Produkcja energii elektrycznej z węgla w Szkocji przeszła do historii. Pod koniec marca definitywnie wyłączony został ostatni blok ostatniej szkockiej elektrowni na węgiel – Longannet. Po uruchomieniu pod koniec lat 60. była największą elektrownią węglową w Europie, a w ostatnich latach trzecim co do wielkości źródłem emisji CO2 w UE – po Bełchatowie i angielskiej Drax.
Mimo dostępu do taniego węgla z importu Longannet ostatnio permanentnie przynosiła straty swojemu właścicielowi – Iberdroli. Główne powody to opłaty za emisję CO2, przede wszystkim brytyjski podatek węglowy CPS oraz wyjątkowo niekorzystne taryfy przesyłowe, wprowadzone przez szkocki rząd, by promować wytwarzanie energii blisko centrów jej konsumpcji. Rządzący w Edynburgu nacjonaliści ze Szkockiej Partii Narodowej (SNP) od dawna bowiem mocno faworyzują OZE i widzą przyszłość wytwarzania energii w zielonych barwach.
Operator Longannet długo szukał sposobów na poprawę wyników. Jednym z pomysłów było zgazowanie węgla w podmorskich złożach i zasilanie bloków tym gazem. Projekt upadł m.in. z powodu moratorium, wprowadzonego przez rząd SNP na zgazowanie węgla. Elektrownia ubiegała się o dofinansowanie z Londynu na budowę instalacji CCS. Rząd Wielkiej Brytanii przyznał jednak w sumie miliard funtów dwóm innym projektom CCS, ale w końcu skasował cały program, a minister energii i klimatu Amber Rudd zapowiedziała, że do 2025 r. wszystkie elektrownie węglowe w Zjednoczonym Królestwie zostaną zamknięte i zastąpione przez nowe siłownie jądrowe i gazowe.
W samej Szkocji wyłączenie w ciągu kilku miesięcy źródła, dostarczającego jednej piątej energii elektrycznej wywołało pewien niepokój. W miejscowej podstawie mocy pozostają bowiem już tylko należące do EDF Energy trzy reaktory jądrowe, dostarczające ok. jednej trzeciej energii oraz niezbyt liczne elektrownie wodne. Prawie całe pozostałe zapotrzebowanie mają pokrywać farmy wiatrowe. Moc wiatraków przyrasta błyskawicznie, szacuje się że w 2016 r. wyprodukują już ok. 60 proc. zużywanej w Szkocji energii, jednak powraca pytanie o niezbędną rezerwę mocy na wypadek, gdyby akurat przestało wiać.
W poprzedzającej zamknięcie Longannet dyskusji pesymiści przewidywali, że w przypadku braku wiatru, import prądu z Anglii nie rozwiąże problemu, a cały szkocki system energetyczny czekają np. spadki napięcia. Optymiści wskazywali z kolei, że w ostatnich latach Szkocja eksportowała mnóstwo energii do Anglii, więc prądu z pewnością nie zabraknie po zakończeniu trwającej 115 lat ery węgla.