów (KPO, fundusze spójności i inne) czy preferencyjnych pożyczek. Na wykorzystanie środków z KPO zostało tylko 3 lata, co powinno dodatkowo mobilizować. Olbrzymi program inwestycyjny stworzy dużą przestrzeń na zielone finansowanie przez rynek kapitałowy lub kredyty bankowe, w parze z finansowaniem ze środków publicznych" – skomentował starszy ekonomista w ING Banku Śląskim Leszek Kąsek, cytowany w komunikacie.
ING zwraca uwagę, że realizacja wyzwań związanych z przejściem na niskoemisyjną gospodarkę będzie wymagała ambitnej, długoterminowej strategii energetycznej i jej osadzenie w priorytetach rozwoju kraju. W elektroenergetyce, dominującymi graczami (producenci i operatorzy sieci) są spółki skarbu państwa, zatem polityka energetyczna ma bezpośrednie przełożenie na ich strategie korporacyjne i aktywność inwestycyjną. Przypomina, że polityka energetyczna wpływa również pośrednio na zakres i opcje finansowania dla firm nieenergetycznych i gospodarstw domowych, zainteresowanych inwestycjami we własne źródła energii czy poprawę efektywności energetycznej.
Według banku, wielki program inwestycji energetycznych stwarza szanse na budowę krajowego potencjału produkcyjnego w powiązanych technologiach, co jest istotne dla łagodzenia presji na wzrost importu czy wzrost presji cenowej. Transformacja energetyczna może być jedną z dźwigni rozwoju kraju.
"Inwestycje związane z transformacją energetyczną mogą się stać ważnym motorem wzrostu polskiej gospodarki w najbliższych latach, a nawet dekadach. Najpierw musimy oczywiście zwiększyć inwestycje w podaż energii, ale z czasem pojawi się potrzeba wydatków od strony popytowej – na pojazdy, urządzenia czy instalacje elektryczne w wielu sektorach. Koszty energii i uprawnień do emisji CO2 stały się w ostatnich latach istotnym czynnikiem wpływającym na nie tylko hurtowe ceny energii elektrycznej w kraju, ale także na równowagę makroekonomiczną: inflację, bilans płatniczy czy finanse publiczne. W tym obszarze waży się też nasza konkurencyjność w handlu międzynarodowym czy przyciąganiu bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Duże renomowane firmy z ambitnymi celami redukcji emisji czy celami ESG już dziś starannie dobierają poddostawców i chcą redukować emisje we wszystkich etapach swojego łańcucha dostaw. Presja na przyśpieszenie inwestycji energetycznych w Polsce jest olbrzymia – odgórna i oddolna" – podsumował główny ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki.
(ISBnews)