Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Rynek
  4. >
  5. Zielone certyfikaty najtańsze w historii. Co to oznacza?

Zielone certyfikaty najtańsze w historii. Co to oznacza?

Cena zielonych certyfikatów, czyli systemu wsparcia dla odnawialnych źródeł energii uruchomionych przed 2016 roku spadła do najniższego poziomu w 20-letniej historii notowań. Co to oznacza dla odbiorców energii i inwestorów?
oze zc ceny przychody 02 2025

Jak miał wyglądać rynek zielonych certyfikatów?

Zielone certyfikaty to system wsparcia odnawialnych źródeł energii (OZE) wprowadzony w 2005 roku, do którego „zielone” elektrownie wchodziły do 30 czerwca 2016 roku. Nowsze elektrownie (oddawane do użytkowania od 1 lipca 2016) powstają już bez wsparcia lub z pomocą kontraktów różnicowych, których wysokość rozstrzygana jest na aukcjach OZE.

Mechanizm zielonych certyfikatów przypomina rynek uprawnień do emisji CO2. Politycy ustalają wysokość zapotrzebowania na te certyfikaty (obowiązek umorzenia odpowiedniej ilości certyfikatów w stosunku do swojego zużycia energii), a producenci „zielonych” elektrowni otrzymują certyfikaty za wyprodukowaną energię. Popyt i podaż zderzają się na rynku, ustalając cenę certyfikatów, czyli wysokość wsparcia dla OZE.

Gdy popyt na certyfikaty (obowiązek umorzenia) rośnie szybciej niż podaż (produkcja „zielonej” energii), wówczas certyfikaty drożeją, co zachęca inwestorów OZE do budowy nowych źródeł, a zatem zwiększenia podaży i cena certyfikatów spada. Jednocześnie, aby certyfikaty nie były zbyt drogie, wprowadzono możliwość wpłacania opłaty zastępczej, zamiast kupowania certyfikatów i to ta opłata wyznaczała de facto górny pułap cen certyfikatów (gdyby certyfikaty drożały za bardzo, sprzedawcy energii płaciliby opłatę zastępczą, zamiast kupować certyfikaty, więc cena certyfikatów spadłaby w pobliże opłaty zastępczej). Tyle teoria.

W rzeczywistości politycy huśtali rynkiem w zależności od potrzeb politycznych

Praktyka pokazała jednak, że spółki energetyczne, mając do wyboru zakup certyfikatów lub umorzenie opłaty zastępczej, wybierały opłatę zastępczą, bo płacili ją jednorazowo po zakończonym roku, nie zamrażając sobie gotówki w formie skupowanych systematycznie przez cały rok certyfikatów. Tego politycy początkowo nie przewidzieli, a następnie kilkukrotnie majstrowali przy tych zapisach, osiągając często skutki sprzeczne z zamierzonymi. W efekcie na rynku rósł nawis certyfikatów, których inwestorzy OZE nie chcieli sprzedawać po cenach na tyle niższych, aby zachęcić spółki energetyczne do kupowania certyfikatów zamiast wpłacania opłaty zastępczej. Jak zwykle w Polsce, brakowało w ogóle bieżących informacji nt. sytuacji na rynku certyfikatów. Obie strony rynku nie miały więc większego pojęcia, co się tak naprawdę dzieje.

zc zielone certyfikaty oze ceny 02 2025

W końcu ceny certyfikatów  załamały się w 2013 roku, gdy rynek zorientował się, że nawis certyfikatów na rynku stale rośnie. Jednak co roku obowiązek umarzania certyfikatów, czyli popyt na nie, rósł, co nieco ustabilizowało rynek i doprowadziło do odbicia ich cen, aż politycy podjęli kolejną decyzję, która doprowadziła do obecnej ponownej zapaści na rynku.

Obniżenie obowiązku OZE wywołało rekordową nadpodaż certyfikatów

W systemie zielonych certyfikatów produkowane jest obecnie ok. 19 TWh energii elektrycznej rocznie, co zaspokaja ok. 13% końcowego zapotrzebowania odbiorców na prąd. Tymczasem rząd obniżył obowiązek umorzenia certyfikatów za 2024 rok do zaledwie 5%, doprowadzając do skokowego wzrostu nadpodaży certyfikatów. Obowiązek na 2025 rok, podniesiony do 8%, nadal znajduje się poniżej podaży, czyli „górka” certyfikatów nadal rośnie.

Zbilansowanie rynku wymagałoby podniesienia obowiązku OZE do kilkunastu procent

Aby certyfikaty zyskały wartość, obowiązek umarzania musiałby wzrosnąć ponownie do kilkunastu procent. To oznaczałoby wzrost, choć nieznaczny, kosztów sprzedaży energii do odbiorców końcowych. Dlatego politycy niechętnie podnoszą ten udział, a część ministerstw wręcz domaga się dalszego obniżania obowiązku.

Z drugiej strony mamy inwestorów (głównie wiatrowych, bo dziś odpowiadają oni za blisko 75% rynku zielonych certyfikatów), którzy są w bardzo różnej sytuacji. Przede wszystkim chodzi o projekty farm wiatrowych budowane do 2016 roku, czyli w czasach, gdy energetyka wiatrowa dopiero się rozwijała i była jeszcze istotnie droższa niż obecnie (koszty inwestycji były wyższe, turbiny były mniejsze, czyli mniej wydajne itd.).

Część z inwestorów zdążyła już dawno spłacić kredyty, gdy certyfikaty były droższe. De facto nie potrzebują już wsparcia, chociaż inwestując w Polsce oczywiście kalkulowali sobie, że to wsparcie będzie. Część tych farm, po spłaceniu kredytów zaciągniętych na ich budowę, służyła do finansowania kredytów na budowę innych źródeł OZE. Przy spadku dochodów z takich farm, te kredyty mogą teraz zostać uznane za zagrożone i postawione w stan wymagalności, co w najgorszym razie może prowadzić do bankructwa.

zielone certyfikaty bilans 2025

W 2018 roku opisywaliśmy sytuację, gdzie inwestor nie był w stanie zapewnić już finansowania swojej farmy wiatrowej i musiał ją odsprzedać (zobacz: Bankrutuje farma wiatrowa. Jej majątek przejmie Polenergia). Takich niejawnych „bankructw” było w Polsce więcej.

Jeszcze inni inwestorzy, zwłaszcza ci, którzy budowali farmy relatywnie niedawno (w latach 2015-2016), trafili już na czas, gdy certyfikaty były na tyle tanie, że musieli rozłożyć spłaty kredytów na pełen okres na jaki świadectwa pochodzenia energii z OZE były przyznawane, czyli na 15 lat. Nadal spłacają zatem koszty inwestycji w te farmy i spadek cen zielonych certyfikatów, nawet pomimo wzrostów cen sprzedaży samej energii, jest dla nich bolesny, bowiem w banku, który finansował taką inwestycję, projekt zaczyna świecić się na pomarańczowo lub czerwono i może oznaczać konieczność szukania dodatkowych zabezpieczeń kredytów, a to kosztuje.

Branża: gdy rząd potrzebował, dopłacaliśmy odbiorcom

Branża energetyki wiatrowej, choć cena certyfikatów nie jest dziś dla niej kluczowym tematem rozmów, nie kryje rozgoryczenia. – Gdy ceny energii wzrosły po napaści Rosji na Ukrainę, bo podrożały węgiel i gaz, to rząd nałożył na nasze dochody domiar, aby sfinansować z tego obniżki cen prądu dla konsumentów. Zatem zyski mamy oddawać, ale ewentualne straty to nasz problem – słyszymy od osoby z branży.

oze zc ceny przychody 02 2025

− Trzeba pamiętać, że każde takie działania polityków rodzą niepewność regulacyjną, a każda taka niepewność jest przez inwestorów wyceniana w postaci oczekiwanej stopy zwrotu z inwestycji. To ostatecznie przekłada się np. na ceny w kontraktach różnicowych dla nowych OZE. Gdyby Polska była uznawana za kraj o stabilnej legislacji, sprzyjający inwestorom, ceny energii mogłyby u nas być niższe – dodaje inny z naszych rozmówców.

Co może zrobić rząd?

Ponieważ certyfikaty były przyznawane tylko na 15 lat od wyprodukowania pierwszej kilowatogodziny, a ostatnie projekty weszły do systemu w połowie 2016 roku, oznacza to, że w 2031 roku system naturalnie wygaśnie. Pozostało nam zatem 6 lat, w ciągu których politycy muszą zdecydować co dalej z tymi projektami.

Jeżeli utrzymają obowiązek OZE na niskim poziomie, będzie to oznaczało, że kilkadziesiąt TWh „zielonej” energii elektrycznej nie otrzyma nigdy wsparcia, wbrew umowie zawartej z rządem.

Jeżeli podwyższy obowiązek, podniesie nieco ceny energii dla odbiorców. Gdyby obowiązek wzrósł np. do 15%, a ceny certyfikatów podrożały do 100 zł, oznaczałoby to wzrost cen energii o 15 zł/MWh, czyli o 3%.

Rząd mógłby jednak spróbować wyjść z tego systemu, który – choć już wymierający – przez kolejnych kilka lat będzie jeszcze oznaczać wiele papierowej roboty u sprzedawców energii elektrycznej i w Urzędzie Regulacji Energetyki, który rozlicza realizację obowiązku. W jaki sposób?

Mógłby np. zaproponować wykup certyfikatów w pobliżu dzisiejszej ceny, pod warunkiem, że taki inwestor przez kolejne  lata zdecydowałby się na przejście na kontrakt różnicowy albo administracyjnie wyznaczaną cenę wsparcia uzależnioną od daty oddania projektu do użytkowania. Starsze projekty, które zwykle się już spłaciły, mogłyby otrzymywać do końca swojego 15-letniego okresu wsparcia jakąś niewielką kwotę dopłat do każdej wyprodukowanej MWh, a nowsze nieco większe dopłaty. Inwestorzy, których certyfikaty stają się, decyzją polityków bezwartościowe, zapewne zaakceptowaliby dużo niższe, ale pewne, dochody.

Zielone technologie rozwijają:
Rynek energii rozwija:
Materiał Partnera
Europejski Zielony Ład (EZŁ) był strategią powstałą w świecie, którego już nie ma. W tym kontekście lektura „Paktu dla czystego przemysłu”, jak oficjalnie jest tłumaczona nazwa Clean Industrial Deal (CID), jest w znacznej części podróżą w przeszłość. Cieszy jednak, że są tam okna na przyszłość, w której chcemy się znaleźć.
grafika na otwarcie – artykuł 2
Rynek energii rozwija:
Partner działu Klimat:
Finansowany z Funduszu Modernizacyjnego program niemal w całości będzie oparty o dotacje. Inwestorzy zainteresowani budową magazynów energii na uruchomienie tego atrakcyjnego wsparcia szykują się już od ubiegłego roku.
magazyny baterie moce mw gw pse 01 2025
Do końca stycznia 2025 r. warunki przyłączenia do sieci przesyłowej wydano magazynom energii o łącznej mocy 27 GW.
Rynek energii rozwija: