Spis treści
Sejmowa większość, która, na co wszystko wskazuje, za 10 dni przejmie władzę, naszykowała na początek niemal trzęsienie ziemi w energetyce. W projekcie ustawy, który utrzymuje system zamrażania cen energii dla określonych odbiorców, ale tylko do połowy 2024 roku, zapisano też przywrócenie od 1 lipca 100% obliga giełdowego na sprzedaż energii elektrycznej, zniesienie zasady 10H dla energetyki wiatrowej oraz obłożenie Orlenu „odpisem” gazowym wstecznie, za 2022 rok.
Największe emocje wzbudziła ustawa zmiana ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, ale też ustaw: o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, o gospodarce nieruchomościami, o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko a także w prawie budowlanym i ustawie o ochronie gruntów rolnych i leśnych. Mnogość i zawiłość przepisów spowodowały, że wokół nowelizacji pojawiły się duże kontrowersje. Od niektórych pomysłów odcięła się także branża wiatrakowa.
Przedstawiamy, czego dotyczą główne wątpliwości i zarzuty.
Czy cel publiczny może posłużyć do wywłaszczeń?
Największe kontrowersje budzi rozszerzenie katalogu celów publicznych o budowę, przebudowę i utrzymanie instalacji odnawialnego źródła energii o łącznej mocy zainstalowanej elektrycznej większej niż 1 MW, w szczególności elektrowni wiatrowej wraz z inwestycją towarzyszącą. To zmiana w art. 6 ustawy o gospodarce nieruchomościami, w koalicyjnym projekcie wpisana jako Art. 11. W uzasadnieniu do projektu nie wskazano, dlaczego proponuje się to rozwiązanie.
Ten przepis prawdopodobnie zostanie sprecyzowany. A to dlatego, że budzi obawę o otwarcie drogi do wywłaszczeń gruntów pod inwestycje wiatrowe. Z drugiej strony prawnicy wskazują, że elektrownie wiatrowe nie będą mogły być lokalizowane na podstawie decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego, co jest podstawą wywłaszczenia.
Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej wydało oświadczenie, w którym podkreśla, że nie postuluje i nie będzie postulować o możliwość korzystania z instytucji celu publicznego dla lokalizacji farm wiatrowych. Te uproszczenia są przeznaczone dla infrastruktury energetycznej zapewniającej przesył energii elektrycznej i ciepła w Polsce. Nie ma potrzeby aby inwestycje w farmy wiatrowe korzystały ze specjalnych praw zarezerwowanych do tego dokładnie dobranego katalogu inwestycji. Zależy nam na pełnym procesie planistyczny m z poszanowaniem strony społecznej i lokalnych społeczności – czytamy w stanowisku.
Warto przypomnieć, że postulaty, by inwestycje w elektrownie wiatrowe wpisać do katalogu celów publicznych, zgłaszały w przeszłości organizacje przedsiębiorców (m.in. Fundacja Przedsiębiorców Polskich, Związek Pracodawców Polskich Polska Miedź, Hutnicza Izba Przemysłowo-Handlowa). Wówczas wskazywały, że umożliwiłoby to budowę elektrowni wiatrowych w przypadku braku miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (MPZP), na podstawie decyzji o lokalizacji inwestycji celu publicznego.
Na liście inwestycji celu publicznego są już morskie elektrowni wiatrowe, wraz z zespołem do wyprowadzania mocy, a także elektrownie-szczytowo pompowe wraz z inwestycjami towarzyszącymi.
Minimalna odległość od domów i parków narodowych
W koalicyjnym projekcie powiązano odległość elektrowni wiatrowej z emisją hałasu. Jednocześnie wpisano minimalną odległość 300 m od parków narodowych i rezerwatów przyrody oraz od terenów zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej i zamieszkania zbiorowego, zabudowy zagrodowej, terenów rekreacyjno-wypoczynkowych i mieszano-usługowych. To znacznie mniej, niż w obecnie obowiązujących przepisach, gdzie minimalna odległość wiatraka od rezerwatu przyrody wynosi 500 m, od zabudowań – 700 m, a od parku narodowego – dziesięciokrotność wysokości elektrowni wiatrowej (tzw. zasada 10H).
Typowana na minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050) zapowiedziała podniesienie limitu do 500 m., przy jednoczesnym stosowaniu norm dotyczących hałasu.
