Spis treści
Przytoczony powyżej apel premiera padł w momencie, gdy było już widać, że kryzys energetyczny narasta, a rosyjskiego węgla opałowego nie uda się łatwo, szybko i tanio zastąpić. Stąd słowa Mateusza Morawieckiego zostały wtedy przez niektórych odebrane jako zakamuflowany sygnał w stylu „ratuj się kto może”.
Do tego rozpędzająca się inflacja, która w budownictwie należy do najwyższych z powodu drogich materiałów, a także trudności z dostępem do ekip budowlanych, uszczuplonych odpływem wielu pracowników z Ukrainy. To wszystko czyniło termomodernizacyjny apel premiera nieco dyskusyjnym…
Od tego czasu minęły jednak trzy miesiące i przynajmniej w samym budownictwie sytuacja uległa pewnej stabilizacji. Nie hamuje natomiast inflacja w całej gospodarce, która we wrześniu przebiła poziom 17 proc. i według wielu ekonomistów osiągnięcie pułapu 20 proc. w nadchodzących miesiącach wydaje się nie do uniknięcia.
Przed taką inflacją trudno ochronić oszczędności jakąkolwiek inwestycją, która nie niesie za sobą dużego ryzyka. Może wobec tego zamiast trzymać pieniądze na nisko oprocentowanych kontach i lokatach lepiej zainwestować te środki w obniżenie energochłonności budynków, a przez to obniżyć swoje przyszłe rachunki?
Zobacz więcej: O ile wzrosną rachunki i co z tym możemy zrobić?
Oczywiście dotyczy to tych, którzy zgromadzili na tyle duże oszczędności, że pieniądze wydane na termomodernizację nie zachwieją ich domowym budżetem w niepewnych czasach kryzysu.
Budowlanka hamuje
Jak wspomnieliśmy wcześniej, polskie budownictwo hamuje i notuje spadki w wielu segmentach rynku, choć w samych statystykach produkcji budowlano-montażowej jeszcze utrzymuje się na dodatnich poziomach. Duża zasługa w tym właśnie wysokich cen materiałów, które zaczęły mocno rosnąć w drugiej połowie 2021 r., gdy globalna gospodarka przebudziła się z pandemicznego przestoju. Następnie ceny podkręciła jeszcze rosyjska agresja na Ukrainę.
Wśród podawanych przez Główny Urząd Statystyczny wyników lepszym barometrem sytuacji są dane dotyczące rozpoczętej budowy nowych mieszkań.
Od początku roku do końca sierpnia 2022 r. rozpoczęto budowę niespełna 148,9 tys. mieszkań, co oznacza spadek o ponad 23 proc. Deweloperzy ruszyli z budową 85,1 tys. mieszkań (o 27 proc. mniej), a inwestorzy indywidualni 61,4 tys. (o 17,4 proc. mniej).
– Tak gwałtownego osłabienia strony podażowej rynku mieszkaniowego nie było nigdy. To może ograniczać negatywną presję na ceny w krótkim terminie, a także zmniejszyć dostępność i zwiększyć ceny mieszkań w dłuższym terminie (przy mocniejszej gospodarce i niższych stopach) – komentował Piotr Bujak, główny ekonomista banku PKO BP.
Grzegorz Tymoszewski, prezes Stowarzyszenia Wykonawców Elewacji (SWE), w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl stwierdził, że mimo mocno słabnącej koniunktury w budownictwie wielorodzinnym poziom zamówień wciąż przewyższa siły wykonawcze firm zrzeszonych w tej organizacji.
– Do połowy 2023 r. o pracę nie musimy się obawiać, bo do tego czasu będziemy wciąż realizować inwestycje rozpoczęte przed schłodzeniem rynku mieszkaniowego przez rosnące stopy procentowe. Natomiast druga połowa przyszłego roku może być dla naszej branży bardzo słaba, jeśli na rynku mieszkaniowym nie dojdzie do ożywienia, a inwestycje kubaturowe w innych sektorach rynku też nie ruszą – chociażby z powodu recesji, trudnej sytuacji finansowej samorządów czy dalszego braku pieniędzy z Unii Europejskiej – skomentował.
Jak dodał, firmy skupione w SWE pracują przede wszystkim na rzecz dużych inwestycji w budownictwie wielorodzinnym, czyli po prostu blokach mieszkalnych realizowanych przez deweloperów.
