Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Energetyka konwencjonalna
  4. >
  5. Węgiel kamienny
  6. >
  7. Nowy unijny rynek energii rodzi się w bólach. Pora na Parlament

Nowy unijny rynek energii rodzi się w bólach. Pora na Parlament

Walka o kształt kluczowego unijnego rozporządzenia przenosi się do Parlamentu Europejskiego. Gra idzie m.in obowiązkowe kontrakty różnicowe dla OZE i atomu oraz kluczowe dla Polski wydłużenie działania starych elektrowni węglowych
rynek energii
Fot. depositphotos.com

Rada Unii Europejskiej, po miesiącach przestoju w pracach, uzgodniła 17 października wspólne stanowisko (tzw. podejście ogólne) do dalszych negocjacji z Parlamentem Europejskim w celu sfinalizowania kluczowego aktu prawnego dla reformy europejskiego rynku energii elektrycznej – Rozporządzenia w celu udoskonalenia struktury unijnego rynku energii elektrycznej.

Metaforycznie powiedzielibyśmy, że nad Luksemburgiem (gdzie obradowali unijni ministrowie ds. energii) uniósł się „biały dym” – i ma to tym razem dodatkowe znaczenie. Po pierwsze zapadła istotna i długo wyczekiwana decyzja i po drugie – to taki „dym” (czysta para wodna) unosi się zwykle z chłodni kominowych elektrowni jądrowych. A to właśnie trudny do rozstrzygnięcia spór na linii Berlin-Paryż – dotyczący możliwości objęcia wsparciem w postaci dwustronnych kontraktów różnicowych (dalej CfD, ang. contracts for difference) takich właśnie istniejących elektrowni – był głównym powodem przedłużających się o blisko cztery miesiące ustaleń między krajami UE.

Kontrakt różnicowy robi różnicę w Radzie

Chodzi o kontrakty długoterminowe ze stałą ceną energii, które ograniczają przychody instalacji niskoemisyjnych do poziomu ustalonych cen maksymalnych – w przypadku gdy cena rynkowa jest wyższa od ceny w kontrakcie różnicowym operator oddaje różnicę do krajowego budżetu, a w sytuacji odwrotnej – otrzymuje różnicę od państwa. Europejscy inwestorzy mocno sprzeciwiali się skrajnym pomysłom, aby nałożyć obowiązek stosowania CfD na wszystkie istniejące (w formule ex-post) i nowe instalacje niskoemisyjne. Argumentowali oni, że takie rozwiązanie naruszyłoby prawa nabyte, powodowałoby zamrożenie inwestycji w odnawialne źródła energii (OZE) i byłoby prostą drogą do niewykonania unijnego celu neutralności klimatycznej w 2050 r., zapisanego w Europejskim Prawie o Klimacie (ang. European Climate Law).

Francja i Niemcy od początku miały rozbieżne interesy w kwestii możliwości korzystania z tej formy wsparcia przez istniejące instalacje. Paryż dążył do objęcia kontraktami swoich ponad 50 istniejących i planowanych do modernizacji reaktorów jądrowych, a Berlin – od lat tradycyjnie niechętny atomowi – nie zgadzał się na tę formę publicznej pomocy, argumentując to zakłóceniem konkurencji na rynku. W miniony wtorek obie strony dostały jednak co chciały: Paryż otrzymał możliwość zastosowania CfD dla istniejących bloków jądrowych (które będą podlegać znaczącym modernizacjom) i to bez konieczności rozpisywania konkurencyjnych aukcji – co w przypadku francuskim byłoby niemożliwe z uwagi na dominującą pozycję krajowego czempiona EDF – a Niemcy otrzymały w zamian silną kontrolę Komisji Europejskiej nad stosowaniem CfD nad Sekwaną w przyszłości. Można więc spuentować, że diabeł tkwi w szczegółach, a bój o nie został – z uwagi na potrzebę przełamania impasu negocjacyjnego – przeniesiony z sali Rady do gmachu Komisji po drugiej stronie ulicy.

Czego tak obawiał się Berlin? Przede wszystkim tego, że Francuzi obejmą kontraktami duże wolumeny produkowanego prądu w istniejących blokach jądrowych, np. na poziomie 60-70 EUR/MWh. Zapewnią w ten sposób niższe ceny energii dla rodzimych klientów przemysłowych, utrudniając odbiorcom niemieckim konkurencję. Jednocześnie budżet Francji będzie zasilany spodziewanymi dużymi przychodami od krajowych wytwórców w sytuacjach kiedy cena rynkowa będzie wyższa od CfD, które mogłyby następnie trafiać z powrotem do krajowego potentata EDF m.in. na modernizację bloków jądrowych.

Ważny jest ponadto w tym kontekście nadchodzący proces uzgodnień w Brukseli niemieckiego programu systemowego wsparcia dla przemysłu energochłonnego w formie limitów cen energii elektrycznej – właśnie na poziomie 60 EUR/MWh dla dużych odbiorców przemysłowych, do poziomu 80% ich zużycia. Limity cen miałyby obowiązywać aż do 2030 r. zgodnie z projektem rozwiązań, który nadal jest jeszcze przedmiotem ustaleń wewnętrznych w koalicji rządzącej.

Można tylko domniemywać co stało za wypracowaniem kompromisu. Najbardziej jednak oczywista jest hipoteza, że strony „dogadały się” na wzajemne nieprzeszkadzanie sobie w kontrolowaniu krajowych cen energii dla odbiorców przemysłowych w perspektywie 2030 r., zwłaszcza biorąc pod uwagę obecną globalną walkę firm z tych krajów o rynek technologii niskoemisyjnych i rosnące subsydia w tym obszarze w Stanach Zjednoczonych, czy w Chinach.

Czytaj także: OZE mają pod górkę. Chwilowa zadyszka, czy ciemne chmury?

W sporze z Paryżem Niemcy wspierała (obok Austrii i Luksemburga) również Hiszpania, która teraz – jako państwo sprawujące w obecnym półroczu Prezydencję w Radzie UE – powinna pozostać neutralna, bo reprezentuje wszystkie kraje członkowskie w rozmowach międzyinstytucjonalnych z Parlamentem i Komisją (tzw. trilogach). Aby było ciekawiej, głównym sprawozdawcą PE jest także Hiszpan – socjalista Nicolás González Casares. Na poziomie komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) wprowadził on do stanowiska negocjacyjnego PE zapisy mocno ograniczające finansowanie poprzez CfD budowy nowych reaktorów jądrowych i wydłużanie funkcjonowania istniejących jednostek.

Grupa europosłów, na czele z Christophem Grudlerem z Renew – obozu francuskiego Prezydenta, Emmanuela Macrona – próbowała doprowadzić do zliberalizowania tych propozycji w trakcie wrześniowej sesji plenarnej w Strasburgu. Mimo, że wniosek przepadł na końcu stosunkiem głosów 186-366 widać, że Parlament Europejski jest tutaj podzielony, a możliwe dalsze rozstrzygnięcia w tym temacie w trilogach są dalekie od oczywistych.

Taryfa ulgowa dla polskiego węgla w rynku mocy na razie dowieziona

Negocjacje w Radzie przetrwała też „polska” derogacja przeznaczona dla starszych bloków węglowych, niespełniających wyśrubowanego limitu emisyjności 550g CO2/kWh i korzystających ze wsparcia w notyfikowanym Komisji Europejskiej rynku mocy. Sprawa ta została praktycznie uzgodniona jeszcze w połowie czerwca, ale musiała poczekać na formalne „dopięcie” z uwagi na trwający konflikt wokół CfD. W zamian za przedłużenie derogacji dla węglówek z lipca 2025 r. do końca 2028 r. dla Polski i innych krajów, które uznają takie rozwiązanie za konieczne dla zapewnienia bezpieczeństwa dostaw energii, grupa państw „przyjaciół OZE” (na czele z Niemcami, Danią czy Holandią) oczekuje wzmocnienia warunkowości korzystania z tej ulgi poprzez m.in. sporządzenie analizy jej zgodności z celami dekarbonizacyjnymi. Dodatkowe aukcje dla elektrowni węglowych będą także musiały być przeprowadzane w sposób konkurencyjny.

W wariancie utworzenia Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE) mogło to budzić wątpliwości, ale obecnie nie wygląda to na duży problem w związku z wątpliwą po krajowych wyborach parlamentarnych kontynuacją projektu wydzielenia w ten sposób aktywów węglowych ze spółek Skarbu Państwa.

rynek energii

Teraz Rada będzie musiała przekonać do tych zapisów Parlament, który – mimo licznych zabiegów m. in. Jerzego Buzka – nie uwzględnił tego ostatecznie w swoim stanowisku. Czy jest na to szansa? Wygląda na to, że jest – przynajmniej z trzech powodów.

Po pierwsze – Nicolás González Casares jest, zwolennikiem rynków mocy i traktowania ich jako stałego – a nie tylko nadzwyczajnego – elementu wielotowarowego rynku energii elektrycznej. Skuteczne mechanizmy zdolności wytwórczych postrzega on jako gwarant pewnych i bezpiecznych dostaw prądu wobec rosnącego udziału w rynku energii pogodo-zależnych OZE. Po drugie –  o czym warto pamiętać – europosłowie już raz zaakceptowali taką czasową derogację, gdy wspomniany limit emisyjności 550 g CO2/kWh wpisywano do unijnego prawa pod koniec 2018 r. Wydaje się, że ewentualne poparcie jej warunkowego wydłużenia o 3,5 roku – w sytuacji nadal trwającego w Unii kryzysu energetycznego, spotęgowanego barbarzyńską inwazją Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. – jest jednak mniej kontrowersyjne niż wyrażenie na nią pierwotnie zgody 5 lat temu. I po trzecie – pomóc może fakt zmiany rządu w Polsce.

Czytaj także: Pomimo „zamrożenia” ceny prądu wzrosły najmocniej od 30 lat

Działania odchodzącej władzy – od początku kwestionującej cały projekt Europejskiego Zielonego Ładu, populistycznie go atakującej, głosującej niemal zawsze przeciwko wszystkim propozycjom z Pakietu „Fit for 55” („Gotowi na 55”) i zaskarżającej większość jego elementów do Trybunału Sprawiedliwości UE – były bowiem, mówiąc delikatnie, mało przydatne w tłumaczeniu europosłom, że Polska w swoim procesie transformacji energetycznej potrzebuje po prostu nieco więcej czasu, a nie chce tylko znowu cynicznie „grać na czas”.

Jedno jest właściwie pewne: jeśli Parlament zgodzi się na propozycję Rady, to tylko za cenę podkręcenia kryteriów korzystania z takiej dodatkowej ulgi. Niewykluczone, że pojawią się takie koncepcje jak zobowiązanie krajów korzystających z derogacji do przedstawienia planu zamykania aktywów korzystających ze wsparcia, czy też przyśpieszenia tempa rozwoju OZE. Polska musi być gotowa, by konstruktywnie na to odpowiedzieć.

Domiar dla wytwórców niskoemisyjnych może obowiązywać jeszcze rok

Z wcześniejszych ustaleń poczynionych jeszcze w czerwcu wiemy, że Rada UE uzyskała już konsensus w kwestii przedłużenia limitów cenowych dla instalacji tzw. inframarginalych (tj. takich, które są tańsze od tych konwencjonalnych, zwykle ustalających ceny energii – w większości państw UE są to elektrownie gazowe).  Chodzi głównie o limity dla elektrowni zeroemisyjnych opartych na odnawialnych źródłach energii czy energetyce jądrowej.  Dotychczasowe limity cenowe w wysokości 180 EUR/MWh lub niższej (ustalanie ich było w gestii danego kraju UE) były wprowadzone awaryjnie przez Radę w reakcji na kryzys energetyczny wywołany pełnoskalową wojną w Ukrainie, ale tylko do końca czerwca br. Większości państw spodobało się jednak to rozwiązanie, dzięki któremu mogą rekompensować odbiorcom wzrosty cen energii; wyegzekwowały więc one w obecnych negocjacjach jego przedłużenie do połowy 2024 roku na dotychczasowych zasadach.

W polskim kontekście porozumienie Rady ws. limitów cenowych oznacza, że krajowy ustawodawca będzie mógł potencjalnie przedłużyć obecne limity cenowe oparte w przypadku instalacji OZE na cenach referencyjnych w aukcjach dla poszczególnych technologii, uzasadniając to zmienianymi właśnie przepisami UE. Muszą one jednak najpierw zostać zaakceptowane przez Parlament Europejski. A na chwilę obecną europosłowie absolutnie nie chcą słyszeć o żadnym przedłużaniu limitów cen energii dla instalacji inframarginalnych – i z takim stanowiskiem przystąpią do trilogów. PE argumentuje to istotnym spadkiem cen gazu i energii w ostatnim okresie, a przede wszystkim – ryzykiem zaburzenia sygnałów rynkowych dla inwestorów do budowy nowych nieskoemisyjnych mocy wytwórczych, co może poważnie zagrozić realizacji zielonej transformacji Unii.

Czytaj także: OZE pokryły 97% zapotrzebowania Polski. Pięć godzin ujemnych cen prądu

Co więcej, stanowisko Parlamentu jest mocno popierane przez europejskie koncerny energetyczne, które mają duży ból głowy z domiarem od początku jego funkcjonowania w ubiegłym roku. Wydaje się zatem, że może to być jeden z głównych punktów spornych pomiędzy instytucjami UE w dalszych uzgodnieniach – zwłaszcza jeśli rozpoczynający się właśnie powoli w dużej części Europy sezon grzewczy nie doprowadzi w najbliższych tygodniach do radykalnych wzrostów cen energii i gazu.

Jednocześnie, co warto podkreślić, głębokiego sceptycyzmu europosłów wobec limitów cenowych nie należy w żadnym wypadku utożsamiać z niechęcią wobec ochrony konsumentów – w tym najbardziej wrażliwych gospodarstw domowych. Systemowe zapobieganie zjawisku ubóstwa energetycznego to od początku jeden z priorytetów PE – zgodny zresztą z podejściem samej Komisji Europejskiej, dla której to jeden z trzech celów całej zaproponowanej w marcu reformy rynku energii elektrycznej (obok zwiększania wykorzystania OZE i poprawy konkurencyjności unijnego przemysłu). Parlament Europejski w swoim stanowisku proponuje m.in. zakaz odcinania dostaw energii elektrycznej przez dostawców wrażliwym odbiorcom końcowym – w tym w trakcie trwania jakiegokolwiek ewentualnego sporu między firmą a klientem.

Co nas dalej czeka w negocjacjach?

Pierwszy trilog między Radą, Parlamentem i Komisją odbył się już w miniony czwartek w Strasburgu – ambicją hiszpańskiej Prezydencji jest bowiem zakończenie całości prac nad tym kluczowym aktem prawnym jeszcze w tym półroczu. Jeżeli to się jednak nie uda, negocjacje w pierwszych tygodniach 2024 r. finalizować będzie prezydencja belgijska tak, aby europosłowie mogli zatwierdzić nowe przepisy przed końcem swojej kadencji i zaplanowanymi na 6-9 czerwca wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Zagraniczna prasówka energetyczna: USA mają rekordowo mało ropy w magazynach; Hiszpańsko-francuski wodorociąg realnie się nie realizuje; Konsolidacyjne tsunami na chińskim rynku samochodów elektrycznych; Handlowo-klimatyczny CBAM lepszy niż prosty antychiński protekcjonizm.
ropa usa fot. Depositphotos
Administracja Joe Bidena ze spokojem podchodzi do poziomu wypełnienia magazynów. Fot. Depositphotos
Elektromobilność napędza:
Partner działu Klimat:
Tydzień Energetyka: Shell i Total stawiają na gaz po 2050 r.; PGE i Enea wyceniają przedwyborcze prezenty rządu; Chiny wprowadzają restrykcje na eksport grafitu potrzebnego do baterii; Co z rynkiem mocy po 2025 r.
LNG tanker and carrier as floating LNG storageand import terminal in port. Alternative gas supply, commercial freight, energy crisis, diversification
fot. Depositphotos
Materiał Partnera
Społeczności energetyczne stają się ważnym czynnikiem w transformacji sektora energetycznego. Włączają społeczności lokalne w procesy decyzyjne, przyczyniając się do bardziej zrównoważonej, elastycznej i lokalnie zakorzenionej infrastruktury energetycznej. To model, który odpowiada na współczesne wyzwania i aspiracje społeczne związane z energią.
dla koordynowanych klastrów i spółdzielni energetycznych (1)
Rynek energii rozwija:
Zielone technologie rozwijają: