Witek, który jest szefem całego obozu, próbował wyrzucić z niego Damianka, bo ciągle zadawał pytania. Ale Mariusz obronił Damianka, bo siedzą w jednej ławce. Witek chciał później wyrzucić także drugiego Daniela razem z Oliwierem, ale wstawili się za nimi inni koledzy zwani baronami (mają taką ksywkę bo przesiadują w barach mlecznych).
Witek myślał, że poprze go Ewka czyli kierowniczka turnusu, jednak Ewka musi posprzątać ośrodek, bo turnus zbliża się do końca i nie wiadomo czy zostanie znowu kierowniczką, a bardzo by chciała. Bez kolegów baronów zaś nie posprząta, bo mimo że się bardzo stara, to nie może być we wszystkich miejscach naraz.
Podobno niektórzy baronowie wcale jej nie lubią i chcieliby żeby papugi zdechły, bo wtedy Ewka nie będzie już kierowniczką. Ale Ewka w to nie wierzy, bo wydaje jej się, że wszyscy powinni kochać papugi tak jak ona i Jędrek.
Jędrek to starszy kolega Witka i Witek musi się go słuchać. Jędrek ma miękkie serce i najchętniej przytuliłby wszystkich i nikogo nie wyrzucał, choć chciałby żeby wszyscy bardziej zaangażowali się w hodowlę papużek.
Papużki Witka i Karolka ktoś musi szybko przygarnąć, bo zaraz zdechną z głodu.
Karolek ratuje papugi wyrywając im pióra z kuprów. Sprzedaje je potem po obniżonych cenach chłopakom z obozu i za to kupuje karmę. Papugi bardzo tego nie lubią. Wolałyby mieć i pióra, i karmę, ale Karolek i Witek tłumaczą im, że tak się nie da. Teraz negocjują z papugami, czy pióra wolno im wyrywać także w soboty.
Chłopaki z obozu powiadają, że tanie pióra są OK i przyczepiają je sobie do czapek, ale dalej nie chcą kupić hodowli Karola i Witka. Mówią, że pióra już słabo się sprzedają, jest ich za dużo i nie ma już co z nimi robić, a w ogóle to nie mają teraz kasy, bo oszczędzają na nowe baterie do latarek. Stare już się kończą, a nowe są strasznie drogie. Mariusz i Daniel mówią, że jak kupią papugi, to zabraknie im forsy i wszyscy będą siedzieć po ciemku.
Tymczasem na posadę Ewki ma także chrapkę Beata. Ciągle mówi, że lepiej się zna na hodowli papug od niej i Ewka nie powinna być kierowniczką. Beata i jej koledzy chcieliby żeby rozjuszone papugi pomogły przegonić Ewkę, ale trochę boją się surowej cioci Margaretki z Brukseli.
Wszyscy zastanawiają się czy ciocia nie rozwali całej hodowli, bo bardzo nie lubi papug. Gdera, że śmierdzą i roznoszą pasożyty. Ewka, Beata i chłopaki muszą słuchać cioci Margaretki, bo razem z innymi ciociami i wujkami z Brukseli daje kasę na cały turnus. Witek ciągle jeździ do cioci z nowymi zdjęciami papug. Próbuje jej tłumaczyć, że są piękne i trzeba je dokarmiać. Ciocia nic nie mówi, ale za to bardzo uważnie się przygląda.
Przez to wszystko atmosfera na koloniach jest beznadziejna. Chłopaki patrzą na siebie wilkiem i ciągle mają pretensje. Podobno Witek i Karolek zastanawiają się czy nie wrócić wcześniej do domu, ale Ewka ich nie puści, bo bez nich nie poradzi sobie z papugami.
A wkurzone papugi zaczynają skrzeczeć. Słychać już nawet pojedyncze słowa, jak to u papug, z akcentem na rrrrrrr.
A tak dalszą historię z papugami jakiś czas temu próbował przewidzieć Latający cyrk Monty Pythona:
Wszystkie postaci niniejszej opowiastki (z wyjątkiem papug) powstały wyłącznie w głowie autora i jakiekolwiek podobieństwo do prawdziwych osób jest absolutnie wykluczone.