Spis treści
Jaki priorytet ustalić dla kablowania?
Każdego roku – najczęściej latem i zimą – dochodzi do awarii sieci, których powodem są niekorzystne warunki atmosferyczne, takie jak wichury, burze, oblodzenie czy opady mokrego śniegu. W ostatnich latach nie brakuje też gwałtownych zjawisk o charakterze katastrofalnym. Przykładowo w lutym 2022 r. na skutek orkanu Eunice w szczytowym momencie bez prądu było ok. 1,4 mln odbiorców.
Jednocześnie postępująca transformacja energetyczna, zwłaszcza inwestycje w rozproszoną energetykę odnawialną, powoduje konieczność budowy nowych sieci elektroenergetycznych. Również inwestycje związane z budownictwem mieszkaniowym, przemysłem, usługami czy inną infrastrukturą wymagają rozbudowy sieci.
Tymczasem akceptacja społeczna dla budowy naziemnych linii elektroenergetycznych, zwłaszcza wymagających postawienia większych słupów, jest niewielka wśród ludności mieszkającej w pobliży planowanych sieci. Oczywiście dotyczy to nie tylko Polski, ale też wielu innych krajów – zwłaszcza zachodnich.
Dlatego dla zwiększenia bezpieczeństwa dostaw energii, a także zmniejszenia wpływu sieci na otoczenie, linie kablowe są pożądanym rozwiązaniem.
Dostrzeżono to nawet we wciąż obowiązującej (choć już mało aktualnej) Polityce Energetycznej Państwa do 2040 r., którą uchwalono w 2021 r. W tym samym roku, według PEP2040, miał zostać opracowany „krajowy plan skablowania sieci średniego napięcia do 2040 r.”.
Przed dwoma laty, w artykule pt. Plan skablowania sieci zaginął w akcji pisaliśmy, że te zapowiedzi nie zostały spełnione i raczej się to nie zmieni.
PEP2040 obecnie czeka na aktualizację, ale wcześniej musi zostać zaktualizowany Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 r., z czym Ministerstwo Klimatu i Środowiska zmaga się od początków rządów „Koalicji 15 października”. Według ostatnich zapowiedzi resort ma do końca czerwca przesłać ten dokument do Komisji Europejskiej.
W projekcie KPEiK, który przedstawiono w październiku 2024 r. do konsultacji społecznych, o planie skablowania sieci średniego napięcia (SN) nie ma informacji. Niemniej możemy tam przeczytać, że „oprócz wdrażania standardów wspierających odporność infrastruktury liniowej, szczególnie ważne jest kablowanie sieci średnich napięć na obszarach leśnych, jak również instalowanie urządzeń wspierających identyfikację awarii”.
Zapytaliśmy więc resort klimatu, czy zgodnie z obowiązującym PEP2040 przygotowanie planu skablowania sieci SN lub jest nadal przewidywane.
– Operatorzy systemów dystrybucyjnych opracowują i realizują swoje indywidualne plany rozwoju sieci, w związku z tym odstąpiono od krajowego planu skablowania sieci średnich napięć. Plany operatorów obejmują zakresem również inwestycje dotyczące skablowania, a jednocześnie pokrywają całą powierzchnię kraju – odpowiedziało nam biuro prasowe resortu.
– Standardem stała się budowa nowych linii SN w technologii kablowej, kwestią kluczową pozostaje dalsza przebudowa napowietrznych linii SN na linie kablowe na obszarach leśnych i zadrzewionych. Z tego względu w projekcie aktualizacji KPEiK nie wskazano konieczności opracowania krajowego planu skablowania sieci średnich napięć, ale zaznaczono istotne znaczenie kablowania sieci SN – dodało.
Zapytaliśmy też, czy temat kablowania sieci znajdzie szersze miejsce w innych dokumentach strategicznych, takich jak nowa wersja PEP2040. W tej kwestii resort wskazał, że kablowanie istniejących sieci SN „ma istotne znaczenie, ale w obliczu wyzwań w obszarze transformacji energetycznej nie ma charakteru szczególnego priorytetu”.
