Spis treści
Przedstawiamy tematy, które zainteresowały naszą redakcję w minionym tygodniu w zagranicznych mediach opiniotwórczych.
Klimatyczna Wieża Babel
– W sprawie celów klimatycznych społeczność międzynarodowa nie mówi tym samym językiem, a największa przepaść istnieje pomiędzy dwoma głównymi emitentami CO2: krajami rozwiniętymi a Chinami – komentuje David Fickling, publicysta Bloomberga, w kontekście trwającego szczytu klimatycznego COP28 w Dubaju.
Zwrócił przy tym uwagę, że miejsce, w którym odbywa się szczyt, może przywodzić na myśl skojarzenia z biblijnym pomieszaniem języków, jakim Bóg pokarał chcących sięgnąć nieba budowniczych Wieży Babel. To właśnie w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, zawdzięczających swoje bogactwo ropie naftowej, znajduje się najwyższy budynek świata.
Tymczasem delegaci ze 198 krajów uczestniczących w COP28 próbują zbudować porozumienie wokół spraw dotyczących klimatu. Celem jest ograniczenie globalnego wzrostu temperatury do poziomu, który pozwoli uniknąć najgorszego scenariusza. Do 2030 r. emisje gazów cieplarnianych muszą być o 21 lub 43 proc. niższe od poziomu z 2019 r. , aby utrzymać ocieplenie klimatu poniżej odpowiednio poniżej 2 lub 1,5 stopni Celsjusza.
Zarówno na Chiny, jak i kraje rozwinięte przypada po ok. 1/3 globalnych emisji. Zachód zarzuca Państwu Środka małe ambicje klimatyczne, gdyż zakładają one osiągnięcie szczytu emisji dopiero w 2030 r., a neutralności klimatycznej w 2060 r.
David Fickling zwraca uwagę, że w kulturze politycznej Pekinu przyjęło się formułować większość celów w ramach planów pięcioletnich. Za nimi stoją natomiast cele wyznaczone przez poszczególne regiony, branże czy firmy.
Urzędnicy, którzy nie osiągają swoich celów, nie mogą liczyć na rozwój kariery, dlatego wolą nie ryzykować zbyt ambitnych planów. To natomiast wpływa na przyjmowanie bardziej zachowawczych celów na poziomie całego kraju. Niezależnie od tego istnieją też prognozy wskazujące, że faktyczny szczyt emisji Chiny mogą osiągnąć już w 2025 r. – dzięki szybkiemu rozwojowi odnawialnych źródeł energii oraz elektromobilności.
Z drugiej strony państwa rozwinięte, które formułują bardzo ambitne cele redukcji emisji, mają problemy z ich realizacją. Do tego ich determinację do proklimatycznych, ale społecznie kosztownych działań, osłabia obawa przed rosnącymi notowaniami populistycznych partii politycznych, które negują zmiany klimatu.
W opinii publicysty Bloomberga każda ze stron globalnego porozumienia klimatycznego musi działać ambitniej. W przypadku Zachodu, który lubi pouczać Chiny, dobrym przykładem byłoby w pierwszej kolejności odchodzenie od subsydiowania paliw kopalnych, które w 2022 r. osiągnęło rekordową wartość.
Zobacz także: Niemieckie cele klimatyczne pod finansową presją
Czy niemieckie sieci wytrzymają pompy ciepła i elektryki
– Od 2024 r. niemieccy operatorzy sieci dystrybucyjnych będą mogli ograniczać przepływ energii do pomp ciepła i ładowarek pojazdów elektrycznych. Ma to zabezpieczyć stabilność infrastruktury sieciowej, która cierpi na chronicznie niedoinwestowanie – donosi brukselski portal Euractiv.
Odpowiednie regulacje przygotowuje Bundesnetzagentur (Federalna Agencja Sieci). Operatorzy będą mogli je stosować, gdy sieciom będzie zagrażało przeciążenie i uszkodzenie.
Obawy są związane z tym, czy w nadchodzących latach uda się sprostać rosnącemu zapotrzebowania na energię. Według rządowych planów do 2030 r. ma roku być instalowane w Niemczech średnio 500 tys. nowych pomp ciepła rocznie. Do tego na drogi ma wyjechać łącznie 15 mln pojazdów elektrycznych.
Euractiv zwraca uwagę, że w całej Europie sieci elektroenergetyczne nie nadążają za transformacją energetyki. Według danych Komisji Europejskiej, średni czas procedur administracyjnych związanych z budową sieci dystrybucyjnych wynosi od 4 do 10 lat, a dla linii wysokiego napięcia jest to 8-10 lat.
– Sieci muszą muszą umożliwiać dostęp do czystej energii, a nie stanowić wąskie gardło – powiedziała w ostatnich dniach Kadri Simson, unijna komisarz ds. energii, przedstawiając nowy plan KE na przyspieszenie rozwoju sieci.
Zobacz też: Wydzielenie operatorów lekarstwem na kryzys sieciowy?
Ciemna strona amerykańskiego boomu LNG
– Rosnący eksport amerykańskiego skroplonego gazu złagodził kryzys energetyczny w Europie, ale pogorszył życie społeczności w pobliżu terminali do eksportu LNG – pisze „Financial Times”.
Jak dodaje, od dziesięcioleci mieszkańcy wybrzeża Zatoki Meksykańskiej – Teksasu oraz Luizjany – żyją w cieniu przemysłu naftowego i chemicznego, który wywiera wpływ na ich zdrowie i stan środowiska. Teraz natomiast wyrastają tam kolejne terminale LNG i wciąż pojawiają się plany nowych projektów.
Dzięki trwającemu od dwóch dekad boomowi na wydobycie ropy i gazu z łupków w 2019 r. USA z importera stały się eksporterem tych surowców energetycznych. Natomiast w tym roku wyprzedziły Katar i stały się największym eksporterem LNG na świecie.
Branża gazowa podkreśla, że dzięki nowym inwestycjom Ameryka może zwiększać bezpieczeństwo energetyczne swoich sojuszników w Europie i Azji, a jednocześnie w USA powstają dziesiątki tysięcy nowych miejsc pracy – w tym na mniej zamożnych obszarach kraju. Nie przekonuje to jednak części mieszkańców oraz lokalnych organizacji, które zwracają uwagę na zagrożenia związane m.in. z przesiedleniami i degradacją środowiska.
„Financial Times” wskazuje, że gazowa gorączka stanowi pewien problem dla prezydenta Joe Bidena, którego polityka miała koncentrować się przede wszystkim na zielonych technologiach i celach klimatycznych.
Niemniej agresja Rosji na Ukrainę i związany z nią kryzys energetyczny w Europie dały kolejny impuls do rozwoju sektora LNG w USA. Kwestią, nad którą może się zastanawiać administracja Bidena, jest jednak to, czy rząd powinien wpłynąć na ograniczenie liczby nowych terminali, czy pozostawić rynkowi weryfikację planowanych przedsięwzięć.
Niezależnie od tego już w marcu tego roku bank Société Générale wycofał się z finansowania w Teksasie projektu Rio Grande LNG firmy NextDecade, wskazując m.in. na kwestie środowiskowe i społeczne. Wcześniej mocny nacisk na bank wywierali przedstawiciele rdzennych mieszkańców Teksasu. Mimo tego NextDecade postanowiło kontynuować budowę terminalu.
Zobacz również: Skąd wziąć cały ten gaz
Algorytmy handlują ropą lepiej od ludzi
– Handel ropą prawdopodobnie nigdy nie był bardziej niestabilny niż obecnie, a wydarzenia na rynku coraz mocniej są kształtowane przez komputerowe boty – analizuje Bloomberg.
Agencja przypomina, że tylko w ciągu ostatnich dwóch miesięcy ceny ropy niemal sięgnęły 100 dolarów za baryłkę, by wkrótce zanotować spadek do 70 dolarów. Pewnego październikowego dnia notowania wahały się aż o 6 proc. Jak dotąd w 2023 r. ceny kontraktów terminowych spadły o ponad 2 dolary dziennie ponad 160 razy.
Trudno to wszystko wytłumaczyć działaniami OPEC czy wojną na Bliskim Wschodzie. Choć to podaż i popyt wciąż stanowią fundament dla ogólnych trendów cenowych, to codziennym handlem w coraz większym stopniu rządzi spekulacja. Za nią stoją nie tylko traderzy, ale też komputerowe boty, które dzięki coraz bardziej rozwiniętym algorytmom stają się coraz większą siłą na rynku ropy.
Choć stanowią one zaledwie 1/5 podmiotów zarządzających rynkiem ropy naftowej w USA, to ich udział w obrocie surowcem jest szacowany nawet na 60-70 proc. To sprawia, że firmy handlowe rozwijające wyspecjalizowane boty w ostatnich paru latach nawet kilkukrotnie zwiększyły swoje aktywa.
Bloomberg podkreśla, że dzięki działaniom botów rynek ropy zyskuje na płynności, ale jednocześnie mogą one doprowadzić do zwiększenia dziennych wahań notowań. W 2022 r., gdy obroty generowane przez algorytmy gwałtownie wzrosły, nowojorskie kontrakty terminowe 242 razy odnotowały wzrost o ponad 2 dolary dziennie – o 150 proc. więcej niż wynosiła średnia od 2000 r.
Według przedstawicieli branży nieprzewidywalność tegorocznych notowań sprawia, że wielu traderów zarabia na ropie o wiele mniej niż w ubiegłym, rekordowym roku. Twórcy botów wskazują natomiast, że algorytmy kierują się matematyką, a nie emocjami, w czym tkwi ich główna zaleta.
Zobacz także: Ropa potaniała, ceny na stacjach paliw drożeją, wracamy do normalności