Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Odnawialne źródła energii
  4. >
  5. Brytyjska afera wiatrakowa, czyli jak zarobić na zawyżonych prognozach

Brytyjska afera wiatrakowa, czyli jak zarobić na zawyżonych prognozach

Zagraniczna prasówka energetyczna: Czy brytyjskie wiatraki przekręcały prognozy; Energetyka gazowa klimatowi się nie kłania; Amerykańskie hamowanie eksportu LNG świata nie zbawi; Jądrowe ambicje muszą być spełniane szybciej i taniej.
Meadow with Wind turbines generating electricity and electric po
Brytyjskie przepisy wyraźnie zabraniają wytwórcom „uzyskiwania nadmiernych korzyści”, gdy otrzymują wynagrodzenie za wstrzymanie lub ograniczenie produkcji energii. Fot. Depositphotos

Przedstawiamy tematy, które zainteresowały naszą redakcję w minionym tygodniu w zagranicznych mediach opiniotwórczych.

Czy brytyjskie wiatraki przekręcały prognozy?

Bloomberg przeanalizował dane od początku 2018 r. do czerwca 2023 r., aby porównać prognozy dziennej produkcji energii elektrycznej 121 brytyjskich farm wiatrowych z ich rzeczywistą generacją, gdy nie była ona ograniczana przez operatora systemu przesyłowego.

– Okazało się, że 40 farm zawyżało swoje prognozy średnio o co najmniej 10 proc., a 27 z nich o co najmniej o 20 proc. – ujawnia agencja i podkreśla, że mogło to doprowadzić do wypłaty dziesiątek milionów nienależnych wynagrodzeń dla operatorów wiatraków.

Brytyjskie przepisy wyraźnie zabraniają wytwórcom „uzyskiwania nadmiernych korzyści”, gdy otrzymują wynagrodzenie za wstrzymanie lub ograniczenie produkcji energii ze względu na bezpieczeństwo sieci elektroenergetycznej. Ponadto regulacje przewidują, że firmy muszą przedstawiać jak najlepsze szacunki swoich planów produkcyjnych i trzymać się ich realizacji możliwie najdokładniej.

Analiza Bloomberga nie przesądza, że którykolwiek z wytwórców celowo zawyżał swoje szacunki. Dokładna moc wiatru może być trudna do precyzyjnego oszacowania, jednak modele prognostyczne są mimo wszystko coraz lepsze. Wśród analizowanych farm ponad połowa dostarczała energię mieszcząc się w 5-procentowych odchyleniach od szacunków. Natomiast ok. 1/4 z nich zaniżała swoje możliwości produkcyjne.

Wśród rekordzistów, którzy zawyżali prognozy, znalazł się francuski EDF z farmą Fallago Rig (o ponad 27 proc.), sąsiadująca z nią farma Crystal Rig II należąca do Fred Olsen Renewables (o ponad 35 proc.), a także farma Farr spółki Ventient Energy, wspieranej przez JPMorgan Chase (o prawie 29 proc.).

EDF i Fred Olsen stwierdziły w oświadczeniach, że firmy bardzo poważnie podchodzą do zgodności z przepisami i współpracują z firmami zewnętrznymi w celu opracowania prognoz. Natural Power, firma świadcząca usługi prognostyczne obu firmom, zaznaczyła z kolei, że zawsze przestrzega najlepszych praktyk branżowych. Ventient Energy i JPMorgan odmówiły komentarza.

Andrew Bowie, minister energetyki Wielkiej Brytanii, w reakcji na doniesienia Bloomberga potępił zachowanie operatorów farm wiatrowych. Podkreślił, że jest to niedopuszczalne i prowadzi do wzrostu kosztów energii dla obywateli. Ofgem, brytyjski organ regulacyjny, poinformował natomiast o wszczęciu dochodzenia, które ma zbadać praktyki spółek wiatrowych.

Zobacz też: Udział węgla w energetyce spadł do 63%

Energetyka gazowa klimatowi się nie kłania

– Na całym świecie w planach jest aktualnie ponad 400 GW nowych mocy w energetyce gazowej. To znacznie więcej niż łącznie znajduje się teraz w budowie oraz oddano do użytku w ciągu ostatnich pięciu lat – analizuje Energy Monitor, bazując na danych serwisu GlobalData.

W minionych pięciu latach powstało 153 GW gazówek, z czego najwięcej przypadło na region Azji i Pacyfiku (54 GW), Ameryki Północnej (52 GW) oraz Bliskiego Wschodu i Afryki (25 GW). Natomiast w budowie znajduje się 134 GW, z czego połowa przypada na Azję i Pacyfik, a następne miejsca zajmują Bliski Wschód i Afryka (27 GW) oraz Europa (18 GW).

Z kolei moc planowanych inwestycji to nawet 416 GW, z czego połowa ma powstać w regionie Azji i Pacyfiku. Na drugim miejscu znalazły się Bliski Wschód i Afryka (79 GW), a na trzecim Europa (66 GW). Dane te mocno kontrastują ze scenariuszem neutralności klimatycznej Międzynarodowej Agencji Energetycznej, która wskazuje, że zapotrzebowanie na gaz spadnie o prawie 20 proc. do 2030 r. i około 80 proc. do 2050 r.

Jednak jak twierdzi Seth Feaster, analityk w amerykańskim Instytucie Ekonomiki Energii i Analiz Finansowych, nie jest możliwe, aby wszystkie plany zostały zrealizowane. Przede wszystkim będzie na to oddziaływała presja na gaz ze strony OZE. Jednocześnie zauważa, że nawet jeśli dzięki inwestycjom moc zainstalowana energetyki gazowej wzrośnie, to jej udział w produkcji energii będzie raczej utrzymywał się na stabilnym poziomie.

Natomiast Anne-Sophie Corbeau z Centrum Globalnej Polityki Energetycznej na Uniwersytecie Columbia dodaje, że rolą gazówek w dużej mierze będzie praca szczytowa w okresach niewystarczającej podaży energii odnawialnej. Jednak spora część z wybudowanych może okazać się zbędna szybciej niż przewidywano, co stwarza ryzyko nierentowności tych aktywów.

Jako metodę dekarbonizacji bloków gazowych wskazuje się przede wszystkim przestawienie ich w przeszłości na spalanie zielonego wodoru. Jednak na razie takie rozwiązanie pozostaje technicznie i ekonomicznie mocno dyskusyjne. Z tego drugiego względu również trudno będzie wykorzystać do dekarbonizacji gazówek technologię wychwytywania i składowania CO2 (CCS).

Zobacz także: Jak kraj na „P” myślał, że będzie bezpieczny dzięki LNG

Amerykańskie hamowanie eksportu LNG świata nie zbawi

– Decyzja Joe Bidena o tymczasowym wstrzymaniu pozwoleń dla nowych projektów eksportu LNG klimatowi nie pomogą – ocenia „The Economist”, wskazując na polityczny wymiar tego wydarzenia. Jest on oczywiście związany z tegorocznymi wyborami prezydenckimi w USA, w których Biden będzie ubiegał się o reelekcję.

Amerykański gaz skroplony pozwolił Europie wypełnić lukę po odcięciu dostaw z Rosji, dzięki czemu rynek energii ustabilizował się po kryzysie wywołanym rosyjskim atakiem na Ukrainę. Eksport LNG do Europy wzrósł z 16 mln ton w 2021 r. do 46 mln ton w 2023 r.

Napędzany sytuacją międzynarodową rozwój branży sprawił, że USA stały się największym na świecie eksporterem LNG. Jednocześnie trzeba pamiętać, że od kilku lat Amerykanie są też największymi producentami ropy naftowej. Dla Joe Bidena i jego administracji ten paliwowy potencjał był cenny w momencie potrzeby wsparcia europejskich sojuszników.

Jednocześnie rosnąca potęga amerykańskiego sektora ropy i gazu jest solą w oku organizacji klimatycznych oraz bardziej lewicowego skrzydła Partii Demokratycznej. Zwłaszcza w obliczu obietnic Bidena dotyczących wspierania ochrony klimatu. Według krytyków amerykański eksport LNG nie przynosi odbiorcom w Europie czy Azji bezpieczeństwa energetycznego i wsparcia w transformacji, bo konserwuje dalszą zależność tamtejszych gospodarek od paliw kopalnych.

W efekcie pod koniec stycznia narastające od pewnego czasu spekulacje stały się faktem i prezydent ogłosił decyzję o wstrzymaniu pozwoleń dla nowych terminali eksportowych LNG do czasu przeprowadzenia analiz przez Departament Energii. W przeszłości takie analizy koncentrowały się przede wszystkim na kwestiach ekonomii i bezpieczeństwa, a teraz szczególny nacisk ma zostać położony na aspekty środowiska i klimatu.

W reakcji na to wydarzenie organizacje ekologiczne i lewicowi politycy ogłosili swoje zwycięstwo. Jednak ten triumf jest pozorny. Joseph Majkut z waszyngtońskiego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych, cytowany przez „The Economist”, wskazał, że wpływ tej pauzy dla globalnej emisji gazów cieplarnianych będzie minimalny, bo popyt na LNG, na który nie będą w stanie odpowiedzieć USA, zostanie w razie potrzeby zastąpiony dostawami z Kataru, Australii lub innych krajów.

Ponadto pozycja amerykańskich węglowodorów na rynkach światowych nadal będzie rosła dzięki licznym inwestycjom, na których realizację zgody wydano już wcześniej. Dlatego nawet jeśli „zielony” Biden pokona w wyborach odrzucającego politykę klimatyczną Donalda Trumpa, to USA i tak będą nadal umacniać się na pozycji lidera eksportu LNG.

Zobacz również: Kto wygra proces z Amerykanami o niedostarczone LNG

Jądrowe ambicje muszą być spełniane szybciej i taniej

– Energetyka jądrowa wraca do łask i ma duże znaczenie dla planów wielu rządów dotyczących klimatu oraz bezpieczeństwa energetycznego. Problem w tym, że projekty jądrowe są obarczone ryzykiem dużych opóźnień i wzrostu kosztów – podkreśla „Financial Times”.

O tych mankamentach w ostatnich dniach przypomniał ponownie francuski EDF, który buduje brytyjską elektrownię Hinkley Point C. Według najnowszych szacunków inwestycja zostanie ukończona najwcześniej w 2029 r., czyli cztery lata później niż pierwotnie planowano. Natomiast końcowy budżet przedsięwzięcia może sięgnąć nawet 46 mld funtów wobec zakładanych początkowo 18 mld funtów.

Międzynarodowa Agencja Energetyczna podaje, że projekty jądrowe, które rozpoczęto w latach 2010–2020, są średnio opóźnione o trzy lata. Jednocześnie prognozuje, że w przyszłym roku produkcja energii jądrowej może osiągnąć rekordowy poziom, a do 2050 r. potrzebny jest jej ponad dwukrotny wzrost. Nie będzie to jednak łatwe zadanie.

Wysokie koszty, długi czas budowy, a także rygorystyczne regulacje dotyczące bezpieczeństwa odstraszają inwestorów. Dlatego sektor energetyki jądrowej w dużym stopniu musi być dotowany przez zachodnie rządy. Ponadto wśród dostawców technologii rośnie rola Chin i Rosji, które odpowiadają za ok. 70 proc. reaktorów budowanych obecnie na świecie, co dla tych państw stanowi również ważne narzędzie polityki międzynarodowej.

Problematyczna jest również kwestia uranu. Największym z dostawców jest Kazachstan, a następnie Kanada, Namibia oraz Australia. Natomiast we wzbogacaniu uranu przoduje Rosja. Amerykanie i Brytyjczycy zapowiadają inwestycje, które mają przełamać rosyjską dominację w tej dziedzinie.

Kolejne utrudnienie to niedobór wykwalifikowanej kadry, której liczebność spadała w przeszłości z powodu małej ilości nowych projektów, czy też wahań dotyczących przyszłości energetyki jądrowej po katastrofie w Fukushimie. W samej tylko Francji szacuje się, że do 2030 r. branża potrzebuje ok. 100 tys. nowych pracowników.

Zachodnie rządy starają się również zachęcać prywatnych inwestorów do zainteresowania energetyką jądrową – choćby tą mniejszą w postaci małych reaktorów modułowych (SMR). W finansowanie start-upów związanych z tym segmentem rynku angażuje się chociażby Bill Gates.

„Financial Times” zaznacza jednak, że te wszystkie wysiłki są podejmowane w czasie, gdy transformacja energetyczna przyspiesza dzięki konkurencyjnym technologiom związanym z OZE czy magazynami energii. Dlatego jeśli odrodzenie energetyki jądrowej ma być trwałe, to jej budowa musi być szybsza i tańsza niż dotychczas.

Zobacz też: Czy spółki skarbu państwa mogą być zbawione od polityków?

Technologie wspiera:
Zielone technologie rozwijają:
Tydzień Energetyka: Maciej Bando i Krzysztof Bolesta wiceministrami; Odwołani prezesi Enei i Orlenu; Westinghouse wypada z Czech; Unijna agencja patrzy na polskie opłaty dla LNG
Depositphotos 649017784 XL
Rynek energii rozwija:
Elektromobilność napędza:
W Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej brakuje funduszy, czyli kasa jest pusta. Najgorsza sytuacja dotyczy programu Czyste Powietrze, do którego najwięcej wniosków wpływa od osób ubogich.
Depositphotos 29140789 XL
Technologie wspiera:
Fotowoltaikę wspiera:
Partner działu Klimat:
Zielone technologie rozwijają:
Rynek energii rozwija:
Karuzela kadrowa w spółkach energetycznych już ruszyła, nazwiska na prezesowskiej giełdzie krążą, ale pomysłów na odpolitycznienie zarządów nie widać. Co można by zrobić aby doprowadzić polskie spółki skarbu państwa do standardów już nawet nie skandynawskich, ale chociaż włoskich lub francuskich?
Zrzut ekranu 2024-02-02 084942