– Projekty dotyczące budownictwa jednorodzinnego należą do mniejszości – ten rynek jest bardziej rozdrobniony i trudno go analizować. Widzimy jednak, że i tam inwestycji jest mniej, co przekłada się odpływ pracowników na większe budowy – wyjaśnił.
Chwilowa stabilizacja?
W materiałach budowlanych jak na razie trwa schodzenie z tegorocznego szczytu cenowego, który według danych Grupy PSB Handel osiągnięto w maju. Średnie ceny były wówczas o 35 proc. wyższe niż rok wcześniej. Według ostatnich dostępnych danych, które obejmują sierpień, dynamika wzrostu wyniosła już „tylko” 24 proc. W grupie „izolacje termiczne” ceny były o 42 proc. wyższe niż rok wcześniej, a w maju tego roku było to jeszcze 63 proc.
– Dziewięciopunktowy zjazd w trzy miesiące oznacza już istotną korektę średniego tempa drożyzny liczonej rok do roku, pytanie jednak, czy to już równia pochyła, czy tylko jej dość niepewny w dłuższej perspektywie początek – komentowali eksperci portalu Rynekpierwotny.pl.
Zastrzegli przy tym, że prognozowanie dalszych trendów utrudniają mało przewidywalne ceny surowców oraz rosnący udział kosztów energii elektrycznej w energochłonnym przemyśle materiałów budowlanych.
– W tej sytuacji bardzo trudno sobie wyobrazić dalszy trwały zjazd krzywej dynamiki cen, choć trzeba przyznać, że obecny jej obraz, przypominający początek równi pochyłej, prezentuje się dość obiecująco – dodali.
Tymczasem już sami producenci wykonują ruchy wyprzedzające wobec przewidywanej koniunktury. Przykładem jest produkujący okna duński koncern Velux, który w połowie września w swojej fabryce w Gnieźnie wprowadził czterodniowy tydzień pracy. Rozwiązanie, które ma być alternatywą dla redukcji etatów w fabryce, na razie jest przewidywane do połowy listopada.
Zdaniem Damiana Kaźmierczaka, głównego ekonomisty Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB), największym wyzwaniem dla wszystkich inwestycji budowlanych, w tym termomodernizacyjnych, jest wzrost kosztów.
– Wprawdzie z powodu pogorszenia klimatu inwestycyjnego w polskiej gospodarce z tygodnia na tydzień poprawia się dostępność ekip wykonawczych gotowych do podjęcia zlecenia w rozsądnych cenach, a z powodu spadku notowań ropy naftowej tanieją materiały izolacyjne z tworzyw sztucznych, takich jak styropian, to na polskim rynku budowlanym wciąż jest horrendalnie drogo – powiedział Kaźmierczak portalowi WysokieNapiecie.pl.
– Intuicja podpowiada, że hamujące budownictwo prowadzi nieuchronnie do spadku popytu na materiały, a więc ich cena powinna w najbliższych miesiącach dalej spadać. Na głębszą przecenę nie pozwalają na razie jednak rekordowe ceny energii, które spędzają sen z powiek wszystkim branżom energochłonnym, w tym producentom materiałów – dodał.
W jego opinii jedynym sposobem na ustabilizowanie rozchwianego rynku budowlanego wydaje się być systemowa pomoc ze strony rządu. Jednak na razie, mimo toczących się prac legislacyjnych, wciąż brakuje konkretów dotyczących długoterminowych rozwiązań dla energochłonnych firm.
Zobacz więcej: Przemysł czeka na pomoc rządu. Na razie liczy obietnice
Pomoc dla energochłonnych trafiła do Sejmu
Sejm przyjął ustawę o wsparciu dla sektorów energochłonnych
Grzegorz Tymoszewski zastrzegł, że producenci materiałów już zaczynają zapowiadać podwyżki cen, ponieważ kończą im się dotychczasowe kontrakty na dostawy energii elektrycznej i gazu. Natomiast nowe są podpisywane po bardzo wysokich cenach, co odbije się na kosztach produkcji.
