Spis treści
Po likwidacji obowiązku sprzedaży energii elektrycznej przez giełdę i narzuceniu marż na jej sprzedaż rząd bierze się za obligo na gaz.
Projekt rozporządzenia MKiŚ, który ukazał się na stronach RCL, zakłada zmniejszenie poziomu tego obowiązku z 55 % do 30% do końca 2023 roku. Zgodnie z sierpniową tzw. ustawą awaryjną dotyczącą rynku gazu, minister otrzymał uprawnienia do czasowego zawieszenia lub ograniczenia poziomu obliga na gaz.
Jak podano w uzasadnieniu, powodem jest „bezprecedensowa sytuacja na rynku gazu”, wywołana wojną i manipulacjami Gazpromu. Jej efektem są duże wahania ceny, co zagraża płynności uczestników rynku. Z kolei obniżenie obliga – jak stwierdza Ocena Skutków Regulacji – spowoduje zwiększenie bezpieczeństwa na rynku gazu dzięki wzmocnieniu kontroli państwa nad prowadzonym obrotem. 30% obligo, według rządu, to poziom gwarantujący bezpieczeństwo dostaw przy zachowaniu transparentności i płynności transakcji.
Beneficjentem obniżenia obliga będzie znajdująca się już w Orlenie spółka PGNiG Obrót Detaliczny, największy detaliczny dostawca gazu, który dotychczas gaz musiał kupować po cenach giełdowych. Inni sprzedawcy, jak chociażby spółki obrotu Tauronu i PGE wycofały się ze sprzedaży gazu i wypowiedziały klientom umowy.
A co do bezprecedensowej sytuacji na rynku, to warto przypomnieć, że od sierpniowego szczytu ceny giełdowe i w Europie i w Polsce spadły trzykrotnie.
Koszty wytwórców prądu i marże ustalone
W życie weszło rozporządzenie do ustawy zamrażającej ceny energii elektrycznej, które precyzuje sposób obliczania limitu ceny jej sprzedaży przez wytwórców i ustala marże przy obrocie prądem.
W przypadku wytwórców regulowana cena sprzedaży wynika z kosztów wytwarzania – kosztów paliwa i emisji CO2 plus marża, ograniczona do 3% ceny hurtowej z Rynku Dnia Następnego na TGE. Do ceny można też doliczyć „dodatek inwestycyjny” m.in. na pokrycie kosztów stałych w wysokości 50 zł za MWh.
W przypadku obrotu energią z wyłączeniem sprzedaży do odbiorców końcowych rozporządzenie ogranicza marżę spółek obrotu do 1,5% w przypadku obrotu na giełdzie i do 3,5% lub 3% plus koszt umorzenia świadectw pochodzenia w przypadku sprzedaży do odbiorców końcowych – odpowiednio przez giełdę i bezpośrednio.
Wszystko, co producenci i handlowcy zarobią ponadto, co w rozporządzeniu, będą musieli oddawać państwu jako podatek od nadmiarowych zysków, dla niepoznaki nazwany „odpisem na Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny”. Ministerstwo klimatu oszacowało, że w zależności od ceny giełdowej, państwo zbierze za pomocą tego podatku do końca roku od prawie 25 do ponad 42 mld zł, które – jak obiecuje rząd – zostaną przeznaczone na pomoc dla odbiorców końcowych. W OSR zapisano, że rozporządzenie obejmie dokładnie 942 wytwórców i 421 spółek obrotu.
Taki sposób regulacji prawdopodobnie zmusi niezależne spółki obrotu do rezygnacji z działalności, a na pewno zniechęci do korzystania z giełdy, jako platformy obrotu.
Karta efektywnej dystrybucji
Pięciu największych operatorów systemów dystrybucyjnych energii elektrycznej (OSD) podpisało z Prezesem URE Kartę Efektywnej Transformacji Sieci Dystrybucyjnych Polskiej Energetyki. To rodzaj porozumienia sektorowego, które wskazuje priorytetowe cele dla dystrybucji i rysuje możliwe mechanizmy ich finansowania. Jak podkreśla regulator, realizacja założeń Karty umożliwi do 2030 roku osiągnięcie przez OZE ok. 50% mocy w polskim systemie, a to z kolei przełoży się na przykład na spadek cen energii.
Czytaj także: MAE: Rosja bezpowrotnie straciła pozycję na rynku paliw
Karta przewiduje scenariusz umiarkowany, zawierający wyłącznie inwestycje konieczne, oraz scenariusz rozwoju – czyli wszystko, czego oczekuje się w PEP2040. Koszty tego pierwszego oszacowano na 130 mld zł do końca dekady, co oznacza, że kwoty, inwestowane obecnie rocznie przez OSD powinny wzrosnąć o ok. jedną trzecią.
Finansowanie niezbędnych inwestycji już od 2023 roku ma być umożliwione przez zmianę modelu taryfowego dla dystrybutorów, zawierające mechanizmy gwarantujące stopę zwrotu zaangażowanego kapitału.
Resztka niemieckiego atomu popracuje dłużej
Niemiecki Bundestag stosunkiem głosów 375 do 216 przegłosował opóźnienie do połowy kwietnia 2023 roku zamknięcia wszystkich trzech pracujących ciągle w Niemczech bloków jądrowych. Przyjęta zmiana Prawa atomowego wyraźnie jednak wskazuje 15 kwietnia jako datę graniczną, bez możliwości ponownej jej zmiany.
Żeby w pewnym sensie zabezpieczyć się przed taką możliwością, umiarkowani przeciwnicy atomu wymogli zapis, że nie przewiduje się już przeprowadzenia w trzech ostatnich blokach przypadającego raz na 10 lat pogłębionego przeglądu – ze względu na bardzo krótki okres przedłużonego działania. Zatem po miesiącach deliberacji, grożenia zimowym blackoutem itp. mamy czasowy kompromis. Czas pokaże, czy zostanie utrzymany, bo perspektywy zapewnienia dostaw energii następnej zimy są bardziej niepokojące, niż najbliższej.
Czytaj także: Unia ostro pokłócona o ceny gazu