Postulowaliśmy i postulujemy o wprowadzenie minimalnej odległości 500 m od zabudowy mieszkalnej jako wypracowanego wcześniej kompromisu z szerokim gronie interesariuszy samorządowym i ekologicznym – brzmi stanowisko PSEW. Organizacja przypomina, że dziś nowoczesne turbiny wiatrowe ze względu na oddziaływanie akustyczne nie będą lokalizowane bliżej niż 500 m od domów. Kierowanie się parametrem hałasu farmy wiatrowej oznaczać będzie w praktyce realizację inwestycji na poziomie 500-700 m, czyli z zachowaniem już wcześniej wypracowanego kompromisu – podaje PSEW.
Farmy na rolniczej ziemi
Projekt wprowadza nową możliwość lokalizacji farmy wiatrowej na podstawie uchwały rady gminy. Wówczas nie byłoby konieczne uzyskiwanie zgody na przeznaczenie gruntów rolnych na cele nierolnicze. W przypadku tych uchwał MPZP czy studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego nie byłyby wiążące, o ile nie ma w nich zakazu dla tego typu inwestycji, albo nie przewidują budowy mieszkaniowej lub mieszanej.
To niejedyna zmiana dotycząca ziem rolnych. W ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym proponuje się skreślenie zapisów nakazujących stosowanie MPZP przy budowie OZE na gruntach od IV klasy i gorszych, natomiast pozostawiono ten wymóg przy gruntach kl. I-III.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Janusz Kowalski zapowiedział złożenie doniesienia do prokuratory, by wyjaśnić planowane zmiany w prawie. Wskazał, że zgoda ministra rolnictwa na budowę farm wiatrowych jest „bezpiecznikiem” chroniącym najcenniejsze grunty rolne w Polsce (ok. 25 proc. ziem).
Modernizacja elektrowni wiatrowych
Mniej uwagi poświęcono innym zarzutom pod adresem projektu liberalizacji ustawy wiatrakowej. Była minister klimatu i środowiska Anna Moskwa piętnuje zapis dotyczący możliwości zwiększenia mocy wiatraka bez decyzji środowiskowej. W projekcie zapisano, że uzgodnienia z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska modernizacji będą konieczne przy przekroczeniu mocy o 50 proc.
Jak ominąć weto
Główny zarzut pod adresem koalicyjnego projektu dotyczy sposobu zaprezentowania zmian – bez konsultacji społecznych i przedstawienia skutków regulacji, co umożliwia projekt poselski. W dodatku do regulacji dotyczących ochrony konsumentów przed wysokimi cenami energii dopisano rozbudowane przepisy dotyczące innej ustawy, czyli inwestycji w elektrownie wiatrowe, tylko po to, by podsunąć prezydentowi do podpisu jeden projekt. Warto też zauważyć, że choć projekt firmuje typowana na minister klimatu posłanka Polski 2050, to został on przygotowany przez Platformę Obywatelską.
Autorzy projektu zgrupowali w nim tyle różnych rozwiązań najwyraźniej obawiając się weta prezydenta. Andrzejowi Dudzie trudno będzie zawetować ustawę, utrzymującą zamrażanie cen energii dla obywateli. Może jednak ją podpisać, ale niektóre przepisy, np. o wiatrakach czy domiarze dla Orlenu skierować do Trybunału Konstytucyjnego. TK ostatnio orzeka błyskawicznie, więc można sobie wyobrazić, że uchyli zaskarżone artykuły.
Ze szczegółami propozycji można się zapoznać na stronie Sejmu (Druk 72).
Orlen obłożony i oburzony
Nasze ustalenia, zgodnie z którymi zaległy odpis sięgnie niemal 15 mld zł spowodowały następnego dnia prawie 8% spadek notowań akcji Orlenu i gniewne reakcje „tymczasowego” rządu oraz samego prezesa Orlenu. Daniel Obajtek ogłosił, że wejście w życie projektu oznacza, że 15 mld zł nie trafi na inwestycje w transformację energetyczną. Typowana na przyszłą ministrem klimatu Paulina Henning-Kloska zapewniła, że więcej spółek wstecznym podatkiem obłożonych nie będzie. Zauważyła też, że Orlen korzystał z uprzywilejowanej pozycji i nie rozliczył się z nadmiarowych zysków, tak jak Jastrzębska Spółka Węglowa. Rząd PiS pod naciskiem KE „odpis” wprowadził dopiero za 2023 rok i w dodatku tylko na gaz, zostawiając w spokoju resztę działalności koncernu.