– Dlatego spadek zapotrzebowania najpewniej nie będzie w stanie zatrzymać dalszego wzrostu cen materiałów. Nie sądzę, aby planowana przez rząd pomoc dla energochłonnych przedsiębiorstw mogła temu zapobiec – stwierdził Tymoszewski.
– Obawiamy się, że w przyszłości ceny materiałów budowlanych będzie również napędzać odbudowa Ukrainy, finansowana przez społeczność międzynarodową. Bliskie położenie Polski oraz szlaki komunikacyjne mogą sprawić, że ukraiński rynek będzie generował duże zapotrzebowanie na polskie materiały – dodał.
Rynek pracownika
Tymoszewskiego martwią też coraz większe problemy są z dostępnością pracowników, który pogłębia odpływ obywateli Ukrainy. To z kolei powoduje wzrost cen robocizny.
– Te rosną również z powodu oczekiwań płacowych napędzanych inflacją. Niestety wzrost płac nie idzie w parze z efektywnością nowych pracowników zasilających naszą branżę – wyjaśnił.
Z szacunków PZPB wynika, że w branży w ostatnich latach średnio pracowało 400-500 tys. obcokrajowców, z czego ok. 80-85 proc. stanowili Ukraińcy. Wojna spowodowała powrót na Ukrainę ok. 20-30 proc. z nich.
Jak wskazał Tymoszewski, udział pracowników z Ukrainy w firmach zajmujących się termomodernizacjami, czy ogólnie elewacjami budynków, przed wojną wynosił średnio minimum 40-50 proc. Zdarzały się też firmy w których praktycznie wszyscy robotnicy mieli ukraińskie obywatelstwo.
– W siedemnastu firmach tworzących Stowarzyszenie Wykonawców Elewacji mieliśmy ich łącznie ok. 1,5 tys., z czego wyjechało ok. 30-40 proc. Nic nie wskazuje na to, aby negatywny trend miał się odwrócić – nawet w przypadku zakończenia wojny, bo wtedy ci ludzie będą potrzebni na Ukrainie – ocenił prezes SWE.
– Luki pracowniczej nie są w stanie zastąpić Białorusini. Próbujemy pozyskiwać pracowników też takich krajów jak Indie, Rumunia, Mołdawia, Gruzja czy Armenia, ale efekty są bardzo mizerne. Potrzebne są ułatwienia dotyczące imigracji zarobkowej, bo aktualnie pozostaje nam sięgać tylko po pracowników z krajów azjatyckich. W Europie ich nie znajdziemy, bo budowlańców brakuje we wszystkich krajach – dodał.
Długofalowo trzeba natomiast postawić na odtworzenie szkolnictwa zawodowego, które praktycznie przestało istnieć kilkanaście lat temu. Tymoszewski zaznaczył, że podjęcie takich działań nawet w tym momencie pierwsze efekty i tak przyniesie dopiero za 3-4 lata.
– Bez pracowników takich ambitnych planów jak Długoterminowa Strategia Renowacji Budynków (DSRB) nie będziemy w stanie zrealizować – podkreślił.
Przypomnijmy, że DSRB – przekazana Komisji Europejskiej przez polski rząd w lutym 2022 r. – zakłada do 2030 r. termomodernizację w tempie 236 tys. budynków rocznie. W latach 2030-2040 ma być ich 271 tys., a w latach 2040-2050 – 244 tys. budynków. Koszt oszacowano na ponad 1,5 biliona złotych.
Zgodnie ze strategią, do 2050 r. szacowane jest przeprowadzenie ok. 7,5 mln inwestycji termomodernizacyjnych, z czego 4,7 mln głębokich, w tym w ramach rozłożonej w czasie termomodernizacji etapowej. Średnie roczne tempo inwestycji ma wynieść ok. 3,8 proc. przy założeniu, że do 2050 r. 65 proc. budynków osiągnie wskaźnik energii pierwotnej (EP) nie większy niż 50 kWh na metr kwadratowy rocznie.
Zobacz więcej: Renowacja budynków rozrusza gospodarkę i obniży rachunki
Ocieplać z głową
Czy wobec takiej sytuacji na rynku budowlanym warto się decydować na inwestycję w termomodernizację? Na „tak”, co nie dziwi, są producenci materiałów.
– Z punktu widzenia firm produkujących wyroby budowlane zwiększenie inwestycji w istniejące budynki może być elementem stabilizującym rynek – powiedział nam Szymon Firląg, prezes Związku Pracodawców Producentów Materiałów dla Budownictwa
– Spadki na rynku mieszkaniowym oraz wysokie ceny energii i paliw powodują, że część z nich ogranicza produkcję i planuje zwolnić pracowników. Promocja działań termomodernizacyjnych może być ratunkiem dla wielu firm i przeciwdziałać kryzysowi. Zamiast wspierać palenie węglem lepiej przeznaczyć środki budżetowe na poprawę efektywności energetycznej budynków, bo najtańsza energia to ta zaoszczędzona – podkreślił Firląg.
Dlatego – jego zdaniem – wczesna jesień jest dobrym okresem na realizację, np. prac ociepleniowych. Warto sprawdzić jaka jest dostępność wykonawców oraz materiałów. Jeżeli nie uda się teraz, to można wykonać prace na wiosnę.
– Należy pamiętać, aby zadbać o jakość wykonanych prac i spełnienie wymagań dotyczących izolacyjności cieplnej przegród podanych w przepisach o Warunkach Technicznych. Błędy popełnione na etapie termomodernizacji są bardzo trudne do usunięcia – wskazał Firląg.
Marek Tobiacelli, ekspert Krajowej Agencji Poszanowania Energii, ocenił natomiast, że zawsze warto jest modernizować nieefektywne energetycznie budynki. Problemem może być jednak decyzja, co zrobić w pierwszym etapie, bo zazwyczaj nie mamy środków na wiele zmian jednocześnie.
Obecnie, w przypadku domu jednorodzinnego, koszt każdego z zakresów modernizacji – takich jak wymiana okien, ocieplenie ścian, wymiana instalacji centralnego ogrzewania, montaż pompy ciepła czy instalacji fotowoltaicznej – wynosi od 20 do 80 tys. zł.
– Ostatecznym celem kompleksowej termomodernizacji jest znaczne obniżenie łącznego kosztu eksploatacji budynku. Nie ma jednego schematu modernizacji i – wbrew pozorom – nie zawsze ocieplenie ścian, jako pierwszy etap modernizacji, będzie najlepszym rozwiązaniem. Również pochopne zastosowanie konkretnej technologii może uniemożliwić inne pożądane zmiany – powiedział Tobiacelli portalowi WysokieNapiecie.pl.
Warto więc poświęcić trochę czasu i pieniędzy na porządne zaplanowanie termomodernizacji etapowej. Optymalne dobranie zmian technicznych oraz etapów ich wprowadzania wymaga dużej wiedzy, stąd konieczność zatrudnienia doświadczonego audytora.
– Audytor przedstawi zarówno uzasadnione zmiany i poda koszt inwestycyjny każdej z nich, ale również oceni efekty energetyczne, które zostaną osiągnięte po realizacji kolejnych ulepszeń. Oczywiście tworząc plan weźmie pod uwagę dostępne lokalnie nośniki energii, ich ceny, warunki podłączenia, a także bezpieczeństwo zasilania budynku w różnych sytuacjach i przy różnych temperaturach zewnętrznych – wskazał Tobiacelli.
Pośpiech złym doradcą
Do rozważnego podejścia zachęca też Marcin Uryga, ekspert rynku budowlanego w firmie doradczej PMR.
– Co do tego, że generalnie warto termomodernizować budynki nie ma wątpliwości. Czy należy się spieszyć jeszcze przed tą zimą? Moim zdaniem nie. Pośpiech zwykle nie jest dobrym doradcą, a jeśli inwestycja ma dotyczyć kompleksowego przedsięwzięcia to jest to zbyt duży wydatek, by dokonać go pod presją czasu – powiedział portalowi WysokieNapiecie.pl.
Dla lepszego zilustrowania swoich przemyśleń wskazał dwie hipotetyczne możliwości. W tej pierwszej, jeśli ktoś od dawna rozważał termomodernizację swojego budynku, ma dobrze zidentyfikowane jego najsłabsze punkty i zaplanowaną kolejność działań, a brakowało mu jedynie impulsu do podjęcia tego wysiłku, to faktycznie może to być dobry moment. Sytuacja na rynku wygląda dzisiaj zupełnie inaczej niż jeszcze trzy miesiące temu. Dostępność ekip budowlanych poprawiła się, ale to wciąż nie znaczy, że znajdziemy sensowną ekipę z dnia na dzień.
Jednocześnie ceny niektórych materiałów budowlanych, np. styropianu, zaczęły ostatnio spadać. Ale większości w tym roku rosły, więc dalej jest drożej niż rok temu, a co dopiero przed dwoma laty. Za to nie ma obecnie problemów z dostępnością potrzebnych materiałów, co będzie dużym plusem w sytuacji, w której będziemy chcieli zdążyć przed zimą.
– Jeśli więc uda nam się jeszcze zorganizować ekipę i zaakceptujemy obecny poziom cen, to myślę, że warto podjąć się takiej inwestycji i cieszyć się większym komfortem oraz niższymi rachunkami już tej zimy – stwierdził Uryga.
– Jeśli natomiast efektywność energetyczna budynku jest dla nas świeżym pojęciem, które zainteresowało nas dopiero ostatnio z powodu rosnących cen surowców energetycznych, to lepiej podejść do tematu na spokojnie. Zainwestujmy swój czas, żeby zgłębić dostępne możliwości, zarówno techniczne, jak i w zakresie programów wsparcia – dodał.
Zdaniem Aleksandra Śniegockiego, prezesa Instytutu Reform, na pewno nie jest jeszcze za późno, bo zainwestować w mniejsze usprawnienia, takie jak energooszczędny sprzęt AGD czy izolację rur instalacji grzewczych. Liczne wskazówki w tym zakresie można znaleźć w niedawno wydanym przez Forum Energii toolboxie. Jego autorzy przekonują, że jest możliwe zmniejszenie zużycia energii nawet o 36-60 proc. – dzięki odpowiednim nawykom oraz inwestycjom, które nie wiążą się z dużymi wydatkami.
– Warto również zainwestować w stolarkę okienną i drzwiową, przy czym należy wybrać rozwiązania o wysokiej efektywności energetycznej – tak, aby nie trzeba było ponownie ich wymieniać przy okazji kolejnej, głębszej termomodernizacji – ocenił dla naszego portalu Śniegocki.
Jednocześnie zastrzegł, że w przypadku gruntownej termomodernizacji warto rozważyć wstrzymanie się z podjęciem ostatecznej decyzji. Wynika to nie tylko z wyzwania, jakim jest realizacja dobrej jakości przedsięwzięcia w tak krótkim terminie, ale też z zapowiadanej od dłuższego czasu modyfikacji zasad programu „Czyste Powietrze” – w kierunku podwyższenia kosztów kwalifkowanych inwestycji oraz premiowania poprawy efektywności energetycznej.
– Wdrożenie tych zmian może mocno wpłynąć na opłacalność kompleksowych inwestycji w termomodernizację, a więc takich, które pozwolą nam w pełni zrezygnować z paliw kopalnych – stwierdził Śniegocki.
Pieniądze na wsparcie termomodernizacji
Około połowa wniosków składanych w programie „Czyste Powietrze” dotyczy termomodernizacji. Od początku programu obowiązywania programu złożono blisko 235 tys. wniosków, z czego w tym roku było to ok. 48 tys. i jest to liczba podobna jak w zeszłym roku. To oznacza, że kryzys energetyczny nie ma tak naprawdę wpływu na zainteresowanie Polaków ociepleniem domów.
Wsparcie, jakie można uzyskać z programu termomodernizację, wynosi standardowo 30 proc. kosztów inwestycji, nie więcej niż 10 tys. zł. W przypadku osób uboższych poziom dofinansowania wzrasta do 70 proc. i 15 tys. zł, najuboższych – 90 proc. i 30 tys. zł. W ramach programu „Czyste Powietrze Plus” osoby uboższe i najuboższe dostają prefinansowanie inwestycji, a maksymalna dotacja wzrasta o 10 tys. zł. Od połowy lipca, kiedy ruszył program „Czyste Powietrze Plus”, do końca sierpnia wpłynęło ponad tysiąc wniosków, z czego 70 proc. zawierało prace termomodernizacyjne.
