Spis treści
Chodzi o rozporządzenie Ministra Rozwoju i Technologii w sprawie szczegółowych warunków i trybu udzielania wsparcia na projekty inwestycyjne o znaczeniu strategicznym dla przejścia na gospodarkę o zerowej emisji netto. W Dzienniku Ustaw opublikowano je 4 października ubiegłego roku, a kolejnego dnia weszło w życie.
Mowa w nim o wsparciu dla produkcji takich technologii jak baterie, panele słoneczne, turbiny wiatrowe, pompy ciepła, elektrolizery oraz urządzenia do wychwytywania i składowania CO2 (CCUS). Ponadto wsparcie można pozyskać na wytwarzanie komponentów do tych urządzeń, a także na produkcję lub odzysk surowców krytycznych niezbędnych w tych urządzeniach i komponentach.
Emocje dotyczące rozporządzenia rozgorzały wokół minimalnej wartości inwestycji, uprawniającej do uzyskania wsparcia. Ustalono ją na 110 mln euro, czyli grubo ponad 400 mln zł. Dla krajowych małych, średnich, a nawet dużych firm w tych sektorach jest to próg praktycznie niemożliwy do przeskoczenia. Większe szanse na sięgnięcie po wsparcie mają zatem zagraniczne koncerny.
Bruksela otworzyła zieloną furtkę
Skąd się w ogóle wziął pomysł na takie przepisy? Po genezę trzeba wrócić do marca 2023 r., gdy Komisja Europejska opublikowała zaktualizowane Tymczasowe Ramy Kryzysowe, czyli w skrócie poluzowane zasady stosowania przez państwa członkowskie pomocy publicznej. Mają one pomóc we wspieraniu gospodarek po agresji Rosji na Ukrainę.
Wtedy do tych zasad dodano możliwość wspierania inwestycji w sektorach strategicznych dla przejścia na gospodarkę o zerowej emisji netto, czyli tych, które wskazaliśmy na początku artykułu.
KE otworzyła więc państwom członkowskim furtkę do subsydiowania z własnych budżetów inwestycji w czyste technologie w sytuacji, gdy Net Zero Industry Act (Akt o przemyśle neutralnym emisyjnie), czyli unijna odpowiedź na amerykańską ustawę Inflation Reduction Act (IRA), wciąż nie został jeszcze wdrożony.
To właśnie za sprawą IRA, oferującej hojne subsydia, Amerykanie zaczęli od połowy 2022 r. ściągać do siebie liczne inwestycje w produkcję zielonych technologii – w tym od europejskich firm. Taka sytuacja jeszcze bardziej wzmocniła obawy o dezindustrializację Unii Europejskiej. Nie dość, że unijny przemysł energochłonny przegrywa rywalizację z USA i Chinami, to również w kluczowych dla transformacji energetycznej technologiach Unia zaczęła tracić konkurencyjność lub już ją utraciła – jak w przypadku fotowoltaiki.
Zobacz też: Polski przemysł lepiej zniósł kryzys energetyczny niż niemiecki
Gdy kolejne państwa UE zaczęły ogłaszać programy wsparcia dla zielonych technologii dzięki poluzowanym przez KE zasadom pomocy publicznej, a w Polsce było wciąż na ten temat głucho, to rząd postanowili zmobilizować przedsiębiorcy.
– Uważamy, że niezbędne są szybkie i intensywne działania rządu RP, które pozwolą wykorzystać szansę na rozwój firmom działającym w Polsce, a jednocześnie zapobiegną ryzyku nierównej konkurencji polskich firm z firmami wspieranymi przez pozostałe państwa Unii Europejskiej. (…) apelujemy, aby polski rząd jak najszybciej dołączył do państw, które wykorzystują wszelkie możliwości wzmocnienia krajowego potencjału „zielonego” przemysłu – napisano w apelu do premiera Mateusza Morawieckiego, wystosowanym na początku lipca 2023 r.
Jego inicjatorem była Polska Organizacja Rozwoju Pomp Ciepła (PORT PC), a wśród sygnatariuszy apelu znalazły się też Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej, Polskie Stowarzyszenie Magazynowania Energii oraz Stowarzyszenie Branży Fotowoltaicznej Polska PV.
Wsparcie dla gigainwestycji
Trudno oceniać, na ile ten apel był motywujący dla rządu, ale możliwe, że przyczynił się do tego, że w połowie września opublikowano projekt rozporządzenia.
