Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Energetyka konwencjonalna
  4. >
  5. Gaz
  6. >
  7. Drogi prąd, drogi gaz, europejski przemysł pakuje walizki

Drogi prąd, drogi gaz, europejski przemysł pakuje walizki

Jeszcze niedawno, po pandemicznych perturbacjach w łańcuchach dostaw, wieszczono powrót przemysłu z Chin do Europy. Zmasowany powrót nie nastąpił, a realna staje się dalsza ucieczka - tym razem nie tylko do Azji, ale też do USA.
Molten hot steel pouring and worker

Ciepła jesień jak na razie sprzyja Unii Europejskiej w energetycznej potyczce z Rosją. Magazyny gazu udało się zapełnić niemal po brzegi – unijna średnia wynosi ok. 94 proc. Dopóki nad Europę nie nadciągnie chłodniejsza pogoda, to zapasy na zimę nie powinny się uszczuplać. Sprzyja temu zaciskanie pasa przez gospodarstwa domowe oraz hamująca gospodarka.

W efekcie po sierpniowych rekordach, gdy notowania gazu w holenderskim hubie TTF sięgały 340 euro/MWh, praktycznie nie pozostało śladu. W ostatnich dniach ceny spadały nawet poniżej psychologicznego poziomu 100 euro – po raz pierwszy od czerwca, gdy Gazprom zaczął coraz mocniej obcinać dostawy na Zachód.

Dlatego w październiku kolejne zakłady, m.in. te należące do Grupy Azoty, zaczęły stopniowo przywracać ograniczone lub unieruchomione latem moce produkcyjne.

Spadki cen cieszą. Trzeba jednak pamiętać, że trend może się odmienić, jeśli aura zacznie być mniej łaskawa lub w tajemniczych okolicznościach w powietrze wyleci kolejny gazociąg albo awarii ulegnie inny ważny element infrastruktury, np. któryś z terminali LNG.

Zobacz też: Komu zależało na uszkodzeniu gazociągu Nord Stream

Daleko od szczytu, ale i tak drogo

Jednocześnie pamiętajmy, że jeszcze w pierwszej połowie 2021 r. ceny w Europie poruszały się w przedziale 20-30 euro za MWh, a przez minioną dekadę często oscylowały na poziomie kilkunastu euro. Dlatego wciąż jest bardzo drogo i na szybki powrót do dawnych realiów – jeśli w ogóle – nie ma co liczyć. Dla gałęzi przemysłu, mocno uzależnionych od błękitnego paliwa, utrata konkurencyjności pozostaje nadal podstawowym zagrożeniem.

Dla wielu małych i średnich firm w takim scenariuszu pewnie nie będzie ratunku. Natomiast duże koncerny, zwłaszcza te o globalnej skali działalności, wskazują na plany przenoszenia produkcji na te rynki, gdzie energia jest tańsza, a perspektywy rozwoju rysują się bardziej optymistycznie.

ceny ropy gazu wegla pradu co2 10 2022

Kilka dni temu, przy okazji publikacji wyników za trzeci kwartał, wprost przyznał to Martin Brudermüller, szef niemieckiej grupy BASF, czyli największego koncernu chemicznego na świecie. Jak stwierdził, grupa będzie musiała wobec wysokich kosztów energii trwale zmniejszać swoją produkcję w Europie.

– Europejski rynek chemiczny rośnie słabo od około dekady, a znaczny wzrost cen gazu ziemnego i energii w tym roku wywiera presję na łańcuchy wartości – stwierdził Brudermüller i dodał, że w połączeniu z coraz bardziej rygorystycznymi przepisami branżowymi w UE konieczne są cięcia kosztów. W ciągu najbliższych dwóch lat w Europie grupa zamierza obniżyć koszty o 1 mld euro – przede wszystkim w obszarach nieprodukcyjnych.

Jak podkreślił „Financial Times”, słowa te padły miesiąc po tym, jak BASF otworzył pierwszą część nowego kompleksu produkcji tworzyw sztucznych w Chinach. Łączna wartość tej inwestycji to ok. 10 mld euro. Koncern liczy, że rosnący popyt w Państwie Środka będzie wspierać wyniki grupy. Już w ubiegłym roku Chiny odpowiadały za 14 proc. przychodów wobec 18 proc. pochodzących z rodzimego, niemieckiego rynku.

BASF w Polsce ma jedną fabrykę – zakład produkcji katalizatorów w Środzie Śląskiej. Polski zarząd grupy ocenia sytuację podobnie jak centrala w Ludwigshafen.

– Skoro cena gazu w USA jest teraz dziesięciokrotnie niższa niż w Europie to pojawia się pytanie o konkurencyjność całego wysokoenergetycznego przemysłu na naszym kontynencie – mówiła niedawno Katarzyna Byczkowska, prezes BASF Polska, na łamach „Pulsu Biznesu”.

Amerykański sen europejskiego przemysłu

– Wielki zwycięzca kryzysu energetycznego w Europie: gospodarka USA – to z kolei tytuł z „The Wall Street Journal”. Dziennik opisuje rosnące zainteresowanie przenoszeniem produkcji przez europejskie firmy. Powód to znacznie niższe oraz stabilne ceny energii, a także ogłoszone przez tamtejszą administrację zachęty dla przemysłu oraz rozwoju odnawialnych źródeł energii.

– Pole gry coraz bardziej przechyla się na korzyść Stanów Zjednoczonych, szczególnie w przypadku firm stawiających na projekty dotyczące produkcji chemikaliów, baterii i innych energochłonnych produktów – stwierdził „WSJ”.

Jako przykład wskazał holenderską grupę chemiczną OCI, która we wrześniu ogłosiła rozbudowę fabryki amoniaku w Teksasie. W nowym zakładzie będzie go produkować z tzw. niebieskiego wodoru, czyli pozyskanego w procesie reformingu parowego gazu ziemnego, połączonego z wychwytem CO2. Jednocześnie OCI zmniejszyło produkcję w Europie i zwiększyło import ze swojego amerykańskiego zakładu do Holandii.

– Europejscy producenci mogą mieć trudności z utrzymaniem konkurencyjności bez niższych cen energii lub ekologicznych zachęt oferowanych obecnie w USA. Niektóre branże ulegną trwałej relokacji – podkreślił natomiast Svein Tore Holsether, szef koncernu Yara International, norweskiego potentata nawozowego.

Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej w minionej dekadzie ceny gazu w Europie były średnio 2-3 razy wyższe niż w USA. Tegorocznego lata było to już 10 razy więcej niż po drugiej stronie Atlantyku.

Jacob Hansen, szef nawozowego stowarzyszenia Fertilizers Europe, zaznaczył, że w takiej sytuacji można importować do UE nawozy za cenę stanowiącą połowę kosztów produkcji w europejskich fabrykach.

Natomiast Cefic – skupiający branżę chemiczną – wyliczył, że od marca 2022 r. Europa po raz pierwszy stała się importerem netto chemikaliów – zarówno pod względem ilości, jak i wartości.

– To bardzo niepokojące. Jesteśmy po prostu zbyt drodzy w skali globalnej ze względu na koszty energii – alarmował Marco Mensink, szef Cefic, na łamach „FT”.

Ilham Kadri, stojąca na czele belgijskiej grupy Solvay, wskazała, że w takich warunkach międzynarodowe koncerny będą zwiększać produkcję bardziej energochłonnych wyrobów wykorzystując swoje zakłady na rynkach o niższych kosztach.

Przemysł szykuje się na zimę

Innym sposobem radzenia sobie w trudnej sytuacji są czasowe ograniczenia lub zatrzymanie produkcji, co na masową skalę obserwujemy w ostatnich miesiącach w Europie – w tym w Polsce. Dotyczy to przede wszystkim przemysłu chemicznego, hut stali i metali nieżelaznych, ale też m.in. producentów szkła i ceramiki. Mocne spadki zalicza produkcja stali, aluminium, cynku czy amoniaku.

Wpływ cen gazu na przemysł chemiczny

W wielu przypadkach proste ograniczenie produkcji nie jest możliwe, a zatrzymanie produkcji jest bardzo kłopotliwe, gdyż przykładowo piece hutnicze czy szklarskie muszą pracować w ruchu ciągłym z podobnym obciążeniem. Nagłe zatrzymanie pieca oznacza jego awarię lub trwałe uszkodzenie.

Wobec wysokich cen energii i słabnącego popytu w zakładach są więc przyspieszane postoje remontowe lub konserwacja i zabezpieczenie danych instalacji na lepsze czasy. Oczywiście jeśli uda się do nich doczekać.

