Spis treści
Kto pokieruje kluczowymi spółkami-córkami grup energetycznych
Dawni menedżerowie po latach wracają do najważniejszych spółek-córek w kontrolowanych przez państwo grupach energetycznych.
Chyba najbardziej spektakularny jest powrót Jacka Kaczorowskiego na fotel prezesa PGE GiEK. Kaczorowski najpierw doprowadził do konsolidacji w GiEK aktywów wytwórczych PGE w 2010 roku, a potem kierował tą spółką do 2015 roku.
Z kolei PGE Dystrybucją kieruje Jacek Drozd, kiedyś wiceprezes całego PGE.
Do spółek Enei wrócili ich byli menedżerowie: Eneą Wytwarzanie kieruje Piotr Andrusiewicz, kiedyś wiceprezes, a prezesem Enei Operator został Marek Szymankiewicz, kiedyś wiceprezes tego OSD.
W Tauronie za to raczej awanse wewnętrzne. Tauronem Dystrybucja kieruje Leszek Kosiorek, wcześniej prezes spółki zależnej Tauron Dystrybucja Pomiary. A prezesem Taurona Wytwarzanie został Paweł Micuła, od dawna związany z grupą Tauron.
Borys Budka próbuje ratować kurs akcji spółek energetycznych
Minister aktywów Borys Budka ogłosił, że nie ma mowy o przyłączeniu kopalń do grup energetycznych, z grup najpierw wydzielone zostaną aktywa węglowe, dopiero potem poszczególne kopalnie zostaną w jakiś sposób „przypisane” do tych wydzielonych elektrowni. Nie będzie jednego neo-NABE, tylko kilka oddzielnych podmiotów.
„To jest przypisanie do źródeł wytwarzania, natomiast absolutnie nie włączenie do spółek energetycznych, to było nieprecyzyjnie wyjaśnione” – tłumaczył Budka.
Budka musiał interweniować po publikacji wywiadu z minister przemysłu Marzeną Czarnecką, która stwierdziła, bez żadnych szczegółów, że kopalnie zostaną powiązane z elektrowniami na węgiel, a decyzji o wydzieleniu tych elektrowni ze spółek nie ma.
Rynek zinterpretował to oczywiście jako kolejną próbę ratowania górnictwa przez państwową energetykę i na giełdzie akcje spółek zanurkowały. Po interwencji Budki nieco się podniosły, ale i tak akcje PGE kończą tydzień z 10% stratą, Enei – z prawie 7%, a Taurona – z 5,5%.
Cała sprawa jest chyba najlepszym dowodem, że rząd nie ma pomysłu na górnictwo i węglową energetykę, oprócz oczywiście próbowania utrzymać spokój tak długo, jak się tylko da. Być może poszczególne resorty mają jakieś idee, ale odpowiedzialność i nadzór zostały skutecznie rozproszone, co kończy się jak w tym ostatnim przypadku: zamieszaniem i gaszeniem pożarów.
„Jestem ostatnią osobą, która chciałby kogokolwiek cenzurować, natomiast rzeczywiście rozmawialiśmy dzisiaj wspólnie z minister Czarnecką, żeby taka sytuacja w przyszłości się nie powtórzyła, żeby te komunikaty były bardzo precyzyjne i spójne” – powiedział PAP Biznes minister aktywów państwowych.
Budka nie wyjaśnił jednak, co oznacza „przypisanie” kopalń do elektrowni i jakie to mogłoby przynieść korzyści, w sytuacji w której na rynku będzie występować coraz większa nadpodaż węgla, z którym nie ma co zrobić, a dotacje do kopalń z budżetu wyniosą w tym w roku 7 mld zł.
Po fotowoltaice z Chin KE bierze się za chińskie turbiny wiatrowe
Po wszczęciu postępowań antydumpingowych wobec chińskich producentów fotowoltaiki Komisja Europejska wzięła się za chińskie turbiny wiatrowe. Dokładnie na tej samej podstawie, czyli na bazie Rozporządzenia o zagranicznych subsydiach. Na jego mocy KE ma prawo dochodzić, czy dane towary nie są subsydiowane w krajach ich produkcji, oraz może podjąć odpowiednie kroki odwetowe.
Komisja sprawdzi, czy chińscy producenci nie stosowali nieuczciwych praktyk na rynkach 5 krajów: Bułgarii, Francji, Grecji, Rumunii i Hiszpanii. W ocenie komisji chińscy dostawcy oferują warunki, niemożliwe do spełnienia bez państwowych subsydiów. Nie dość, że oferują znacznie niższe ceny, ale np. zgadzają się na odroczenie zapłaty na 3 lata.
Ogłaszając postępowanie komisarz Margarethe Vestager stwierdziła, że UE nie może powtórzyć błędów, które doprowadziły do utraty własnego przemysłu, pracującego dla fotowoltaiki.
Kilkanaście dni temu Komisja wszczęła postępowanie wobec dwóch chińskich producentów paneli fotowoltaicznych i na podstawie tego samego rozporządzenia o zagranicznych subsydiach.
PE pozwala na zakazy importu gazu z Rosją
Parlament Europejski przyjął pakiet regulacji gazowych, dotyczących wodoru w gazociągach. To podstawa prawna do rozwoju sieci przesyłu i dystrybucji wodoru. Zakłada też powołanie „wodorowego ENTSOG”, czyli Hydrogen Network Operators – ENNOH. We współpracy z ENTSOG nowe ciało przedstawi w 2026 roku 10-letni plan rozwoju sieci wodorowej, na wzór planów rozwojowych gazociągów.
W pakiecie znalazł się jeszcze jeden zapis. Otóż poszczególne państwa członkowskie będą mogły zakazywać importu gazu z Rosji. W rezultacie firmy nie będą narażone na odpowiedzialność prawną za nieodbieranie gazu albo zrywanie kontraktów z rosyjskimi dostawcami.
Główni importerzy rosyjskiego LNG – Belgia, Francja, Hiszpania nie mają jednak zamiaru wprowadzać takiego zakazu, a na wspólnym rynku wprowadzanie embarga przez pojedyncze kraje nie ma sensu, gaz może przecież swobodnie krążyć w rurociągach. Przepisy mają więc charakter symboliczny.