Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Technologia
  4. >
  5. Atom
  6. >
  7. Francuzi chcą mieć dużo atomu i mało OZE. Ale skąd wziąć pieniądze?

Francuzi chcą mieć dużo atomu i mało OZE. Ale skąd wziąć pieniądze?

Rząd Francji w dążeniu do dekarbonizacji kraju składa na ołtarzu energii jądrowej to, co gdzie indziej uważane jest za niezbędne składniki transformacji. Głównym daniem francuskiej transformacji ma być atom, tyle, że nie wiadomo jak sfinansować budowę nowych elektrowni
Atom
Atom

Taki z grubsza kształt ma przedstawiony kilka tygodni temu przez francuski rząd projekt zmiany miejscowego prawa energetycznego, zatytułowany z francuską pompą „prawem o suwerenności energetycznej”. Rząd postanowił nie zawracać sobie głowy takimi drobiazgami jak cel OZE, proponując usunięcie z ustawy w zasadzie wszystkich wskaźników liczbowych, jak zakładana moc morskich farm wiatrowych, udziały energii ze źródeł odnawialnych, pułapy wsparcia dla agrowoltaiki i hydroenergetyki.

Tymczasem unijna Dyrektywa REDIII wyznacza 42,5% OZE na 2030, ale średnio dla UE. Francja deklaruje w projekcie, że będzie to respektować i dołoży adekwatny wkład do ogólnounijnych wysiłków

Z liczb został tylko udział prądu z atomu – nie mniej niż 66% od 2030 roku oraz ogólna oszczędność energii – między 1250 a 2500 TWh rocznie od 2026 do 2035. Na dokładkę, zamiast sformułowania „redukcja emisji” pojawiło się nieco łagodniejsze „dążenie do redukcji emisji”. Dziś trajektoria redukcji jest określona za pomocą dorocznych „budżetów węglowych”, emisje mają spaść o 40% do 2030 roku, a w 2050 kraj ma być neutralny emisyjnie. W projekcie jest już dążenie do 45% w 2030 i 60% w 2035 roku.

A co do energetyki jądrowej to wyraźnie jest powiedziane, że obowiązkiem jest utrzymywać moc zainstalowaną na poziomie co najmniej 63 GW ze współczynnikiem wykorzystania co najmniej 66%, oraz podniesienie go do 75% w 2030. A dalej budowę do 14 nowych reaktorów EPR2, ze wsparciem w postaci lokalnej odmiany kontraktów różnicowych. 

Zieloni źli, regulator zadowolony

Kształt projektowanego prawa od razu wzbudził kontrowersje, zwłaszcza u francuskich Zielonych i zwolenników energetyki odnawialnej. Oskarżyli rząd i prezydenta Macrona o faworyzowanie kompleksu przemysłu jądrowego i inne ciężkie przewiny. Rząd definitywnie postawił na energię jądrową, nie zawracając sobie głowy jej kohabitacją z OZE – grzmią stronnicy OZE. 

Ale z drugiej strony pozytywną opinię wydał francuski regulator CRE. Jak przypomniał, projekt od 2026 roku wprowadza nowe regulacje dla elektrowni jądrowych, między innymi mechanizm na wypadek, gdyby energia elektryczna na rynku znów gwałtownie i w sposób trwały podrożała. Otóż produkujące tanio siłownie mają wtedy oddawać część nadspodziewanych zysków konsumentom, czyli po prostu subsydiować część rachunków.

flamanville
W malowniczo położonej normandzkim miasteczku Flamanville budowa trzeciego reaktora ciągnie się już 18 lat. Koszty przekroczyły 12 mld euro. W marcu reaktor ma być podłączony do sieci.

. CRE pozytywnie oceniło też nowe uprawnienia regulatora do użycia zawczasu pewnych narzędzi, jeśli na rynku pojawi się groźba niedostatecznej płynności, oraz regulacje poprawiające transparentność handlu. CRE zauważyło, że planowane narzędzia poprawiają sytuację uczestników rynku wobec państwowego giganta EDF.

Vive la decarbonization

Nadrzędnym celem, jaki stawia sobie francuski rząd jest dekarbonizacja, a nie zwiększenie udziału OZE. Z tym ostatnim Francja ma już nieciekawe doświadczenia. Słynnych celów na 2020 roku kraj nie osiągną, zamiast 23% udziału OZE w zużyciu energii końcowej brutto doczłapał się zaledwie do 19. W 2022 roku wskaźnik ten wzrósł do 20,7%.

