Spis treści
Chodzi o liczącą ok. 330 km linię, która ma połączyć stację elektroenergetyczną Żarnowiec w woj. pomorskim ze stacją Darbėnai w rejonie Kretinga na Litwie. Kabel podmorski ma mieć 290 km długości, a podziemnie trasy kablowe w Polsce i na Litwie – po 20 km. Moc przesyłową zaplanowano 700 MW (istniejący lądowy LitPol Link ma 500 MW).
Inwestycja jest planowana wspólnie przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne oraz litewski Litgrid. Polski operator odpowiada za budowę stacji przekształtnikowych po obu stronach połączenia, a Litwini za kabel.
Wartość inwestycji oszacowano na 680 mln euro, z czego 493 mln euro miało pochodzić z unijnego instrumentu UE „Łącząc Europę” (CEF). Ustalono, że Litwa i Polska pokryją 100 proc. kosztów budowy przebiegającego przez ich terytoria kabla lądowego oraz całkowity koszt budowy stacji przekształtnikowej. Z kolei koszty podmorskiej części kabla zostaną podzielone na pół.
Budżet przebity ponad dwa razy
Problem w tym, że oszacowany budżet posypał się w zderzeniu z wynikami przetargów. Już ponad dwa miesiące temu pisaliśmy, że perspektywy inwestycji okazały się mocno mgliste gdy PSE otworzyły oferty w postępowaniu na budowę stacji.
Przypomnijmy, że wpłynęła w nim tylko jedna oferta – złożyło ją konsorcjum spółek Hitachi Energy Sweden, Hitachi Energy Poland oraz Budimex.
Jej wartość brutto opiewa na łącznie 878,6 mln euro brutto (719,9 mln euro netto), z czego blisko 837 mln euro za budowę stacji, a pozostałe niespełna 41 mln euro w ramach długoterminowej umowy serwisowej. Tymczasem budżet zamawiającego to zaledwie 368,4 mln euro brutto. Oznacza to, że już oferta na same stacje przewyższyła planowany koszt całej inwestycji.
Zobacz więcej: Podmorski kabel połączy Polskę i Litwę później i drożej
W sytuacji niewiadomą było jeszcze to, jak potoczy się postępowanie na sam kabel, które Litgrid prowadził w niejawnej procedurze. Według nieoficjalnych informacji uczestniczyły w nim dwa podmioty – duński NKT oraz włoski Prysmian.
W poniedziałek (24 kwietnia) ta niepewność została rozwiana, ponieważ Litgrid ogłosił, że zakończył przetarg na dostawę kabla bez rozstrzygnięcia. Ponadto zaznaczył, że wspólnie z PSE postanowił nie zwiększać ogólnego budżetu Harmony Link.
Jak wskazał Litgrid, ceny ofert złożonych w przetargach to łącznie ok. 1,6 mld euro wobec 680 mln euro w pierwotnie założonym budżecie.
Co z przetargiem na stacje prowadzonym przez PSE? Formalnie wciąż trwa, ale według informacji portalu WysokieNapiecie.pl w najbliższych ma zostać podjęta decyzja o unieważnieniu postępowania. Wówczas operator zakomunikuje też oficjalnie plany dotyczące dalszych losów projektu.
Więcej euro na kabel
Jak na razie bardziej wylewny jest Litgrid, co nie dziwi, bo Harmony Link jest ważny przede wszystkim dla państw bałtyckich – jako jeden z elementów synchronizacji systemów elektroenergetycznych Litwy, Łotwy i Estonii z sieciami obszaru synchronicznego Europy kontynentalnej.
Systemy państw bałtyckich są nadal zależne od regulacji częstotliwości w Rosji. Dlatego podmorski Harmony Link oraz uruchomiony pod koniec 2015 r. lądowy most energetyczny LitPol Link miały wspólnie w 2025 r. umożliwić ich synchronizację z unijną energetyką.
Rokas Masiulis, szef Litgridu, uzasadniając podjętą decyzję podkreślił, że przy cenach uzyskanych w obecnych przetargach koszt budowy Harmony Link byłby większy niż korzyści, które przyniosłaby ta inwestycja.
Zwrócił też uwagę, że postępowania ogłoszono w 2021 r., czyli przed agresją Rosji na Ukrainę i kryzysem energetycznym, który przyspieszył na całym świecie inwestycje w morską energetykę wiatrową, a co z tym idzie, również zwiększył zapotrzebowanie na podmorskie linie energetyczne. To spowodowało wzrost cen oraz wydłużenie terminów realizacji.
Według zapowiedzi Masiulisa, nowe przetargi na Harmony Link mają zostać ogłoszone jeszcze w 2024 r., a ich zapisy powinny umożliwić udział większej liczby wykonawców i dostawców, co ma skutkować większą konkurencją i pozyskaniem tańszych ofert.
Masiulis wskazał też na chęć pozyskania wyższego dofinansowania dla przedsięwzięcia ze środków unijnych. W poniedziałek, podczas jednego z paneli dyskusyjnych Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach, na potrzebę zwiększenie poziomu współfinansowania projektu z funduszy UE zwróciła też uwagę Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, wiceminister klimatu i środowiska.
Optymistyczny termin ukończenia inwestycji, który PSE komunikowało już wcześniej, to zapewne nie szybkiej niż w 2028 r. Jednocześnie zagadką pozostaje założenie, zgodnie z którym nowe przetargi mają pozwolić na uzyskanie bardziej konkurencyjnych ofert.
Od jednego menadżerów z branży energetycznej, mających wiedzę na temat dotychczasowych przetargów na Harmony Link, usłyszeliśmy, że takie przekonanie może się okazać złudne – właśnie z uwagi na bardzo dynamicznie rosnący popyt na tego typu inwestycje oraz ograniczone grono dostawców.
W efekcie ceny w nowych przetargach mogą pozostać wysokie lub być jeszcze wyższe, a jednocześnie przedsięwzięcie złapie jeszcze większe opóźnienie. Unieważnienie dotychczasowych postępowań spowoduje bowiem, że ich uczestnicy zwolnią swoje moce produkcyjne – dotychczas zarezerwowane na poczet potencjalnego udziału w Harmony Link – na rzecz innych projektów.
Litewska wyspa energetyczna
Jednocześnie Litgrid jest daleki od dramatyzowania, gdyż od dłuższego czasu komunikował już, że będzie w stanie dokonać synchronizacji swoich sieci z europejskim systemem ENTSO-E bez Harmony Link. Do tego może to nastąpić już w 2024 r., czyli o rok wcześniej niż początkowo planowano.
Ten optymizm na pewno się zwiększył gdy 22 kwietnia Litgrid przeprowadził izolowaną próbę pracy, podczas której litewska sieć elektroenergetyczna została odłączona od kontrolowanego przez Rosję systemu IPS/UPS, do którego są podłączone Łotwa, Białoruś i obwód kaliningradzki
W czasie trwającego 10 godzin testu Litwa była „wyspą energetyczną”, a energię elektryczną poza krajowymi elektrowniami dostarczały jej istniejące połączenia prądu stałego z Polską i Szwecją. Po raz pierwszy w historii państwa bilansowanie i częstotliwość systemu elektroenergetycznego kontrolowali wyłącznie dyspozytorzy Litgridu.
Można też przypuszczać, że ten udany test mógł pomóc w decyzji o spisaniu na straty dotychczasowych przetargów na Harmony Link. Przyszłość zapewne pokaże, ile będzie determinacji i realnej potrzeby, aby doprowadzić budowy tego podmorskiego połączenia.
Zobacz też: Orlen i Synthos chcą podłączyć Polskę do ukraińskiego atomu