Spis treści
Wiosna przyszła na dobre, ale my kontynuujemy nasz serial poświęcony rządowym zmaganiom ze smogiem. W poprzednim odcinku opisaliśmy słabe rezultaty taryfy antysmogowej, w tym przyjrzymy się temu co robi najbogatsza instytucja finansująca ochronę środowiska w Polsce, czyli NFOŚiGW.
Wśród rekomendacji programu „Czyste powietrze” przyjętych w ub. r przez Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów znalazł się punkt dotyczący finansowania inwestycji. NFOŚiGW został zobowiązany do „priorytetyzacji” środków na działaniach prowadzących do „jak najszybszej poprawy jakości powietrza w celu osiągnięcia maksymalnego efektu ekologicznego”. Miało się to stać do końca września 2017 roku.
Tymczasem NFOŚiGW nadal nie wspiera bezpośrednio likwidacji tak zwanej niskiej emisji, która jest podstawowym źródłem smogu w Polsce. To zanieczyszczenia sektora komunalno-bytowego czyli głównie indywidualnych domów, korzystających z przestarzałych pieców grzewczych i kominków.
„Resort środowiska w walce o czyste powietrze prowadzi działania w sposób systemowy. NFOŚiGW koncentruje swoje działania na inwestycjach o szerszym zasięgu, pozostawiając realizację likwidacji tzw. niskiej emisji w gospodarstwach indywidualnych samorządom i wojewódzkim funduszom ochrony środowiska i gospodarki wodnej” – informuje Ministerstwo Środowiska.
Wodą termalną w smog?
Samorządy mogą szukać unijnego dofinansowania w Regionalnych Programach Operacyjnych. Na OZE i efektywność energetyczną, w tym na działania związane z likwidacją niskiej emisji, Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w wieloletnim programie Region mają 366 mln zł. Pieniądze są przeznaczone na pożyczki.
Tymczasem NFOŚiGW dysponuje miliardami z funduszy unijnych i źródeł krajowych. Według NFOŚiGW, optymalnymi i systemowymi rozwiązaniami „problemu smogowego” w Polsce są kogeneracja i efektywne ciepłownictwo, w tym małe ciepłownie.
„W tym obszarze ważną rolę pełnią Badania geotermalne, ciepłownie i elektrociepłownie geotermalne – dlatego szczególne miejsce w działaniach NFOŚiGW w tym obszarze stanowią programy dla rozwoju energetyki geotermalnej, w tym również badania geologiczne i środowiskowe związane z poszukiwaniem i rozpoznawaniem złóż wód termalnych oraz możliwościami pozyskiwania energii cieplnej suchych skał” – zaznaczył rzecznik funduszu Sławomir Kmiecik.
Rozwój kogeneracji jest jak najbardziej potrzebny, tyle, że w wielu małych miejscowościach dotkniętych smogiem w ogóle nie ma sieci ciepłowniczej. Trudno więc mówić, że poszukiwanie wód termalnych zastąpi program wymiany pieców i docieplenia domów.
NFOŚiGW oczywiście wspiera termomodernizację, ale pieniądze idą głównie na budynki użyteczności publicznej i wielorodzinne budynki mieszkalne (np. spółdzielnie, wspólnoty). Brak jest natomiast ogólnopolskiego programu dotacyjnego skierowanego do indywidualnych osób, które chciałyby wymienić piec i ocieplić dom. A takie programy istniały przecież w przeszłości.
Odleciała „Kawka”, zdechł „Ryś”
„W walce z zanieczyszczonym powietrzem prym wiodą samorządy, które przyjęły uchwały antysmogowe. Wymienić tu można Małopolskę, Śląsk i Mazowsze oraz Kraków jako prekursora wprowadzenia zakazu użytkowania paliw stałych. Jednakże samorządy potrzebują wsparcia finansowego ze strony państwa. Dotychczasowe programy dotacyjne, m.in. „Kawka” i „Ryś”, zostały zlikwidowane” – czytamy w interpelacji Bogusława Sonika (PO) z 9 marca, pod którą podpisało się kilkunastu posłów. „Kawka” to uruchomiony pięć lat temu program, w ramach którego do końca tego roku wymienionych zostanie ok. 34 tys. nieefektywnych źródeł ogrzewania. Z kolei poświęcony termomodernizacji indywidualnych domów „Ryś” miał ruszyć w 2015 roku. Po wyborach i zmianie kierownictwa NFOŚiGW zrezygnował z uruchomienia tego programu i nie wprowadził nic w zamian. Dziś widać, że decyzja ta była pochopna i nieprzemyślana.