– Zmniejszenie lub zatrzymanie eksportu, choć tymczasowe, może przełożyć się na trwałą utratę udziałów w rynku – stwierdził Giovanni Savorani, prezes Confindustria Ceramica, włoskiego stowarzyszenia producentów ceramiki. Jak dodał, powszechne przestoje budzą obawy, że kryzys otwiera drzwi rywalom z krajów o niższych kosztach energii.

Podstawowe zmartwienie to jednak nadchodząca zima oraz przygotowanie się na ewentualne trudności z dostępem do gazu i energii – zarówno z uwagi na ograniczenie ich dostępności, jak i koszty.

Saint-Gobain, francuski producent materiałów dla budownictwa i przemysłu, kupuje dla swoich pracowników cieplejszą odzież na zimę. Dzięki temu będzie można przykręcić ogrzewanie w halach magazynowych.

Renault optymalizuje zużycie gazu dzięki nowym metodom lakierowania karoserii samochodów, a Volkswagen w swojej macierzystej lokalizacji Wolfsburgu o dwa lata opóźni odejście od węgla na rzecz gazu w zakładowej elektrowni.

Szukanie oszczędności i optymalizowanie wszystkich możliwych procesów może się przydać nie tylko w najbliższych miesiącach. Po pierwsze może przyczynić się do ogólnego obniżenia kosztów, a po drugie pozwoli się przygotować na kolejną zimę, bo również ta w sezonie 2023/2024 może trudna na europejskim rynku energii.

Wpływ cen energii na przemysł hutniczy

Dlatego ci, którzy mają na to pieniądze, przyspieszają inwestycję w transformację energetyczną. Tony Smurfit, szef opakowaniowej grupy Smurfit Kappa, powiedział „FT”, że koncern wydaje na to obecnie trzy razy więcej niż planował przed kryzysem.

– To przyspieszy zieloną rewolucję. Pięćdziesiąt lat temu nie było opcji na zieloną energię, a teraz są. Myślę, że dzięki temu Europa stanie się bardzo zielona – skonkludował Smurtfit.

Energetyczna gruba berta

Duży może więcej – to prawidło mające zastosowanie zarówno w biznesie, jak i polityce, a także na styku tych dwóch dziedzin. Sztandarowym przykładem takiej sytuacji są Niemcy, które od miesiąca znajdują się w ogniu ogólnoeuropejskiej krytyki.

Powodem jest ogłoszony 29 września plan interwencji na rynku energii o wartości 200 mld euro. Dla porównania Polska (jeśli Zjednoczona Prawica pogodzi się z Komisją Europejską) z Krajowego Planu Odbudowy może otrzymać 35 mld euro, a z budżetu UE na lata 2021-2027 kolejne 76 mld euro. Na pomoc dla gospodarstw domowych i firm rząd planuje wydać ok. 100 mld zł, czyli nieco ponad 10 proc. tego co nasi zachodni sąsiedzi.

Zobacz też: Kiedy Polska dostanie unijne fundusze dla energetyki?

Co Niemcy chcą zrobić za te 200 mld euro? Po pierwsze sfinansować mrożenie cen gazu oraz uzupełnić finansowanie mechanizmu zamrożenia cen prądu dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. Ponadto przewidziane jest indywidualne wsparcie w formie dokapitalizowania i pomocy płynnościowej dla firm szczególnie dotkniętych przez kryzys energetyczny, a także wyrównanie strat zagrożonych bankructwem importerów gazu.

– Wiele sektorów przemysłowych oparło swoją konkurencyjność na założeniu, że przynajmniej w średnim okresie będzie dostępny tani gaz z Rosji. Całkowite przerwanie dostaw i konieczność zakupu energii po wielokrotnie wyższych cenach sprawiają, że dla niektórych branż produkcja staje się nieopłacalna. Rząd obawia się, że skutkami będą z jednej strony fala upadłości, z drugiej zaś – exodus biznesu do państw oferujących dostęp do tańszej energii i pełzająca dezindustrializacja niemieckiej gospodarki – analizował Ośrodek Studiów Wschodnich.

Energochłonność europejskich gospodarek 2020

Unijni przywódcy – od Włoch i Francję, po Polskę czy Węgry – gremialnie oskarżyli Berlin o podważanie europejskiej jedności i działania które będą skutkować zaburzeniem konkurencji. Innych państw nie stać bowiem na tak hojne wspieranie swoich gospodarek.