Ministerstwo Rozwoju i Technologii zaproponowało więc, aby pomoc była udzielana w formie dotacji celowej. Intensywność pomocy dla projektu niskoemisyjnego nie może przekraczać od 15 do 35 proc. kosztów kwalifikowanych, a łączna kwota tej pomocy dla jednego przedsiębiorcy nie może przekroczyć równowartości od 150 do 350 mln euro – w zależności od regionu, w którym inwestycja zostałaby ulokowana. Pomoc może być udzielana do końca 2025 r., czyli zgodnie z terminem obowiązywania zasad zapisanych w Tymczasowych Ramach Kryzysowych.
I tu dochodzimy do najbardziej kontrowersyjnego z zapisów rozporządzenia, dotyczących wymogów kwalifikujących do wsparcia. Na pierwszym miejscu pojawia się poniesienie przez firmę nakładów inwestycyjnych w kwocie stanowiącej co najmniej równowartość 110 mln euro.
– Zdaniem projektodawcy, zasadne jest postawienie minimalnego wymogu poniesienia 110 mln euro warunkującego uzyskanie wsparcia. Zarówno na poziomie unijnym, jak i polskim intencją było przyspieszenie transformacji gospodarczej i konieczność wspierania inwestycji prywatnych w celu zlikwidowania luki w inwestycjach produkcyjnych w sektorach o znaczeniu strategicznym dla przejścia na gospodarkę o zerowej emisji netto – napisano w uzasadnieniu projektu.
– Z racji tego, że głównym celem na poziomie unijnym i krajowym było zwiększenie konkurencyjności w walce o tzw. gigainwestycje z Ameryką Północną (i odpowiedź na tzw. IRA), to zdaniem projektodawcy minimalny wymóg 110 mln euro nie będzie barierą dla realizacji ww. inwestycji – dodano.
Wśród głównych warunków wsparcia znajduje się jeszcze utworzenie co najmniej 50 miejsc pracy, a także spełnienie minimum pięciu kryteriów jakościowych spośród czternastu możliwych. Potencjalne opcje to m.in. ulokowanie inwestycji na obszarze zagrożonym wykluczeniem, robotyzacja i automatyzacja procesów, inwestycja w źródła OZE, zatrudnienie znacznie większej liczby pracowników niż minimalny próg, a także prowadzenie działalności B+R.
Konsultacje w tempie ekspresowym
Choć opublikowanie projektu rozporządzenia nastąpiło pół roku po zaktualizowaniu Tymczasowych Ram Kryzysowych przez KE, to na same konsultacje długo wyczekiwanych przepisów MRiT dało zaledwie siedem dni.
– Siedmiodniowy termin na uzgodnienia i konsultacje wynika z pilności procedowanego projektu. (…) pomoc przyznaje się do 31 grudnia 2025 r. Dlatego też w celu umożliwiania przedsiębiorcom skorzystania z korzystnych ram pomocy publicznej zasadne jest jak najszybsze wejście w życie rozporządzenia – wyjaśniono w zaproszeniu do konsultacji.
W efekcie za wiele uwag do projektu nie zgłoszono, a duża część została z automatu odrzucona, gdyż wpłynęła do MRiT już po terminie. Wśród wskazywanych postulatów najczęściej przewijała się kwestia minimalnego progu wsparcia.
Pracodawcy RP wskazali, że powinien on zostać obniżony do 50 mln euro. Z kolei Związek Przedsiębiorców i Pracodawców stwierdził, że minimalna wartość inwestycji powinna wahać się w zależności od wielkości przedsiębiorstwa od 4 (w przypadku mikro firm) do 160 mln zł – tak jak przyjęto w Programie wspierania inwestycji o istotnym znaczeniu dla gospodarki polskiej na lata 2011-2030.
Z kolei PORT PC zasugerował, że przypadku inwestycji mających na celu produkcję urządzeń i sprzętu strategicznego z zakresu technologii Net Zero próg powinien zostać obniżony do 10 mln euro. Natomiast dla przedsięwzięć związanych z produkcją kluczowych komponentów do tych urządzeń powinno to być 2 mln euro. Izba Gospodarcza Urządzeń OZE zaproponowała po prostu usunięcie minimalnego progu wartości.
Te sugestie, jak wiemy, nie zostały wzięte pod uwagę, a dalsze apele – w tym dosyć dosadne ze strony PORT PC – już na nic się nie zdały i rozporządzenie na początku października 2023 r. weszło w życie.
Rząd nowy, a polityka bez zmian
Od tamtego czasu rząd Zjednoczonej Prawicy został zastąpiony przez „Koalicję 15 października”, a u sterów resortu rozwoju znajduje się już nowe kierownictwo.
Zapytaliśmy więc biuro prasowe MRiT o to, czy są planowane jakieś zmiany w obowiązującym rozporządzeniu. Okazało się, że resort pracuje nad nowelizacją, ale planowane zmiany dotyczą przede wszystkim procesu notyfikacji pomocy.