– Inwestycje operatorów w pierwszej kolejności nastawione są na umożliwienie maksymalizacji budowy nowych sieci oraz modernizacji istniejącej infrastruktury sieciowej, co jednocześnie nie wyklucza realizacji inwestycji związanych z kablowaniem sieci – czytamy w odpowiedzi.

Patrząc natomiast na samych operatorów, to zestawiliśmy udziały kablowych linii SN „wielkiej piątki” dystrybutorów za 2024 r. w porównaniu z rokiem 2022. We wszystkich przypadkach widać wzrost, stosunkowo najmniejszy w przypadku Stoen Operator, ale pod uwagę trzeba wziąć to, że sieć tej spółki – działającej na terenie Warszawy – już niemal w całości składa się z linii kablowych.
Biorąc pod uwagę udział kablowych sieci SN to wynosił on na koniec 2024 r. (2022 r.): Stoen Operator – 97 proc. (96 proc.), Tauron Dystrybucja – 41 proc. (39 proc.), Enea Operator – 31 proc. (28 proc.), PGE Dystrybucja – 26 proc. (22 proc.), Energa-Operator – 24 proc. (21 proc.).
Jak kablują operatorzy sieci?
Przyjrzyjmy się zatem bardziej szczegółowo, jak pod kątem inwestycji w kablowe sieci (nowe i zmodernizowane na kablowe) prezentował się ubiegły rok u poszczególnych operatorów, a także jak przedstawiają się ich plany na 2025 r. i kolejne lata. O informacje poprosiliśmy biura prasowe spółek.
PGE Dystrybucja w 2024 r. wybudowała prawie 2,5 tys. km linii kablowych, z czego na SN przypadło ponad 1,3 tys. km. Plan na 2025 r. przewiduje budowę przeszło 2,3 tys. km takich linii, w tym ok. 1,4 tys. km mają stanowić SN. Natomiast w latach 2026-2031 spółka planuje co roku budować i modernizować ok. 3,7 tys. km sieci kablowych, z czego 1,6 tys. km mają stanowić linie SN.
PGE Dystrybucja przekazała nam również, że w ubiegłym roku skablowała 833 km linii SN w ramach „Programu kablowania 30 proc.”, który do końca 2024 r. objął już prawie 4,9 tys. km sieci. Osiągniecie poziomu 30-procentowego poziomu sieci SN spółka prognozuje w 2027 r., a do tego czasu skablowanych zostanie kolejnych 2,8 tys. km.
Energa-Operator poinformowała nasz portal, że w 2024 r. wybudowała ponad 2,4 tys. km linii kablowych. Tegoroczny plan zakłada, że będzie ich 2,1 tys. km.
Spółka dodała, że w ubiegłym roku skablowała przeszło 430 km linii średniego napięcia i planuje kolejne 320 km w 2025 r. Natomiast do 2035 r. Energa-Operator planuje zwiększyć udział kablowej sieci SN do 35 proc.
Enea Operator w 2024 r. wybudowała ponad 1,5 tys. sieci kablowych, w tym prawie 580 km linii SN. Plan na lata 2025-2031 przewiduje budowę prawie 5,9 tys. km takich linii, z czego 4,6 tys. km przypada na SN – w tym 625 km w 2025 r.
Ponadto Enea Operator skablowała w ubiegłym roku prawie 280 km linii napowietrznych, z czego SN stanowiły blisko 160 km. W latach 2025-2031 spółka chce skablować kolejne 2,3 tys. km linii SN, w tym prawie 290 km w 2025 r.