– Gdyby Niemcy doświadczyły naprawdę głębokiej recesji, pociągnęłoby to za sobą całą Europę. Nie jesteśmy samolubni – staramy się ustabilizować gospodarkę w sercu Europy – odpowiadał na te zarzuty Robert Habeck, wicekanclerz, minister gospodarki i klimatu Niemiec.

Nic nie wskazuje na to, aby koalicja SPD, Zielonych i FDP wycofała się z tego planu. Zwłaszcza, że 21 października jego finansowanie „klepnął” już Bundestag.

Nie zmienia to faktu, że w kryzysowym otoczeniu animozji związanych z zarzutami o protekcjonizm czy nierówną konkurencję nie brakuje, bo nadchodząca zima może zaważyć o losie wielu firm i sektorów przemysłu. Inny przykład to m.in. napięcia pomiędzy francuskimi a hiszpańskimi producentami aluminium, gdy Madryt wprowadził limity cen gazu potrzebnego do wytwarzania prądu. Producenci z Francji zażądali w odpowiedzi wprowadzenia ceł antydumpingowych na iberyjskie aluminium.

Co i kiedy uradzi Rada?

Tymczasem wiążących regulacji na poziomie Unii Europejskiej wciąż nie ma. Kolejne szczyty Rady Europejskiej przynoszą przede wszystkim informacje o zgodności co do konieczności podjęcia takich działań i zbliżaniu się stanowisk poszczególnych krajów.

Tak było też podczas ostatniego szczytu, który odbył się 20-21 października w Brukseli. Ustalono przede wszystkim, że KE ma jak najszybciej przedstawić szczegóły rozwiązań, które doprowadzą do ograniczenia cen gazu i w ten sposób również energii elektrycznej.

Chodzi przede wszystkim o dobrowolne grupowe zakupy gazu, oraz wprowadzany czasowo korytarz cenowy dla gazu, używanego do wytwarzania energii elektrycznej, jednak bez ingerowania w model ceny krańcowej i merit order. Na początku 2023 r. ma się też pojawić nowy indeks cenowy, tak skonstruowany, aby lepiej odzwierciedlać sytuację na rynku niż powszechnie stosowany TTF.

Konkluzje szczytu oznaczają ustępstwa Niemiec, które do tej pory sprzeciwiały się wprowadzeniu limitów cen na gaz. Obawiali się, że surowca może zabraknąć bo amerykańcy i arabscy producenci skierują go na rynki azjatyckie. Najwięksi po odpadnięciu Rosji dostawcy błękitnego paliwa do UE – firmy z USA, Norwegii i Kataru – nie zgadzają się na żadne limity cen, więc budżety państw musiałyby dopłacać do całego mechanizmu.

Jak relacjonowała Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska, czeska prezydencja w Radzie UE zadeklarowała, że konkrety rozwiązań dla gazu i energii będą 24 listopada nie tylko przedmiotem prac kolejnej nadzwyczajnej rady energetycznej, ale również „przedmiotem przyjęcia, głosowania i jak najszybszego wejścia w życie”.

Pytanie czy limity cen gazu cokolwiek zmienią w sytuacji europejskiego przemysłu.

Zobacz też: Koniec taniej energii z OZE dla przedsiębiorstw?

Czy to już czas stawiać krzyżyk na aukcjach OZE?

Amerykanie nie chcieli się dostosować do polskiego programu, wiec program dostosował się do Amerykanów, a na przyczepkę załapali się też Koreańczycy. Zabrakło transparentności, a chodzi przecież o ponad 100 mld zł z kieszeni podatników.
Atomowa
Atomowa
Technologie wspiera:
Rynek energii rozwija:
Gazociąg GIPL może już przesyłać gaz z pełną mocą. Po odebraniu przez Gaz-System tłoczni w Hołowczycach, polski operator wraz z litewskim Amber Grid przeprowadzili dwa testy przesyłu gazu z maksymalnym projektowym obciążeniem. Obie próby wypadły pomyślnie.
Gazociąg
Gazociąg
Rząd i Sejm przepchnęli kolanem, bez konsultacji publicznych i odrzucając wszystkie uwagi branży energetycznej, ustawę „zamrażającą” ceny energii. Dzięki niej państwo zmonopolizuje rynek sprzedaży energii, wielu odbiorców energii nie dostanie ofert jej zakupu, a istniejące będą wypowiadane przez energetyków. Pierwszych prac nad nowelizacją spodziewamy się w ciągu miesiąca.
Ustawa prądowa u Prezydenta. Kiedy nowelizacja?