– Wsparcie będzie przyznawane w dotychczasowej formie. Rozporządzenie stanowi uzupełnienie dotychczasowego systemu wsparcia inwestycji i jest dedykowane przede wszystkim dla projektów, które przekroczyłyby limit 110 mln euro – czytamy w odpowiedzi.
– Zainteresowanie programem jest znaczne, jednak ze względu na trwający proces notyfikacji rozporządzenia oraz prowadzone prace legislacyjne, liczba wniosków o pomoc nie jest duża. Złożone wnioski dotyczą przede wszystkim rozwoju energetyki wiatrowej oraz technologii gromadzenia energii. Szczegółowe dane na temat firm ubiegających się o wsparcie nie będą upubliczniane, gdyż stanowią one tajemnicę przedsiębiorstwa – czytamy również.
Zapytaliśmy również o to, czy resort rozwoju planuje aktualnie opracowanie nowych mechanizmów wsparcia, które mogłyby wesprzeć inwestycje w zielone technologie.
– Obecnie nie przewidujemy wprowadzania dodatkowych mechanizmów wsparcia nowych inwestycji. Kwestie wsparcia dla projektów niskoemisyjnych nie pozostają w wyłącznej gestii MRiT, ale należą również do właściwości innych resortów – wskazało biuro prasowe resortu.
Dodało przy tym, że katalog instrumentów wsparcia dla przedsiębiorców realizujących nowe inwestycje jest szeroki, a rozporządzenie będące pokłosiem Tymczasowych Ram Kryzysowych stanowi jedynie jego uzupełnienie.
– Do podstawowych instrumentów wsparcia należą przede wszystkim Polska Strefa Inwestycji oraz „Program wspierania inwestycji o istotnym znaczeniu dla gospodarki na lata 2011-2030”. Instrumenty te stanowią podstawowe wsparcia dostępne dla przedsiębiorców w Polsce. Zachęcamy również przedsiębiorców do korzystania z oferty grupy PFR, której katalog jest adresowany do firm na różnych etapach działalności – podsumował resort.
Wsparcie powinno być przystępne
Paweł Lachman, prezes PORT PC, w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl przyznał, że na poziomie krajowym lub unijnym istnieją inne mechanizmy wsparcia produkcji przemysłowej, ale nie są one tak przystępne pod względem formalnym jak rozwiązanie przewidziane w obowiązującym rozporządzeniu MRiT.
– W tym przypadku wniosek ma zaledwie cztery strony. Zazwyczaj, aplikując nawet po niewielkie wsparcie, producenci muszą się zmierzyć się z liczącymi co najmniej kilkadziesiąt stron formularzami. Ważna jest również forma dotacji – wyjaśnił prezes.
Dodał, że dla branży jest kluczowe, aby stworzyć możliwość wsparcia inwestycji realizowanych przez krajowych producentów pomp ciepła, a także producentów komponentów do tych urządzeń.
– Dziś, nawet gdyby wszyscy ci producenci połączyli siły, to nie byliby w stanie zainwestować w projekt o wartości co najmniej 110 mln euro. Dlatego naszym głównym postulatem było i nadal jest stworzenie dedykowanego programu finansowego wsparcia, które będzie wprost przeznaczone dla produkcji kluczowych technologii wpisanych w Net Zero Industry Act. Chodzi tu o takie technologie jak magazyny energii elektrycznej, pompy ciepła, fotowoltaikę, wiatraki i elektrolizery produkujące wodór – podkreślił Lachman.
– Liczymy na dalsze dyskusje na ten temat z Ministerstwem Rozwoju i Technologii. Odpowiednio skonstruowany mechanizm wspierający krajowych producentów technologii Net Zero wesprze również realizację celów Krajowego Planu na Rzecz Energii i Klimatu oraz Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. – dodał.
Jak wskazał, dla krajowych producentów z branży największą wartością byłoby wsparcie rozwoju produkcji podzespołów do pomp ciepła w Polsce – zarówno pod względem wykorzystania ich do produkcji własnych pomp ciepła, jak i zwiększenia dostaw podzespołów dla innych podmiotów.
– Fabryki pomp ciepła dużych koncernów międzynarodowych, które obecnie powstają m.in. w naszym kraju, będą w praktyce są montowniami. Atrakcyjność takich inwestycji jest najwyższa, gdy mogą one korzystać z lokalnego łańcucha dostaw w promieniu 300-400 km – skonkludował Paweł Lachman.