– Dokładamy starań, aby promować efektywność energetyczną budynków i korzyści płynące z uzyskania jej poprawy. Promujemy termomodernizację – szczególnie w obecnej dobie, kiedy rynek energii w wyniku sytuacji geopolitycznej jest dużym wyzwaniem. Pragniemy przekonać naszych potencjalnych beneficjentów, że dobrze ocieplony dom wraz z efektywnym źródłem ciepła to bezpieczeństwo energetyczne w ramach gospodarstwa domowego i temu służy program „Czyste Powietrze” – zapewniła nas Ewelina Steczkowska, rzeczniczka prasowa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Jednocześnie widać spadek zainteresowania całym programem „Czyste Powietrze”, w którym koszty kwalifikowane nie były zmieniane od ponad dwóch lat. Według zapowiedzi, w tym roku koszty mają zostać „urealnione”, a poziom dofinansowania – podniesiony. W przypadku kompleksowej termomodernizacji i przy wykonaniu audytu energetycznego finansowanie z programu Czyste Powietrze będzie wyższe – zapowiedział NFOŚiGW, bez podawania szczegółów. Program w nowej odsłonie ma zostać ukierunkowany na głęboką termomodernizację połączoną z wymiana źródeł ciepła i z OZE.
– Obecna sytuacja zewnętrzna przełożyła się na spowolnienie w dynamice składania wszystkich wniosków do programu „Czyste Powietrze” w pierwszej połowie roku. Mamy nadzieję, że sukcesywnie wprowadzane zmiany programu, dostosowujące go do potrzeb obecnego rynku w najbliższej przyszłości znacznie poprawią ogólne statystyki programu i wpłyną na jeszcze częstsze wybory termomodernizacji przez naszych beneficjentów – dodała Ewelina Steczkowska.
Premia i grant termomodernizacyjny
Budynki wielorodzinne nie są objęte programem „Czyste Powietrze”, za to od wielu lat ich właściciele mogą starać się o dofinansowanie w bankach współpracujących z Bankiem Gospodarstwa Krajowego, który zarządza rządowym Funduszem Termomodernizacji i Remontów. BGK wypłaca wsparcie w formie spłaty części kredytu zaciągniętego w banku komercyjnym. Podstawowa premia termomodernizacyjna wynosi 16 proc. kosztów przedsięwzięcia lub 21 proc., gdy wraz z termomodernizacją w budynku jest zainstalowana mikroinstalacja OZE.
Wkrótce to ma się zmienić, ponieważ Sejm przyjął właśnie projekt ustawy o poprawie warunków mieszkaniowych. Zakłada on zwiększenie premii termomodernizacyjnej z 21 proc. do 31 proc. i dodatkowo wprowadza grant termomodernizacyjny 10 proc. kosztów inwestycji przy głębokich i kompleksowych termomodernizacjach. Ponadto daje nowe wsparcie dla budynków komunalnych – premię MZG (mieszkaniowy zasób gminny). Wysokość premii MZG ma wynieść 50 proc., a w przypadku budynków zabytkowych – 60 proc.
Czytaj także: Grant OZE pomoże w rozwoju fotowoltaiki na domach wielorodzinnych
Od początku działania w 1999 r. do funduszu trafiło niemal 3 mld zł, które poszły na premie termomodernizacyjne, remontowe i kompensacyjne. W 90 proc. beneficjentami są wspólnoty i spółdzielnie mieszkaniowe. Dane z pierwszej połowy tego roku nie wykazują przyspieszenia prac termomodernizacyjnych. BGK wypłacił ok. 57 mln zł premii, podczas gdy w całym ubiegłym roku było to 103 mln zł.
Podatkowy hit
Ogromnym zainteresowaniem cieszy się ulga termomodernizacyjna w odliczeniach od dochodu. Od 2020 r. skorzystało z niej 1,3 mln Polaków, którzy odliczyli inwestycje za 21,4 mld zł. Tu jednak trudno ocenić, ile z tych wydatków poszło bezpośrednio na działania termomodernizacyjne, a ile dotyczy np. wymiany ogrzewania czy fotowoltaiki, co także wlicza się do kosztów, jakie obejmuje ulga termomodernizacyjna. Każdy podatnik – właściciel domu jednorodzinnego może odliczyć maksymalnie 53 tys. zł przez trzy lata prowadzenia przedsięwzięcia termomodernizacyjnego.
Zobacz więcej: Ulga termomodernizacyjna pobiła rekord w rozliczeniu PIT