Spis treści
Opłata emisyjna to planowane nowe obciążenie producentów benzyn silnikowych i olejów napędowych, importerów tych paliw oraz podmiotów sprowadzających paliwa z innych państw unijnych. Ma wynieść 80 zł na 1000 litrów, czyli ok. 8 groszy na litr paliwa plus VAT. Stawkę zaproponowano w projekcie zmiany ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych oraz niektórych innych ustaw. Pieniądze zasilą Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (85 proc.) oraz Fundusz Niskoemisyjnego Transportu (15 proc.).
„Stawka opłaty emisyjnej na tym poziomie pozwala na zapewnienie NFOŚiGW i FNT środków w wysokości gwarantującej kompleksowe rozwiązanie problemu zanieczyszczenia powietrza w polskich miastach na przestrzeni następnych 10 lat.” Tak Ministerstwo Energii argumentuje wprowadzenie nowego obciążenia.
Inwestycje w transporcie i na stacjach paliw
Opłata emisyjna ma przynieść już w przyszłym roku 1,7 mld zł. W pierwszym roku do FNT trafi ok. 255 mln zł. Pieniądze mają wesprzeć inwestycje m.in. w produkcję biopaliw, biometanu i wodoru, stacje tankowania gazu sprężonego (CNG) i płynnego (LNG) oraz infrastrukturę do ładowania samochodów i autobusów elektrycznych. Przewidziano wsparcie zakupu nowych pojazdów i jednostek pływających zasilanych biopaliwami ciekłymi, CNG, LNG, wodorem, wykorzystujących do napędu energię elektryczną. Część pieniędzy ma iść także na badania i rozwój oraz edukację w zakresie paliw alternatywnych.
Zobacz: Fundusz Niskoemisyjnego Transportu w Piętnastu Punktach
– Ważne jest, aby fundusze zgromadzone w wyniku poboru takiej opłaty były kierowane na rozwój różnych paliw niskoemisyjnych, w tym obok elektromobilności, również na rozwój infrastruktury do zastosowania m.in. wodoru czy LNG w transporcie – zwraca uwagę Anna Papka, doradca ds. komunikacji na Polskę, rzecznik prasowy Shell Polska.
Program w drodze
W przeciwieństwie do FNT, NFOŚiGW nie ma jasno sprecyzowanej listy projektów, na jakie pójdą pieniądze. W pierwszym roku obowiązywania ustawy spodziewane jest ok. 1,4 mld zł, w kolejnych latach dochody mają rosnąć. Środki „przeznacza się na przedsięwzięcia mające na celu zmniejszenie lub uniknięcie szkodliwej emisji substancji gazowych, stałych lub ciekłych powodujących zanieczyszczenie powietrza” – czytamy w projekcie.
Pojawia się pytanie, czy pieniądze nie pójdą na wymianę pieców węglowych i termomodernizację domów. Zapytaliśmy o to wprost NFOŚiGW. Nie uzyskaliśmy konkretnej odpowiedzi.
– Oczekiwanym rezultatem realizacji tych przedsięwzięć ma być poprawa stanu jakości powietrza. Szczegółowy zakres oraz warunki dofinansowania zostaną określone w programie priorytetowym, z uwzględnieniem strategicznych dokumentów oraz aktów prawnych z zakresu ochrony powietrza – poinformował portal WysokieNapiecie.pl rzecznik NFOŚiGW Sławomir Kmiecik.
Na pewno NFOŚiGW nie wyda pieniędzy kierowców i koncernów paliwowych na dowolne projekty, jak kanalizacja czy recykling.
– Mając na uwadze fakt, że projektowane zapisy ustawy Prawo ochrony środowiska precyzyjnie wskazują, że chodzi o uniknięcie lub zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza, finansowanie inwestycji z zakresu gospodarki odpadami raczej nie będzie możliwe ze środków pochodzących z opłaty emisyjnej – zapewnił Kmiecik.
Opłata od foliówek czy opłata emisyjna
Pełnomocnik rządu ds. programu Czyste Powietrze Piotr Woźny podczas konferencji prasowej 9 kwietnia na temat wprowadzenia opłaty emisyjnej mówił o konieczności walki ze smogiem. Podkreślił, że działań oczekuje od Polski Komisja Europejska i Bank Światowy. Ten ostatni już stworzył raport z rekomendacjami. Ma on zostać ujawniony przez rząd około czerwca.
„Środki z funduszu niskoemisyjnego trafią do większych ośrodków na transport. Mniej zamożni skorzystają na redukcji efektu tak zwanego ubóstwa energetycznego. Dzięki temu mamy szansę na stałe zmienić jakość powietrza w naszych miastach” – przekonywał na konferencji Woźny.
Zaznaczył jednocześnie, że przedstawiony przez Ministerstwo Energii projekt nie był z nim konsultowany. Co ciekawe, Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, gdzie Woźny jest doradcą, szuka pieniędzy na walkę ze smogiem także w innym obszarze – w sklepach. Chodzi o wpływy budżetowe z opłat za torby foliowe. Taka propozycja znalazła się w wysłanym do konsultacji projekcie zmiany ustawy o wspieraniu termomodernizacji i remontów, ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi oraz ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. To jednak może być ślepa uliczka. Niewykluczone, że wpływy z opłaty recyklingowej będą rozczarowujące. Sklepy znalazły sposoby, jak nie wspierać tu budżetu, a także Polacy zmieniają zwyczaje na zakupach, biorąc mniej foliówek. Po 2021 roku rząd spodziewa się, że pieniądze na walkę ze smogiem uzyska już bezpośrednio z funduszy unijnych.
Zobacz: Rządowe sukcesy i porażki w walce ze smogiem
Będzie drożej czy kierowcy tego nie zauważą?
Projekt zmiany przepisów wprowadzających opłatę emisyjną został przyjęty przez rząd 20 marca. Został skierowany do pierwszego czytania w Sejmie. Według planów ma wejść w życie w 2019 roku.
Czy posłowie poprą propozycję? Krytyczne uwagi do zgłaszało między innymi Ministerstwo Finansów. Obawia się, że opłata emisyjna spowoduje wzrost cen paliw na stacjach o około 10 gr, co może wywołać niezadowolenie społeczne, rozwój szarej strefy i mniejsze wpływy z podatków – oceniło.
Zobacz: Do ceny paliwa doliczana będzie „opłata emisyjna”
Dobra wiadomość jest taka, że Orlen i Lotos obiecali nie przerzucać opłaty na kierowców – w cenie paliwa ma ona nie być zauważalna. Na rynku funkcjonują jednak też inni producenci i importerzy paliw. Jak ostatecznie opłata emisyjna wpłynie na ceny na stacjach będzie zależało od wielu czynników. Gdy ceny dla kierowców rosną, stacje paliw zwykle wskazują na kursy walut i notowania ropy jako główne czynniki.