Dla ropy brent minimum z 30 dni wynosiło 75 USD za baryłkę, gdy maksimum to 84 USD. Pod koniec stycznia rynek był blisko tego maksimum, ale z początkiem lutego cena ta znalazła się niemal dokładnie w połowie tego przedziału cen.
– Wzrost cen pod koniec stycznia był konsekwencją nasilających się napięć na Bliskim Wschodzie, z atakami Huti na statki handlowe i na tankowce, także te wiozące rosyjską ropę co wcześniej raczej się nie zdarzało – mówi w rozmowie z marketNews24 Michał Stajniak, ekspert XTB. – Inwestorzy obawiali się, że dojdzie do całkowitej blokady Kanału Sueskiego. Oznacza to powtórkę sytuacji z 2021 r., gdy na tydzień awaria jednego statku zablokowała Kanał.
Sytuację destabilizował atak dronów na pozycję amerykańskie w Jordanii, a w USA oceniano, że w atak ten zaangażowany był Iran. To zdarzenie było ważne dla rynku ropy, ponieważ wcześniej, po zdjęciu sankcji Iran zwiększył swój eksport ropy o 1,5 mln baryłek dziennie. Sytuacja jest tym bardziej specyficzna, że właśnie ta ropa trafia do Chin, więc pojawiał się temat trudnych relacji USA-Chiny. W rejonie, który odpowiada za ok. 1/3 światowej podaży ropy trwa także konflikt izraelsko-palestyński.
Problemy podażowe na świecie jednak jak dotąd nie powstały, niepotrzebnie obawiano się, że cena ropy przebije 100 USD, jak wówczas, gdy Rosja rozpoczęła wojnę w Ukrainie. Natomiast po stronie popytu nie było istotnych zmian, jego wzrost prawdopodobnie wywołają obniżki stóp procentowych przez banki centralne.
– Nie ma obecnie presji, aby ceny rosły do 100 USD – komentuje ekspert XTB. – Ceny ropy są nadal nieco niższe niż to było przed rokiem i uwzględniając efekt bazy nie dokładają się do inflacji. Ceny benzyny w USA są 7-8% niższe r/r. ale w drugiej połowie 2024 r. mieliśmy już niskie ceny ropy i benzyny, co Fed będzie brał pod uwagę.
Na ceny na polskich stacjach paliw dodatkowo wpływ ma rynek walutowy, czyli relacja dolara do złotego.
– Spodziewam się stabilizacji cen na polskich stacjach – dodaje M.Stajniak.