– W nadchodzących latach spółka planuje rocznie budować średnio 550 km linii kablowych SN, w tym nowe powiązania, oraz kontynuować skablowanie istniejącej sieci napowietrznej SN na poziomie średnio 140 km rocznie – otrzymaliśmy natomiast w odpowiedzi od spółki Tauron Dystrybucja.
Z kolei Stoen Operator ubiegły rok zakończył wybudowaniem blisko 300 km nowych sieci kablowych i podobne wyniki są przewidywane w kolejnych latach. Ponadto warszawska spółka skablowała ponad 20 km linii napowietrznych na wszystkich napięciach i przewiduje podtrzymanie tego tempa w następnych latach z lekką tendencją wzrostową.
Polskie Sieci Elektroenergetyczne, jako operator sieci przesyłowej najwyższych napięć, kablowych linii posiadają niewiele – 140 km wobec blisko 16,5 tys. km linii napowietrznych. Niemniej w nadchodzących latach ten wynik wyraźnie się poprawi za sprawą budowy Harmony Link, kolejnego polsko-litewskiego interkonektora, o czym więcej – z uwagi na rangę tej inwestycji – w końcowej części artykułu.
Pod ziemią jest drożej niż na powietrzu
Jeśli linii kablowe są lepsze od tych napowietrznych, to co stało na przeszkodzie, żeby takie budować od razu zamiast teraz zawracać sobie głowę skablowaniem linii napowietrznych? Oczywiście chodzi o koszty, gdyż budowa infrastruktury podziemnej jest droższa od tej naziemnej. Szacunki w tym względzie są jednak różne.
– Koszty budowy linii kablowych niskiego i średniego napięcia mogą być nawet 1,5 raza wyższe, a w przypadku linii wysokiego napięcia mogą osiągać trzykrotność kosztów linii napowietrznych. Nie tylko budowa, ale także późniejsza eksploatacja linii kablowych są średnio 1,5 raza droższe niż w przypadku linii napowietrznych. Właśnie z uwagi na wyższe koszty operatorzy systemów dystrybucyjnych muszą starannie planować takie inwestycje – ocenia Tauron Dystrybucja.
Enea Operator wskazuje natomiast, że koszty budowy linii kablowych zależą od wielu uwarunkowań, w tym przede wszystkich specyfiki terenu i zakresu prac oraz zastosowanej technologii.
– Linie kablowe wysokiego napięcia 110 kV są wielokrotnie droższe od linii napowietrznych. Natomiast nakłady inwestycyjne na budowę nowych linii kablowych średniego napięcia, przy wzięciu pod uwagę kosztów późniejszej ich eksploatacji, są w niektórych przypadkach nawet niższe w porównaniu do budowy linii napowietrznych SN – uważa spółka.
Jak dodaje, chodzi m.in. o konieczność stosowania nowych regulacji technicznych, które przyjmują zwiększone obciążenia do obliczeń projektów – zwiększony wpływ wiatru i szadzi oraz kombinacji tych oddziaływań.

Energa-Operator zaznacza z kolei, że koszty są zależne od poziomu napięcia, a analizować należy całościowe koszty infrastruktury, czyli jej budowę, utrzymanie oraz likwidację.
– W przypadku SN możemy zgrubnie oszacować, że linie kablowe są droższe od linii napowietrznych prawie dwukrotnie. Natomiast w zakresie wysokiego napięcia ta relacja jeszcze się zwiększa. Natomiast trzeba pamiętać, że niższa awaryjność sieci kablowej oznacza mniej strat sieciowych i więcej energii trafiającej do odbiorcy – wskazuje spółka.
Największe różnice wskazują PSE, według których linie kablowe najwyższych napięć mogą być kilka-kilkanaście razy droższe – w zależności od projektu i związanych z nim wyzwań technicznych. Przykładowo we wstępnym studium wykonalności planowanego mostu energetycznego HVDC (linia wysokiego napięcia prądu stałego) północ-południe koszt linii kablowej oszacowano na kilkanaście razie wyższy od napowietrznej.
– Miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego dla m. st. Warszawa nie dopuszczają budowy linii napowietrznych. Dlatego nie prowadzimy tego typu inwestycji i nie możemy odpowiedzieć na to pytanie – tłumaczy natomiast stołeczny Stoen Operator.
Jednak najbardziej optymistycznie do kwestii kosztów podchodzi PGE Dystrybucja.
– Koszty budowy linii dystrybucyjnych uzależnione są w znacznej mierze od trasy budowanej linii, gęstości zabudowań itp. Jednak w przypadku otwartych terenów i zastosowania wykonawstwa własnego linia kablowa może okazać się tańsza w budowie niż budowa linii napowietrznej w formule zleconej – podkreśla spółka.
PGE Dystrybucja już w 2023 r. zainwestowała w specjalistyczne maszyny na potrzeby kablowania linii SN. Chodzi o zestaw dwóch pojazdów, umożliwiających układanie kabli pod powierzchnią ziemi metodą płużenia – przy dogodnym terenie nawet do 5 km dziennie. Spółka tłumaczy, że taka metoda przyspiesza czas realizacji inwestycji i minimalizuje jej negatywny wpływ na środowisko (brak wykopów i efektu mieszania gruntu).
Wyzwania w urzędach i na placach budów
Zarówno budowa linii kablowych, jak i skablowanie istniejących sieci napowietrznych, wiąże się z wyzwaniami administracyjnymi i społecznymi.
Tauron Dystrybucja wskazuje, że różnią się one od tych, które występują przy budowie linii napowietrznych. Budowa linii kablowych wymaga m.in. więcej czasu na uzyskanie zgód od właścicieli gruntów, pozwoleń na prace ziemne oraz uzgodnień z innymi operatorami sieci podziemnych (np. gazociągów i wodociągów).
Możliwość budowy linii kablowych, podobnie jak w przypadku linii napowietrznych, musi być uwzględniona w planach zagospodarowania przestrzennego. Jeśli plan nie przewiduje budowy linii kablowej lub tego zabrania, projektanci muszą szukać alternatywnych rozwiązań, a operator musi występować o zmiany w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego.
– W przypadku sieci napowietrznych wystarczą wykopy punktowe pod słupy, podczas gdy dla sieci kablowych potrzebny jest ciągły wykop. Przywrócenie terenu do pierwotnego stanu jest też trudniejsze. Wielu właścicieli gruntów ma już zagospodarowane działki, a każda inwestycja ingeruje w ich teren na dłuższy czas – tłumaczy spółka.
– Linie kablowe wymagają dodatkowych osłon w miejscach, gdzie krzyżują się z drogami, torami kolejowymi, rzekami itp. Proces uzgodnień w takich lokalizacjach, zwłaszcza na silnie zurbanizowanych obszarach, jest długotrwały i wymagający – dodaje.

Tauron Dystrybucja zwraca także uwagę, że w przypadku linii kablowych trudniej jest zlokalizować uszkodzenia niż przy liniach napowietrznych. Naprawa wymaga specjalistycznego sprzętu i wykwalifikowanego personelu oraz może być uciążliwa dla otoczenia.
Podobne obserwacje pod względem wyzwań administracyjnych i technicznych mają też inni operatorzy. Ponadto Energa-Operator dodaje, że przy budowie podziemnej infrastruktury zdarzają się kolizje z obiektami, które nie były wcześniej zidentyfikowane na mapach geodezyjnych.
– Dla niektórych terenów mocno zurbanizowanych lokalizacja linii kablowej 110 kV może się okazać niemożliwa. W takich przypadkach konieczne jest wytyczenie okrężnej trasy linii kablowej. Budowa linii kablowych jest również znacząco utrudniona w przypadku terenów podmokłych. Jeżeli jest to możliwe, dąży się do omijania tego typu terenów przy wytyczaniu przebiegu linii kablowych. Budowa linii kablowych jest niemożliwa na obszarach, na których zlokalizowane jest ujęcie wody – wyjaśnia spółka.
Przejrzyście prawne, administracyjne i społeczne problemy związane z inwestycjami porządkuje poniższa tabela, przygotowana przez Stoen Operator.

Podziemny interkonektor zamiast podmorskiego
Na koniec jeszcze trochę informacji na temat wspomnianego wcześniej projektu Harmony Link. Ma on już dosyć bogatą, kilkuletnią historię, ale na razie związaną przede wszystkim z niepowodzeniem przetargów na realizację inwestycji w pierwotnie planowanym kształcie.
Według założeń licząca ok. 330 km linia HVDC miała połączyć stację elektroenergetyczną Żarnowiec w woj. pomorskim ze stacją Darbėnai w rejonie Kretinga na Litwie. Kabel podmorski miał mieć 290 km długości, a podziemnie trasy kablowe w Polsce i na Litwie – po 20 km. Moc przesyłową zaplanowano 700 MW. Dla porównania istniejący lądowy interkonektor LitPol Link ma 500 moc MW.
Wartość inwestycji oszacowano na 680 mln euro, z czego 493 mln euro miało pochodzić z unijnego instrumentu UE „Łącząc Europę” (CEF). Ustalono, że Litwa i Polska pokryją 100 proc. kosztów budowy przebiegającego przez ich terytoria kabla lądowego oraz całkowity koszt budowy stacji przekształtnikowej. Z kolei koszty podmorskiej części kabla zostaną podzielone na pół.
Niestety oferty złożone na początku 2023 r. w przetargach znacząco przewyższały zaplanowany budżet – ich łączna wartość wynosiła ok. 1,6 mld euro. Więcej na ten temat pisaliśmy w artykule pt. Koszty zatopiły budowę bałtyckiego kabla pomiędzy Polską a Litwą.

Finalnie PSE i Litgrid, jego litewski odpowiednik, postanowiły nie powtarzać przetargów, a zamiast tego w 2024 r. zdecydowały się realizować Harmony Link według nowych założeń. Tym razem ma to być lądowe połączenie w postaci linii kablowej 220 kV, a całkowita moc połączenia wyniesie ok. 700-800 MW. Powstanie ono w sąsiedztwie istniejącej drogi ekspresowej S61 – Via Baltica.
– Łączna długość połączenia po polskiej stronie wyniesie ok. 100 km i będzie to najdłuższa w kraju linia kablowa najwyższych napięć. W ramach przedsięwzięcia powstaną także dwie nowe stacje elektroenergetyczne: Norki i Wigry. Z kolei stacja Ełk zostanie rozbudowana, a linia napowietrzna 220 kV Ostrołęka-Ełk przejdzie modernizację – informują PSE.
Spółka tłumaczy, że o wyborze technologii kablowej zdecydowały przede wszystkim względy bezpieczeństwa, gdyż na terenie północno-wschodniej Polski istnieje już napowietrzna linia 400 kV Ełk-Alytus (LitPol Link).
– Drugie połączenie z Litwą zostanie poprowadzone w gruncie kablami o napięciu 220 kV. Obszar północno-wschodniej Polski to również teren o trudnych warunkach pogodowych, tzw. polski biegun zimna. Prowadzenie linii pod powierzchnią ziemi zmniejszy związane z tym ryzyko awarii, spowodowanych m.in. oblodzeniem linii – podkreśla operator.
PSE zaznaczają również, że przedsięwzięcie korzystnie wpłynie na regionalne plany rozwojowe, w tym budowę kolei dużych prędkości czy przyłączenie odbiorców w Specjalnej Suwalskiej Strefie Ekonomicznej.
Łączna wartość projektu to ok. 3 mld zł, z czego mniej więcej połowę ma pokryć dofinansowanie z Unii Europejskiej.