Spis treści
Wczoraj opisywaliśmy dylematy związane z finansowaniem elektrowni atomowej, które polski rząd próbuje zamieść pod dywan. Dziś zapowiadany tekst o tym czy i jak atomówkę uda się sfinansować dzięki amerykańskim kredytom.
Czytaj także: Polscy dżentelmeni od atomu o pieniądzach nie mówią
Polsko-amerykańska umowa międzyrządową o wspólnej budowie elektrowni nie przesądza kwestii finansowych. Ale z sygnałów ze strony polskiej wynika, że liczymy na znaczące wsparcie amerykańskich rządowych instytucji finansowych: EXIM Banku i U.S. International Development Finance Corporation (DFC). To oczywiście wsparcie jak najbardziej realne, dowodem chociażby jest to, że projekt Orlenu i Synthosu podpisał list intencyjny w sprawie 3 mld dolarów kredytu od EXIM-u i 1 mld od DFC. Na ile mógłby liczyć rządowy projekt?
Na co Amerykanie mogą dać kredyt?
EXIM Bank to oficjalna agencja kredytów eksportowych i zgodnie ze swoim statutem może finansować jedynie to, co w ramach kontraktów eksportowych zostanie wyprodukowane w Stanach Zjednoczonych i wysłane za granicę.
Jak wynika z regulacji EXIMu dla dużych firm, aby ich produkty lub usługi muszą być dostarczone z USA do zagranicznego klienta, każdy produkt czy usługa musi być wyprodukowana w USA, co musi być potwierdzone odpowiednimi dokumentami.
Amerykański wkład, liczony jako robocizna, materiały i ogólne koszty bezpośrednie w każdym takim produkcie musi wynosić co najmniej połowę. Do określenia wkładu nie wlicza się zysku amerykańskiej firmy, czyli różnicy między ceną sprzedaży za granicę, a wszystkimi kosztami wytworzenia.
Amerykanie mają jeszcze trochę przemysłu, budującego elementy elektrowni jądrowych, np. pompy, ale większość wyjechała jeszcze w latach 90. na Daleki Wschód, do Japonii oraz Korei Płd. To Korea przoduje dziś w budowie zbiorników reaktorów czy wytwornic pary, także dla Westinghouse. Siłą rzeczy EXIM tego nie skredytuje.
Fragment raportu KPMG dla holenderskiego opisujący apetyt poszczególnych instytucji finansowych na kredytowanie EJ
Osoba świetnie znająca projekt szacuje czysto amerykański wkład (wartość prac projektowych i to co wyprodukują amerykańskie fabryki) na jakąś jedną trzecią wartości całej imprezy, powiedzmy na 35%. Ile z tego będzie mógł skredytować EXIM? W wariancie maksimum byłoby to nawet 70%, przy założeniu, że wszystko co pochodzi z Ameryki, jest amerykańskie tylko w nieco ponad 50%. To potencjalne pole do kreatywnej księgowości, a nawet sztucznego pompowania kosztów przez dopisywanie amerykańskiego wkładu. Zakładamy jednak, że tak się nie stanie, i że amerykański wkład będzie jednak bliżej 35, a nie 70%.
Przy założeniu, że pierwsza elektrownia atomowa będzie kosztować 70 mld zł, uzyskanie 5-6 mld dolarów kredytu od Amerykanów byłoby sporym osiągnięciem.
Kto to spłaci?
Jak powiedziała nam osoba z EXIMu, bank przygotowuje się to podpisania umowy „wielomiliardowej” pożyczki na preferencyjnych warunkach i może to nastąpić w przyszłym roku. Ale pod warunkiem uzyskania na nią gwarancji polskiego Skarbu Państwa.
Przez długie lata rząd nie odpowiadał jasno na pytanie o gwarancje, aż wreszcie 30 maja Rada Ministrów przyjęła uchwałę ws. zapewnienia finansowania budowy, w której mowa także o gwarancjach, ale szczegółów brak . Rząd „podejmuje działania, aby zapewnić warunki do budowy elektrowni jądrowej”, zobowiązał też sam siebie do „opracowania projektów przepisów, w oparciu o które możliwe będzie udzielenie gwarancji lub poręczeń w imieniu i na rachunek Skarbu Państwa, dla zapewnienia finansowania dłużnego, które jest niezbędne”. Cały mechanizm będzie musiał zostać zatwierdzony przez Komisję Europejską.
Jakiś kroczek naprzód to jest, ale do uchwalenia ustawy, która umożliwi podpisanie umowy z EXIM Bankiem droga daleka. Zapewne przez najbliższe miesiące będziemy słyszeli, że „trwają prace”.