Opłata OZE na 2024 rok znów zerowa
Na 2024 rok Prezes URE ustalił opłatę OZE w wysokości 0 złotych. Odbiorcy nie dopłacą do źródeł odnawialnych za pomocą tej opłaty drugi rok z rzędu, ponieważ w bieżącym roku też jest zerowa.
Jak wskazał regulator, głównym czynnikiem za utrzymaniem tej wysokości jest kształtowanie się giełdowego indeksu TGeBase[ w 2023 roku na poziomie wciąż przewyższającym większość cen z aukcji dla OZE oraz cen w systemach wsparcia FIT/FIP. A to oznacza, że wytwórcy sprzedają prąd drożej niż oczekiwali w systemie wsparcia, i żadnej pomocy nie potrzebują.
Ukraina potrzebowała prądu z zagranicy
Ukraiński operator systemu przesyłowego Ukrenergo poprosił w środę 29 listopada operatorów z Polski i Rumunii o pomoc w zbilansowaniu systemu. W ramach wymiany międzyoperatorskiej między godzinami 13 a 18 z Polski na Ukrainę płynęło 200-250 MW. Ukraińcy prosili tez o pomoc rumuńską Transelectricę. Po kilku godzinach sytuacja wróciła do normy i ukraiński system zaczął radzić sobie bez pomocy.
Nieco paradoksalnie, przyczyną chwilowych kłopotów było przywrócenie dostaw prądu do tysięcy odbiorców, pozbawionych energii z powodu śnieżnych burz nad Ukrainą. Po przywróceniu dostaw Ukrenergo zanotowało na tyle szybki wzrost zużycia, że krajowe elektrownie nie nadążały ze zwiększaniem mocy. Władze Ukrainy zaapelował w związku z tym o oszczędzanie prądu.
Synchronizacja krajów bałtyckich już w lutym 2025 – aktualna
Gdański oddział Instytutu Energetyki z pozytywnych wynikiem zakończył studia nad przyspieszeniem synchronizacji sieci krajów bałtyckich z europejskim systemem, tak aby nastąpiło to w lutym 2025 roku. Jak poinformował litewski operator Litgrid, badania wykazały, że synchronizacja w tym terminie jest możliwa i bezpieczna.
Zbadaliśmy ostateczne wyniki studiów IE, uwzględniające wszystkie możliwe scenariusze i wniosek jest taki, że stabilna praca sieci będzie zapewniona – stwierdził szef Litgridu Rokas Masiulis.
Synchronizację pierwotnie planowano na koniec 2025 roku. Po wybuchu wojny na Ukrainie operatorzy z krajów bałtyckich: Litgrid, łotewskie AST oraz estoński Elering zaczęli analizować przyspieszenie tego terminu.
Ciągle jeszcze trwają prace nad niezbędnymi elementami bałtyckich sieci. To m.in. rozbudowa zdolności LitPol Link, dodatkowe linie przesyłowe czy kompensatory synchroniczne. To właśnie LitPol Link łączący Ełk i Alytus będzie synchronicznym połączeniem krajów bałtyckich z obszarem kontynentalnej Europy. Stałoprądowe połączenia kablowe będą służyć do niezbędnego bilansowania oraz do handlu.
Aukcje OZE w 2023 r. rozstrzygnięte
Spośród 7 aukcji przeprowadzonych w listopadzie jedynie dwie, dotyczące koszyków wiatrowo-słonecznych, zostały rozstrzygnięte. W aukcjach dla hydroelektrowni, biogazowni rolniczych oraz instalacji wykorzystujących biomasę i biogaz inny niż rolniczy złożono niewystarczającą liczbę ofert.
Z przeznaczonych do sprzedaży prawie 88 TWh o łącznej wartości ok. 40,8 mld zł zakontraktowano niespełna 6 TWh (6,8 proc.) energii z OZE o wartości niespełna 2 mld zł (4,8 proc.). Spośród 200 zwycięskich oferty 197 to instalacje fotowoltaiczne, a pozostałe 3 – wiatrowe. Wyniki potwierdzają, że długoterminowe umowy cPPA (corporate Power Purchase Agreement) stają się atrakcyjną alternatywą dla aukcyjnego systemu wsparcia – skomentował Prezes URE Rafał Gawin.
W wyniku aukcji powstaną farmy wiatrowe o mocy 24,5 MW oraz farmy słoneczne o łącznej mocy 594 MW.
Najniższa cena, po jakiej została sprzedana energia, wyniosła 119 zł/MWh w przypadku lądowych farm wiatrowych oraz 272,91 zł/MWh dla elektrowni fotowoltaicznych – podał Urząd Regulacji Energetyki.