Wiatr w przemysłowe żagle
Dominika Taranko, dyrektor zarządzająca i wiceprezeska Wind Industry Hub (WIH), fundacji wspierającej rozwój polskiego przemysłu wiatrowego, przekazała portalowi WysokieNapiecie.pl, że w połowie lutego WIH skierował list do ministra rozwoju Krzysztofa Hetmana. Ponownie zaapelowało w nim o obniżenie progu w rozporządzeniu do przedziału od 4 do 160 mln zł – w zależności od wielkości przedsiębiorstwa.
Jak wiemy już z odpowiedzi, którą otrzymał nasz portal, na rezygnację z progu 110 mln euro się nie zanosi.
Taranko zaznaczyła jednak, że wspieranie rozwoju przemysłu czystych technologii w Polsce wymaga o wiele szerszej dyskusji i nie ogranicza się tylko do tego jednego rozporządzenia.
– Aktualizacji wymaga chociażby „Polityka Przemysłowa Polski”, opublikowana w połowie 2021 r. przez MRiT. Nie uwzględnia ona zmian, do których doszło w ostatnich latach w Unii Europejskiej – na czele z Net Zero Industry Act oraz innymi inicjatywami mającymi przyspieszyć transformację energetyczną – wyjaśniła.
– Jeśli widzimy, że narasta presja na reindustrializację UE, której siłą napędową mają być technologie OZE, to Polska jako kraj z dużym udziałem przemysłu w PKB powinien mieć na to strategię z określonym harmonogramem realizacji. Bez systemowego wsparcia trudno będzie o rozwój różnej wielkości firm, które dziś widzą możliwość rozwoju w zielonych technologiach – dodała.
Odnosząc się do potencjału polskich firm Taranko wskazała, że grono przedsiębiorstw, które posiadają możliwości finansowe do rozwoju, jest ograniczone. Dotyczy to zwłaszcza ekspansji na rynki eksportowe – zarówno samodzielnej, jak i w konsorcjach.
– Jednocześnie bez wsparcia trudno będzie nam rozwinąć też usługi, które nie są ściśle związane z produkcją, czyli choćby serwis i utrzymanie morskich i lądowych farm wiatrowych. Tymczasem jest to długoterminowy i perspektywiczny rynek, które będzie rósł wraz z rosnącą mocą zainstalowaną elektrowni wiatrowych na morzu i lądzie – podkreśliła wiceprezeska WIH.
Przyznała też, że pod kątem finansowania na pewno należy dokonać prześwietlenia możliwości, które oferuje chociażby PFR lub inne krajowe mechanizmy. Nie zawsze muszą one być dostrzegalne, gdy nie są – tak jak rozporządzenie – z nazwy przeznaczone zielonemu przemysłowi.
– Z drugiej strony są także fundusze dostępne z poziomu Unii Europejskiej, które Polska mogłaby lepiej wykorzystywać. Przykładem jest Fundusz Innowacyjny, z którego pozyskujemy stosunkowo niewielkie środki wobec potencjału naszej gospodarki. Szeroko dyskutowanym przykładem jest KPO, gdzie istnieje duże ryzyko niewykorzystania przyznanych środków – podsumowała Dominika Taranko.
Zobacz także: Bruksela chce żeby wiatr wiał dla europejskich firm. Ale za jaką cenę?
Gdzie ten local content?
Na koniec warto też wspomnieć, że produkcja czystych technologii łączy się też z tematem lokalnych łańcuchów dostaw, które w modelowym ujęciu powinny towarzyszyć transformacji energetycznej. Tak, aby przyczyniała się ona również do rozwoju krajowego przemysłu.
Jak na razie ta kwestia opiera się na mocno optymistycznych założeniach, czego przykładami są inwestycje w morską energetykę wiatrową oraz energetykę jądrową.
Jeśli chodzi o wiatraki na Bałtyku, to do „Porozumienia sektorowego na rzecz rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w Polsce” wpisano, że w obecnej fazie rozwoju rynku offshore ma local content ma osiągnąć poziom 20-30 proc. W branży mówi się, że nie zanosi się na więcej niż 5-8 proc. Do tego wciąż nie wiadomo, jak dokładnie ten local content wyliczyć i rozliczyć z niego inwestorów morskich wiatraków.
Zobacz więcej: Polski łańcuch dostaw dla morskich wiatraków zrywa się na plaży
Jeszcze bardziej optymistyczne założenie dotyczą elektrowni jądrowej. W Programie Polskiej Energetyki Jądrowej rząd założył, że zaangażowanie krajowego przemysłu w wartość całego projektu wyniesie 40 proc. Sposób wyliczenia i rozliczenia takich założeń pozostaje taką samą zagadką, jak finansowanie tej inwestycji.
Zobacz więcej: Jak bardzo biało-czerwona będzie polska elektrownia jądrowa