Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Klimat
  4. >
  5. Czy CCUS uratuje regiony węglowe?

Czy CCUS uratuje regiony węglowe?

Materiał Partnera
Już w przyszłym miesiącu umowa społeczna dotycząca transformacji sektora górnictwa kamiennego obchodzić będzie swoje trzecie urodziny. Z zapowiedzi nowego rządu, który zapewnia o chęci jej wdrażania, nie wynika, aby solenizantka miała się czego obawiać.
Depositphotos 176968878 XL

Dużą rolę w rzeczonej umowie jej strony przywiązują do technologii wychwytu i składowania dwutlenku węgla (CCS). Czy technologia ta jest jednak w stanie sprostać nadziejom w niej pokładanym w kwestii sprawiedliwej transformacji regionów węglowych?

W podpisanej w maju 2021 r. umowie społecznej dotyczącej transformacji sektora górnictwa kamiennego technologie związane z wychwytem, składowaniem i utylizacją dwutlenku węgla (Carbon Capture and Storage, CCS) stanowią aż połowę rozwiązań technologicznych wymienionych w sekcji o rozwiązaniach ograniczających negatywne skutki społeczno-gospodarcze transformacji. Proponowana kolejność ich wdrożenia jest następująca. Początkowo zbudowana ma zostać instalacja zgazowywania węgla (IGCC) z infrastrukturą wychwytu dwutlenku węgla. Jest to pełnoskalowy blok gazowy, który gaz do swojej pracy pozyskuje z przeróbki węgla, a emisje CO2 całego procesu są wychwytywane. Następnie powstać ma sieć transportu wychwyconego dwutlenku węgla do podziemnego składowiska i samo składowisko w górotworze. W dalszej kolejności planowana jest instalacja do zgazowywania węgla w celu produkcji syntetycznego gazu ziemnego (Synthetic Natural Gas, SNG). Oczywiście z instalacją wychwytu dwutlenku węgla.

Jak widać, nadzieje pokładane w technologiach CCS przez stronę społeczną umowy odnoszą się głównie do produkcji paliw z węgla, a więc de facto przedłużeniu konieczności jego wydobycia. Jednak wobec wątpliwych szans na utrzymanie produkcji węgla na poziomie oczekiwanym przez związkowców, nasuwa się pytanie na ile omówione inwestycje „podratują” sytuację w sektorze, szczególnie jeśli chodzi o miejsca pracy.

Prognozy liczby miejsc pracy stworzonych przez rozwój technologii CCS przygotowane przez Global CCS Institute są bardzo optymistyczne. Do 2050 r. globalnie z tego tytułu powstać miałoby od 80 tys. do 100 tys. miejsc pracy związanych z konstrukcją instalacji wychwytu i składowania dwutlenku węgla oraz od 30 tys. do 40 tys. związanych z ich obsługą Podobnie optymistycznie prezentują się wyniki modelowania przeprowadzonego w ramach projektu „Strategia rozwoju technologii wychwytu, transportu, utylizacji i składowania CO2 w Polsce oraz pilotaż Polskiego Klastra CCUS” realizowanego przez WiseEuropa, Akademię Górniczo-Hutniczą i Ministerstwo Rozwoju i Technologii, finansowanego ze środków Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. W horyzoncie 2050 r. poziom PKB oraz zatrudnienie w całej gospodarce narodowej w scenariuszu wdrożenia CCS mogą być wyższe o ponad 1% w porównaniu do scenariusza, w którym technologie te nie zostają wdrożone.

Wzrost ten wynika z dwóch czynników. Po pierwsze, w warunkach wysokich prognozowanych cen emisji w ramach systemu ETS wychwyt umożliwia ograniczenie kosztów produkcji i wzrost konkurencyjności polskich producentów. Po drugie, zbudowanie oraz obsługa infrastruktury do wychwytu i składowania CO2 wymaga inwestycji, które zwiększają zagregowany popyt. Innymi słowy, zysk z rozwijania technologii CCS polega na tym, że zamiast płacić wysokie sumy za emisję gazów cieplarnianych, możemy zbudować infrastrukturę, która obniży koszty wykorzystania emisyjnych technologii. Warto przy tym nadmienić, że w 2022 roku Polska wyemitowała 184 mln tCO2 w ramach systemu ETS, przy 105 mln przyznanych certyfikatów EUA. Oznacza to, że w tym roku deficyt certyfikatów EUA wyniósł 79 mln tCO2, których wartość rynkowa stanowiła równowartość około 1% PKB. Pełne wyniki modelowania zostaną przedstawione wkrótce.

Ważnym aspektem w rozważaniach na temat CCS jest fakt, że rozkład korzyści związanych ze wzrostem zatrudnienia przy budowie instalacji CCS może się znacząco różnić w zależności od rodzaju instalacji. Agencja Rhodium Group, na podstawie danych Great Plains Institute, oszacowała potencjał zatrudnienia dla poszczególnych instalacji przemysłowych i energetycznych z infrastrukturą wychwytu dwutlenku węgla. Największy wzrost zatrudnienia szacowany jest przy konstrukcji instalacji CCS w elektrowniach węglowych, gazowych (NGCC) i hutach stali. W prace projektowe i konstrukcyjne zaangażowanych mogłoby być od ok. 1,1 tys. do nawet 3 tys. pracowników. Podobnie pracochłonne może być budowanie sieci transportowej – tu również, w zależności od długości rurociągu transportującego wychwycony dwutlenek węgla, można założyć zaangażowanie od kilkuset do nawet 2 tys. pracowników. Praca w fazie konstrukcyjnej jest jednak tymczasowa, a trwałe zatrudnienie w fazie operacyjnej instalacji jest o wiele mniejsze i wymaga zaangażowania średnio kilkudziesięciu osób.

Przede wszystkim jednak inwestycje w wychwyt i składowanie dwutlenku węgla mają nie tyle stworzyć nowe miejsca pracy, co ochronić istniejące. Główne nadzieje pokładane w technologiach CCS leżą bowiem w dekarbonizacji gałęzi przemysłu, w których wyeliminowanie emisji, szczególnie procesowych, jest wyjątkowo trudne, czy przy obecnym stanie zaawansowania technologicznego, wręcz niemożliwe przy pomocy innych rozwiązań niż CCS. Najlepszym przykładem jest tutaj produkcja cementu. W procesie tym zaledwie ok. 1/3 emisji pochodzi ze spalania paliw, z kolei pozostała cześć emisji pochodzi z reakcji chemicznych związanych z rozpadem węglanu wapnia, w wyniku czego emitowany jest dwutlenek węgla. Innymi słowy nawet całkowite zasilanie cementowni odnawialnymi źródłami energii pozwoli na cięcie tylko części emisji. Warto pamiętać, że wobec wejścia w życie regulacji CBAM, do 2034 r. wycofane zostaną darmowe uprawnienia do emisji w systemie EU ETS. Tym samym każda tona emisji będzie kosztować.

Chris Davies, były brytyjski europoseł z grupy ALDE, w trakcie debaty „The Path to Net-Zero: Accelerating CCS in Central and Eastern Europe” w Brukseli w czerwcu 2023 r. przedstawił sprawę jasno – albo będziemy mieć w Unii Europejskiej CCS, albo nie będziemy mieć produkcji cementu. Według danych stowarzyszenia Polski Cement bezpośrednie zatrudnienie w sektorze to ok. 3,5 tys. miejsc pracy. Dla całego łańcucha dostaw liczba ta rośnie do 22 tys., a w najszerszym ujęciu tj. sektorze budowlanym (który ciężko wyobrazić sobie bez cementu) mowa jest już o 2 mln miejsc pracy i 8% PKB. A są to dane tylko dla jednego sektora gorąco zainteresowanego rozwijaniem technologii CCS, nie wspominając o produkcji stali, amoniaku, innych chemikaliów czy petrochemii.

Same rozwiązania z udziałem CCS zaproponowane w umowie społecznej, jak już wskazano, mają zmierzać w założeniu do zapewnienia źródeł zbytu na węgiel, a tym samym przekładać się na podtrzymanie produkcji w kopalniach. Wydaje się jednak, że jest to scenariusz mało prawdopodobny i przyszłość węgla (a raczej jej brak) jest przesądzona. We wspomnianym już modelowaniu w ramach projektu CCUS.pl zbadano również wpływ wdrożenia tychże technologii na miks energetyczny Polski. W obu scenariuszach zarówno wdrożenia CCS, jak i business-as-usual, w którym to technologie te nie są rozwijane, produkcja energii z węgla kurczy się około czterokrotnie. Spada tym samym popyt na węgiel ze strony głównego klienta kopalni – energetyki. W scenariuszu z CCS jest ona zaledwie 1,5% wyższa. Podobnie sytuacja ma się z gazem ziemnym, z którego produkcja energii w podobnym porównaniu jest niespełna 4,9% wyższa.  

Podsumowując, rozwijanie technologii CCS może stanowić bodziec do stymulujący polską gospodarkę, m.in. poprzez tworzenie miejsc pracy przy jego rozbudowie oraz utrzymanie zatrudnienia w tych sektorach, które w innym wypadku mogłyby być hamowane przez rosnące koszty emisji. Sam sektor CCS nie zaabsorbuje jednak na Śląsku znaczącej liczby górniczych stanowisk (abstrahując nawet od faktu, że konieczne byłoby dogłębne przekwalifikowanie kadry górniczej). Rozwój CCS nie podtrzyma też węglowego status quo i nie przedłuży działalności wydobywczej. Może za to pomóc w utrzymaniu w Polsce strategicznych gałęzi przemysłu i dziesiątek tysięcy miejsc pracy, w tym szczególnie na Śląsku i w Zagłębiu, gdzie znajdziemy przedstawicieli wszystkich wspomnianych sektorów.

Czytaj także: Zielona rewolucja: Jak społeczności energetyczne przekształcają regiony węglowe


normal reproduction high resolution 003

This project has received funding from the European Union’s Horizon 2020 research and innovation programme under grant agreement No 884539.  The sole responsibility for the content of this article lies with the author and does not necessarily reflect the opinion of INEA or other EU agencies or bodies.

Partner działu Klimat:
Po trzech i pół tygodniach oczekiwania mamy w końcu prezesa Orlenu. Został nim Ireneusz Fąfara, w przeszłości kierujący przez siedem lat litewską filią koncernu - Orlen Lietuva. Fąfara obejmie stanowisko dzień po wybuchu sporej afery wokół utopienia przez Orlen ponad półtora miliarda złotych.
stacja paliw PKN Orlen
Rynek energii rozwija:
Fotowoltaikę wspiera:
Zielone technologie rozwijają:
Zielone technologie rozwijają:
Samochód wodorowy można zatankować w 5 minut, z jego rury wydechowej wydobywa się tylko woda, a paliwo możemy wyprodukować z nadwyżek „zielonej” energii. Dlaczego zatem na świecie sprzedaje się mniej aut wodorowych niż elektrycznych w samej Polsce? Co mówią o przyszłości tej technologii producenci wodoru i aut wodorowych? Czy i kiedy wodór może wygrać z autami spalinowymi i elektrycznymi?
h2 wodor analiza-grafika