Już po wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który uznał, że Polska złamała unijne prawo dotyczące jakości powietrza, premier Mateusz Morawicki zapowiedział uruchomienie programu Stop Smog. Dotyczyć on ma termomodernizacji indywidualnych domów, na początek w 22 miastach. To dopiero zapowiedź, ale pomysł już budzi kontrowersje. Pojawiły głosy z innych miast, które także chciałyby skorzystać z wysokiego dofinansowania. Realizacja w skali kraju programu „Stop smog” kosztowałaby w ciągu dziesięciu lat ok. 50 mld zł – tak mówił Piotr Woźny, doradca premiera ds. implementacji programu „Czyste powietrze”.
Resort środowiska ma przygotować porozumienie między NFOŚiGW i wojewódzkimi funduszami. „Ważnym elementem realizacyjnym Pakietu będzie program priorytetowy Termomodernizacja budynków mieszkalnych TermoDom+. Formą dofinansowania będą: dotacje z pożyczką, pożyczki z umorzeniem i/lub pomoc zwrotna. NFOŚiGW będzie przekazywał środki na realizację prac termomodernizacyjnych na zasadzie udostępnienia wojewódzkim funduszom ochrony środowiska i gospodarki wodnej. Największe wsparcie będzie kierowane dla osób objętych ubóstwem energetycznym” – poinformował nas rzecznik Funduszu Sławomir Kmiecik.
Jak dodał, trwają prace dotyczące m.in. rozwoju niskoemisyjnych usług transportowych, samowystarczalności energetycznej, energooszczędnych domów drewnianych czy efektywnych systemów oświetleniowych. Efektami tych prac mają być kolejne programy i działania „antysmogowe”.
Nie widać jak dotąd efektów dodatkowych działań związanych z rozwojem sieci stacji pomiarowych. Stacje powinny umożliwić lokalizację źródeł zanieczyszczeń oraz skuteczniejsze zwalczanie szkodliwych praktyk w użytkowaniu kotłów oraz instalacji przemysłowych. Kiedy w styczniu 2017 Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów przedstawił rekomendacje, funkcjonowało 260 stacji monitoringu jakości powietrza, teraz mamy 262 stacje – raptem o dwie więcej. Główny Inspektorat Ochrony Środowiska zapowiada zakup jeszcze 426 urządzeń, co ma zostać finansowane z unijnego Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko.
Kupując foliówki walczysz o czyste powietrze
Do konsultacji trafił projekt nowelizacji ustawy o wspieraniu termomodernizacji i remontów. Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii tym samym realizuje zapowiedź premiera Mateusza Morawieckiego sprzed kilku tygodni o nowym programie Stop Smog. Chodzi o sfinansowanie wymiany nieefektywnego ogrzewania i ocieplenie domów osób ubogich energetycznie. Pieniądze trafią do wybranej grupy osób, zamieszkałych w 23 gminach. Na początek będzie to więc kropla w morzu potrzeb.
Program zresztą budzi kontrowersje. Pojawiły głosy z innych miast, które także chciałyby skorzystać z wysokiego dofinansowania. Budżet państwa ma dostarczyć 70 proc. funduszy, 30 proc. – samorząd. Posłowie pisali interpelacje, domagali się wyjaśnień. Ministerstwo ma jednak odpowiedź, dlaczego z 33 najbardziej zanieczyszczonych polskich miejscowości wybrał tylko 23. W uzasadnieniu do projektu nowelizacji prawa wskazuje, że zdecydowana większość osób ubogich energetycznie zamieszkuje w miejscowościach do 100 tys. mieszkańców. Je właśnie zakwalifikowano do pilotażowego programu.
Na czym ma polegać wsparcie? Gmina dostanie pieniądze z Funduszu Termomodernizacji i Remontów, ale też będzie musiała wywiązać się z efektów. Finansowanie będzie mógł uzyskać „tylko taki gminny program niskoemisyjny, który zapewni uzyskanie odpowiedniego efektu, tzn. w ramach którego nastąpi: wymiana urządzeń grzewczych na spełniające standardy niskoemisyjne w nie mniej niż 80 proc. budynków mieszkalnych objętych tym programem oraz zmniejszenie zapotrzebowania na ciepło grzewcze liczone łącznie dla wszystkich budynków mieszkalnych objętych tym programem wyniesie nie mniej niż 50 proc. energii finalnej”. W projekcie założono, że termomodernizacją może być objęte do 13 proc. budynków w gminie. Ustalono też kryteria dochodowe dla beneficjentów i zasady zwracania dotacji, jeśli budynek zostałby potem sprzedany.
Fundusz Termomodernizacji i Remontów dostał z budżetu 180 mln zł. W kolejnym roku będzie już miał opłaty z jednorazowych toreb sprzedawanych w sklepach. Problem w tym, że te dochody bardzo trudno przewidzieć. Szacunki wskazywały, że rocznie może to być ok. 200 mln zł albo nawet ponad miliard złotych. Wszystko zależy, jak Polacy zareagują na nowe opłaty, czy spadnie sprzedaż foliówek, czy sklepy wprowadzą droższe torby i wpływy z ich sprzedaży zachowają dla siebie.