Rząd w Paryżu szykował się już do transferów statystycznych, czyli zakupu brakującej zielonej energii za granicą, szacując, ze wyda na to około pół miliarda euro. Trwały już podobno nawet negocjacje z Włochami i Szwecją. Ale pod koniec zeszłego roku najwyraźniej Francuzi zmienili zdanie, a do KE trafiło pismo że Francja płacić nie zamierza, bo i tak jest liderem w obniżaniu emisji gazów cieplarnianych.

Minister Agnes Pannier-Runacher argumentowała, że Francja i tak zwiększyła produkcję ze źródeł odnawialnych o niemal połowę między 2012 a 2022, 10 pkt ponad średnią europejską. Jak się skończy próba wymigania się od transferów na razie nie wiadomo, póki co służby prawne Komisji Europejskiej nie dostały zielonego światła od zwierzchników do wszczęcia postępowania.

Jest to jednak pewna wskazówka, że Francuzi, z wrodzoną wyższością, lekce sobie ważą rodzące się w Brukseli wskaźniki, cele i parametry i zamierzają zrobić transformację po swojemu.

Francuski Krajowy Plan dla Energii i Klimatu, którego finalna wersja ma trafić do KE do końca czerwca jest zgodny z obowiązującą od 2019 wersją ustawy „o transformacji energetycznej i zielonym wzroście”, którą nowa ustawa ma zastąpić. W planie Francuzi wpisali 33% udział OZE w w końcowym zużyciu energii brutto w 2030 roku przy celu UE 42,5%. Przekładać się to ma na co najmniej 40% energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych przy podwojeniu ich mocy zainstalowanej już do 2028 roku, co mniej więcej zgadza się z francuskim PEP.

Ale komisarz ds. energii Kadri Simson właśnie zażądała wpisania do KPEiK celu 44% udziału OZE w w końcowym zużyciu energii brutto w 2030 roku, grożąc, że w przeciwnym wypadku Komisja podejmie wobec Francji „właściwe działania”.

Tyle że obecna Komisja wkrótce zakończy urzędowanie, a po czerwcowych wyborach europejskich w brukselskich biurach zasiądą już nowi komisarze. Francuzi pewnie zignorują więc żądania Simson i poczekają na rozwój sytuacji.

Atom zgodnie z OZE: da się, czy nie?

Tak na prawdę pytanie jest takie: co jest tańsze, czy atom uzupełniający OZE, czy na odwrót. Francuzi uznali, że będzie „na odwrót”, prąd będą produkować elektrownie jądrowe, te stare podziałają ile się da, potem rolę przejmą te nowe. A OZE będą dodatkiem, coraz większym, ale jednak dodatkiem.

Skąd takie podejście? Dwa lata temu francuski operator sieci przesyłowej RTE opublikował raport o systemie elektroenergetycznym roku 2050 i po nim. Policzono tam, że umiarkowany scenariusz atomowy, ale ze sporym udziałem OZE i elastyczności będzie tańszy od wszystkich scenariuszy, zakładających wygaszenie energetyki jądrowej. Całość rocznych kosztów systemu z atomem oszacowano na 60 mld euro w 2060 roku, a bez atomu – o 10 mld drożej. W dodatku aby zrównoważyć brak nowych reaktorów Francja musiałaby budować OZE znacznie szybciej niż europejscy liderzy. Patrząc na to, jak udało się to z celem na 2020, to scenariusz bardzo mocno ryzykowny.

francja mix
Francuski operator zakłada wprawdzie, że OZE będą się rozwijać, ale dopiero po 2040 r.

Wygląda więc na to, że francuski rząd wziął na poważnie analizy RTE i postanowił osadzić system na solidnej atomowej podstawie. Jak jednak  wygląda kohabitacja energii jądrowej z OZE?. Analitycy operatora nie widzą przeszkód, a nawet oceniają, że ryzyko, iż inwestycje w źródła odnawialne będą pieniędzmi wyrzuconymi w błoto jest niewielkie. Zakładają bowiem, że prąd zawsze się gdzieś sprzeda z zyskiem za granicę. A eksport będzie obniżać koszty funkcjonowania całego systemu. 

RTE zauważa też, że bez znaczącego rozwoju OZE osiągnięcie neutralności klimatycznej w 2050 roku będzie niemożliwe, a dodatkowo, że neutralność nie oznacza systemu w 100% opartego o OZE. Według operatora, optymalny kosztowo system to dwie trzecie prądu z atomu, a reszta z OZE.