Kolejny miliard z USA
Co z DFC? Ta rządowa instytucja finansowa, zgodnie ze swoim statutem działa zgodnie z polityką zagraniczną USA, inwestując w szeroko pojęty globalny rozwój, ale w sposób, który ma na końcu przynieść korzyści amerykańskim podatnikom.
Instytucja obszernie nam wyjaśniła w co i na jaką skalę może się zaangażować. Zatem DFC oferuje m.in. finansowanie dłużne, ubezpieczenia od ryzyk politycznych i także inwestycje kapitałowe. Tyle, że mają one limit: 1 mld dolarów kredytu na konkretny projekt z okresem spłaty do 25 lat. Jak widać, ów miliard, jaki DFC obiecało Orlenowi i Synthosowi nie jest kwotą przypadkową. Co więcej, jak wyjaśniło nam DFC, pieniądze są na „wsparcie rozwoju SMR w Polsce”, który został uznane za zgodny z ogólnymi celami działania DFC.
Pożyczą, ale na jaki procent?
Jaki są warunki kredytowania przez EXIM? Wielokrotnie mówiono, a ostatnio powtórzył to prezes Westinghouse, że amerykańskiej ofercie towarzyszy pakiet finansowania, zgodny ze standardami i wytycznymi OECD. Większość banków takich jak EXIM jest stronami Umowy o Oficjalnie Wspieranych Kredytach Eksportowych w ramach OECD.
Wytyczne Organizacji to na przykład maksymalny okres spłaty kredytu eksportowego 18 lat, liczone od jego udzielenia. Czyli trzeba spłacać jeszcze w trakcie budowy, bez przychodów ze sprzedaży energii. Jest co prawda możliwość elastyczności w spłatach, ale wtedy maksymalny okres spłaty to 15 lat.
OECD wskazuje też, że kredyt eksportowy może zostać udzielony na maksymalnie 85% wartości kontraktu eksportowego, czyli w praktyce całej wartości kontraktów dostawcy poza kosztami lokalnymi. Organizacja wskazuje też wysokość oprocentowania: stopa ma być rynkowa, chyba, że kredyt ma gwarancje lub ubezpieczenie. Wtedy oprocentowanie ma być równe temu 10-letnich obligacji skarbowych (w tym wypadku amerykańskich) plus 130 punktów bazowych.
EXIM, jak napisaliśmy wyżej, oczekuje od polskiego rządu gwarancji, a rząd de facto przyznał, że będą niezbędne. Na dziś to oprocentowanie wyniosłoby więc 5% (3,7% amerykańskich 10-latek +1,3%). Dla porównania oprocentowanie 10-letnich polskich obligacji wynosi dziś 5,7 %. Oczywiście, za rok czy dwa, gdy jeśli umowa kredytowa byłaby zawierana, ta różnica może być większa.
Nie przesądzamy ile dziesiątek miliardów dolarów będzie kosztował rządowy projekt na Pomorzu, czy budowa zamknie się w 5 miliardach dolarów za blok, czy w 15 miliardach, jak w Vogtle w USA. Zakładając maksymalnie pozytywny scenariusz, mamy kwotę rzędu 15 mld dolarów, z czego miliard od DFC i co najmniej 5 miliardów od EXIMu, w zależności od stopnia „amerykanizacji” poszczególnych produktów.
Rząd będzie musiał jednak wyłożyć nawet dwie trzecie całej kwoty, być gotowy pokryć ryzyko przestrzelenia kosztów na samej budowie, no i gwarantować spłatę kapitału i odsetek. W jaki sposób to wszystko zrobi, nieprędko się dowiemy, bo kwestia finansowania jest skrzętnie pomijana.
A prezesa nie ma…
Na razie cały wysiłek skupia się wokół podpisania umowy na projekt elektrowni pomiędzy PEJ a konsorcjum Westinghouse – Bechtel. Zaś na krajowym podwórku spierające się w łonie rządzącej partii frakcje wciąż nie mogą uzgodnić kto ma być docelowym prezesem PEJ.
Posadę tę obiecano uchodzącemu za człowieka premiera Mateuszowi Bergerowi, który opuścił niedawno fotel pełnomocnika ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Ale, jak nieoficjalnie słyszeliśmy w kilku źródłach, obecny p.o. prezesa Łukasz Młynarkiewicz, wcale nie ma ochoty zostać zastępcą Bergera i gra o całą pulę. Impas trwa.