Albo atom, albo OZE

Przykład znad Sekwany i Loary potwierdza, że w systemie energetycznym w którym dominują odnawialne źródła energii, na atom nie ma już miejsca, dlatego kraje, które chcą budować nowe elektrownie atomowe, zakładają bardzo umiarkowany rozwój OZE. Czeski rząd w swoim aktualizowanym Planie dla Energii i Klimatu wysłanym do Brukseli jesienią 2023 r. zakłada, że udział atomu w produkcji prądu sięgnie w 2040 r. od 46 do 58 proc. podczas gdy udział OZE to mniej niż 30 proc.

Moc zainstalowana wiatraków sięgnie w 2040 r. nad Wełtawą ma wynieść tylko 2,5 tylko GW (dziś to 600 MW) – czyli ponad trzy razy mniej niż teraz w Polsce, a moc PV ponad 13 GW (dziś ok.  2,7 GW). Dla porównania moc wiatraków w Polsce to dziś blisko 9 GW, a moc PV to 17 GW i co roku przybywa jeden gigawat.

Z polskich rządowych obliczeń wychodzi więc, że elektrownia atomowa pod koniec lat 30.będzie pracować zaledwie 5760 godzin, ale o skutkach tych prognoz nikt nie mówi.  Tymczasem w raporcie dla holenderskiego rządu, który też stoi przed atomowym dylematem wyliczono, że jeśli elektrownia atomowa będzie pracować krócej niż 5700 godzin a koszt kapitału (WACC) przekroczy 6 proc. to budowa jest nieopłacalna bo państwowe dopłaty do prądu z elektrowni atomowych (czyli kontrakt różnicowy) będą musiały być bardzo wysokie.

Do banków, obywatele, finansujcie atom

Wygląda na to, że Francuzi uznali, że bujny rozwój OZE nie konweniuje z energetyką atomową i zdecydowanie stawiają na tę ostatnią. Ale pozostaje jeszcze kwestia pieniędzy. Zadłużony po uszy i znacjonalizowany operator francuskich elektrowni atomowych EdF nie ma pieniędzy. Sześć nowych reaktorów ma kosztować prawie 52 mld euro, a na pozyskanie pieniędzy od prywatnych partnerów raczej się nie zanosi.

Stąd w Paryżu trwa usilne poszukiwanie kasy, ale tak aby nie powiększać deficytu budżetowego. Jednym z pomysłów jest wykorzystanie części z 375 mld euro jakie Francuzi zgromadzili na specjalnych kontach oszczędnościowych Livret A. To ulubiona metoda oszczędzania ciułaczy nad Sekwaną – rentowność wprawdzie nie powala (3 proc.), ale konta są wolne od podatku od zysków kapitałowych.

Dotychczas finansowano z tych środków budownictwo socjalne. Za wykorzystaniem Livret A do budowy elektrowni atomowych opowiedział się m.in. Eric Lombard, szef Kasy Depozytowej, która zarządza oszczędnościami Livret A.

Pozostaje jeszcze pytanie w jaki sposób francuski rząd zapewni rentowność elektrowni atomowych, tak aby ciułacze dostali swoje 3 proc. Jeden z francuskich menedżerów odpowiedzialnych za energetykę atomową powiedział nam, że najlepszym sposobem byłoby zawarcie długoterminowych umów na sprzedaż prądu z elektrowni atomowych do europejskiego przemysłu. Ale droga do tego  jest bardzo daleka.

EDP
Materiał Partnera
Długoterminowe umowy zakupu energii elektrycznej (PPA) napędzają przejście w kierunku czystszych źródeł energii, umożliwiając inwestowanie w nowe aktywa odnawialne oraz zapewniając ich rentowność. O teraźniejszości i przyszłości rozwiązań z zakresu OZE będzie można posłuchać podczas zbliżającego się EDP Business Summit (7 marca). Wydarzenie jest bezpłatne i będzie dostępne online.
Híbrido Konary (Polonia) 1
Technologie wspiera:
Satyryczny Przegląd Energetyczny prof. Konrada Świrskiego: W Polsce podatnicy będą dopłacać aby prezesi mieli wypasione, elektryczne auta. W Niemczech będzie trzeba płacić za emisje CO2 z palenia trawki
polenergia-ladowarka-ac-ev
Technologie wspiera:
Elektromobilność napędza: